Autor tego bloga należy do grupy „Projekt Prozaicy”, z tego też powodu strona korzysta z płatnych linków. Ujmując to krócej i bardziej zrozumiale – autor zarabia, a czytelnicy nic na tym nie tracą. Te linki są całkowicie bezpieczne dla komputerów, tabletów i smartphone-ów pod warunkiem, że postępuje się zgodnie z instrukcją, czyli nie klika w reklamy, nic nie ściąga na swój sprzęt, a jedynie odczekuje symboliczne pięć sekund i przechodzi dalej. Za wszelkie utrudnienia autor bloga przeprasza, za waszą aktywność jest wdzięczny, a prywatnie pozdrawia i życzy dobrej zabawy podczas czytania.

Link do instrukcji – KLIK

sobota, 18 lutego 2017

#11 – „Paulina” – Rozdział 8

Pomocny”

Tomasz Bordych nie należał do ludzi szczególnie wygadanych, ale też nigdy nie miał problemów z mówieniem. Jedynie specyficznie wymawiał wyrazy z „r”, zwłaszcza gdy to następowało po spółgłoskach. Paulinie taka wymowa przywodziła na myśl francuski akcent i nawet kiedyś powiedziała o tym Tomkowi. Ten wyjaśnił jej, że jako dziecko miał podcinany języczek, i zażartował, że chyba coś poszło nie tak w tym zabiegu.
Tomasz jednak nigdy się nie jąkał, nie milczał długo, gdy ktoś prowadził z nim rozmowę, zapytany szybko odpowiadał, a teraz, gdy nagle został postawiony przed oblicze czteroletniego Bartusia, to nie umiał sklecić ani jednego, sensownego zdania.
Paulina zauważyła jego stan, to jak delikatnie rozchyla usta, by zaraz szybko je zamknąć, a następnie ponownie otworzyć.
Coś nie tak? – spytała, przybierając na twarz delikatny uśmiech.
Nie, nic, nie, tylko... nie – wydukał niczym dziecko, które dopiero co nauczyło się mówić albo poczuło się czymś zawstydzone i skrępowane.
Nie? – dopytywała. – To znaczy, że...
Nie mówiłaś, że masz dziecko?! – nieco się uniósł. – Nie zrozum mnie źle, ale... ale... ale ja się nie spodziewałem.
Rozumiem, że to kończymy, bo boisz się odpowiedzialności? – dopytywała, poprawiając Tośkowi kurteczkę. Uznała, że na dworze jest za zimno, by ten chodził rozpięty, więc zapinała niewygodne guziki, które były stanowczo za duże jak na pętelki, przez które trzeba było je przecisnąć.
Tomek wpatrywał się w malucha i blondynkę, która trzymała go na kolanach. Dziewczyna co jakiś czas na niego zerkała swoimi hipnotyzującymi, zazwyczaj roześmianymi, ale teraz poważnymi, błękitnozielonymi oczami.
Nie boję się odpowiedzialności – przemówił, zbierając w sobie niemal wszystkie pokłady stanowczości i pewności siebie. – Zależy mi na tobie, więc twoje dziecko nie będzie problemem. Jeśli mogę kochać ciebie, to pokocham i twojego syna, ale... ale... ty... późno o tym powiedziałaś.
Bałam się. – Spuściła głowę i ledwie powstrzymała śmiech.
Starała się ukryć rozbawienie przed brunetem, a mały Bartuś mrużył oczy, gdyż wypatrzył już opakowanie leżące na tylnym siedzeniu.
Niepotrzebnie. – Wzruszył ramionami, a potem położył dłoń w pobliżu jej szyi. – To ja się teraz boję. Nie wiem ile jeszcze ukrywasz. Poza tym... ja i dzieci, to nigdy nie szło tymi samymi drogami.
Nie lubisz ich? Nie chcesz mieć własnych?
Chcę! – niemal wykrzyknął. – Znaczy, myślałem o tym, jasne, że tak, tylko... – przerwał, by głośno nabrać powietrza. – Dotychczas nie miałem za dużo styczności z tak małymi dziećmi. Mam wrażenie, że one mnie nie lubią. Jakby to powiedzieć? Po prostu, nie mam wprawy.
Zawsze możesz jej nabrać – zaproponowała.
Wiem. Postaram się. Teraz będę musiał. – Wskazał na Bartka obiema dłońmi, a ten chwycił za jedną z nich.
Dasz rogalika? – zapytał, wskazując na papierowa torbę na tylnym siedzeniu.
Tam nie ma rogalików. Są tylko papierki, ale dam ci cukierka. – Wyjął ze schowka opakowanie do połowy pełne Tik-taków. – Lubisz miętowe?
Lubiem wszystkie. A najbardziej to lubiem rogaliki. Paulina ma w takich torbach rogaliki, a nie papierki – wyjaśnił, rozumując na swój dziecięcy sposób, a potem zabrał od bruneta opakowanie Tik-taków i zagrzechotał nim.
