„Własne
M3”
Tomasz od Norberta różnił się
znacznie. Przede wszystkim jednak różnił się zaradnością i
myśleniem o przyszłości. Bordych nie był typem, który był w
stanie wydać całą wypłatę w jeden weekend na klubowe imprezy czy
domówki. Paulina sama nie była pewna czy cechowała go wtedy
oszczędność, czy po prostu miał tych pieniędzy więcej, a więc
trudniej było się ich wszystkich pozbyć. Sama nie odczuwała
znacznej różnicy w zabawie, no może poza taką, że nie
imprezowali co weekend, a raz na jakiś dłuższy czas. Przy Tomku
nigdy też nie była zmuszona, by samotnie wracać do domu. Śmiało
więc można powiedzieć, że mężczyzna miał swoje plusy.
Pewnego, upalnego dnia, Tomek
zabrał Paulinę na przejażdżkę. Jak zwykle po drodze wstąpili do
cukierni na szarlotkę z lodami i dużą, ale już nie taką słodką
jak dawniej kawę. Na wynos wzięli kilka croissantów.
– Dokąd jedziemy? –
zapytała, gdy tylko zdała sobie sprawę, że zmierzają w
przeciwnym kierunku, niż ten prowadzący do ulicy, przy której
mieścił się jej rodzinny dom.
Bordych pogładził dziewczynę
po kolanie, na którym trzymał dłoń, co jakiś czas przenosząc ją
na gałkę od skrzyni biegów.
– Nic się nie martw. Mam
niespodziankę.
– Znowu? – zabrzmiała jakby
miała pretensję, więc spojrzał na nią wielce zdziwiony.
– No bo ciągle masz dla mnie
jakieś niespodzianki – wyjaśniła, gdy parkował przed ładnym,
niskim blokiem.
Budynek nie był nowo postawiony
ani nowoczesny, ale wyraźnie był zadbany i został niedawno
odrestaurowany. Tynk pokrywała kremowa farba, a narożniki i balkony
ozdobione były cegłami elewacyjnymi.
– Zawsze mi wypominałaś, że
nigdy nie zapraszam cię do siebie – powiedział wysiadając.
Nie czekała aż otworzy jej
drzwi, samodzielnie pofatygowała się, by opuścić samochód i
przejść przed jego maskę. Tam Tomek podał jej dłoń i ruszyli
razem w stronę klatki schodowej.
Mężczyzna wpisał kod i puścił
dziewczynę przodem. Poinstruował, że ma się udać na drugie
piętro.
Blondynka stanęła więc przed
ładnymi, brązowymi, wyglądającymi na masywne drzwiami, a Tomek
włożył klucz do zamka.
– Uprzedzam cię, że jest
bałagan – poinformował zanim otworzył.
Faktycznie, bałagan był. Na
świeżo położonych płytkach podłogowych osadzony był kurz w tak
znacznych ilościach, że te wydawały się być pokryte jakimś
białoszarym proszkiem. Ściany natomiast były białe, jeszcze
nieumalowane. W niektórych miejscach widać było tynk, którym
Bordych zalepiał dziury i nierówności.
Paulina odwróciła się do
swojego chłopaka i zadała jedno pytanie:
– Od kiedy tu mieszkasz?
– Od jakiegoś tygodnia –
odpowiedział i zaczął ciągnąć ją w stronę sypialni.
Wejście do tego pomieszczenia
miało już przytwierdzoną futrynę, ale po drzwiach nie było
śladu. Paulina zauważyła je stojące przy oknie, oparte o ścianę.
– Gdzie mieszkałeś
wcześniej? – dopytywała w chwili, gdy chłopak całował ją po
szyi i napierał przy tym na tyle mocno, by się w końcu poddała i
opadła na przykryty żółtym prześcieradłem materac.
– Wynajmowałem kawalerkę z
kolegą. Czekałem na dobrą okazję. – Uklęknął szeroko i zdjął
przez głowę niemal w pełni już rozpiętą koszulę na krótki
rękaw.
– Okazję? – Uniosła się
na łokciach i wpatrywała pytająco w jego opalone ciało.
