„Klub”
Paulina piątkowej nocy
wylądowała pośród świateł reflektorów, ogłuszającej muzyki i
dymu nikotynowego, unoszącego się w powietrzu. Było więc
dokładnie tak jak to przewidział mały Bartuś – jak niemal co
piątek poszła do klubu.
Babcia, czytając chłopcu bajkę
na dobranoc i utulając do snu, tłumaczyła, że Paula jest jeszcze
młoda, że musi się wyszaleć i wybawić, by potem poukładać
sobie w dojrzały sposób życie. Zdaniem samej Pauliny, ona już
była wystarczająco dojrzała i dorosła, a te weekendy spędzone
pośród przyjaciół, na tańcu i popijaniu przeróżnych alkoholi,
uważała jedynie za odskocznie, za coś niezmiennego, coś co będzie
jej towarzyszyło bardzo długo, jeszcze co najmniej przez dwie
dekady.
Blondynka w tygodniu, od
poniedziałku do piątku, pracowała w komisie z telefonami
komórkowymi. Była to praca zawsze od dziesiątej do osiemnastej,
tak więc skutecznie odbierała jej niemal cały dzień, bo ledwie
wstała, a już pędziła na autobus albo, by zaoszczędzić,
wybierała się na poranny spacer. Wracając, decydowała się
posilić na mieście, w tak zwanym biegu, a potem zakładała rolki i
jeździła po ścieżce rowerowej dla utrzymania kondycji. Nie
chodziło jej o zachowanie wagi czy wyrzeźbienie nóg. Ona chciała
po prostu być w formie, by zwykłe schylanie się nie sprawiało jej
takich problemów jak niektórym jej koleżankom. Poza tym te
przejażdżki na rolkach miały też swój niepodważalny plus dla
całej rodziny, bo zabierała z sobą Bartka i skutecznie męczyła
go długością trasy na tyle, by po powrocie chłopiec miał siłę
jedynie na kąpiel i położenie się do łóżka.
– Powinnaś iść na studia –
nieustannie powtarzała jej przyjaciółka.
– Klaudyna, musisz o tym nawet
w klubie? – nie dowierzała. Pokręciła głową, by zaakcentować
swoje odczucia, a następnie wyciągnęła dłoń po odpalonego
papierosa, który znajdował się między wargami Norberta.
Norbi przymknął powieki. Gadka
o nauce go męczyła. Postanowił więc, że uda się do baru i
zamówi po piwie dla każdego. Ten piątek, to był dzień jego
wypłaty, więc ten jeden dzień postanowił nie przejmować się
wydatkami. Miał tak co miesiąc, to był jego rytuał – jeden
dzień bez zmartwień, a później życie przez to pod kreską.
– Ale ja mówię poważnie –
Klaudia dalej trwała przy swoim. – Masz podejście do dzieci,
byłabyś świetną przedszkolanką. Może spróbuj chociaż
policealne jakieś zrobić, niańkę lub coś.
– Lub coś – powtórzyła
kpiąco i zaciągnęła się dymem tak mocno, że aż poczuła jak
wypełnia się nim niemal każdy cal jej płuc. – Ja ledwie teraz
znajduję czas dla samej siebie, a co dopiero, gdybym poszła do
szkoły? Gdyby ojciec żył albo gdyby Natalia... – westchnęła
teatralnie. – Nie zrozumiesz mnie, bo ty się nie musisz o nic
martwić. Studiujesz dziennie, jesteś na utrzymaniu rodziców, a w
soboty dorabiasz na własne kaprysy, ubrania i gadżety.
– To nie moja wina, że...
– Nie winię cię! Daję ci
jedynie do zrozumienia, że jesteśmy po dwóch różnych stronach
rzeki. Ja muszę pomóc matce i siostrze w uregulowaniu czynszu, bo
ciągle po zimie nie możemy wyjść na prostą, a niedługo
przyjdzie kolejna. Ty nawet sobie nie wyobrażasz ile kosztuje opał,
bo mieszkasz w bloku z kaloryferami. Podobnie z prądem i życiem,
też się muszę dołożyć i nawet jeśliby mi na to wszystko
starczyło z niepełnoetatowej pracy, to wtedy byłabym zmuszona żyć
jak mniszka, bo nie stać by mnie było nawet na piwo, że już o
kosmetykach, ubraniach i wypadach od czasu do czasu nie wspomnę. Nie
chcę sobie wszystkiego odmawiać dla papierka, jakiegoś dyplomu, po
którym prawdopodobnie i tak nigdy nie otrzymam pracy w zawodzie.
– Nie sądziłam, że jesteś
taką pesymistką.
– Bo nie jestem, tylko czasami
mi się tak zdarza. Dobrze jest tak jak jest! – krzyknęła,
przybrała na twarz uśmiech zadowolenia, ugasiła papierosa na
stoliku, bo popielniczki nigdzie nie było i ruszyła na parkiet, po
drodze zaczepiając Norberta i odbierając od niego swoje piwo.
Porwała mężczyznę do tańca,
bo dobrze się czuła w jego obecności, bezpieczniej. Był wysoki,
przystojny, nieźle zbudowany i wiedziała, że w razie potrzeby nie
pozwoli jej nikomu tknąć, a wiadomo, że w klubie łatwo było o
niechciane macanki i napastowanie ze strony napalonych kolesi.