Słuchowi Tomasza nie umknęło, że mały powiedział na matkę po imieniu, ale postanowił na razie przemilczeć ten temat. Pochwalił natomiast go za rezolutność.
Jest bardzo bystry – rzekł do dziewczyny.
Pewnie po mojej siostrze – stwierdziła. – To mój siostrzeniec – wyznała w końcu i przestała powstrzymywać się od śmiechu.
Oszukałaś mnie!? – zdziwił się, a nawet krzyknął.
Przepraszam, nie gniewaj się – uspokajała go, ale ciągle się przy tym uśmiechała. – Chciałam sprawdzić jak zareagujesz, to był taki test. Poza tym, ja Bartka traktuje prawie jak mojego syna. Natalii ciągle nie ma, goni za miłością i to ja, i mama się nim zajmujemy.
Teraz rozumiem – potwierdził. – To dlatego tak często nie miałaś czasu i musiałaś wracać na daną godzinę.
Właśnie. To wszystko przez niego. – Przytuliła mocniej Tośka do siebie.
Fajny jest – stwierdził brunet. – Piątka? – zapytał. – Przybijesz?
Bartosz oczywiście przybił, a potem wskazał palcem na tylną szybę.
Mama, Michał i babcia idą – oznajmił jednym tchem, gdy tylko dostrzegł dwie kobiety i chudego, niewysokiego faceta ze skórzaną, podróżną torbą w jednej dłoni i plecakiem Natalii w drugiej.
Czas wysiadać – zapowiedziała Paula i otworzyła drzwi. Wysiadając, wyniosła też Bartusia z samochodu i postawiła na chodniku, dokładnie przed jego rodzicielką.
Całowali się! – krzyknął wesoło czterolatek, a potem zaklaskał w dłonie i zagrzechotał Tik-takami.
Przestań – syknęła na niego blondynka, podając jednocześnie dłoń niejakiemu Michałowi, którego miała przyjemność pierwszy raz widzieć na oczy. Nie potrzebowała jednak wiele, by stwierdzić, że ten facet jest zupełnie inny od wszystkich swoich poprzedników.
Niespodziewanie Tomek wysiadł z samochodu, stanął przy boku swojej dziewczyny i z uśmiechem na ustach, powiedział:
Cześć.
Przy okazji też się przedstawił, ale nie jako chłopak, a jako kolega Pauli. Zdecydował się nawet na muśnięcie jej mamy w rękę, gdy mu ją podała. Ta pochwaliła go za dżentelmeństwo i zaprosiła do środka. Odmówił, starał się wymigać, ale na nic mu się to zdało, gdyż usłyszał jedynie:
My idziemy i na was czekamy. Zaciągnij go. No chyba, że spieszy się do pracy.
Nie, akurat nie – powiedział do pleców Iwony. – Tylko...
Tylko co? – zapytała Paulina, zarzucając ręce na jego szyję. Musnęła w usta. – Idziemy – wyszeptała, a potem złapała go za rękę i pociągnęła za sobą.
Zdążył jeszcze tylko się uśmiechnąć i za pomocą jednego przycisku na pilocie założyć blokadę na samochód.
W pewnym sensie czuł się niezręcznie będąc pierwszy raz w mieszkaniu swojej dziewczyny i to na dodatek w momencie, gdy akurat byli w nim wszyscy domownicy. Nie był na to przygotowany, a na pewno nie tego dnia. Został jednak postawiony przed faktem dokonanym, więc musiał się jakoś zachowywać i rozmawiać, by nie ujść za dzikiego odludka. Opowiedział więc wszystkim o tym jak Paulina wpuściła go w maliny i zrobiła z Tośka własnego syna. Wszyscy się śmiali, Natalia najbardziej. Nawet powiedziała Michałowi, że też mogła tak zrobić i powiedzieć mu o Bartku na samym końcu, dopiero dziś, jakby go zobaczył.
Ja nie wiem czy ja bym zareagował tak spokojnie. Ja muszę mieć wszystko wcześniej zaplanowane – odpowiedział.
Przy kobiecie to nie jest możliwe – stwierdził Tomek. – Paulina nawet nie potrafi sobie zaplanować dnia tak, by się nie spóźnić – skrytykował, ale spojrzał na nią pobłażliwie, z lekkim, szczerym uśmiechem.
To nie są spóźnienia – zawołała, krzywiąc się. Oparła się tak mocno, że głowę zadarła do góry i spojrzała w sufit. – To lekkie niedoczasy – dopowiedziała.
Niedoczasy? – zdziwił się, wpatrując w jej długą, łabędzią szyję, w którą teraz najchętniej, by się wgryzł niczym wampir, ale przecież nie mógł tego dokonać przy takiej publiczności. – Twój ostatni niedoczas miał czterdzieści osiem i pół minuty – wypomniał.
Liczyłeś to?
Nie, ale spojrzałem na zegarek.
