Autor tego bloga należy do grupy „Projekt Prozaicy”, z tego też powodu strona korzysta z płatnych linków. Ujmując to krócej i bardziej zrozumiale – autor zarabia, a czytelnicy nic na tym nie tracą. Te linki są całkowicie bezpieczne dla komputerów, tabletów i smartphone-ów pod warunkiem, że postępuje się zgodnie z instrukcją, czyli nie klika w reklamy, nic nie ściąga na swój sprzęt, a jedynie odczekuje symboliczne pięć sekund i przechodzi dalej. Za wszelkie utrudnienia autor bloga przeprasza, za waszą aktywność jest wdzięczny, a prywatnie pozdrawia i życzy dobrej zabawy podczas czytania.

Link do instrukcji – KLIK

poniedziałek, 27 marca 2017

#28 – „Paulina” – Rozdział 22

Spontaniczny ślub”

Niekiedy całego życia wydaje się być za mało. Zwykle wiele lat nie wystarcza aby poznać drugiego człowieka. Są nawet o tym przysłowia, choćby te znane wszystkim, o beczkach soli. Paulina znała Tomka nieco ponad rok, gdy zdecydowała się go poślubić. Obawiała się jak na to zareaguje jej rodzina, zwłaszcza, że było już po fakcie. On nie miał takich problemów. Brata poinformował o zaślubinach za pomocą maila. Z ojcem nie był w dobrych relacjach. Matki nie widział od lat, choć mieszkała w tym samym mieście.
Dwudziestego czwartego grudnia, Paulina i Tomek zjawili się w jej rodzinnym domu. Mieli z sobą dobre wino, drobne upominki dla wszystkich i duży, naprawdę ogromny prezent dla Bartka.
Chłopiec od razu domyślił się co dostanie. Nie do końca już wierzył w Mikołaja. Dostrzegał w tym jakąś bajkę i zakłamanie, więc nie oczekiwał pana w czerwonym kubraku, z siwą jak śnieg brodą. Z resztą, tej zimy, nawet śniegu było niewiele, a święta pogodą bardziej przypominały Wielkanoc niż Boże narodzenie.
Rower typu BMX, który Bordych wniósł do mieszkania, obwiązany był szarym papierem i niebieskimi wstążkami. Do niego przywiązane były zielone balony na hel. Tośkowi więc od razu zaświeciły się oczy i ani myślał wyczekiwać pierwszej gwiazdki. Z resztą, członkowie rodziny nie byli aż takimi tradycjonalistami, by tego od niego wymagać. Paulina z Iwoną nawet pomogły mu rozpakowywać.
Dwanaście potraw, z czego nie wszystkie były postnymi, zawitało na dużą, rozłożoną ławę, okrytą białym obrusem. Nie było pod nim siana, ale nikt z obecnych zdawał się nie zwracać na to uwagi. Do kolacji zasiadła cała najbliższa rodzina, do której Michał i Tomek, także już się zaliczali. Obaj z ochotą zajadali się schabowymi i bigosem, a przy tym nawet nie zawracali sobie głowy kapustą z grochem, makiełkami i ulubioną potrawą Bartka, jaką były frytki z paluszkami rybnymi.
Tak właśnie myślałam, że nie ma co kierować się zasadą postu – skomentowała Iwona, gdy Tomek zapytał się o chrzan, którym miał zamiar doprawić białą, gotowaną kiełbasę.
Ja jestem zdania, że pości się, gdy się nie ma, a gdy jest, to się je – odpowiedział Bordych, będący już w połowie drogi do lodówki. W domu Pauliny zaczynał się już czuć tak jakby był u siebie. A nawet czuł się w nim lepiej niż w domu ojca czy w mieszkaniu matki za czasów dzieciństwa.