Odwróciła się do Norbiego
plecami i tańcząc, seksownie ocierała się o jego ciało,
szczególnie kolana i uda, podczas schodzenia w dół. Dotykał ją,
zatrzymywał swoje dłonie na jej jędrnych, młodych piersiach, ale
on przecież nie był jak wszyscy, był dla niej kimś więcej, był
jej chłopakiem.
Problemów w Norbercie jednak
było kilka, a wszystkie skupiały się do słowa
„nieodpowiedzialność”. Mężczyzna lubił się bawić, dużo
pił, na przemian pracował i spał, a gdy przychodziło co do czego,
to zazwyczaj trudno było na nim polegać. W pewnym sensie Paulinie
go brakowało, chociaż nieustannie go miała. Zdarzało jej się
zazdrościć niektórym koleżankom i przyjaciółkom, gdy te
opowiadały o wyjściach na kolacje do restauracji, zjedzeniu
wspólnego obiadu, który on przygotował w warunkach domowych, ale
też w chwilach, gdy chwaliły się biżuterią, którą otrzymały w
imię jakieś rocznicy. Norbert, choć Paula była z nim od ponad
trzech lat, nawet nie pamiętał o jej urodzinach, dopóki ktoś mu o
nich nie przypomniał, a co tu dopiero wymagać, by pamiętał o
takich rzeczach jak dzień pierwszego pocałunku, ustawienia się z
sobą i innych tego typu. Na prezenty i romantyczne chwile bez okazji
nawet nie miała śmiałości liczyć.
– Zamyśliłaś się –
zauważył, więc wyszeptał to wprost do jej ucha.
– Wydaje ci się! –
odkrzyknęła i tańczyła dalej.
Bawiła się, paliła, piła.
Później wychodziła co jakiś czas na dwór z pijaną koleżanką,
po czym wracała, ale na zabawę nie miała już ochoty. Noc nagle
zaczęła mijać wyjątkowo mozolnie, a ona zapragnęła już wracać
do domu.
– Norbert! – krzyknęła,
gdy on stał przy barze i opierał się o podświetlany blat. –
Musimy już iść do domu. Agata źle się czuje. Upiła się, bo
Seba z nią zerwał.
– To idźcie – odparł,
zbywając temat i odpędzając się od niej niczym od natrętnej
muchy. Zajęty był rozmową z kolegami z dzieciństwa, z którymi
uczęszczał do jednej i tej samej podstawówki. – Naprawdę nie
sądziłem, że po tylu latach się spotkamy w takim miejscu! –
krzyczał do jednego z nich, a potem zamawiał od barmana trzy
podwójne lufy, sugerując tym samym, iż grzechem byłoby nie opić
takiego zbiegu okoliczności.
– Ja pasuję! – odkrzyknął
niewysoki, ale też nieniski brunet. – Prowadzę! – dodał, a
potem spojrzał na blondynkę. – Jak ci na imię?!
– Paulina! – odpowiedziała,
a potem ponownie zawisła na ramieniu swojego chłopaka. – Norbert,
chodź już, bo my nie będziemy same po nocach wracać! Z tobą jest
bezpieczniej! – namawiała go dalej, ale on uparcie twierdził, że
jeszcze tylko pięć, góra dziesięć minut. – Poczekamy na ciebie
na zewnątrz – zadecydowała.
Wyszła wraz z Agatą, bo
Klaudyna już wcześniej zamówiła sobie taksówkę i powróciła do
domu. Paula teraz pluła sobie w brodę, że nie zdecydowały się
wracać razem z nią, a przecież dziewczyna im to proponowała.
Blondynka jednak pokładała wiarę w Norbercie, a i też uważała,
że spacer po wypiciu takiej ilości alkoholu dobrze jej zrobi.
Dzięki temu miała szansę względnie przetrzeźwieć zanim stanie w
progu własnego domu, a przy tym też niczego nie pozrzucać i nie
postawić wszystkich na nogi w środku nocy.
Usadziła swoją przyjaciółkę
na pobliskich schodach, które prowadziły do opuszczenia piwnicznego
klubu. Wyczekiwała rychłego pojawienia się Norberta, ale ten się
nie zjawiał. Zdecydowała się na moment zostawić Agatę samą i
wyciągnąć swojego chłopaka choćby siłą na zewnątrz. Ten
jednak bawił się w najlepsze dalej. Właśnie pił piwo i tańczył
jednocześnie z jakąś opaloną, seksowną brunetką. To był ten
moment, gdy czara się przelała, a ona przyznała sama przed sobą,
że ma naprawdę dość. Stanęła przed swoim jeszcze chłopakiem,
wymierzyła mu publicznie policzek w twarz i prosto w oczy wrzasnęła:
– Zrywam z tobą!
Norbert w pierwszej chwili był
zaskoczony, w drugiej nawet trochę się przejął, ale już w
trzeciej uznał, że załatwi to jutro i też jutro wszystko
ponaprawia, a dziś będzie się bawił dalej, gdyż właśnie na to
miał ochotę.
Tomek, kumpel Norberta z
podstawówki, jednak postanowił ruszyć za blondynką. Dogonił ją
jeszcze zanim ta wyszła z klubu.
– Może mogę jakoś pomóc? –
zapytał.
– Co? Nic nie słyszę?! –
odkrzyknęła, bo stali akurat w takim miejscu, gdzie muzyka zdawała
się być najgłośniejsza.
– Tomek! – przestawił się
i wyciągnął do niej swoją dłoń.