Iwona się zaśmiała, słysząc wymianę zdań córki i jej partnera. Chciała już wstać i zabrać się za zmywanie. Miała w planach zostawić młodych samym sobie, a nawet zabrać od nich Bartka, który opowiadał o średniowiecznych zamkach, jakie widział w telewizji na jednym z kulturowych programów dotyczących zabytków i historii.
A ty wiesz, że ja bywałem kiedyś rycerzem – zagadał go Tomek.
Jak to bywałeś rycerzem? – zainteresował się chłopczyk.
Bawiłem się w Londynie w rekonstrukcje różnych bitew, wojen. W Polsce kiedyś też się tym fascynowałem za dzieciaka. Teraz już nie mam na to czasu, ale możemy cię z Pauliną kiedyś zabrać na taki pokaz.
Byłoby świetnie – pochwaliła Natalia, która w głowie już miała zaplanowany cały dzień, jaki mogłaby spędzić z Miśkiem lub koleżankami, bez konieczności ciągnięcia ze sobą syna.
Niespodziewanie Tomek złapał matkę swojej dziewczyny za nadgarstek, gdy ta zabierała jego talerz.
My pozmywamy – nie zaproponował, a stwierdził. – Prawda, Paulina, pozmywamy, nie? – Wstał i spojrzał na blondynkę.
Jasne. – Wzruszyła ramionami, jakby nie do końca rozumiała o co mu chodzi.
Nie możesz zmywać, jesteś gościem – powiedziała Iwona.
Ale ja lubię zmywać – upierał się i rozpoczął zbieranie pustych naczyń ze stołu.
Iwona jeszcze próbowała go powstrzymywać, ale córka jej w tym przeszkodziła słowami:
Zostaw go, mamo. Jak chce niech zmywa. Idźcie do pokoju, twojego albo naszego, a my tu ogarniemy.
Zaczesała palcami włosy do tyłu i wstała, by schować niezjedzoną sałatkę i kilka kotletów do lodówki. Gdy wróciła się po chleb, by umieścić go w chlebaku, to Michała i Bartka już nie było, gdyż ten młodszy koniecznie chciał pokazać starszemu swoje zabawki. Matka i Natalia jednak wciąż przebywały w kuchni. Starsza z pań wykorzystała okazję, by szepnąć córce wprost do ucha:
Facet, który lubi zmywać, ideał.
Właśnie, gdzieś ty go znalazła? – doszepnęła Natalia, na tyle cicho, by Tomek, stojący już przy zlewozmywaku i poprawiający rękawy swojej koszuli, nie mógł jej usłyszeć.
Wcale nie szukałam – przyznała nieskromnie, bardzo radośnie.
No widzisz, zawsze mówiłam, że jesteś w czepku urodzona – przypomniała szatynka i oddaliła się do swojego nowego partnera i syna.
Matka także opuściła kuchnie, a Paulina wróciła do chowania reszty rzeczy do lodówki i szafek. W pewnej chwili Tomasz chciał jej pomóc i otworzyć górną z nich, ale o mały włos, a by zwichnął sobie nadgarstek, a na dodatek jeszcze Paulinę tymi drzwiami uderzył, gdyż nie były one przykręcone.
Zawiasy poszły – wyjaśniła.
Trzeba by było przykręcić – stwierdził, usiłując zmatować meble, choćby na tymczasowo.
Wiem, ale tam już nie ma o co ich wkręcić.
No to trzeba zmienić meble – trwał przy swoim. – Takie coś jest niebezpieczne. A jak Bartkowi spadnie na głowę?
Bartek wie, że musi uważać. Poza tym, łatwo powiedzieć „zmienić”, trudniej zrobić. Myślisz, że mnie na to stać? Spłacam węgiel z zimy – uświadomiła go.
Okay – nico się wycofał. – W takim razie, ja je zmienię.
Oszalałeś!? – krzyknęła na niego, ale szeptem.
Nie, i tak mam firmę budowlaną. Znaczy, będę miał. Będę montował takie rzeczy, meble na wymiar, szafy przesuwne. Zrobię to po kosztach – wyjaśnił.
Tomek... – chciała powiedzieć coś jeszcze, ale przyłożył palec mokry od wody z płynem do jej ust.
Ani słowa więcej. Poćwiczę na waszej kuchni. Przynajmniej będę miał choć jeden przykład wykonanej pracy, by pokazywać go na zdjęciach potencjalnym klientom. To też na moja korzyść – zapewniał.
Przymknęła oczy i pokręciła głową. Nawet jeśli chciała powiedzieć coś jeszcze, to mężczyzna ją pocałował i tym skutecznie odebrał jej mowę, a potem już zapomniała o temacie, do którego przecież chciała powrócić. Nie spodziewała się jednak, że Tomek tak szybko weźmie się do roboty i już następnego dnia, z samego rana, zjawi się w jej mieszkaniu wraz z jednym kolegą i kilkunastoma deskami oraz narzędziami do ich cięcia, skręcania oraz oklejania.