– Przeglądałem strony z
licytacjami komorniczymi, aż w końcu wynalazłem odpowiednią
ofertę. Chciałem znaleźć coś w dobrej cenie, ale trzypokojowego.
– Po cholerę ci aż tyle
przestrzeni?
Po tych słowach, jednym,
zdecydowanym szarpnięciem sprawił, że położyła się na brzuchu
i siarczyście klepnął w jeden z pośladków.
Zabolało, więc ze świstem
wciągnęła powietrze przez zaciśnięte zęby.
W odpowiedzi usłyszała
jedynie:
– Nie klnij i nie „po
cholerę ci”, a „po cholerę nam”.
Ostatnie słowa Tomek wyszeptał
dziewczynie wprost do ucha, co jakiś czas trącając je językiem i
obejmując ustami.
Okręciła się z powrotem na
plecy, dłońmi sięgnęła do jego karku i przyciągnęła go
bliżej, zezwalając na mocny, intensywny pocałunek. Nigdy
wcześniej, przed poznaniem Tomka, nie sądziła, że coś co zwykle
służy do okazywania uczucia, może zakrawać o taką brutalność i
być naznaczone wyczuwalną agresją. Inna sprawa, że podwyższony
poziom testosteronu u Tomasza nieszczególnie jej przeszkadzał, a w
takich chwilach jak ta, bywał silnie podniecający.
Położyła dłonie na jego
mocnych ramionach i zaczęło do niej docierać, że polubiła czuć
tą napiętą grę mięśni. Przyzwyczaiła się do jego ruchów i
gestów, do wystających łopatek i pieprzyka na dole pleców, tuż
przy pośladkach. Nawykła nawet do tego, że to on w łóżku
wydawał polecenia, takie jak „Zdejmij”. Szarpał wtedy za
element ubioru, którego chciał, by się pozbyła.
Tym razem bluzka powędrowała w
kąt pokoju, a dłonie Tomka sięgnęły do zapięcia stanika.
Uśmiechnął się na widok jędrnych piersi, schowanych w niebieski
biustonosz w czarne kropki, ale jeszcze bardziej ucieszył go widok,
gdy jej biustu nic nie przysłaniało, gdy mógł położyć na nim
swoje ręce, poczuć tę miękkość i ciepło.
Wtedy nie zauważył równej
opalenizny, pomimo że całował i pieścił całe jej ciało,
zahaczając językiem nawet o długi kolczyk w pępku, który zdobił
jej płaski brzuch. Wessał się też w miejsce na lewej piersi,
które ozdobione było tatuażem – kluczem wiolinowym i jedną
nutką.
Kiedy po wszystkim Paulina
powtórzyła pytanie, mówiące o tym po co mu tak wiele przestrzeni,
wyjaśnił jej, że po prostu myśli o przyszłości i o tym, by
kiedyś założyć rodzinę. Jego zdaniem wygodą było posiadanie
salonu i sypialni i na w razie czego, także wolnego pokoju, w którym
można będzie urządzić dziecięcy.
– W ogóle będę musiał
wyjechać – oznajmił, ciągle leżąc w łóżku, opierając się
o ścianę i odpalając papierosa.
– Dokąd?
– Muszę jeszcze w Anglii
podpisać kilka dokumentów w związku z tym otwarciem działalności,
a potem odwiedzić Niemcy, bo tam kolega ma dla mnie jakiś samochód.
– Musnął Paulinę w czoło i wychylił się po pusty słoik, do
którego strącał popiół.
– Długo cię nie będzie? –
dopytywała, wyraźnie smutniejąc.
– Z jakieś dwa tygodnie co
najmniej, ale gdy wrócę, to ci to wynagrodzę.
– Jak?
– Niespodzianka –
odpowiedział, zagryzając dolną wargę i uśmiechając się przy
tym łobuzersko.
– Przestań. – Trąciła go
w ramię. – Będę miała wyrzuty sumienia, że ty mnie ciągle
zaskakujesz, a ja ciebie wcale.
– Nic się tym nie przejmuj.
Ty jesteś takim moim prezentem na każdy dzień.
– Eche, eche – wymruczała z
niedowierzaniem.
– Jak ci tak mówię, to
znaczy, że tak jest – upierał się. – Zapisałaś się już do
szkoły?
