„Czasu
nie da się cofnąć”
Rzekomo nie ma niczego gorszego
niż rozstawanie się w gniewie, ale Paulina nie myślała o tym w
takich kategoriach, gdy Tomek odwoził ją do domu. Tak naprawdę
chciała jak najszybciej wysiąść z jego samochodu, udać się do
swojego pokoju, położyć na łóżku i najlepiej to zasnąć, bo
wtedy nie byłaby zmuszona myśleć o tym wszystkim co między nimi
miało miejsce.
Całą drogę zastanawiała się
dlaczego tak właściwie wsiadła do jego auta. Teraz, gdy w nim
siedziała, to o wiele bardziej wolałaby wracać na piechotę i nie
musieć znosić jego towarzystwa.
– Jeśli ci za gorąco, to
podkręć klimatyzację – odezwał się, jak gdyby nigdy nic.
Wejrzała się na niego w sposób
bardzo nieuprzejmy, wręcz obrażony. Nie odpowiedziała.
Podrapał się po nosie i
zasyczał, gdy przyszło mu zdjąć nogę z gazu. Tę kończynę
niedawno miał złamaną i ciągle odczuwał ból w niektórych
momentach, zwłaszcza, gdy za szybko nią poruszył lub za mocno
napinał mięśnie łydki i uda.
Tomasz sam pofatygował się
dłonią do pokrętła, by włączyć mocniejszy nawiew, a
temperaturę powietrza zmienić na chłodniejszą.
Paulina wyłączyła
klimatyzację całkiem.
Rzucił jej niezadowolone
spojrzenie, ale sekundę po tym już się uśmiechał, by po chwili
na dobre się roześmiać.
– Złośliwa jesteś –
skomentował. – I pomyśleć, że ten cały foch jest o nic – nie
dowierzał.
– Jakie „o nic”, Tomasz?
Uderzyłeś mnie! – wytknęła mu z gniewem. Podniosła przy tym
ton, a na dodatek ściszyła muzykę, by dokładnie i wyraźnie ją
usłyszał.
– A, bo ty to mnie niby nie
uderzyłaś – zironizował, wchodząc w zakręt na tyle ostro, że
odbiła się ramieniem od bocznych drzwi.
– Jedź ostrożniej! –
poleciła krzycząc.
– Ej, ej, ej, piękna pani, ja
miałem połamaną nogę, a nie uszy. Ja naprawdę cię słyszę,
nawet gdy mówisz o jakieś dziewięćdziesiąt procent słabiej.
Znaczy się masz być ciszej.
Westchnęła, okazując tym
swoje niezadowolenie. Spojrzała w boczną szybę i zacisnęła zęby
pod wpływem silnego gniewu. Miała w planach przemilczeć pozostałą
część drogi, ale nie potrafiła.
– Nie decyduj za mnie jak
głośno mogę mówić! – ryknęła nagle. – Jak będą miała
ochotę krzyczeć, to będę wrzeszczeć!
– Nie będziesz! – uniósł
się głośno, ale nienerwowo, bardziej zdecydowanie i stanowczo. –
Nie będziesz, bo sobie nie pozwolę – wyjaśnił i ponownie wbił
spojrzenie w przednią szybę. Zaczął prowadzić w skupieniu, ale z
zaciśniętymi do granic możliwości szczękami.
– A co zrobisz? Znowu mnie
uderzysz? – dopytywała, okazując gestykulacją i mimiką wielkie
zdenerwowanie.
– Jak się za moment wkurwię,
to się naprawdę zatrzymiemy w jakimś ustronnym miejscu, wyciągnę
cię z samochodu i dopiero zobaczysz co to znaczy dostać prawdziwy
wpierdol! – wybuchnął, uderzając przy tym pięścią w bok
kierownicy, jednak chwilę po tym, gdy zdał sobie sprawę ze słów
jakie popłynęły z jego ust, zdecydował się na ciche
„przepraszam”.
– Nie, dlaczego? Nie
przepraszaj. Kontynuuj. Zaczynało robić się ciekawie!
– Paula, przestań, proszę –
szepnął zrezygnowany i zatrzymał się, zjeżdżając na chodnik w
środku miasta. Było to miejsce, w którym nie wolno było parkować.
– Nie chciałem tego powiedzieć. Po prostu się zdenerwowałem.
– Zdenerwowałeś się –
powtórzyła w taki sposób, jakby w to nie dowierzała. – A
następnym razem jak się zdenerwujesz, to co zrobisz, zabijesz mnie?
– Nie przesadzaj. – Włączył
się ponownie do ruchu.
Chwilę jechali w całkowitym
milczeniu. Potem Tomasz starał się ją zagadać, ale dziewczyna
zdawała się być zupełnie głucha na jego słowa.
– Już nigdy się nie
odezwiesz? – zapytał zrezygnowanym tonem.
– Może nigdy – odburknęła
ze łzami w oczach.
– Ale ty złośnik jesteś –
skomentował, tym razem zatrzymując się pod jej domem.