Uścisnęła ją niepewnie,
jakby nie wiedziała czego może się po nim spodziewać. W tym
akurat nie było niczego dziwnego, gdyż widziała tego mężczyznę
pierwszy raz na oczy. Zlustrowała go nieco bezczelnie od samych stóp
po czubek głowy. Rzuciło jej się w oczy, że ma oryginalne, ale
nieszpanerskie, całkiem zwyczajne, czarne adidasy. Standardowe,
jasne dżinsy zdawały się idealnie komponować z jego czarną,
nieco wyblakłą koszulą. W końcu doszła do wniosku, że nie ma w
nim niczego ciekawego, niczego co przyciągałoby wzrok i zmuszało
go do zatrzymania na dłużej. Tomasz był jej zdaniem całkiem
przeciętny.
– Śpieszę się! – zbyła
go.
On z jej słów niewiele
usłyszał, więc zdecydował się pójść za nią i śledzić
wzrokiem jak drepcze w, zapewne niewygodnych, ale przykuwających
uwagę, stanowczo za wysokich butach.
Paulina dotarła do miejsca,
gdzie wcześniej siedziała Agata. Na szczęście dziewczynie nie
przyszło do głowy, by gdziekolwiek się udać, więc teraz nie
musiała jej nigdzie szukać. Postanowiła, że sama, bez niczyjej
pomocy, zatarga ją do domu. Zarzuciła sobie rękę koleżanki na
kark i zmierzała w stronę wyjścia z klubu, a następnie środkiem
zupełnie pustej ulicy. Nie myślała ile zajmie im ta żmudna podróż
na pieszo. W głowie miała Norberta, ich ostatnią wymianę zdań i
ilość zmarnowanych lat, które echem odbijały się od jej obolałej
potylicy. Zawsze gdy opuszczała pełen gwaru, muzyki, dymu
tytoniowego i oparów alkoholowych klub, to czuła ten sam ból.
Pomimo tego nigdy jednak nawet nie przyszło jej do głowy, by
całkiem zrezygnować z nocnego, weekendowego życia.
Jakiś samochód, który
sądziła, że przejedzie obok nich, zdawał się zwalniać.
Dokładnie widziała jak odbijają się światła jego reflektorów.
Zdecydowała się ukradkiem otrzeć łzy, które samoistnie wypłynęły
na jej policzki i zająć umysł biadoleniem Agaty, która plotła
niezrozumiałe trzy po trzy. Uznała jednak, że już to jest
lepsze, niż rozmyślanie o Norbercie i ich nieudanym związku, który
opierał się jedynie na wspólnej zabawie.
– Może podwieźć? –
usłyszała niespodziewanie.
Spojrzała w bok i zobaczyła
Tomka, siedzącego za kierownicą starego, ale zadbanego, granatowego
Golfa. Szyba była uchylona na tyle, by mogli z sobą rozmawiać.
Poczuła dziwną obawę, bo jego
wzrok zdawał się ją pożerać albo przynajmniej zachłannie się w
nią wgapiać. Był tak mocno namacalny, iż postanowiła pozostać
czujna i jednak odmówić.
– Nie, dzięki. –
Uśmiechnęła się delikatnie, ale dało się w tym uśmiechu wyczuć
zdenerwowanie.
– Daj spokój, nic złego wam
nie zrobię. Naprawdę chcesz iść na piechotę?
– Nie wsiadam z obcymi! –
warknęła.
– Tomasz Bordych, rocznik
tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty ósmy – przedstawił się
pełnym imieniem i nazwiskiem. – Teraz już nie jestem obcy –
dodał i uśmiechnął się w bardzo uroczy sposób. Jego oczy przy
tym też się zaśmiały, tak sympatycznie zaświeciły, iż nagle
przestały się Paulinie wydawać groźne i molestujące.
Zaufała mu. Zgodziła się i
jednocześnie zdziwiła, gdy on po usłyszeniu jej zgody wysiadł.
Mężczyzna uczynił tak, bo postanowił jej pomóc usadzić
koleżankę na tylne siedzenia. Paulina zdecydowała się usiąść
obok niej, a więc to on zamknął za nimi drzwi. Obszedł maskę i
ponownie zajął miejsce kierowcy.
– Pod jaki adres mam się
kierować? – zapytał, spoglądając przez ramię na szczupłą
blondynkę. Szczególnie wzrokiem zlustrował jej dekolt, bo choć
jej piersi nie miały imponujących rozmiarów i zdawały się mu być
całkiem przeciętne jeśli chodziło o numer miseczki, to jednak
były opalone i wyglądały na jędrne tak mocno, że aż chciało
się dotknąć. Dostrzegł też na jednej z nich tatuaż, niewielką
nutkę poprzedzoną kluczem wiolinowym.
Wróci do Norberta, tak uważam na zdrowy rozsądek. No chyba że kłócili się już wcześniej, a taniec z inną lasią faktycznie przelał tą przysłowiową czarę. Albo Tomek wykorzysta tę sytuację. :3 Otoczenie, w jakim obraca się bohaterka jest tak zwyczajne, polskie, szare. Tia, wolę czytać o bohaterach introwertycznych - bliżsi sercu. Fajny styl pisania, prosty, choć przyjemny. Wpadnę sobie do czasu, bo - nie wiem czemu - wyczuwam nadchodzącą dramę lub inną traumę dla bohaterki. :3
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz choć trochę się rozeznać w tym o czym jest opowiadanie, polecam przeczytać poprzednie posty lub wejść do podstrony "Nie jesteś sama", bo tam znajduje się opis.