18 komentarzy:

  1. Haha, toś dowalił. xD Lubię takie niespodzianki. Tomek najwyraźniej odczuł ulgę. Uff, to tylko siostrzeniec.
    Poza tym, ja Bartka traktuje prawie jak mojego syna. Natalii ciągle nie ma, goni za miłością i to ja, i mama się nim zajmujemy. To zdanie sprawiło, że Paulina jest mi bliższa. :P
    Oj, Natalia, Natalia...
    Nvm, wracając do Tomka. Tak się zastanawiam, znaczy mam już takie obawy, ale do tego potrzebuję więcej rozdziałów, czy on już pomału nie przekracza granicy między dbaniem i troską o kogoś, a zaborczością? Może wyciągam zbyt pochopnie wnioski, ale jak usłyszałam, że ma być toksycznie, już się uwrażliwiam na pewne zachowania z jego strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałem właśnie, by ten element zaskoczenia był.
      Tobie bliska jest Paulina, a mnie Tomek. Tą zaborczość, roztaczanie nad kimś klosza troski odziedziczył wprost ode mnie, aczkolwiek ja staram się z tym walczyć, a on na chwilę obecną jeszcze nie dostrzega problemu.
      Poza tym Tomek ma większą wadę. Jest bardzo nerwowy, agresywny i to już wyjdzie, jak się nie mylę, w kolejnym rozdziale.
      Inna sprawa, że trudniej opuścić troskliwego damskiego boksera niż takiego typowego, wulgarnego, brutalnego faceta. Paulina więc też będzie miała dylemat i oszukiwała samą siebie.