– No. – Przewróciła
oczami. – Ale nadal nie jestem przekonana co do tego pomysłu. Nie
wiem co w takiej sytuacji będzie z Bartkiem. Kto będzie go w te
weekendy pilnował.
– A czemu ty się tym tak
przejmujesz? – zdziwił się, nerwowo odgaszając papierosa. –
Pomogłaś Natalii ile mogłaś. Miała wystarczająco dużo czasu,
by się ogarnąć i jakoś sobie życie poukładać.
– Niby tak, ale...
– Niech szuka pracy od
poniedziałku do piątku, a w weekendy będzie z synem.
– To nie jest takie proste jak
się wydaje, gdy się to mówi.
– Ewentualnie ja mogę Bartka,
raz na jakiś czas, przypilnować, gdy to będzie konieczne, ale ty i
twoja mama powinnyście dać dziewczynie się usamodzielnić.
Wyręczałyście ją we wszystkim i przez to teraz jest jak jest.
Nauczyła się was wykorzystywać.
– Być może to tak wygląda,
ale nie do końca...
– Paula – przerwał jej
stanowczo. – Ja sam widzę jak to wygląda i uwierz, że umiem
wyciągać wnioski. Twoja mama, zamiast układać sobie życie,
ciągle niańczy wnuka. Jak nie ona to robi, to my, a Natalia zamiast
mieć stałą pracę, to chwyci się jedynie czegoś chwilowego i to
tylko po to, by mieć na pociąg i pojechać do Michała. A jak
zaprosiła tam swojego syna, to z tobą, bo wiedziała, że sama się
nie da rady nim zająć, bo jej się nie będzie chciało, bo twojej
siostrze to się niczego nie chce.
– Skończyłeś? – spytała
z wyraźną pretensją w głosie.
– To że nie będę o czymś
mówił, nie znaczy, że nie będę też myślał.
– Wolę byś nie mówił, bo
ja nie chcę tego słyszeć.
– A co, prawda w oczy kole? –
Wstał i nachylił się po koszulę. Zaczął ją ubierać,
wcześniej, nerwowymi ruchami, odpinając jeden z zapiętych guzików.
Nie trudził się później z ich zapinaniem. Zajął się suwakiem
rozporka dżinsowych spodenek sięgających mu przed kolana.
– Możesz przestać taki być.
– Jaki? – spytał,
odwracając się w jej stronę, opierając przy tym o parapet.
– Oburzasz się, bo nie
przyznaję ci racji.
– Nie chodzi o moją rację, a
o myślenie. Ciekaw jestem czy Natalia będzie tak samo niańczyła
nasze dziecko, jak ty Bartka?
– Myślę, że my nie będziemy
tego potrzebowali. – Zaczęła zapinać stanik, a potem poszukiwać
wzrokiem swoich cienkich, materiałowych spodni.
– Ona też nie potrzebowałaby,
gdyby myślała. – Nachylił się po żółte spodnie i podał je
Paulinie. – W życiu tak już jest, Paula, że jak się nie uważa,
gdy się robi, to potem trzeba robić nie tak jak się uważa, a tak
jak się powinno.
– Słucham. – Wstała i
zasunęła zamek rozporka.
– Jeśli nie przyszło jej do
głowy, by się zabezpieczyć albo chociaż zrobić to z kimś w
miarę odpowiedzialnym, kto o to dziecko potem zadba, to teraz
powinna się ogarnąć i sama o nie dbać, a nie ciągle porzucać.
– A kiedy twoim zdaniem go
porzuciła?
– A kiedy nie? Przecież nawet
jak zabiera go z sobą do Michała, to tam zajmuje się nim matka czy
babka jej faceta, a nie ona. Jak jej tego nie ukrócicie, to całe
życie się będzie wami wyręczała. Dojdzie do tego, że to ty
będziesz chodziła na wywiadówki do szkoły jej syna.
– O co ci tak konkretnie
chodzi?
– O to, że nie chcę byś
każdy swój wolny czas poświęcała cudzemu smarkaczowi.
– Teraz przesadziłeś! Masz
tak na niego nie mówić!