Dokładnie, dokładnie tak – poparł Tomka Michał, sięgając po kolejnego kotleta. – Tylko nie opowiadaj w szkole, że tak jemy – skierował swoje słowa do Bartka.
Dlaczemu?
Bo to wstyd – odpowiedziała Paulina.
Dlaczego robimy wstyd?
Dla smaku. – Tomek odłożył słoik z chrzanem na stół, położył dłonie na ramionach Tośka i lekko nim potrząsnął. – Czasami robi się coś dla własnej wygody, nawet gdy nie wypada.
Jeść nie wypada?
Według religii, to trzeba, chłopie, biedę klepać.
A myślałam, że jesteś religijny. – Paula aż zmarszczyła czoło, podczas wypowiadania tych słów.
Bo jestem, ale nie z każdym aspektem wiary się zgadzam, kochanie. – Musnął ją w czoło, a potem przecisnął się z powrotem na swoje miejsce. – Powinniśmy wam o czymś powiedzieć – zaczął śmiertelnie poważnie.
Iwonie aż oczy się zaświeciły i nie czekając na kontynuację, zaczęła zgadywać:
Będę babcią?
Paula i Tomasz spojrzeli na siebie i oboje w dziwny sposób, jakby się zawiesili.
Eee, nie – odpowiedział w końcu Bordych. – Nie zyska pani jeszcze kolejnego wnuczka, ale zyskała pani zięcia.
Wszyscy zaniemówili, ale jedynie Natalia wydawała się być tą informacją mocno niepocieszona. Jej zdaniem, to ona powinna być pierwsza, która weźmie ślub, a nie jej młodsza siostra, która przecież nigdy nie była romantyczką, ani nie chciała rychłego zakładania rodziny.
Kiedy wesele? – dopytywała Iwona, ponownie doprowadzając do dziwnego zawieszenia się obojga.
Właściwie to... – zaczął Tomek, a potem spojrzał na blondynkę. – Może ty? – zachęcił.
Jesteśmy już po ślubie – rzekła w taki sposób, jakby rzucała wygrane karty na stół.
Jak to jesteście już po ślubie?
Michał przełknął głośno ślinę, czując na sobie wzrok Natalii, której choć dawno się oświadczył, to ciągle nie miał odwagi, ale też i możliwości na wykonanie kolejnego kroku jakim byłyby zaślubimy. Paulina natomiast poczuła jak Tomek chwyta jej dłoń pod stołem i delikatnie ją ściska, jakby chciał w ten sposób dodać jej otuchy albo po prostu dać do zrozumienia, że to ona powinna matce wytłumaczyć całe zajście.
Pobraliśmy się w górach, tydzień temu – wyznała z delikatnym uśmiechem.
Chyba muszę się napić – stwierdziła matka dziewczyny, a Tomek od razu ruszył z pomocą i zabrał się do otwierania wina.
Nie cieszy się pani – zauważył, gdy napełniał kieliszki wszystkim, nawet małemu Bartusiowi, choć temu polał odrobinkę, tak że chłopiec miał szanse ledwie skosztować jak smakuje rubinowa ciecz.
To nie jest tak, że się nie cieszę, Tomek, ale ile wy się znacie?
Rok.
Właśnie, rok.
Jesteśmy szczęśliwi, mamo – wtrąciła Paulina z niezadowoloną miną.
Tak? I myślisz, że na tym polega wspólne życie? Na byciu ciągle szczęśliwym? Pojawią się dzieci, problemy...
Jakoś na wnuka, mam wrażenie, że zareagowałabyś lepiej!
Przestań – szepnął Bordych, starając się doprowadzić tym szeptem do tego, by Paula zniżyła ton i nie wywoływała karczemnej awantury.