Kiedy to spostrzegła i chciała
wysiąść, to zablokował drzwi jednym kliknięciem w przycisk
umiejscowiony na kierownicy.
– Wyjeżdżam, nie będzie
mnie jakieś trzy tygodnie, może dwa. Nie chcę, by to było nasze
ostatnie wspomnienie. A co, gdy nie wrócę, gdy będę miał jakiś
wypadek albo tobie coś się stanie. Warto się tak gniewać o nic.
– To nie jest nic, Tomasz!
– Dobrze – przyznał jej
rację. – Zareagowałem agresją, ale znacznej krzywdy bym ci nie
zrobił, nie potrafiłbym.
– Znacznej krzywdy –
powtórzyła po nim w taki sposób, jakby nie wierzyła własnym
uszom. – A co twoim zdaniem zalicza się do „znacznej krzywdy”?
– Paula, cholera jasna, ty też
mnie uderzyłaś, na dodatek po raz drugi! – uniósł się. – I
co, to ja mam przepraszać? Ja mam się kajać, jak to ty nie
panujesz nad nerwami?
– A ty to niby panujesz?
– Nie trzasnąłbym ci, gdybyś
ty pierwsza...
– Nie chcę tego słuchać!
Nie chodzi tylko o to uderzenie. Przed chwilą dałeś totalny popis
tego na co cię stać. Otwórz drzwi – zażądała.
Usłuchał jej. Zwolnił blokadę
i pozwolił wysiąść. Zanim jednak znacznie się oddaliła, to
zdecydował się jeszcze na powiedzenie do jej pleców:
– Kocham cię. Bardzo mocno
cię kocham.
Te ostatnie słowa Tomasza
Bordycha dźwięczały w Pauliny głowie i odbijały się echem od
każdego zakamarka jej duszy. Już tego samego dnia, wieczorem,
nosiła się z zamiarem, by zatelefonować do mężczyzny. Stała
wtedy w łazience, przed dużym lustrem, zawieszonym na ścianie
umalowanej na jaskraworóżowy kolor. Właśnie wyszła spod
prysznica i przecierała długie blond włosy ręcznikiem, chcąc je
choć trochę osuszyć, bo jak na złość suszarka musiała się
zepsuć.
– Wszystko jest dzisiaj
przeciwko mnie – stwierdziła i chwyciła za telefon, by móc się
Tomaszowi poskarżyć.
Zrezygnowała jednak z rozmowy z
nim, gdy zerknęła w lustro ponownie i przyuważyła siniak
wielkości jego dłoni, który szpecił jej opalone, zgrabne udo.
– Nie odezwę się pierwsza –
zapewniła samą siebie prosto w twarz i powróciła do osuszania
włosów.
Paulina doskonale zdawała sobie
sprawę z upływającego czasu i lat, które z wiekiem coraz szybciej
przemijały. Jej zdaniem, nie była już wcale taka młoda.
Dwadzieścia dwa lata to był odpowiedni wiek na zakładanie rodziny,
planowanie z kimś przyszłości. Wiedziała, że z Tomaszem miała
szansę na to wszystko, a ich wspólne życie byłoby stabilne pod
względem finansowym. Tomek umiał się zatroszczyć o to, by mieć
stałą pracę i satysfakcjonujący dochód. Potrafił też zadbać o
kobietę i zaangażować się w związek. Paula była pewna, że
Bordych byłby też dobrym ojcem.
Dziewczyna coraz częściej
zaczęła przekonywać samą siebie, że przecież nic tak strasznego
się nie stało. W myślach przyznawała swojemu chłopakowi rację,
że to ona pierwsza podniosła na niego rękę. Poczęła tłumaczyć
go samej sobie, że miał prawo się zdenerwować i oddać, bo
przecież ona też każdemu, zawsze i to od najmłodszych lat
oddawała.
Blondynka czuła też, że
zmarnowała ostatnie cztery lata na Norberta, nie chciała więc
teraz marnować kolejnych na Tomka. Postanowiła nie śnić o ideale,
na zimno szacować zyski i straty, plusy i minusy i w końcu podjąć
jakąś decyzję. Chciała albo raz na zawsze od bruneta się
uwolnić, albo zaangażować się w równym stopniu co on sam i
zacząć tworzyć ten związek na poważnie. W końcu też
zdecydowała się do niego zadzwonić, ale w odpowiedzi usłyszała
tylko automatyczną pocztę głosową. Ponowiła próbę po kilku
godzinach, potem na następny i jeszcze na następny dzień.
Odchodziła od zmysłów i gdy po dwutygodniowym braku wiadomości od
niego, była gotowa już iść na policję i zgłosić zaginięcie,
to Tomek pojawił się przed drzwiami jej domu z wyjaśnieniami,
które zaczął od:
– Nie włączyłem roamingu.
Zazgrzytała zębami i choć w
pierwszej chwili miała ochotę udusić go gołymi rękoma, to
zdecydowała się tylko na to, by rzucić mu się na szyję i
wycałować.