– Sorry, nie mam nic do
dziecka, ale mam wiele do jego matki. W życiu ponosi się
konsekwencje swoich czynów. Ona nie poniosła żadnych. To ty i
twoja matka ustaliłyście sobie grafik pod jej dziecko, zamiast
niej!
– Konsekwencje czynów –
powtórzyła w taki sposób, jakby sama zastanawiała się co to dla
niego oznacza. – Myślisz, że każdego możesz, kurwa, wychowywać?
– Nagle go odepchnęła i doszła do parapetu, by móc poczęstować
się papierosem z pozostawionej tam paczki.
– Każdego może i nie –
odpowiedział, zaciskając dłoń na jej ręce i szarpnięciem
dostawiając do ściany. Sprawił, że upuściła odpalonego
papierosa. – Ale nie będziesz do mnie mówiła takim tonem –
zapowiedział.
– Puść mnie – zażądała,
a kiedy to nie pomogło, to zdecydowała się na wymierzenie
chłopakowi policzka wolną dłonią.
Tomasz zamknął oczy po
siarczystym uderzeniu, a gdy ponownie je otworzył, to dało się w
nich zauważyć coś dziwnego. Jego źrenice wyglądały dokładnie
tak, jakby zaszły jakąś mgłą.
Trzykrotny huk rozszedł się
echem po niemal pustym pomieszczeniu. Poczuł jak piecze go
wewnętrzna część dłoni. Spojrzał na zaczerwienione od łez oczy
dziewczyny.
– Możemy licytować się
dalej – stwierdził. – Chcesz, to uderz, ale wiedz, że za każdym
razem ci oddam – zapewnił twardym, dla niej zupełnie obcym tonem.
Po chwili odsunął się i sięgnął pa papierosa, odpalił go
wychodząc na balkon.
Oparła się o ścianę, czując
jak drży na całym ciele. Miejsce po uderzeniu nadal bolało, ale
nie było to na tyle dokuczliwe, by nie mogła się do końca ubrać.
Nie było też konieczne, by przeglądała się w lustrze z zamiarem
zatuszowania siniaków, bo Bordych miał w sobie na tyle rozsądku i
opanowania, by nie uderzyć dziewczyny w twarz.
Chciałam przeczytać to opowiadanie w całości, kiedy już wszystkie rozdziały zostaną opublikowane, ale że akurat nadrabiam blogowe zaległości, to zajrzałam też tutaj i przeczytałam te 14 rozdziałów. Ale raczej nie będę czytać rozdziałów na bieżąco, tylko właśnie nadrabiać po kilka, bo dopiero teraz widzę, że tak po prostu przyjemniej się czyta, można mieć lepszy obraz zdarzeń i postaci.
OdpowiedzUsuńPóki co Paulina znajduje się jeszcze na tym etapie, kiedy niektórych zachowań Tomka albo nie chce zauważać, albo z jakichś powodów ignoruje. Widać, że facet lubi manipulować innymi, że nie kontroluje swoich emocji, że chce, żeby wszystko szło po jego myśli. Już nie wspominając o tym, że za bardzo wybiega w przyszłość, planując wspólne życie z Pauliną. Nie uważam co prawda, żeby myślenie o kimś w kategorii "zawsze będziemy razem" było złe, ale to jednak trochę szybko, bo oni wcale długo się nie znają, zresztą widać, że Paulina nie chce póki co myśleć o małżeństwie czy dzieciach.
Właściwie rozumiem, czemu Paulina toleruje te wszystkie zachowania Tomka. Rozumiem, ale na pewno nie pochwalam, bo nie podoba mi się, że ona w ogóle się mu nie sprzeciwia i robi wszystko tak, jak on chce. Niby się oburzyła, kiedy przyjechał za nią nad morze, niby mu powiedziała, że nie może jej mówić, ile cukru ma wsypywać do kawy, a potem i tak wszystko było tak, jak on chciał. Z Tomkiem problem jest taki, że teoretycznie można go usprawiedliwiać, bo tutaj wyremontuje kuchnię, tu zrobi niespodziankę z mnóstwem balonów i jeszcze zasypuje Paulinę prezentami. Dla niej to taka odmiana po związku z Norbertem, że mimo wszystko przymyka oko na wiele jego zachowań. Jestem ciekawa, jak będzie teraz, po tym, jak ją uderzył. Obawiam się, że Paulina po prostu uda, że nic się nie stało, zamiast poważnie z nim porozmawiać. A jednak powinna to zrobić, bo może póki co są tylko krótkie wybuchy złości czy próby manipulacji, ale to się będzie dalej rozwijać, a Paulina nie powinna cały czas udawać, że niczego nie dostrzega.