UsuńChciałem, by opowiadanie było rzeczywiste, realne, dlatego nie umiejscowiłem bohaterki w otoczeniu jakie byłoby mi obce.
Przeczytane. Będę śledzić dla toksycznej miłości. :3
UsuńFajny pomysł na serię, tak swoją drogą. Ciekawe, jakie będą kolejne bohaterki.
Fajnie, że ta Paula mimo dziecka i trudnej sytuacji ma taki czas kiedy może wyjść, zabawić się, wyluzować. Brawo za zerwanie z Norbertem, 100% popieram tylko dlaczego tak późno? Już dawno powinna była to zrobić.Ze związku z takim ,,dużym dzieckiem" nic dobrego by jej nie przyszło.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że każdej kobiecie potrzebny jest taki czas, by wyluzować. Wiele pań się zapiera, że im tego nie trzeba, ale ja myślę, że taka spychana na dalszy plan potrzeba wyjdzie później, za kilka lat i będzie zwyczajnie żal utraconej, przeleżanej, przegotowanej młodości. To nie jest tak, że mam coś do kur domowych, zawsze ceniłem kobiety co zajmują się domem, gotują, opierają rodzinę, ale nawet takim trzeba choćby jakiegoś basenu, fitnessu, ewentualnie zwyczajnego spaceru w gronie koleżanek raz na jakiś czas, czyli takiego czasu bez dzieci i faceta.
UsuńPytanie tylko czy na miejsce Norberta pojawi się ktoś lepszy?
Pewnie w końcu się pojawi a nawet jeśli nie to uważam, że lepiej by Paulina szła przez życie sama niż z balastem w postaci Norberta, który nie dość, że nie jest pomocny to jeszcze przeszkadza.
UsuńDobry wieczór.
OdpowiedzUsuńI znów Coelho, heh. Naprawdę niedługo muszę sięgnąć po coś tego Pana, bo chciałabym sobie wyrobić opinię.
Nie lubię stereotypowego opisu klubu z dymem nikotynowym jak w jakiejś melinie z RPF, ale tu nawet zgrabnie wyszło. I niezły sposób ma Paulina, by zadbać o kondycję, małego i jeszcze go wyciszyć.
Ja bym Pauliny nie uznała za pesymistkę, ale realistkę, choć może przydałoby jej się trochę pozytywnego nastawienia i wiary... jak niemal każdemu, ale, cóż, niektóre sytuacje sprawiają, że to trudne.
Nie podobało mi się to całe zamyślenie Pauli podczas tańca. Nie lubię ekspozycji. Wolałabym samemu odkryć wady Norberta i zastanowić się, co ma na to wpłyew, jak Paula je odbiera... a tak mamy suche przedstawienie... i tyle.
Wiem, w jakim kierunku zmierza to opowiadanie, więc mam złe przeczucia co do Tomka... jeszcze zatęsknię za Norbertem. No i mogę ewentualnie wybaczyć tamtą ekspozycję, bo nie wiadomo, czy będzie okazja, by przyjrzeć się zachowaniu chłopaka bliżej.
Pozdrawiam,
mendoid Corteen
Właśnie nie będzie okazji, by przyjrzeć się Nprbertowi bliżej, dlatego musiałem jakoś skrócić to wszystko o nim, upchnąć w jedno zamyślenie, by pokazać czego Paulinie w nim brak.
UsuńNorbert jest mega cwaniakiem, nie lubię go! Nie rozumiem co Paulina w nim widziała, nie szanuje jej i niczego co dla niego robi. I tak długo wytrzymała.
OdpowiedzUsuńSama Paulina no wiadomo, młoda dziewczyna, wyszaleć się musi. Ciekawa jestem strasznie kogo dzieckiem jest Bartek i co takiego się wydarzyło, o czym rozmawiały przyjacióki. Czyżby Paulina miała siostre Natalię I to ona jest matką chłopczyka? Tylko co się z nia stało, że nie ma jej przy dziecku?
Tomek już mi sie podoba, milusi chlopak :-)
Jak dla mnie to nie cwaniak, a leser. Cwaniak, to by chociaż coś sobą reprezentował, tak kombinował, by coś mieć, a ten... szkoda gadać.
UsuńTomek jak na tę chwilę rozumiem, że punktuje na plus, ale nie daj się zwieść, bo idealny mężczyzna nie istnieje.
Przez to, że wiem, co będzie się działo, nie umiem za bardzo wczuć się w postać Tomka na tym etapie, na którym go przestawiasz. Wiem, że będzie gnojkiem i już go nie lubię. A Norbert, chociaż to facet, którego kopnęłabym w jaja... Ach, Paulinie pewnie przyjdzie żałować swoich decyzji.
OdpowiedzUsuńNigdy nie ma pewności czy Paula nie skończyłaby gorzej pozostając w związku z Norbertem.
UsuńZobaczymy, po prostu głowie mam już jakiś obraz postaci Tomka i teraz ciężko będzie mi go zmienić. :D Ale w sumie, mam nadzieję, że czymś mnie zaskoczysz. :)
UsuńMyślę, że obraz Tomka jaki powstał w Twojej głowie, będzie różny od Tomka jakiego ja sam stworzyłem, ale zobaczymy czy mam racę. Wraz z czytaniem dalej zobaczymy jak go będziesz odbierała, czy ciągle tak samo.
UsuńOkej... Kolejny rozdział za mną i jest lepiej. Choć nadal mam problem z językiem (może się przyzwyczaję).