Nie uciszaj mnie! Taka prawda! Gdybym była w ciąży, to skakałaby pod sufit, nawet gdyby to miały być, kurwa, trojaczki! Nie przejmowałaby się, że zniszczy to moje plany, że tobie będzie ciężko prowadzić firmę z płaczącym dzieckiem po nocach. Wtedy w dupie miałaby to, że nie jesteśmy szczęśliwi, ale problemem jest... co właściwie jest problemem? Przeszkadza ci, że mam męża!?
To nie tak!
A jak!?
Uciekłaś z domu jak jakaś cyganka i wzięłaś ślub w sekrecie. Myślisz, że to jest dobrze!?
To mój ślub! Chuj ci do tego jak, gdzie i z kim!
Przestań! – krzyknęła Natalia, bo szczerze uważała, że jej siostra zaczyna przesadzać. Rozumiała też matkę i to w jak ciężkim jest szoku, gdyż takiej informacji nikt z obecnych się nie spodziewał.
Nie przestanę, bo mam rację. To moje życie, moja, kurwa, sprawa co z nim zrobię! Ty też z nikim nie konsultowałaś ciąży i tego jak urodzenie Bartka zmieni życie wszystkich! Zresztą, nic w tym dziwnego, bo twojego nie zmieniło, dalej się bawiłaś i szlajałaś za facetami!
Ale to nie mój facet napadł na jubilera! O przepraszam, teraz już mąż!
Jaki napad? – zapytała cicho Iwona. Za cicho, by córki mogły ją usłyszeć.
Obie panie dalej wypominały sobie wszystko co złe. Od urodzenia Bartka i poświęcenia Pauliny, która zrezygnowała ze szkoły, by pomóc wychować chłopca, przeszły do zadłużeń Pauli, które Natalia niegdyś pomogła spłacić. Z czasem ich wypominanie sięgnęło czasów wczesnego dzieciństwa.
Michał w tym wszystkim wykazał się trzeźwym umysłem i zdecydował się na zabranie Bartka na dwór, tłumacząc, że poszukają gwiazdki. Chłopiec nie rozumiał po co teraz szukać gwiazdki, skoro już jadł i widział prezenty, ale wolał nie dyskutować. Zresztą, dziecko wiedziało, że pośród takich krzyków i tak nikt by go nie usłyszał.
Jaki napad? – powtórzyła Iwona i jako jedyna siedząca, spojrzała na Tomasza.
Bordych odłożył wino, polecił Paulinie, by usiadła, by ona i siostra w końcu przestały się kłócić. Żadna go nie posłuchała. W końcu sam usiadł i pociągnął Paulinę za sobą, warcząc:
Siadaj!
Nie skończyłam! – zwróciła się do niego podniesionym tonem.
Niepotrzebnie zaczęłaś – skomentował. – Obie zaczęłyście – poprawił się.
Ktoś mi w końcu powie jaki napad!? – wrzasnęła Iwona i aż zatrzęsła się pod wpływem zniecierpliwienia.
Kiedyś dokonałem takiego gówniarskiego skoku z kolegami – odpowiedział poważnie Tomek. – Siedziałem za to w poprawczaku. To było lata temu.
Wiedziałaś o tym? – zwróciła się Iwona do córki, a ta przytaknęła, sięgając przy tym po swój kieliszek. – I zgodziłaś się za niego wyjść? – Matce dziewczyny to wszystko nie mieściło się w głowie.
Paulina jednak postanowiła stanąć w obronie męża.
W czym jest gorszy od bezrobotnego Michała? – zapytała.
Zejdź z Michała! – warknęła Natalia.
Mam wyższe ambicje i większe wymagania. Uwierz, nie weszłabym na niego – zakpiła z wyższością. – Wychodzimy – zadecydowała i nie czekając na Tomka, wstała i zaczęła się ubierać.
Wolisz kryminalistę!? – krzyknęła za nią Natalia, gdyż blondynka była już przy drzwiach.