Pozdrawiam
j-majkowska
Całość, z tego co pamiętam, to opublikowana zostanie w czerwcu (tyle mówi mi zaplanowana publikacja).
UsuńZgadzam się z tym, że całość lub większą ilość tekstu czyta się przyjemniej i też logiczniej, lepiej. Czytając książki też nie bawimy się w dawkowanie jednego rozdziału na tydzień, tylko lecimy pod rząd tyle ile czas, ochota i oczy pozwolą, prawda? Przynajmniej ja tak czytam, blogi zresztą czytuję podobnie.
Napisałaś, że Paulina nie zauważa niektórych zachowań Tomka, bądź je ignoruje. Ja jestem zdania, że ona je widzi, ale je bagatelizuje, aczkolwiek twoja interpretacja jej akceptacji także mi się podoba, bo do mnie trafia.
Tomek tak naprawdę ma cechę taką jak każdy z nas. Każdy z nas chce, by wszystko szło po jego myśli, nie lubimy gdy ktoś inny ma racje. U niego jednak ta cecha objawia się często w sposób niedopuszczalny, w takie dążenie po trupach do celu, owinięta jest też manipulacją i to manipulacją najbliższymi, bo Paulina jest mu najbliższa (tu jest problem Bordycha, że nie ma on nikogo ponad nią, z czasem nie będzie miał nikogo ponad rodzinę, którą z nią stworzy).
No i zauważyłaś też, że największym plusem Tomasza jest to jak bardzo jest on różny od Norberta, jaki przy tym jest zaradny, pomocny i mimo wszystko dobry, bo on chce dla Pauli i jej rodziny jak najlepiej, problem tylko, że to co jemu wydaje się być dla niej najlepsze, niekoniecznie jej zdaniem jest dla niej najlepsze. To trochę tak jak z rodzicami i dziećmi, większość z nas wolałaby aby dziecko przejawiało chęci do nauki chemii, biologii i chciało zostać lekarzem, niżeli nosiło głowę w murach, malowało po ścianach graffiti i do tego rapowało niecenzuralne teksty. Lepiej jednak być rodzicem szczęśliwego rapera czy też artysty ulicznego niżeli rodzicem nieszczęśliwego doktora chemii czy fizyki. Do takiego myślenia jednak też trzeba dojrzeć i mieć odpowiednie wzorce. Tomek nie ma wzorców ani na to jak być mężem ani jak być ojcem.
Również pozdrawiam i byłoby mi miło, gdybyś wzięła udział w ankiecie (o ile jeszcze tego nie zrobiłaś).
Co do siostry Pauliny to calkowicie popieram Tomka on jest nieodpowiedzialna ale jest to rowniez wina Iwony i Pauli gdyz jej na to pozwalaly. Jednak trovhe go ponioslo ja zreszta tez nie powinna go bic za kazdym razem gdy jej sie cos nie spodoba.
OdpowiedzUsuńJa też bym powiedział, że tutaj byli po równi - ona jego, on ją, ale w społeczeństwie panuje jednak pogląd, że kobieta mężczyznę bić może, a on nie ma prawa oddać (widać to nawet po powyższych komentarzach).
UsuńNo to mam chyba nieco inne poglady od spoleczenstwa dlamnie jak ktos kogos spoliczkuje to nie ma roznicy czy to chlopak czy dziewczyna . I kazdy z nich zawinil po rowno .
OdpowiedzUsuńPoglądy są różne. Są takie kultury, gdzie uderzenie kobiety jest okay i jest akceptowane, natomiast jak ona podniesie rękę na mężczyznę to jest dziw i można za to nawet przed sądem stanąć.