      Usuń
  2. Tomek jeszcze dalej gra idealnego partnera, ale wciaz mi cos w nim nie gra. Wszystko odzie tak szybko u niego. Tu poznal rodzine swojej dziewczyny a za chwile juz naprawia jej kuchnie. Hm...tzn milo z jego strony, ale jakos tak to chodzenie po cienkim lodzie. Dalej mam wrazenie, ze chce sobie kupic Pauline, aby sie do niego przyzwyczaila a potem jak nie zbombarduje ja swoja ciemna strona to bedzie bala sie kiwnac palcem. Natalia to zamiast szukac milosci, powinna zajac sie swoim dzieckiem. Rozumiem, ze mloda, ze moze sie nie wyszumiala i wgl, chce spotkac ta swoja milosc, ale kurde kobieto! Ogarnij sie! Masz dziecko! Nim sie zajmij! Eh, szkoda mi Bartka. Jak tak dalej pojdzie to w jego wspomnieniach z dziecinstwa nie bedzie mial w nich wiele o matce... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomek robi tak jak uważa, że robić wypada. Jest chłopakiem Pauliny, więc jej zdaniem powinien jej i jej rodzinie pomóc jeśli tylko może. Tylko, że dla niego związek z Pauliną jest bardziej poważny niż dla niej samej.
      Faktycznie Natalia kiepsko dobiera proporcje i sam Tomek kiedyś na to zwróci uwagę. Jednak nie ma też co przesadzać, a wielu niestety ma pogląd, że jak kobieta jest matką, to już nie ma prawa być nikim innym, że już nie może czuć się kobietą, chcieć być kochaną, pragnąć ułożyć sobie z kimś życia, skoro z ojcem dziecka się nie udało. Ja jestem zdania, że warto próbować układać to życie, aczkolwiek nie ma też co kryć, że Natalia za często wysługuje się siostrą i matką w opiece nad Bartusiem.

      Usuń
  3. Oj udało Ci się Tychonie, udało Ci się! Natalia jest matką, a nie Paulina. Ogólnie rodzina Pauliny robi dobre wrażenie, Natalia jest spoko(choć zmienia chłopaków jak rękawiczki), matka wydaje się zachwycona (powrotem córki, Tomkiem) , a nawet nie mam zastrzeżeń do tego całego Michała. Taka fajna, normalna rodzinka o.
    Co do samego Tomka... trochę zdziwiła mnie reakcja tego żartu Pauliny. Nie wiem czy inny na jego miejscu, by się nie wściekł jak diabli, ale on zareagował zbyt spokojnie mi się wydaje. Nie mówię, że miał od razu zwinąć manatki i zwiewać gdzie pieprz rośnie, lecz chociaż jakaś scena złości, jakiś czas na przemyślenie sprawy, na oswojenie się z myślą, że zakochał się w dzieciatej dziewczynie, że mu wcześniej nie powiedziała (choć słusznie zauważyłeś, że nie miała takiego obowiązku), itd, ale fakt faktem zareagował za spokojnie. Jednak wszystko zmierza do tego, że Tomaszek pokaże pazurki i że ta jego dobroć, pomoc wyprowadzi wszystkich na manowce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to miała być taka normalna, przeciętna, niebogata, polska rodzina. Takie było założenie. Rodzina z problemami, bo nie ma rodzin bez nich. Tutaj się akurat nie przelewa jeśli chodzi o finanse, Natalia młodo została matką, a Paulina lubi zabalować. Tak więc Iwona jako matka też nie miała z nimi łatwo.
      Michał jest mniej obrotny niż Tomek, mniej zaradny, nieco flegmatyczny, ale przy tym też spokojniejszy. Tej bardziej narwanej siostrze trafił się po prostu mniej narwany facet.
      On to oniemiał jak usłyszał o tym dziecku, a potem poczuł wyraźną ulgę. I choć uważam, że nie miała obowiązku mu mówić o dziecku od razu, to ja sam, gdybym spotykał się z kobietą, wolałbym o dziecku wiedzieć wcześniej niż po półrocznej znajomości.
      Na sceny złości i pokazywanie pazurków, to jeszcze przyjdzie czas.