OdpowiedzUsuńJakbym czytała zapis z pamiętnika (który kiedyś prowadziłam, żeby uporać się z własnymi problemami). Każdy weekend spędzałam na imprezie, piątek i sobota, a czasami i niedziela. Tylko, że zupełnie inaczej wyglądały kluby do których ja chodziłam, niż ten który Ty przedstawiasz. Już wtedy nie można było palić w środku, a i nawet faceci nie byli tak nachalni (ale to może kwestia znajomych z którymi się przebywało). I może ze względu na podobieństwo rozdziału do mojej przeszłości, czytało się tak lekko.
Sam Tomek, nie można powiedzieć o nim za wiele, albo w sumie nic, choć może jedno. Leci na Paulę. Co do Norberta... A czy to pierwszy taki? Poza tym, nie wiem ile ma dokładnie lat (czy ten sam wiek co Paulina?). Może na obecną chwilę zwyczajnie niedojrzał do stałego związku i nie docenia tego co ma. Niektórzy z tego wyrastają, a niektórzy... No cóż, pozostają dziećmi...
To chyba byłoby tyle na ten moment. :)
W którym konkretnie fragmencie, albo w jakich fragmentach, wydawał Ci się język czymś dziwnym. Czy użyłem jakiegoś nietypowego wyrazu?
UsuńPowiem Ci szczerze, że nadal są kluby, w których można palić, można to robić nawet na parkiecie, podczas tańca. Wszystko zależy od miejsca, ale na początku XXI wieku niemal w każdym klubie papierosy były normą.
Nachalni faceci to kwestia nie tylko towarzystwa, ale też właśnie miejsca. Jeśli klub znajduje się na patologicznej dzielnicy, w tej gorszej części miasta, to ściąga też ludzi z tamtych okolic. Z kolei, gdy klub znajduje się na bogatym osiedlu, to łatwiej w nim o pewien poziom i klasę. Łatwiej ją nawet utrzymać właścicielowi. W patologicznych miejscach, choćby się uparł, to i tak szybciej schodziła będzie czysta wódka niż whisky, a prędzej zagrają w bilarda niż kręgle.
Ty wiesz, że ja sam nie pamiętam ile Norbert ma lat. Chyba nawet nie jest to w opowiadaniu powiedziane. Jednak na logikę biorąc, to między nim a Paulą nie mogła być duża różnica wieku, więc jeśli ona ma dwadzieścia dwa, to on może dwadzieścia pięć maksymalnie.
Zgodzę się jednak z tym, że niektórzy dorastają, a inni nigdy nie wychodzą ze skorupy niedojrzałych, nieodpowiedzialnych dzieci.
Ugasić papierosa - niby normalne stwierdzenie, ale mi średnio pasuję (u mnie się mówi zgasić, zagasić - może przez to); wszystkie skupiał się do słowa 'nieodpowiedzialność' - zjadłeś 'y', ale na moje bardziej pasowałoby sprowadzały się; ustawienie się ze sobą - serio, spotkałam się pierwszy raz; powróciła do domu - mogło być zwyczajnie wróciła.
OdpowiedzUsuńWiem, że to czepialstwo, ale skoro pytałeś...
Znam takie kluby aż za dobrze, ale chodziło mi bardziej o to, że w tamtym czasie moi znajomi byli dość... Charakterystyczni, co za tym szło, nikt obcy do dziewczyn z naszej grupy się nie zbliżał. A bilard do dziś wolę od kręgli! ;)
I przepraszam za znaki ale pisze z tel, a tutaj mam uproszczoną klawiaturę.
Nie wiem czy to zależy od regionu tak samo jak np ziemniak, kartofel i pyrka, pyra, czy bardziej od grupy osób jakimi się otaczamy. Opowiadanie pisałem bardzo prostym, kolokwialnym językiem, bo z założenia miało być dla każdego kto chciałby je przeczytać. Jednak nie znam nikogo kto nie spotkałby się z określeniem "ustawić się z kimś". No chyba, że to bardzo młode pokolenie, które żyło już w czasach "ustawić status na Facebooku", czyli dla tych, którzy urodzili się po roku 2000 i ich nastoletność przypadła właśnie na te Facebookowe czasy, jednak nawet oni z tym określeniem spotykali się u starszych, za czasów swojego dzieciństwa.
UsuńNa dobrą sprawę każde zdanie z czytanej książki czy opowiadania można by napisać po swojemu, tak jakby pasowało czytelnikowi. Dlatego każdy może stworzyć własne opowiadanie i formułować w nim zdania tak jak jemu się podoba, jak on uważa za słuszne. Szyku zdania można się doczepić zawsze, bo lepiej jakby "by" połączyć z wyrazem, niż wcisnąć przed wyraz, dla drugiego znowuż lepiej i naturalniej brzmi, gdy jest wręcz odwrotnie, dlatego akurat takie czepianie się nie ma zbytniego sensu i większość autorów nie weźmie go sobie do serca. Pytałem więc z czystej ciekawości, bo sądziłem, że może faktycznie gdzieś użyłem słowa o odmiennym znaczeniu, ale jednak nie o odmiennym, a o niepasującym jedynie Tobie, więc nie mam się czym przejmować.