– Gdybym wiedział, że
będziesz się aż tak cieszyła, to przytrzymałbym cię jeszcze w
takiej niepewności ze dwa tygodnie – oznajmił. Uniósł ją przy
tym, chwytając tuż nad biodrami i wniósł do domu, a potem
całując, starał się odnaleźć klamkę za plecami, by móc
zamknąć drzwi.
– Tomek, Tomek! – wykrzyknął
czteroletni Bartuś. – Masz jakieś prezenty? – zaczął
dopytywać.
– Oczywiście, że mam –
stwierdził, kucając przed chłopcem. – Ale musisz zamknąć oczy,
stanąć przy ścianie i policzyć do trzydziestu.
– A ty wtedy schowasz to co
dla mnie masz – domyślił się i nie czekając na więcej
wyjaśnień, od razu stanął przy ścianie i rozpoczął odliczanie.
Tomek wyjął z plecaka
rozłożony na części pistolet na farbę i każdy jego element
ukrył w innym miejscu. Trącił Bartusia w ramię, ogłaszając mu,
że już czas zacząć szukać, a sam zamknął się z Pauliną w
pokoju jej matki.
– Gdy znajdziesz wszystkie
trzy części, to zapukaj! – krzyknął poprzez zamknięte drzwi.
– Oszalałeś, jeszcze sobie
krzywdę zrobi.
– To ja za moment zrobię
sobie krzywdę, jeśli w tej chwili nie zobaczę cię nago. –
Chwycił za dół jej bluzki i nim się obejrzała, to zdjął ją
przez głowę. – Nie mogłem się doczekać. A wiesz ile pokus
minąłem po drodze?
– Pań co polują na tiry –
domyśliła się.
– Nieprawda. One wcale nie
polują na tiry, a na osobówki, bo tirem, to przecież tam nawet nie
ma gdzie stanąć – zaczął się wymądrzać, jednocześnie
rozpinając zamek jej krótkich, dżinsowych spodenek. – Na krok z
domu bym cię w nich nie wypuścił. Są krótsze niż większość
moich majtek. – Odrzucił ubranie na bok, trafiając nim w pobliską
komodę i pchnął dziewczynę z taką siłą, że ta wylądowała na
złożonej kanapie.
W takich momentach, jego
władczość i zdecydowanie jej nie przeszkadzały. Takie zachowanie
Tomasza w łóżku było dla Pauliny silnie podniecające i
sprawiało, że seks stawał się bardziej satysfakcjonujący, a
orgazm intensywniejszy.
Okazało się, że skończyli w
samą porę, bo Bartuś zamiast zapukać, zdecydował się wkroczyć
do pokoju z informacją:
– Babcia wróciła i pomogła
mi szukać!
Paulina w ostatniej chwili
nakryła nagie ciało narzutą, która zarzucona była na kanapę, a
Tomasz szybko wstał i podciągnął dżinsy, które wcześniej miał
opuszczone do połowy ud. Przy tym bokserki nieco mu się podwinęły
i zaciągnięte były jedynie do połowy pośladków, ale zdecydował,
że poprawi je potem, gdy pójdzie skorzystać z toalety.
– Wyjdź – polecił
Bartusiowi, ale wtedy Iwona stanęła w progu i uważnie przyjrzała
się córce i jej partnerowi.
– Co wy tu robiliście? –
spytała, choć zdawało się, że dobrze wiedziała jaka jest
odpowiedź.
– Jakby to powiedzieć? –
zaczął Tomek, nieco się przy tym denerwując. Potarł otwartą
dłonią o potylicę. – Rozmawialiśmy, ale w taki... dorosły
sposób.
– Ubierzcie się – poleciła
im, siląc się na surowy ton. – Ja w tym czasie zrobię jakieś
kanapki. Już pora kolacji – zauważyła.
Iwona wyszła, ciągnąc za sobą
wnuka, który zaciekawiony dopytywał czym różnią się rozmowy
dorosłych od tych normalnych.
Paulina przyłożyła czoło do
oparcia kanapy i poczuła jak rumieńce na jej policzkach stają się
cieplejsze, a przez to też bardziej czerwone. Te pierwsze zawitały
na jej twarz przez intensywność doznań seksualnych. Teraz
natomiast był to wstyd, ale na tyle niepoważny, że prowadzący do
głośnego rozbawienia.
– Boże, ale wtopa –
powiedziała, a Tomek w myślach przyznał jej rację.
– Mogłaś powiedzieć, że
poszła tylko na chwilę. Myślałem, że jest w pracy – wyjaśnił,
wkładając jednocześnie rękę do majtek, by móc je poprawić.
– Nie sądziłam, że wróci
tak szybko. Musiała zauważyć twój samochód i zechcieć się
przywitać.
– Czyli to moja wina? –
dopytywał, jednocześnie zbierając damskie ubrania z podłogi i
mebli, by móc je podać swojej kobiecie.
– A co? Moja?