      Usuń
  4. I wyszło na moje! Gdzieś tam wcześniej pisałam, że dla mnie mały, to siostrzeniec Pauliny. Ma się tę intuicję. Hihi ;)
    A co do samego zachowania Tomka - tak wiem, zatkało go i w ogole, ale wyszło tak... hmmm... no kurcze, koleś spotyka się z laską, twierdzi że ją kocha i tak na spokojnie przyjmuje, że ona ma dziecko, za chwilę że sobie jaja z niego robi, a po wszystkim obiad u niej. Wydaje mi się strasznie mało realne, chyba że Tomek jest mega świwtnym aktorem, albo desperatem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiś czas mnie nie było, więc dopiero teraz mam chwilę, by nie tylko opublikować Twój komentarza, ale także na niego odpisać.
      Faktycznie, co do tego siostrzeńca, to miałaś nosa.
      Tomek jest mega pozorantem. On umie spojrzeć na siebie samego w taki sposób, by ludzie widzieli go innym niż jest, by się do nich, pewnych sytuacji dostosować. Tacy ludzie są bardzo inteligentni, ale zawsze też uważałem, że na swój sposób niebezpieczni, dlatego do Tomasza mi to bardzo mocno pasowało. Otrzymał więc taką cechę.

      Usuń
  5. Mnie też wpuściła w maliny :) Nie wierzę, że dałam się nabrać.
    Szczerze, zaczynam przekonywać się do Tomka. Całkiem przyjemny z niego gość, choć ciągle myślę, że musi mieć wady, których nie ujawnił. Tak jak mój Tomasz z Elizy, dopiero teraz widzę podobieństwo, bo wcześniej nie wiedziałam, o co Ci chodzi :P
    Błędy do poprawki:
    wskazując na papierowa torbę
    papierową
    Matka także opuściła kuchnie,
    kuchnię
    stwierdził, usiłując zmatować meble
    zmontować
    nico się wycofał
    nieco
    To też na moja korzyść
    moją

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, w tym przypadku, błędy poprawię już jutro, bo teraz drzemka,a potem nocna zmiana.
      Dokładnie takie jest podobieństwo mojego Tomka do twojego - za dużo zalet, za mało wad, czerwona lampka w głowie, no i oczywiście imię ich łączy.

      Usuń
  6. Tomek na tę chwilę jest tak idealny, że aż mnie trochę mdli od tego. :D No i dla mnie to też sygnał. Mam wrażenie, że w jego zachowaniu jest dużo pozorów, a mało prawdy. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, taki ideał może zemdlić, ale już niebawem i Tomek pokaże różki.
      Ja bym nie powiedział, że on udaje, że coś pozoruje. Z Tomkiem jest trochę inny problem, bardziej złożony. On nie robi tego wyrafinowanie, on naprawdę chciałby taki być. Ja nawet gdzieś do niego dokleiłem cytat "Lecz był sobą, a nie kimś za kogo chciał uchodzić".