Oczywiście zdarzają się odłamy i takie odstępstwa od reguły, ale są po prostu produkty przypisane danej grupie, a te dzieli się na wiek, okolice i na kilka innych. Jako właściciel trzech takich klubów/pubów/knajp widzę różnice choćby w sprzedaży papierosów.Podział na Marlboro i Vogue (klasa wyższa), LM i LD (klasa średnia) oraz Viceroy i Pall Mall (klasa niższa), są też niziny, czyli Mocne, Nevady i Caro. Mój kolega, który ma stacje benzynowe też zauważa różnice. Są miejsca gdzie, pomimo że to stacja, to większy zysk ma się ze sprzedaży Halnego, Vanpura i Żubrówki niż z paliwa.
Nie czepiam się znaków, bo sam jak piszę z telefonu komentarze to różne kwiatki się zdarzają.
To żeś dał wykład... Wcześniej już wspomniałam, że to może chodzić o region Polski. Już się zdarzało, że rozmawiając z ludźmi z różnych części kraju, niby mówiliśmy po polsku, a jednak nie zawsze wszystko się rozumiało. Zresztą czynników może być więcej i tak, masz rację - nie masz się czym przejmować, bo to tylko moja opinia.
UsuńA pokoleniem Facebooka nie jestem, tak dla ścisłości. ;)
Tak jak mówię "ustawić się z kimś" swojego czasu było bardzo popularne i nawet w filmach i serialach się przewijało i naprawdę nie spotkałem się z ani jedną osobą co się nie spotkała z takim określeniem.
UsuńNigdy nie zrozumiem takich dziewczyn. Pozwalają sobie na upokorzenia ze strony facetów, zachowują totalnie nieodpowiedzialnie i jeszcze potem narzekają, że im w życiu ciężko. To tak jakby same deptały swoją godność i najgorsze jest w tym wszystkim to, że one nie są tylko wytworem twojej wyobraźni. To są po prostu głupie dziewczyny, których pełno na tym świecie, mam nawet taką sąsiadkę.
OdpowiedzUsuńDlatego już na starcie nie umiem lubić Pauliny, bo potrafię się wczuć w jej sytuację. Co nie zmienia faktu, że właśnie takiej bohaterki się spodziewałam w tym opowiadaniu. Jest pod wieloma względami bardzo podobna do Kornelii, chociaż może to też wynikać, że klimatu tutaj jest bardzo podobny.
Ten Tomek to psychol ;p Będą z nim problemy, od razu mi się przypomina "Sypiając z wrogiem", ale tutaj to byłaby taka wersja z blokowiska. Chociaż skoro ona znalazła sobie Norberta, to czego miałabym się po niej spodziewać :D Podróż z jednego bagna do drugiego, pełnego łajna.
Tyle na dziś ode mnie. Pozdrawiam!
Cześć. Ja zupełnie nie rozumiem dlaczego na to opowiadanie patrzysz przez pryzmat poprzedniego. Nie rozumiem w czym widzisz podobieństwo Pauliny do Kornelii. Jedna to ambitna i zdolna, która porzuciła dalszą edukację, by dopomóc finansowo rodzinie, a druga to samotna młoda matka, która urodziła jako nieletnia i siedzi w kieszeni matki.
UsuńOdnoszę też wrażenie, że dla ciebie to coś złego chcieć z kimś być. Twierdzisz, że Paulina depcze swoją godność, bo była z nieodpowiedzialnym kolesiem za młodu? Kiedy się z nim ustawiła sama nie chciała od tego związku niczego więcej jak tylko zabawy i wspólnych wyjść. Potem dojrzała do czegoś więcej, Norberta zostawiając w tyle, bo on stanął z rozwojem w miejscu. Paulina nie jest jednak ślepo zakochana i zapatrzona w Norberta tak jak Korni w Mateusza. Więc gdzie tu podobieństwo?
No i co jest złego w tym, że zgodziła się na rozmowę z kimś kto był miły, podwiózł ją i że zgodzi się spróbować być z kimś kto będzie się starał? Ty jesteś ma pozycji wygranej i wiesz, że z Tomkiem będzie coś nie tak. Ona na chwilę obecną jeszcze tego nie wie.
Pozdrawiam.
Zastanawiałam się sporo czasu, jak na to odpisać, żeby dobrze się wyrazić. Ale tak naprawdę ja jestem tylko małym czytelnikiem, wyrażam swoją opinię i ty nie musisz się z nią zgadzać. Nie mogę przecież dostosowywać moich odczuć o twoich oczekiwań, to nie miałoby sensu. Oczywiście gdybyś po prostu chciał wiedzieć więcej o moim puncie widzenia, to nie ma problemu. Ale z twojej wypowiedzi wnioskuję, że chcesz mi pokazać, że nie mam racji. No a racja jest jak dupa, każdy ma swoją, co więcej jestem na poziomie pierwszego rozdziału i moja ocena będzie się zmieniać z biegiem czasu.
UsuńDlatego odniosę się tylko do jednej kwestii, samego Tomka. Wyobraziłam sobie, że wracam z pijaną (nieprzytomną?) koleżanką w środku nocy, bo mój chłopak (palant) mnie olał. Wokół nikogo nie ma. Wtem zatrzymuje się samochód a tam koleś, którego spotkałam w klubie, który był znajomym kogośtam, ale w sumie to nawet z nim nie rozmawiałam. Poza imieniem nie wiem o nim nic. Koleś proponuje mi, że mnie podwiezie, ale ja mówię nie. On mimo to nalega, nawet trochę napastliwie. W dodatku "jego wzrok zdawał się pożerać albo przynajmniej zachłannie się wgapiać." Co myślę? Otóż jedno - zbok, muszę się jakoś ewakuować.