UsuńZa poglądy Tomka odnośnie Natalii nie mam pretensji - nawet go popieram. Ma facet rację.
OdpowiedzUsuńJednak nie powinien był bić Pauliny, tym bardziej, że ona uderzyła go w twarz a on ją nie... To już podchodzi pod przemoc domową. To nie tak, że pochwalam to, co ona zrobiła - bohaterka nie powinna go spoliczkować (a zrobiła to już nie pierwszy raz), ale to, co powiedział Tomek (nazwanie Bartka, którego niby lubi smarkaczem) lub uderzenie kobiety, którą się kocha jest grubą przesadą. I chyba wreszcie wiem, że nie polubię tej postaci nigdy. Dopiero teraz liczę na to, że Paulina z nim zerwie raz na zawsze.
Przeczytałam od początku do końca w jeden dzień. Jak widzisz zaciekawiło mnie Twoje opowiadanie, także jestem bardzo ciekawa dalszej historii.
Wpadnę, kiedy znowu znajdę dłuższą chwilę.
Pozdrawiam
amandiolabadeo.blogspot.com
A jakby ją uderzył w twarz to by była mniejsza przemoc domowa czy jak?
UsuńCieszę się, że cię zainteresowało.
Teraz przynajmniej już wiesz co z Tomkiem jest nie tak.
Pozdrawiam.
Tak samo, to byłaby przemoc domowa, ale innego rodzaju - ona go uderzyła, więc jej oddał. Oboje zachowali się źle.
UsuńAle tutaj nie mam słów...
No to teraz przegiął. Phi, i ktoś taki ma czelność pouczać kogokolwiek? I nawet jeśli ma 100% racji z zachowaniem Natalii, której wciąż się wydaje, że jest wolną panienką bez obowiązków, jakie sama sobie na głowę ściągnęła nie kupując zwykłych gumek z Lidla za 5 zł, tak coraz bardziej nie cierpię drania. Straciłam do niego szacunek. Stracę szacunek do Pauli, jeśli po wszystkim ona naprawdę nie wyciągnie jakiejś głębszej refleksji nad ich związkiem i czy jest sens to ciągnąć. Bo nie jest! Tak to się zaczyna.
OdpowiedzUsuńZaraz, zaraz. On przegiął, okay, nie powinien jej oddawać, ale czy ona powinna go bić? Mamy równouprawnienie, kobiety same go chciały, więc skoro ona wali go po gębie, to czy to czasami nie oznacza, że oczekuje męskiej konfrontacji i także dostania w gębę? Facet się opanował na tyle, że strzelił w inną część ciała, by z siniakami nie chodziła i by jej krzywdy nie zrobić.
UsuńHm, pewna religia też zaleca, aby kobietę bić tam, gdzie nie będzie widać siniaków. ;x
UsuńPłeć nie ma tu znaczenia. Mogliby być nawet parą przedszkolaków. Atak nie jest odpowiedzią. Przemoc nie jest lekarstwem. Jeśli Tomek ma takie wysokie mniemanie o sobie, jako dorosły mężczyzna powinien przełknąć swoją dumę, zagryźć zęby i spróbować uspokoić dziewczynę, którą rzekomo kocha, nie zaś bić, a z następnego rozdziału wynika, że jeszcze odgrażać się.
Ciekawe, która religia tak mówi.
UsuńNiby odpowwiedzenie na przemoc przemocą nie jest rozwiązaniem, ale jakby tak człowiek stał i patrzył i jedynie próbował uspokajać, to w końcu by go tak inni popychali i maltretowali, że by z niego miazga została. Ja tam swoim dzieciom zawsze mówiłem, by oddawali. Może to niewychowawcze, ale moim zdaniem, w dzisiejszym świecie, konieczne.
Noo, islam. :x Ale nvm.
UsuńSą inne sposoby na wygraną, na powiedzenie swoich racji - takie, które nie naruszają strefy cielesnej drugiego człowieka, czyli postawa asertywna. Gniew to wada osobowości i wbrew powszechnemu przekonaniu powinno się go zwalczać. Zaniechać agresywnych myśli. Nie chcę tu robić za terapeutkę dla Tomka, ale może gdyby uwolnił się od myślenia: "ona jest moja i ma robić pod moje dyktando, a jak nie, to jej pokażę", uwolniłby się od szkodliwych emocji, które pustoszą mu łeb i każą manipulować Paulą, krzywdzić ją i takie tam.