Cała trójka, siedząca przy stole, usłyszała trzaśnięcie. To był znak, że Paulina wyszła.
Dopiero wtedy Tomek zdecydował się wstać i powiedzieć:
Przepraszam, w gorącej wodzie kąpana.
W przedpokoju pośpiesznie wciągnął buty i z kurtką trzymaną w dłoni, wybiegł za żoną. Zdziwił się, gdy nie zastał jej przy samochodzie.
Poszła w lewo – poinformował Michał i nawet jeśli chciał o coś zapytać, to Bartek, który przewrócił się podczas skakania z murku, skutecznie zajął jego uwagę.
Dzięki – odparł Bordych i najpierw upewnił się czy płaczącemu Tośkowi nic nie jest, a potem dopiero wsiadł do samochodu i ruszył we wskazanym przez Michała kierunku.
Paulinę dogonił dość szybko. Zatrzymał samochód, ale ona go wyminęła i szła dalej przed siebie.
Ej! – krzyknął za nią. – Co ty robisz!?
Milczała, konsekwentnie stawiając krok za krokiem.
Paula! – wydarł się, jednocześnie ponownie ruszając. Tym razem, gdy ją dogonił, to nie zatrzymywał pojazdu. Zwolnił i jechał przy jej boku. – Paulina! – zawołał spokojniej niż wcześniej.
Nie rozmawiam z tobą. Jedź do domu. Ja dojdę.
Westchnął i ani myślał wracać bez niej.
To było pewne, że się twoja matka wkurzy, ale niepotrzebnie zaczęłaś ją nakręcać. Przy tym nakręciłaś też Natalię.
A więc to moja wina!? – krzyknęła do niego.
Poniekąd – przyznał w zgodzie z własnym sumieniem. – Jesteś narwana. Trzeba było przemilczeć niektóre rzeczy.
Trzeba było nie napadać na jubilera!
Nie możesz mieć do mnie pretensji za przeszłość!
Ale mogę nie chcieć cię teraz oglądać i wrócić sama do domu.
Paulina, to nie jest, kurwa, moja wina!
Pewnie, że nie. To moja wina. Jestem narwana.
Bordych miał dość wymieniania zdań bezsensu, a widział, że ta rozmowa do niczego, poza staniem w miejscu, nie prowadzi. Wyprzedził żonę i zatrzymał samochód w taki sposób, że zagrodził jej drogę.
Wsiadaj! – polecił, szybko wysiadając.
Zaczęła go wymijać, ale on jedynie zastąpił jej drogę i otworzył tylne drzwi.
Wsiadaj – powtórzył ostrym tonem, ale bez podnoszenia głosu. Pochwycił ją za rękę. – Nie będę ci mówił tego samego po dwa razy – uprzedził.
Puść.
Nie zachowuj się jak dziecko. Wszyscy ochłoną, jutro im przejdzie.
Puść! – krzyknęła, zupełnie już nie słuchając tego co do niej mówił. W tamtej chwili chciała jedynie wygrać potyczkę i postawić na swoim, a jednocześnie, gdy już by tego dokonała, to nie wiedziałaby co robić dalej.
Paulina się szarpnęła, a Tomasz w odpowiedzi zacisnął dłoń mocniej na jej nadgarstku.
Wsiądź do samochodu – warknął przez zaciśnięte zęby i nie czekając na jej reakcję, pchnął ją z taką siłą, że upadła na tylne siedzenie. Chwycił za drzwi z zamiarem ich zamknięcia. – Nogi – poinformował, oczekując, że je zabierze i unikną dalszej szarpaniny. – Nogi, kurwa, bo ci je przytrzasnę!
Posłuchała go, ale gdy tylko zajął miejsce za kierownicą, to od razu powiedziała:
Nie waż się tak do mnie mówić. Nigdy więcej.
Uhu – odburknął w sposób ignorujący i włączył odtwarzacz płyt CD.