Dlatego moje zdanie o nim to nie jest sugerowanie się przyszłymi wydarzeniami, których w sumie nie znam. To zwykły rozsądek i babskie doświadczenie. Wsiadanie do obcego auta, prowadzonego przez faceta, który jest na ciebie napalony, to jak łażenie z tabliczką "proszę o gwałt".
Nie musisz podzielać mojego zdania, zwłaszcza że jesteś mężczyzną, więc masz o wiele mniejsze "szanse", że ktoś zaciągnie cię w krzaki. Ale coś w tym złego jednak jest, wiem z doświadczenia (na szczęście nie osobistego), że jest. Stąd taka a nie inna ocena.
Pozdrawiam!! ; )
Nie uważam, że mam rację zawsze i wszędzie, bo nie mam. Nadal ciekawi mnie, gdzie widzisz podobieństwo Pauliny do Kornelii.
UsuńCo do wsiadania do obcego samochodu i rozmowie z obcym kolesiem, każdy mąż nim został mężem jakieś kobiety to najpierw był znajomym, a nim stał się znajomym, to był obcym, zupełnie obcym człowiekiem. Ja wiem, że na ludzi teraz czycha wiele niebezpieczeństw, ale zamykanie się na każde doznanie i na każdą relację, tylko dlatego, że mężczyzna jak to mężczyzna patrzy się na kobiece kształty i dekolt, to trochę przesada :-)
Mam tylko nadzieje ze nie bedzie z Norbertem poprostu nie trawie ludzi nieodpowiedzialnych. I faktycznie chyba kazda dziewczyna miala taka sytulacje gdy musiala sie zajmowac swoja pijana kolezanka lub co gorsze role byly odwrotne . Co do tego wsiadania z obcymi do samochodow to niby sie nie powinno i kazdy to powtarza swoim dzieciom tez bende to wbijala do glowy ale nie oklamujmy sie takie sytulacje sa normalne a w szczegolnosci po imprezach kiedy trudno o kierowce ;)
OdpowiedzUsuńUwierz, że nie każda była w takiej sytuacji. Są kobiety, które nigdy nie widziały klubu od wewnątrz na własne oczy, nigdy nie piły, nie obracały się w towarzystwie pijanych osób.
UsuńSą normalne, są spotykane - na tym się zatrzymajmy. Nie są godne pochwalenia, ale sam też takich czynów bym nie potępiał.
Tomek nie okaże się być seryjnym mordercą, więc uznajmy, że Paulinie się upiekło, miała szczęście.
Takie kobiety to chyba wymarly gatunek bo osobiscie takiej nieznam .
UsuńNiewymarły, a taki... nie ta liga, ludzie urodzeni po drugiej stronie rzeki. Ja staram się nie krytykować, ale to nawet nie moja liga, ja zawsze lubiłem taką "normę", a nie "bułka w bibułkę". Dla mnie to nie jest normalne, by nastolatka czy dorosła, młoda kobieta nie szła potańczyć, zagrać w kręgle czy bilard. Dla niektórych jednak nienormalne jest wychodzenie na noc z domu. Różnica spojrzeń, poglądów.
UsuńKrótki komentarz bo chcę zdążyć przeczytać jak najwięcej opowiadania a wolę zostawić kilka linijek pod każdym rozdziałem niż pisać jeden długaśny :)
OdpowiedzUsuńWcale nie dziwię się dziewczynie, że zerwała z Norbertem - kompletnie nieodpowiedzialny facet, na którym nie można było polegać. Dziwię się bohaterce, że wytrzymała z nim tak długo... Ponad trzy lata to i tak o trzy lata za długo.
Tomek wydaje się sympatyczny, ale ciągle mam w głowie Twoje komentarze o Tomku z mojego opowiadania więc jestem czujna :)
amandiolabadeo.blogspot.com
Spokojnie, te rozdziały są tak krótkie, że nie sposób pisać o nich dłuższe komentarze.
UsuńTak, trzy lata to wydaje się być dużo, ale trzeba wziąć pod uwagę, że Paulina trzy lata wcześniej też od związku oczekiwała mniej, też była mniej dojrzała, taka... niedorosła. Ona chciała ruszyć do przodu, była na to gotowa, Norbert został w tyle.
Tomek... On jest sympatyczny, ale jak każdy ma wady.
Jak to jest? Ja uważam, że nie każdy musi studiować, ale warto nawet w trudnej sytuacji zastanowić się nad tym, co się chce w życiu robić. Bo jak to mówią:jak ktos chce, to znajdzie sposób, a jak nie to powód. Nie przeczę, że jest jej trudno, bo nie jest to najłatwiejsza sytuacja w życiu. Pewnie Paulina trochę zazdrości koleżankom, że mają niby wszystko, ale ona jest chyba nieco bardziej odpowiedzialna, nauczona życiem. Co do Norberta: typ jeszcze młody, ale ma pracę, ale zbyt mało mu wciąż zabawy, aby dorosnąć do odpowiedzialności i poważnych uczuć. Wiadomo człowiek uczy się na własnych błędach i pewnie Norbert nauczy się na swoich, o ile zrozumie, że to błąd, o ile ktoś mu go w jakiś sposób wskaże. Cóż wydaje się trochę niebezpiecznie pojechać z nieznajomym kolegą, ale zobaczymy, co z tego wyniknie.