Czytałem Koran, mówi o biciu kijem, więc nie wiem czy jest tam zasada "byleby siniaków nie było". W niektórych krajach islamskich są nawet programy telewizyjne dla kobiet o tym jak siniaki maskować makijażem "wklepywać nie wcierać, by ta zbita skóra nie popękała". Widziałem te programy na własne oczy jak odwiedzałem kolegę... to było dla mnie, jako Polaka... No dziwne było.
UsuńNie na tym polega terapia w takich przypadkach jak Tomek. U niego problemem jest coś innego. Ciekaw jestem czy zgadniesz co.
Myślałam że jeszcze trochę poczeka z podniesieniem na nią ręki, ale coś czuję, że to Pauline i tak nie odstraszy. Ona już za bardzo w to wszystko emocjonalnie weszła. Tomek pewnie przyjdzie przeprosić z jakąś kolejną niespodzianką, albo się nie odezwie te dwa tygodnie i wróci po tym okresie, w którym ona będzie usychać z tęsknoty i zdawać sobie sprawę, jak bardzo jest od niego uzalezniona.
OdpowiedzUsuńW każdym rozdziale są w nim skrajności – tutaj, fajnie, mieszkanie dla nich dwojga, a zaraz wychodzi to jego kontrolowanie wszystkich i wszystkiego, i rozpoczyna dyskusję, przesadzoną, moim zdaniem. On się może na ten temat wypowiedzieć, otworzyć Pauli oczy na to, że rzeczywiście tak jest, że siostra ją wykorzystuje, ale nie może jej niczego narzucić, na pewno nie w taki sposób i nie takimi słowami.
Co prawda, Paulina też nie jest bez winy, bo zamiast porozmawiać, od razu się oburza i jeszcze wymierza mu policzek. No, to jej oddał i pokazał, że jak on walnie, to trochę bardziej boli i to niekoniecznie fizycznie, bo wątpię, że zrobił to specjalnie mocno.
Oczywiście, że Paulina nie jest bez winy. Podjęła się walki z kimś silniejszym, świadomej. A uderzył mocno, bo chciał jej pokazać, że nie warto go bić (taka zależność).
UsuńNo i stało się to, czego obawiałam się od jakiegoś czasu. Dla mnie osobiście policzek równa się bicie i co do tego nie zmienię zdania. Gdyby mnie facet kiedykolwiek spoliczkował, rzuciłabym go i koniec kropka. Wiem Tychonie, że w Twoich historiach policzkowanie zdarza się bardzo często i znam Twoje zdanie na ten temat. Ja mam po prostu inne, odmienne. Paulinie powinna w tej chwili zapalić się w głowie czerwona lampka...
OdpowiedzUsuńAle,, ale, ale muszę przyznać Tomkowi rację. Również uważam, że Natalia już dawno powinna się ogarnąć. Czy ona w ogóle zna własne dziecko? Spędza z nim wystarczająco czasu, by ten biedny Bartuś mógł kiedyś podziękować jej za wychowanie? Ciągle tylko Paulina albo Babcia zajmują się małym... a tak raczej nie powinno być. Natalia jest nieodpowiedzialna! Jej dziecko ma już 4 lata, a ona ma go totalnie w d... w nosie. Wiem, wiem że są takie przypadki, bo na osiedlu, na którym mieszkam, jest również taka aparatka jak Natalia... Boże co za ludzie! ;-(
Ale on jej nie spoliczkował. Ona spoliczkowała jego. On jej oddał, ale w udo.
UsuńJa sam jestem przeciwny policzkowaniu kobiet i dzieci, choć we Francji taki zwyczaj panuje i jest to normalne. Moim prywatnym zdaniem jednak można spoliczkować jedynie za zdradę lub jakieś ostre przegięcie jak skrajne zaniedbanie dzieci. Nic innego jednak nie jest do tego powodem.