19 komentarzy:

  1. Nie ma to jak zrobić rodzince niespodziankę, Pauli i Tomkowi się udało, tylko jakoś nikt się z tej ich niespodzianki nie cieszy. Muszę przyznać, że to przykre, owszem nie spodziewałam się euforii ze strony Iwony i Natalii na wieść, że wzięli ślub nic im nie mówiąc, ale uważam, że te pretensje są niewspółmierne do przewinienia. Staram się zrozumieć Iwonę, że może jej być przykro, że córka nie powiedziała jej o czymś tak ważnym jak własny ślub, ale myślę, że Iwonie wcale o to nie chodzi, że nie wiedziała, a o to, że Paula zdecydowała się w ogóle wyjść za Bordycha. Paulina ma rację, że jej matka ma pretensje nie o to, że Paula wyszła za mąż, a przynajmniej nie tylko o to, ona jest niezadowolona z tego za kogo ona wyszła. Rozumiem, że się martwi o córkę, że wydaje jej się, że Paulina zbyt pochopnie postąpiła, że za krótko zna Tomasza, ale żadna matka nie może przeżyć życia za swoje dziecko, każdy musi popełniać błędy na własny rachunek. Poza tym myślę, że faktycznie Iwona byłaby mniej zła na córkę, gdyby się okazało, że Paulina jest w ciąży, niż że wzięła ślub, z ciążą by sobie poradziła, tak jak w przypadku starszej córki, byłaby potrzebna, a tak wszystko odbyło się poza nią, postawiono ją przed faktem i koniec.
    Paulina moim zdaniem za szybko się denerwuje, nie powinna się tak unosić, bo to nic nie da, a tylko i wyłącznie doprowadziło do ogromnej awantury. Nie ma co, panie się popisały, mam tu na myśli Natalię i Paulę, można by im pogratulować, tak się nakręciły, że aż w wyliczaniu pretensji doszły do przewin z dzieciństwa( swoją drogą skąd ja to znam, haha).
    Szkoda, że Paulina w jakiś sposób nie przygotowała matki na zderzenie z niechlubną przeszłością Tomasza, takie sprawy niestety wcześniej czy później wychodzą na światło dzienne. A może wcale nie szkoda, może Paula wiedziała jak matka na to zareaguje, że nie zrozumie, że nawet nie będzie się starała zrozumieć tylko od razu osądzi i skreśli chłopaka.
    Wydaje mi się, że Paulinka powiedziała siostrze o przeszłości Bordycha w zaufaniu, zwierzyła się jej, a ta to wywlekła w kłótni, nie powinna tego robić.
    Szkoda mi trochę Pauli, nie dość, że pokłóciła się z matką i siostrą, jedyną rodziną jaką ma oprócz męża, to jeszcze z Tomkiem się spięła. Ona teraz to chyba sama do końca nie wie czego chce i na kogo jest bardziej zła, czy na siebie, czy na matkę, czy na Natalię, czy na Tomka. Tak się nakręciła, że nie może wyhamować. Z jednej strony stanęła w obronie Bordycha, lojalnie broniła męża, a z drugiej strony zachowuje się tak jakby była na niego zła, że kiedyś popełnił błąd i ona zmuszona jest go bronić. Nie wiem, czy Tomasz dobrze zrobił, na siłę pakując ją do samochodu, może lepiej by było jakby przez chwilę pobyła sama i uspokoiła się, a tak to obawiam się, że teraz jeszcze bardziej się pokłócą, bo Paula będzie się chciała wyżyć i będzie kąsać jak wygłodniałe zwierzę, byle chapnąć. Rozbawiła mnie rozmowa Michała z Bartusiem, że ma nie mówić w szkole co oni jedli w Wigilię, już sobie wyobrażam jak ksiądz, albo siostra na lekcji religii odsądzili by ich od czci i wiary za te kotlety i kiełbasę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwona faktycznie poczuła się taka pominięta. Swoją drogą, też uświadomiła sobie, że nigdy nie była blisko z młodszą córką i teraz jest już za późno, by to naprawić, bo ta i tak już nie uzgodni z nią tych "ważnych i ważniejszych" decyzji. Już po ptakach.
      Tak, rodzeństwo ma to do siebie, że jak się chwyta za łby, to niekiedy po całości.
      Faktycznie, Paulina jest bardzo nerwowa. Taki typ charakteru. Tomek też jest nerwowy. Jednak to jej czytelnicy szybciej wybaczają niż jemu takie wyskoki w gniewie.