– No dobrze, jeśli chcesz, to
ja mogę być temu winny – wzruszył ramionami. – Musi mnie
lubić, skoro po tym wszystkim jeszcze zrobi mi kolację. – Puścił
do blondynki oczko, a potem poczekał aż się ubierze, by wspólnie
mogli opuścić pokój jej matki i pojawić się w kuchni.
Ledwie umyli dłonie pod zlewem,
pryskając przy tym wodą na wszystkie strony i w siebie nawzajem, a
w Pauliny głowie pojawiła się pewna myśl. Nie chciała jednak
robić niepotrzebnych scen, odchodzić od stołu i ciągnąć
chłopaka za sobą do pokoju, gdzie mogliby być sami. Zdecydowała
się przez chwilę o tym nie myśleć, a potem odprowadzić go do
samochodu.
– Nie zabezpieczyliśmy się –
powiedziała kiedy stali przy furtce.
Zagryzł dolną wargę i na
krótki czas zaniemówił. Minę miał niewesołą. Nie rozpromienił
się już. Jej wypowiedź skwitował krótkim:
– Cholera. No trudno, czasu
już nie cofniemy.
Rozdział publikuję wcześniej,
bo ostatnio blogger i „zaplanowane publikowanie” mi szwankują, a
nie jestem pewny czy dam radę sprawdzić publikację w poniedziałek.
Jeśli jednak dam radę, to pojawi się rozdział kolejny, ale
niczego nie obiecuję.
Taa... dobrze zaczęła, źle skończyła. Jest za bardzo uległa, jakby miała niską samoocenę o sobie, bo w wieku 22 lat już boi się, że lepszego od Tomka nie znajdzie i mimo tego, jaki on jest i jak poważne ma wady, nie chce się z nim żegnać, no bo przecież lata "lecą". Ostatecznie przyzwyczaja go do:
OdpowiedzUsuń1. Zrobię coś złego
2. Pokrzyczy na mnie
3. Przejdzie jej
4. Zadzwoni jako pierwsza
5. I jeszcze pójdzie ze mną do łóżka
Ech. No to teraz Tomeczek jest bliżej osiągnięcie tego, czego tak marzył, niech mi tu warg nie przygryza. Ale szczerze, lepiej, żeby ona nie była w ciąży, bo z takim niereformowalnym elementem w roli mężusia i tatusia daleko nie zajedzie.
Rozejrzyj się dookoła, takich Tomków jest niewiele. Mało który facet teraz jest zaradny, odpowiedzialny, romantyczny. On jej też dużo od siebie daje. Daje tyle ile nie potrafił dać Norbert i zapewne wielu by nie potrafiło tego dać.
UsuńZgodzę się jednak, że nie powinna mu tak łatwo puszczać wszystkiego płazem. Powinna porozmawiać, postawić jakieś wymagania.
W związku z tym, że zaradny, odpowiedzialny i romantyczny należy mu popuszczać zachowania, które są absolutnie nieakceptowalne? To ja podziękuję, bo od mężczyzny wymagam przede wszystkim szacunku do mnie jako do osoby, a Tomek najwyraźniej nie wie, co to jest. Są cechy charakteru ważne i ważniejsze, a samo puszczanie baloników i remontowanie domu nie wystarczy, na tym nie buduje sie trwałej, zdrowej relacji. On zachowuje się, jakby Paula była jego własnością, zabawką, lalką, a nie osobną jednostką, która któregoś dnia może mu zniknąć. Nienawidzę takich pewnych siebie cwaniaczków. Oczywiście nadal twierdzę, że Tomek jest dobrze wykreowaną postacią, a jego interakcje z Pauliną, kiedy pokazuje swoje ja, naprawdę czyta się jednym tchem. Wolałabym, żeby dziewczyna częściej pokazywała pazurki i stawiała granice, bo nieźle jej to wychodzi. Szkoda tylko, że ostatecznie i tak mu się poddaje. No bo przecież Tomeczkowi jeszcze się coś stało.
UsuńZgadzam się niemal ze wszystkim, ale o tym dlaczego Tomek nie wie jak zbudować solidną relację będzie w dalszych rozdziałach. Można to ująć słowami "brak wzorców".
UsuńZadam Ci jednak inne pytanie, czy Paulina szanuje Tomka?
Na pewno chce go przy sobie mieć... jako asekurację? Postrzega w nim kogoś, kto się zmieni za jakiś czas, kto się nią zaopiekuje. Wydaje się dojrzalsza od Natalii, ale ma jeszcze coś z dziecka. Za bardzo naiwna. A może zakochana? Chociaż jak teraz o tym myślę, zastanawiam się, czy naprawdę go kocha? Tyle wątpliwości! xD I uderzyła go sama ze dwa razy. Hm, trafił swój na swego? Teraz jestem ciekawa, jak było z Norbertem? Kto dominował? Kurde. Jeszcze więcej pytań. ;D
UsuńTak, Paulina ma w sobie coś z dziecka. Ma jeszcze dużo takich złudzeń.