Natomiast w swoich opowiadaniach miałem policzkujących tylko Aleksa z "Sagi gangsterów" i tu właśnie on to tłumaczył Francją oraz Alarcona ze "Zbrodni w miasteczku", ale to tłumaczyły zarówno czasy jak i podejrzenie o zdradę. Żaden inny chyba nie podnosił rąk na kobietę w taki sposób. Więcej miałem takich co trzaskali po dupie i zwykle w wydaniu erotycznym a nie karcącym.
Więc jak widzisz moje zdanie nie różni się bardzo od twojego. Jednak jeśli mamy wrócić do Tomka, to jego póki co broni to, że ona pierwsza podniosła na niego rękę.
Ach, wybacz... czytam wszystko w pośpiechu i najwidoczniej nie zawsze ze zrozumieniem. Od siedmiu miesięcy to u mnie norma niestety...
UsuńDobra, już wszystko rozumiem :D
Nie, to nie wina czytania w pośpiechu, tylko po prostu chyba to się dopiero w kolejnym rozdziale bardziej wyjaśnia (nie pamiętam dokładnie, ale coś mi tak świta).
UsuńTo co powiedział Tomek o Natalii to bez wątpienia prawda. Jednak myślę, że Paulina nawet może się z nim zgadzać, ale "obrażać" siostrę może tylko rodzeństwo :P. No chyba, że ona sama nie przyswaja tego, że Natalia ją wykorzystuje. Powinien raczej mówić to jej, a nie Paulinie. Bo ta prawda to jednak o jej siostrze.
OdpowiedzUsuńPaulina chciała się chyba obronić, dlatego walnęła go w policzek, może myślała, że coś jej się stanie? No bo jednak Tomek czasem używa za dużo siły, szarpie nią i w ogóle. Jedyny plus, że nie oddał jej w twarz, to zostawia mu godność. Bo równouprawnienie, równouprawnieniem, ale on ma więcej siły. A ona nie jest dzieckiem, aby musiał ją wychowywać. A jak chciał kogoś doroślejszego to nie musiał się z nią wiązać. Poza tym cholera to nie przekleństwo, tylko choroba.
A ja uważam, że Tomek mógł powiedzieć to samo, ale mniej ostro. Miał prawo wyrazić swoje poglądy, powiedzieć Paulinie jak on widzi tę sytuację.
UsuńJeśli ona uderzyła jego, to w moim mniemaniu on miał prawo jej oddać, nawet w twarz. Każda kobieta, która uderzy faceta w twarz, kopnie, popchnie, powinna spodziewać się dokładnie takiej samej odpowiedzi, czyli też uderzenia, kopnięcia, popchnięcia. Może wtedy nauczyłaby się trzymać łapki przy sobie.
Zaradny, odpowiedzialny, biorący swoje życie w swoje ręce... Tomek jest dobrym materiałem na poważnego chłopaka, na takiego, z którym planuje się założyć rodzinę.
OdpowiedzUsuńUderzył ją... faktycznie, ale ona uderzyła go pierwsza, więc miał prawo oddać. Ja nawet mojego syna uczę, by oddawał, nawet dziewczynkom. Jeśli w Pauli mniemaniu on nie ma prawa uderzyć jej, to jakim prawem ona podnosi rękę na niego? Bo nie spodobało jej się, że ma inne zdanie niż ona i go broni? Takie jest życie, jeszcze nieraz będą mieli inne zdania o tym samym i będą się o nie żreć.
Inna sprawa, że nie odwinął jej się raz, nie w twarz, nie szturchnął rzucając przy tym na łóżko. Z jednej strony to dobrze, bo jakim byłby facetem, gdyby aż tak stracił nad sobą panowanie i popodbijał jej oczy, ale z drugiej... jest w jego zachowaniu, w tym oddaniu, słowach jakie do niej skierował coś wyrafinowanego, to coś bardzo mocno niepokoi i myślę, że w dalszych rozdziałach to się nasili, a nie zmaleje.
Jesteś jedną z naprawdę niewielu osób, które uważają, że Tomek miał prawo Paulinie oddać. Zgodzę się z tym, że jeśli nie chce być tak traktowana, to sama nie powinna tak traktować swojego partnera.
Usuń