      Usuń
    2. Bo to chyba łatwiej wybaczyć takie wybuchy charakteru kobiecie niż facetowi, bo zaraz się tłumaczy, że kobieta się zdenerwowała bo jest bardziej emocjonalna i trzeba ją zrozumieć, a w przypadku faceta to zaraz że choleryk i furiat.

      Usuń
    3. A bo kobieta to nie może być furiatką i choleryczką co nie?

      Usuń
    4. Oczywiście, że nie, w żadnym wypadku.

      Usuń
  2. Zrobiło mi się szkoda Iwony, bo musiała czuć się pominięta, jakby nikim ważnym nie była. W końcu to jej córka, chciałaby być na jej ślubie, mimo, że wyraźnie uważała, że to dużo za wcześnie i że Tomek to nieodpowiedni kandydat. Szczególnie, jak usłyszała o jubilerze. Siostry za to się zachowały jak gówniary. Myślę, że góre wzięła tu zazdrość Natalii, a że Paulina naprawdę jest w gorącej wodzie kąpana, to pociągnęła temat i też wykrzyczała siostrze swoje żale. To jasne, że im wszystkim w końcu przejdzie, i i z tego ślubu będą się cieszyć, w końcu Paulina jest szczęśliwa, to najważniejsze. Nie rozumiem tylko jej reakcji do Tomka – dlaczego tak od niego zwiała i nie chciała rozmawiać. Znała jego przeszłość, wyszła za niego, a teraz taka reakcja? Ja po takiej kłótni z bliskimi bym chciała być właśnie przy mężu, to jego bym właśnie potrzebowała, takie, „my przeciw całemu światu” i byłoby lepiej. A ona uciekła i nie chciała go widzieć. To mnie trochę zastanawia, ale na razie nie będę spekulować na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym ślubie jeszcze będzie rozmowa i Paulina wyjaśni dlaczego odbyło to się bez rodziny. Tak naprawdę zarówno ona jak i Tomasz nie mają licznej rodziny, więc jeśli organizowaliby wesele i pominęli dalszych znajomych, zaprosili tylko najbliższych i rodzinę, to byłoby tam mniej niż dziesięć osób.
      Paulina jest strasznie emocjonalna. Jeszcze niedorosła. Jak zostanie matką to się nieco zmieni. Odnajdzie w sobie taką oazę spokoju.

      Usuń
  3. O kura, to się działo.
    Nie ma to jak rodzinna awantura przy wigilijnym stole. xD

    O rany. Pytałeś się, czemu aż tak źle widzę ich przyszłość? To się czuje samo przez się. I do tego wszystko w błyskawicznym tempie. Zastanawiam się tylko, gdzie oni ten ślub wzięli? W ostatnim rozdziale był wspomniany mały kościółek. A gdzie czas na przygotowania, świadków, nauki przedślubne? xd Cywilne chyba tak samo się ciągną, ale tu zgaduję.
    No cóż. Moim zdaniem wyszło strasznie gówniarsko. Bo kurde, kto jak kto, ale matka wiedzieć powinna. A tak to wyszło w sekrecie, na łapu capu, i byle jak, a w dodatku matka prawie zeszła na zawał z szoku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie aż tak błyskawicznym tempie. Rozdziałów wiem, że jest niewiele, że są one krótkie, takie okrojone, ale jednak minął ponad rok od kiedy się znają. Zdarzają się udane związki po roku czasu znajomości, a zdarzają się rozpady mimo iż znali się niemal całe życie zanim się poślubili. Małżeństwo to zawsze starania, zaufania, nadzieję i loteria xD
      Nie do końca, do ślubu kościelnego wystarczy mieć bierzmowanie. Nauki powinno się mieć, ale nie jest to już wymagane. A gdy się jest w podróży i natchnie się na zaślubiny, to wystarczy dobrze posmarować i większość księży przystaje na dosłanie papierów później, zadowala się standardowymi dokumentami. Świadkowie, to też nie problem - ktokolwiek kto był bierzmowany. Bardziej chyba właśnie cywilne się ciągną, gdy są organizowane w stanie cywilnym, pałacu ślubów, a nie w kościele.
      No ale się dowiedziała, poinformowali ją, tak? Poinformowali, więc nie ma w tym niczego gówniarskiego. To nie był ślub w ukryciu, w sekrecie, bardziej spontaniczna decyzja pod wpływem romantycznych, dobrych, szczęśliwych chwil. Nie ma nigdzie obowiązku, by na ślub spraszać całą rodzinę. Ślub to naprawdę umowa między dwojgiem ludzi, a nie teściami, siostrami, braćmi, więc są zbędni.