UsuńAkurat o związku Pauliny z Norbertem nie będzie, bo opowiadanie jest głównie o jej związku z Tomkiem.
Tak czułam, że to się tak skończy. No ale dobrze, ja chyba wole tak, niż gdyby Paulina roztrząsała cały czas głupie uderzenie w udo, które tym bardziej było odpowiedzią na jej uderzenie go w twarz. Zostaje jeszcze to co potem powiedział, ale to było w nerwach, w nerwach się mówi różne rzeczy.
OdpowiedzUsuńBrakowało mi jednak jakiejś rozmowy na ten temat, ale może jeszcze będzie, w końcu nie za dużo mieli czasu sam na sam w tym rozdziale.
Ciekawa jestem co Tomek naprawdę robił w tej Anglii i dlaczego znów się nie odzywał, bo nie wierzę w żaden roaming. On ma w sobie tyle sprzeczności, że naprawdę, ciężko go lubić i ciężko go nie lubić. Nie wiadomo co myśleć.
Rozmowy na te tematy długo między nimi nie będzie, a takie ignorowanie wcale nie jest niczym lepszym niż otwarte powiedzenie tego co się czuje.
UsuńTen roaming też się jeszcze wyjaśni.
Puscily mu nerwy jednak ona zachowuje sie jak rozkapryszona ksiezniczka sama go uderzyla i to dwa razy wiec nie powinna mu robic wyrzutow. A tomka bym chyba zabila za ten roaming nie dziwiwe jej sie ze sie denerwowala bo to normalne gdy ktos sie tak dlugo nie odzywa ale w dalszym ciagu nie rozumiem jej zachowania najpierw jest nieugienta stawia na swoim a za chwile jest wrecz ulegla.
OdpowiedzUsuńPaulina, podobnie jak Tomek, jest pełna sprzeczności. Poza tym on skutecznie mydli jej oczy, tak jak to jest w jednym z cytatów jakie napisałem na zdjęciu, do któregoś z rozdziałów tego opowiadania "Idealny mężczyzna nie istnieje, idealny mężczyzna jest wirusem atakującym kobiecy rozsądek".
UsuńNie popieram zadnej przemocy w zwiazku, ani ze strony kobiety ani faceta, ale... Nie wiem, kto mnie bardziej wkurza. Paula czy Tomek. Paula niby dorosla, ale jej tok myslenia i zachowania jest wciaz dziecinny. Rozumiem ja, ze w tym wieku mysli juz o tym by byc w stalym zwiazku, ktory bedzie mial przyszlosc, bo lata leca, ale kurde... To nie znaczy, ze ma leciec do pierwszego lepszego faceta, co okaze jej zainteresowanie i bedzie zaradny, ale na jego wsdy nie spojrzy. Za to Tomek to manipulant i jak Raylie napisala, mysle, ze uwaza iz on bierze oraz dostaje to, czego chce. Nie mam w sobie duzej empatii. Chce to bedzie mial i jest tego pewny. Owinal i dalej owija sobie Paule wokol palca, a ona glupia, naiwna i zdesperowana zaczyna grac, jak mu pan zagra. Nie wiem czy to milosc ja zaslepia (chociaz ja nie widze w niej takiej milosci, a jedynie pozadanie i mysl, ze moze miec stabilna przyszlosc finansowa itp) czy jest tak zdesperowana i nie mysli, ze sa na swiecie faceci, ktorzy potrafia szanowac kobiety. I to juz nie chodzi o to uderzenie w udo, ale same slowa o to, ze by pokazal jej, co to prawdziwy wpierdol to przegiecie. Ja mam w dupie czy to w nerwach czy nie. Mysle, ze powiedzial, co myslal, co chcial, powiedzial prawde tak wiec heh... Tomus pokazuje prawdziwe oblicze. Ciekawe co bedzie dalej. Jak daleko sie posunie, gdy Paula cos przeskrobie, np zalozy nie te spodenki czy bluzke, bo za duzo odslania... Ja takiemu bym dala wpierdol... No, juz. By mial szczescie jakby tylko zeby zbieral -.-
OdpowiedzUsuńAle zeby nie bylo, ze ja tutaj zla energie za duzo wpuszczam i wgl, czemu czytam skoro nie lubie glownych bohaterow xD a no czytam, jak napisalam wczesniej - wciagnelam sie. Czyta sie bardzo przyjemnie i szybko i po prostu tylko siedziec i czytac. Jakby to byla ksiazka to bym siedziala i czytala, bo na serio jest lekko i ciekawie. I zgadzam sie z Raylie, bohaterowie sa dobrze wykreowani, sa interesujacy i mimo wszystko przyciagaja. No, poza Paula dla mnie, ale ja malo kiedy lubie glowne bohaterki, wiec u mnie to nie nowosc xD
Wiesz, gdyby leciała do niego z czystej miłości, takiej chwili zauroczenia, to byłaby znacznie głupsza, niż teraz, gdy jednak patrzy na Tomka zalety, na to jak on się stara i ile może jej od siebie dać. Problem byłoby, gdyby była z facetem, który wcale by się nie starał i nie był ani trochę zaradny. To też nie jest tak, że Paulina nie widzi jego wad, tylko on skutecznie te wady maskuje, jakby stosował taką dymną zasłonę, ale mimo tego ona je dostrzega.