      Usuń
  7. Cześć!
    Przerwa świąteczna osiągnęła nieco niebotyczne rozmiary, dlatego jestem trochę później, ale cały czas mam w pamięci historie, które czytam.
    Związek Pauli i Tomka dość szybko się rozwija, chociaż może takie wrażenie odnosi się, bo opowiadanie dość szybko biegnie naprzód. Nie rozwlekasz się nad poszczególnymi scenami itd, tylko skupiasz się na przedstawieniu ogólnie całej sytuacji, jakby nieco "z boku". Z jednej strony fajnie, bo zobaczymy całkiem realny obraz tego jak powstaje relacja między bohaterami i jak z biegiem czasu wszystko zacznie się komplikować. Z drugiej jednak strony mam wrażenie, że przez to mamy nieco mniej czasu, żeby chociaż trochę przywiązać się do poszczególnych bohaterów. Sama nie wiem, jak to określić.
    W opowiadaniu najwięcej zwracam teraz uwagi na Tomka i jego zachowanie, staram się wyłapywać te szczegóły, które wskazują na to, jaki naprawdę on jest, a czego Paula jeszcze nie dostrzega, a może nawet widząc to, interpretuje po swojemu, jako niczego nieświadoma dziewczyna. To też niemała sztuka, żeby zawrzeć w zachowaniu bohatera np. takie niewinne wybuchy złości, czy krzyk w momencie, gdy nie jest on całkiem na miejscu, ale jednocześnie kreować na pozorny ideał. I dopiero potem, z biegiem czasu, okaże się, że to tak naprawdę maska, pod którą czai się coś zdecydowanie bardziej znaczącego.
    Pozdrawiam i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz się tłumaczyć. Ja od 20 kwietnia publikuję kolejny rozdział i nie mogę się zabrać za to, by dorobić do niego obrazek i w końcu go puścić, a obiecywałem, że 21 kwietnia będzie. Nawaliłem...
      Wydaje ci się, że związek głównych bohaterów rozwija się w zawrotnym tempie, bo nie opisuję dnia po dniu, tylko przechodzę do poszczególnych scen, które oddziela zwykle kilka dni, czasami kilka tygodni. Czas więc biegnie szybko.
      Tu nie ma co się przyzwyczajać do poszczególnych bohaterów. Poszczególni bohaterowie to tylko tło akcji. Najważniejsza jest ta główna para, opowiadanie jest nastawione na jeden wątek i jest nim ich toksyczny związek.
      Cieszę się, że tak a nie inaczej rozczytujesz kreacje Tomasza Bordycha, bo taki miałem cel - niepokojący ideał. Chciałem, by nawet z wiedzą jaką czytelnicy posiadali od początku, w jakiś sposób może nie darzyli go sympatią, ale mieli w stosunku do niego mieszane uczucia lub wątpliwości typu "ale jak, to on ma być ten zły, to w ogóle możliwe?".

      Usuń
  8. Ach jednak powinnam być wierna swoim przemyśleniom odnośnie tego mówienia na Paulinę po imieniu i przez Bartka i jej mamę do Bartka. No ale cóż, dałam się trochę wrobić ;P.
    Może Tomkowi teraz trochę ulżyło? Chociaż widać, że jednak chciałby podołać zadaniu. Raczej wierzę, że te słowa nie były tylko dlatego, że brzmiały "poprawnie". Chociaż niecierpliwie czekam na to aż w końcu pojawi się ze swoimi wadami czy może jakąś akcją, bo aż się za nudno robi. Ale miło z jego strony, że chce jej pomagać itd.
    Wydaje się, że Iwona chyba i nie ma nic do Michała, chociaż właściwie nie poznaliśmy go na razie wcale. Oprócz tego, że o to Michał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomek też dał się na początku wrobić. Wielu czytelników dało się wrobić, ale to znaczyć może tylko jedno, że Paulina przyjęła rolę matki w stosunku do siostrzeńca. Nie jest jego biologiczną matką, ale jednak w jakiś sposób mu ją zastępuje.
      Widzę też, że wprowadziłem akcję w odpowiednim momencie. Zaczęłaś się nudzić, a od kolejnego rozdziału już się coś dzieje.

      Usuń
  9. Widzę, że zaserwowałeś czytelnikom ciąg dalszy Tomka podlizywania się i wkupywania w rodzinę swojej dziewczyny. Przyznam szczerze, że mnie też jego zachowanie imponuje, bo niejeden chłopak, który jest z dziewczyną od dłuższego czasu, nie jest chętny do pomocy, poświęcenia, takiego zaangażowania. Nie oszukujmy się, trochę go taka kuchnia kosztowała, a nawet jeśli nie, bo materiały zostały, to wykonanie czegoś takiego kosztowało go czas. Taką chęcią, że jemu się coś chce, że się stara chyba większości kobiet byłby w stanie zaimponować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, większości kobiet, by tym zaimponował, ale jednak, skoro takie zachowanie jest tak rzadko spotykane, to powinna w głowie zapalić się czerwona lampka. Jednak tak jak w cytacie "taki facet to wirus atakujący kobiecy rozsądek".

      Usuń