OdpowiedzUsuńJedna sprawa do wyjasnienia, Paulina nie pracuje na pełen etat skoro pracuje od pon do pt po 8 godzin? Czegoś nie doczytałam?
Akurat życie nie jest takie proste. Nie zawsze trzeba z planów rezygnować, ale czasami koniecznym jest odłożenie ich w czasie.
UsuńNie doczytałaś. Pracuje na pełen etat, ale gdyby podjęła się studiów dziennych, to musiałaby zmienić pracę na niepełnoetatową, a gdyby podjęła się studiów zaocznych, to większość zarobku szłaby na opłacenie nauki, a też jak w tym znaleźć czas na naukę i czas, by usiąść do książek? Taki dylemat.
Szczerze mówiąc, jeszcze nie wiem, jak ocenić Paulę, po drugim rozdziale wiemy o niej i jej życiu nieco więcej, ale jeszcze nie potrafię powiedzieć, czy wzbudza we mnie bardziej pozytywne, czy negatywne emocje, ale może to i lepiej. Wydaje mi się, że będzie to taka mieszanina plusów i minusów tej postaci, i stopniowe ocenianie jej zachowań. Co wydaje mi się całkiem dobre w kontekście realności prezentowanych tutaj postaci. Nie wątpię, że dylematy dziewczyny do najłatwiejszych nie należą, ma sporo na głowie i moim zdaniem należy podziwiać ludzi, którzy poświęcają tak wiele, by zapewnić byt nie tylko sobie, ale i swojej najbliższej rodzinie, nawet kosztem własnych marzeń i planów. No właśnie, niby Paula ma wymówkę i to całkiem zrozumiałą, ale zaczynam zastanawiać się, czy to naprawdę o to chodzi. Może dziewczynie zwyczajnie się nie chce, może jeszcze nie wie, co chciałaby robić, a może po prostu ma to ciężkie podejście, które mówi jej, że i tak nic nie osiągnie.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Paula w pewien sposób przyzwyczaiła się do sytuacji, w jakiej się znajduje i mimo wszystko - jest jej dobrze. Zbyt dobrze i stabilnie (choć to stwierdzenie stoi pod znakiem zapytania), by teraz ryzykować, że cokolwiek może zmienić się na gorsze. Dlatego też tak długo trwa w związku z facetem, który wyraźnie przejawia brak należytego szacunku i wspomnianej odpowiedzialności wobec niej. Możemy mówić i dziwić się, jak ona tak długo wytrzymała, jak mogła go nie rzucić, nie zostawić po tym, jak Norbert sie zachowuje. Ale prawda jest taka, że kobiety (niestety) mają tendencję do takich zachowań, co zostało udowodnione np. w przypadku badań o przemocy domowej wobec kobiet, które mimo wszystko nie zostawiają swoich oprawców i tkwią w toksycznych relacjach przez długie lata, nawet do końca życia. Powody są różnorakie, ale myślę, że to dobry przykład u naszej Pauli, może nie aż tak drastyczny, ale kto wie, co byłoby za kilka lat, gdyby jednak zdecydowała się na związek z Norbim?
AA.
Nie, Paulina nie jest typem pesymistki, której się wydaje, że niczego w życiu nie osiągnie, że na pewno jej się nie uda. Rację masz jednak, że w pewnym sensie się przyzwyczaiła i dobrze jej tak jak jest. Nie wszyscy w końcu muszą być dyrektorami czy mieć magistra, by być szczęśliwi.
UsuńO przemocy domowej, toksycznym związku i nieporzuceniu oprawcy, to jeszcze dużo będzie, ale nie w przypadku Pauliny i Norberta, a w przypadku Pauliny i Tomasza.
W związku z Norbertem, to Paulina była górą - stroną mądrzejszą, dojrzalszą, odpowiedzialniejszą, bardziej samodzielną, tak więc nie zależało jej na nim. Była z nim raczej z przyzwyczajenia, a że trwało to tyle lat... cóż, ona te trzy czy dwa lata temu też oczekiwała od niego czegoś innego. Ona jednak dorosła, a on utknął w miejscu. Związek więc się skończył, bo wyraźnie przestali nadawać na tych samych falach.
Pozdrawiam :)
Już podczas czytania pierwszych akapitów, gdy Iwona tłumaczy Bartusiowi, że Paulina musi się wyszaleć, by poukładać sobie dojrzale życie, byłam ciekawa jak jej to poukładanie wyjdzie i jakim cudem dziewczyna, która rzuciła Norberta, który jej nie szanował i się nie starał, wyląduje w związku z damskim bokserem. Z drugiej strony, skoro Norberta rzucała tak długo, to świadczy o tym, że nawet jeśli nie kocha, to przyzwyczaja się do ludzi. Widocznie nie jest jej łatwo zakończyć z kimś znajomość, skoro tyle lat trwała w sumie nieszczęśliwym związku. To wszystko daje przesłanki, że kolejnego nieszczęśliwego związku, też nie będzie umiała ot tak przerwać. Domyślam się też, że nieszczęście w tym drugim związku będzie miało zupełnie inne podłoże, a właściwie to nie domyślam się, ale wiem z opisu. Tomek w końcu ma być tym, który się stara i daje dziewczynie zaangażowanie.
OdpowiedzUsuńTak, Paulina nie przerwie związku z Tomaszem ot tak, zwłaszcza, że to już nie będzie chodzenie z sobą, a poważny związek, narzeczeństwo, potem małżeństwo.
Usuń