UsuńCo do słów wypowiedzianych w nerwach... a ilu rodziców mówi do własnych pociech, które kocha i nad którymi się nie znęca, coś w stylu "Bo zaraz taki wpierdol dostaniesz, że na dupie nie usiądziesz"? Ja nie wiem w jakich byłaś związkach, czy masz w nich długi staż, czy masz wokół siebie rodziców i dzieci, ale czasami takie rzeczy mówi się samoistnie, bo ma się gorszy dzień, bo wszystko nagle się wali, a druga połówka lub dziecko dokazuje. To nie zawsze są groźby, ale choćby "teraz to jesteś, kurwa, popierdolona", czyli słowa, którymi okazuje się brak szacunku, ale w życiu każdego z nas takowe się przewijają, zwłaszcza, gdy jesteśmy z kimś na poważnie lub mamy dzieci. No chyba, że działamy jak roboty i nie okazujemy negatywnych emocji, ale ja nie jestem fanem takich rozwiązań, bo to potem prowadzi do wielu innych negatywnych czynników.
Wiesz jak dużo kobiet mówiło tak jak ty, czyli "ja bym takiemu pokazała" itd? Bardzo dużo, znam kilka takich i niejedna taka teraz sama zbiera cięgi od męża i regularnie co 1-2 lata rodzi mu dziecko. Często się wtedy zastanawiam, gdzie się podziało to "ja bym takiemu pokazała".
Ale nie trzeba lubić głównych bohaterów, by czytać jakąś opowieść. Problem jest, gdy główną postać się lubi za bardzo, a autor kreuje ją tak, że nie można jej nic zarzucić.
Ja chciałem, by bohaterowie byli po prostu realistyczni. Każdy jeden, nawet ten drugoplanowy, o którym za dużo się w opowiadaniu nie mówi. Moim założeniem też był prosty styl i pisanie opowiadania na zasadzie takich "streszczeń". Jeśli więc tak odbierasz to opowiadanie, to znak, że to akurat mi się udało :)
Jeszcze tego brakuje, żeby Paulina opiekowała się niedługo swoim dzieckiem, a nie tylko Bartusiem... :/
OdpowiedzUsuńTomasz wydaje się być strasznie narwany, ja bym nie potrafiła z kimś takim być. Pan idealny ukazuje wreszcie swoje wady. Zastanawiam się gdzie on wyjeżdża za granicę i czy ma to związek z jego pracą. Może mężczyzna prowadzi gdzieś indziej drugie życie?
Do poprawki:
przytrzymał bym cię jeszcze w takiej niepewności
przytrzymałbym
amandiolabadeo.blogspot.com
Pan idealny kiedyś musiał pokazać wady, bo wiesz... "Mężczyzna idealny nie istnieje. To tylko wirus atakujący kobiecy rozsądek".
UsuńZaczyna mnie śmieszyć cały ten Tomaszek. Taki to on zakochany, taki wpatrzony w Paulinę, taki komplemenciarz… a tu niespodzianka – on se nie pozwoli, żeby Paulina krzyczała, kiedy ma na to ochotę czy kiedy zajdzie potrzeba (a czasem trzeba krzyknąć, żeby dotarło) – HAHAHA no śmiechu warte!!! I jeszcze jej grozi, że da jej prawdziwy wpierdol hahahaha. Gdyby mój mąż tak mi powiedział, to chyba posikałabym się ze śmiechu. Ech, dziwny człowiek. Bardzo dzwiny. Dziwny, czy może niebezpieczny?
OdpowiedzUsuńZaczynam zastanawiać się co Paulina w nim widzi. To, że Tomasz potrafi utrzymać stałą pracę, to że ma samochód, prawo jazdy, to że CZASEM potrafi być pomocny, nie wystarczy, by stworzyć poczucie bezpieczeństwa. No chyba o to między innymi w związku chodzi, nie? – by czuć się kobietą bezpieczną. A jak czuć się bezpieczna u boku faceta, który wybucha mega gniewem, który rzuca groźbami i który nie zawaha się nawet uderzyć, gdy wpadnie w szał….?
„Dziewczyna coraz częściej zaczęła przekonywać samą siebie, że przecież nic tak strasznego się nie stało.” – to jest najczęstsza wymówka ofiar przemocy domowej. Dziewczyno, otwórz oczy! Uciekaj!
Cóż, takie czułe przywitanie po dwutygodniowej nieobecności i potem wtopa z Iwoną, sugerują, że raczej ich związek jeszcze potrwa.