      Usuń
    2. Cywilny mozna wziac najwczesniej miesiac po zlozeniu i podpisaniu dokumentow swiadczacych o mozliwosci wziecia slubu i takich innych pierdol. Dlatego od razu slubu cywilnego by w polsce nie dostali. No chyba, ze o czyms nie wiem, bo nie znam wszystkich procedur itp idt.

      Usuń
    3. Tak, ale jest możliwość nawet wzięcia ślubu za granicą, spontanicznie. W Polsce też są takie możliwości, tylko potem jest grzebania z papierologią. Procedury zawsze można w pewien sposób pominąć lub zwyczajnie obejść. Ja sam pamiętam, że pierwszy ślub załatwiłem w 2-3 tygodnie i to nie na zasadzie, że całe dnie latałem. Z tego co pamiętam, to nawet wtedy sprawnie szło. Gorzej było w przypadku ślubu numer dwa, bo tu już przygotowania, sala, żony suknia, ułamany paznokieć przed samą ceremonią i przez to jej niedoczas o 23 minuty, gdzie ksiądz to już delirki dostawał, że musimy na pannę młodą czekać ;)

      Usuń
  4. Nic dziwnego, że Iwona się wkurzyła. Każda matka miałaby jakiś tam żal do dziecka, gdyby te wzięło ślub, nie mówiąc o tym nikomu. Już nawet nie chodzi o to, że Tomaszek na kogoś napadł, ale kłótnia zaczęła się od tego ślubu. Paulina niepotrzebnie rozkręciła aferę. Co ona myślała, że matka ot tak spokojniutko przyjmie wiadomość o ślubie? To był z pewnością szok dla wszystkich, a Natalia myślę, że strasznie jej zazdrości. To, że Paulina i Tomaszek zdecydowali się wziąć ślub po kryjomu, to tylko ich sprawa. Owszem, rodzina ma prawo mieć do nich żal i wcale nie dziwię się Iwonie - mojej mamie też byłoby mega przykro; nie zrobiłabym jej tego. Tylko Paulina wydała mi się w tym rozdziale taka... hmm... nie wiem jak to nazwać. Czy ona naprawdę spodziewała się owacji na stojąco? Wydarła się na matkę, jak jakaś opętana - no śmieszne to było. Mega śmieszne. Nie spodziewałam się czegoś takiego po Paulinie, bo do tej pory uważałam, że ma troszkę więcej oliwy w głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tym różnisz się od Pauliny. Dla ciebie ślub ma takie znaczenie, że chciałabyś przeżywać go z najbliższymi, a ona miała pragnienie by przeżyć go przede wszystkim z mężem. Zdawała sobie sprawę z tego, że matka mogłaby być tym zawiedziona, ale nie sądziła, że wyolbrzymi to aż tak. Ty piszesz, że matce byś czegoś takiego nie zrobiła, a Paulina nie uważa by to co zrobiła było czymś tak strasznym, by musieć się w tym liczyć przede wszystkim z innymi. Postanowiła liczyć się z sobą i z Tomkiem.
      To nie było śmieszne, to brak panowania nad własnymi emocjami. Wiele osób cierpi na podobną dolegliwość.