Myślę, że jakby krzyknęła w innej sytuacji, to też mówiłby coś zupełnie innego. Tutaj oboje byli zdenerwowani, pobudzeni po kłótni i zagrzani do dalszej kłótni. Po niej to nawet bardziej widać niż po nim.
UsuńWłaśnie, takie teksty są śmieszne, póki bierzemy je za nieprawdę. Co jednak, gdy Tomek powiedział teraz naprawdę co myśli?
Co Paulina widzi w Tomku? Zaangażowanie. Tym ją przyciągnął, tym ją zatrzymał.
Ej, ej, ej, ale teraz to dyskryminujesz Tomka i nie widzisz, że to Paulina wybuchła nagłym gniewem, a jego gniew był odpowiedzią na jej gniew. Nawet uderzenie jej było odpowiedzią na to, że ona pierwsza go spoliczkowała. To co, jej wolno, a jemu już nie?
Czy oby na pewno nie włączył? Węszenia ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńCzy Paulina serio nosi tak krótkie ciuchy czy to widzimisie Tomka? No to było dość nieodpowiedzialne. Nawet patrząc na Bartka, bo małe dzieci to mogą i nawet zapukać i wejść. Z resztą nie tylko małe dzieci.
Brakuje mi właśnie tego zaangażowania ze strony Pauliny. Wszystko robi jakby Tomek i ona to zauważa, ale wypadałoby się odwdzięczyć. On też potrzebuje wiedzieć, że mu na niej zależy. Chyba.
Wydaje mi się, że jeszcze ta agresja z Tomka wyjdzie w mniej delikatny sposób. Teraz już wychodzi i zobaczymy co będzie potem...
Taa kolega na moje:"jestem jeszcze młoda, mam dwadzieścia lat", stwierdził, że jego ojciec to już miał w tym wieku dziecko, a ja chyba do pięćdziesiątki będę tak mówić. No cóż, etap zakładania rodziny raczej z roku na rok się przesuwa w ten próg starszego wieku. Chociaż patrząc na moich znajomych i na +500, to teraz ten pogląd się trochę zaburzył :P. No ciekawe czy wpadnie, ale może nie? Lepiej aby było przemyślane i trochę kiepsko raz się nie zabezpieczyć i wpaść.
A węsz, węsz, może coś jest na rzeczy.
UsuńDlaczego nie odpowiedzialne ze względu na Bartka? Przecież małżonkowie też uprawiają seks, gdy dzieci są np w drugim pokoju. A co z parami, które wraz z dziećmi mieszkają w kawalerce? Myślisz, że żyją w celibacie?
Jeśli miałbym oceniać według siebie, to uważam, że wiek 16-19 lat to za wcześnie na zakładanie rodziny, ale rodzenie po 35 roku życia też nie jest bezpieczne ani, jak dla mnie, normalne.
Robić sobie dziecko, bo nagle państwo chce dać pół tysiąca na jedno? Bezsens i całkiem nieodpowiedzialne podejście do tematu. Dzieci powinni mieć ci co chcą, co są emocjonalnie na nie gotowi, a nie ci, którzy "mogliby w sumie mieć, ale kasy nie ma, to jak kasa już jest, to sobie machną z trójeczkę". Przede wszystkim dziecko to nie tylko pieniądz w nie ładowany, ale to nieprzespane noce, uzależnienie czasu od dziecka, uzależnienie pracy od jego żłobka, przedszkola, zachorowań. To masa innej rzeczy poza karmieniem, ubieraniem i przytulaniem.
Znaczy och, nieodpowiedzialne... może po prostu jednak takie ryzyko, o. No ogólnie po czterdziestce raczej jest duże ryzyko chorób u dzieci. No ale mając te 21 lat, to jednak sama czuję się jeszcze dzieckiem. A co dopiero mieć swoje dzieci.
UsuńWiadomo. Ale niektóre osoby tak robią. Te mniej myślące. A niektórzy mają takie narodzone dzieci gdzieś i niech płaczą dalej albo palą przy nich itd.
Ludzie są różni. Ty na 21 lat czujesz się dzieckiem, moja żona mając 21 lat miała pewną świeżość, momentami zabawną pozytywną infantylność, ale nie miała poza tym nic z dziecka. Zdarzało i zdarza jej się przy dzieciach zapalić, ale to dla niej forma rozładowania stresu. Z boku łatwo to oceniać, ale macierzyństwo to nie bajka, to też moment gdy matki mają dosyć i przed płaczem własnego dziecka zamykają się w łazience i zatykają uszy. I nie jest to kwestia braku dojrzałości, po prostu pada psychika momentami.
UsuńZnaczy u mnie to bycie dzieckiem, to raczej nie brak odpowiedzialności itp. tylko bardziej hm uważam, że jeszcze nie skorzystałam z życia na tyle, aby sobie dodawać właśnie tego obowiązku w postaci dziecka, które jednak czasu trochę zabiera. No i przede wszystkim raczej tworzenie rodziny to jeszcze nie ten moment dla mnie.