      Usuń
  5. Właśnie w momencie kiedy ona ma najwięcej wątpliwości, to decyduje się na ślub, no trochę niemądre. Trochę widać, że ten wyjazd ją zamroczył i dał nowe nadzieje na zmiany. Nie przepadam za weselami itd. ale pewnie też bym chciała być na ślubie swoje potomstwa, więc nawet nie powiedzieć to trochę słabo. A pośpiech często nie jest dobrym doradcą. Cóż dziecka się czasem nie da przewidzieć, a ślub tak, więc pewnie dlatego niby Iwona ucieszyłaby się bardziej z wnuka ;P. Nie przepadam za Natalią właśnie z powodu tej jej nieodpowiedzialności. Ma synka, którym bardziej zajmują się wszyscy inni tylko nie ona. Nawet rower kupił mu Tomek.
    Moim zdaniem Tomek zbyt mocno zareagował już potem. Mimo wszystko nie powinien tak nalegać, aby z nim wsiadła, niemal ją ciągnąc. Wiem może się wkurzyła, może zachowała niedojrzale, ale jego reakcja już była taka jakby nie wiadomo co zrobiła.

    Pozdrawiam

    Będę sobie wpadać od czasu do czasu, wczoraj np. przeczytałam w nocy a telefonie. A rozdziały są krótkie, więc w sam raz przed spaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomek jest agresywny, od początku opowiadania ma podwyższony poziom agresji, więc poniekąd Paulina wiedziała na co się pisze. Mężczyzna jednak ma też zalety obok których ciężko przejść obojętnie, a przynajmniej jej się to nie udało.
      A wpadaj od czasu do czasu, jeśli tak Ci wygodnie. Ja sam ostatnimi czasy znajduję chwilę na sen, tak więc na blogu praktycznie mnie nie ma.

      Usuń
  6. No proszę jaka kłótnia przy wigilijnym stole.
    I przykro mi było czytać, jak Paula i Natalia postanowiły wszystko sobie wygarnąć. A zapalnikiem do wielkiego wybuchu była wiadomość o spontanicznym ślubie Pauli i Tomasza. Nigdy sobie nie wyobrażam, abym ja z siostrą darły ze sobą takie koty. Siostry powinni się spierać, a widać, że Natalia po prostu była zazdrosna o Paulinę.
    Zachowanie Iwony wcale mnie nie zdziwiła, bo zapewne chciała uczestniczyć w zaślubinach swojego dziecka. Z drugiej jednak zaś strony Paula również miała trochę racji, bo to jej życie i może robić, co zechcę. W zasadzie też bym wolała wziąć ślub bez żadnych zaproszeń i głupich ceregieli, tylko ja i mój partner, więc po części popieram jej decyzje.
    Decyzja o szybkim ślubie mogła wyniknąć też z tego, że od strony Tomasza niewielu by się się pojawiło. Może nawet wcale, skoro mężczyzna miał tak zagmatwaną przeszłość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat rodzeństwo przykładne, wspierające się, to rzadkość w dzisiejszych czasach. Żyjemy w okresie, w którym każdy każdemu czegoś zazdrości i przez to nie umie do tej osoby podejść z sympatią. Podobnie jest z Pauliną i Natalią.
      Oczywiście brak rodziny ze strony Tomka to też był powód decyzji o szybkim ślubie. To Paulina matce wyjaśni, tyle tylko, że to będzie ponad rok później.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. "Nogi, kurwa, bo ci je przytrzasnę!" - No to pokazał, mężulek, na co go stać. Tak czułam, że już będą małżeństwem, gdy zaczną się takie akcje.
    Zabawne, zadziałałeś trochę paradoksalnie. Tomek jest bardziej stabilny od Pauliny, jest spokojniejszy, szybciej myśli i myśleniem tłumaczy wiele rzeczy, choćby to, że uważał, że bliskim należy się czas, że ochłoną i będzie dobrze. Myślę, że myśli w ten sposób, bo to nie dotyczyło bezpośrednio jego. Iwona, Natalia, Michał... oni są mu obcy, to bliscy Pauliny. Podobnie jak on traci zimną krew, gdy chodzi o nią i wtedy już nie myśli tak racjonalnie i tak spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, że gdy krzywda dotyczy naszych bliskich lub, gdy sami odczuwamy, że krzywdzą nas bliscy, to trudniej o zachowanie zimnej krwi. Inni są nam obojętni, mamy gdzieś co myślą, co robią, co o nas sądzą. Zdanie bliskich, ich zachowanie ma dla nas znaczenie.

      Usuń