UsuńWiadomo. Nawet suczka uciekała od swoich szczeniaków, mając ich sześć, bo ciągle chciały jeść. No i ogólnie rozumiem.
Ja myślę, że nie wszyscy potrzebujemy tego samego do szczęścia i to nie jest tak, że będąc na tym samym etapie rozwoju i w tym samym wieku, trzeba nam dokładnie tego samego. Jednemu ośmiolatkowi potrzeba rolek, drugiemu ośmiolatkowi trzeba teleskopu. Jedna dwudziestolatka chce mieć męża, dzieci, swoje mieszkanie, druga chce studia, imprezy, akademik.
UsuńNie chcę, abyś zrozumiał mnie źle, ale czekałam na moment, w którym Tomasz uderzy Paulinę. W sensie, że sam zapowiadałeś, że jest to opowiadanie o przemocy. Fragment opisujący zdarzenie trochę mnie rozczarował, bo przez moment nie wiedziałam, czy Tomasz faktycznie to zrobił. Pisałeś tam o jakimś huku... i musiałam raz jeszcze przeczytać ten fragment, aby zorientować się, że mężczyzna rzeczywiście uderzył Paulinę. Wiem jednak po tym rozdziale, że miałeś to na celu zatajenia, w którym miejscu Tomasz zadał cios. Ale mimo wszystko, czułam niedosyt.
OdpowiedzUsuńTo taki jeden minus :)
I ogólnie zazdroszczę Paulinie, że mając dwadzieścia dwa lata, już na poważnie myśli o swoim życiu... Ja takich nie miałam, bo czułam się jeszcze za młoda, aby myśleć o małżeństwie. Nawet teraz o tym nie myślę, a zbliżam się powoli do trzydziestki xD A prawda jest taka, że aby znaleźć porządnego faceta, trzeba nie lada wyczynu, bo na swojej drodze spotykam praktycznie samych - że tak powiem - niedorajdów, więc na razie dobrze mi jest samej.
I mam taki swój ulubiony cytat: "Tak, jestem singielką, więc musisz być porządnie zajebisty, aby to zmienić" :P
Dlatego analizując to wszystko, teraz rozumiem postawę Pauliny... Bo, gdyby nie ta zaborczość u Tomasza, byłby naprawdę dobrym materiałem na męża :)
"Iwona wyszła, ciągnąc za sobą wnuka, który zaciekawiony dopytywał czym różnią się rozmowy dorosłych od tych normalnych." - zaśmiałam się przy tym tekście :p Dzieci potrafią być rozbrajający :D
Wiesz, opowiadanie ma taką, a nie inną tematykę. To nawet logiczne, że ludzie czekają na ten główny motyw.
UsuńFragment o uderzeniu jest jaki jest, bo taki był cel. Dopiero potem siliłem się na opisowość, gdy ta przemoc będzie się zmagać.
Właśnie to w kobietach się kłóci. Z jednej strony chcecie słodziaka, a z drugiej to taki nieporadny niedorajda nie jest w stanie wam zaimponować. Ciągnie was do niegrzecznych, męskich, ale ogarniętych i zaradnych chłopców, ale tacy są niebezpieczni i związanie się z takim to zawsze ryzyko. Pierwszy typ jest dosyć powszechny, drugiego coraz mniej, a inny to jak na pustyni woda - niemal fatamorgana xD
I zostali przyłapani, przyłapani! Haha ha!
OdpowiedzUsuńUbawiłam się przy tym rozdziale, ale jednocześnie znowu poczułam zaniepokojenie. Bardzo emocjonująca była ich rozmowa w samochodzie. Rozmyślenia Pauliny też zrobiły na mnie wrażenie, bo podobnie jak Duśka (pisała komentarz powyżej) zauważyłam, że Tomek, gdyby nie ta jego zaborczość i agresja, to byłby naprawdę świetnym materiałem na męża. Ja żyję wiarą, że on się może zmienić, gdy zechce. A nawet nie zmienić, a z niektórych zachowań zrezygnować, trzymać takie te swoje demony w ryzach. Niezmiernie mnie jednak ciekawi skąd u niego się wzięły te demony. Domyślam się, że jego charakter ukształtowany został przez trudną przeszłość, trochę już o tym zdradziłeś, ale jeszcze wciąż niewiele i czekam na rozdział, w którym poznamy rodzinę Tomka.
Aha i rozmyślenia Pauli zrobiły na mnie wrażenie właśnie przez to, że są prawdziwe, takie realne, namacalne, a pisał je przecież facet, który o psychice kobiety chyba nie powinien mieć aż takiego pojęcia, bo może to wykorzystywać przeciw kobietom, które zna w realu.
Bardzo wierzysz w ludzi, choć faktycznie, niemal każdy może się zmienić, gdy tylko tego zechce. Pytanie tylko czy Tomek tego zechce?
UsuńO przeszłości Tomka jest troszeczkę dalej, więc cierpliwości.
Nie wykorzystuję kobiet w realu... jedynie jedną, żonę xD