„Ucieczka
od konfrontacji”
Kiedy Tomasz opuścił łazienkę,
to Emilka była już wykąpana. Nie spała jednak w łóżeczku w
sypialni. Znajdowała się przy Paulinie, w salonie. Bordych najpierw
spojrzał na dziecko, ułożone na miękkim kocyku, na kanapie, a
potem na żonę, która siedziała z nogami założonymi na krzesło
i przełączała za pomocą pilota kanały, szukając jakiegoś
programu, który byłby w stanie na dłuższą chwilę przykuć jej
uwagę.
– Nie idziesz spać? –
zapytał całkiem zwyczajnie, pokojowo. – Wyglądasz na zmęczoną
– dodał z odrobiną troski.
Nie odpowiedziała. Dalej
przyciskała ten sam przycisk na pilocie, ale zaczęła czynić to
znacznie szybciej niż wcześniej, agresywniej.
Siłą, niespodziewanie wyrwał
jej pilota z dłoni.
– Mówię do ciebie –
zaznaczył, wyłączając plazmę.
– Teraz uderzysz mnie za to,
że cię nie słucham? – zapytała bezczelnie, ale głos jej
zadrgał, jakby sama nie wierzyła w swoją odwagę.
Tomasz odłożył pilot na
miejsce, tuż przy telewizorze. Zabrał krzesło spod nóg żony i
zasiadł na nim okrakiem.
– Byłem zmęczony –
przyznał, przeczesując włosy na potylicy obiema dłońmi.
– To trzeba było po pracy
zostać w domu i położyć się spać, zamiast sprawdzać co robię,
z kim to robię, a potem... – zabrakło jej słów. Poczuła jak
łzy napływają jej do oczu i na krótki moment zamilkła.
On także milczał, a mała
Emilka zaczęła niespokojnie poruszać rączkami i wykrzywiać usta
w podkówkę.
– Mam dość, Tomasz –
przyznała w końcu Paula, jednocześnie wkładając dziecku smoczek
między malutkie wargi. – Nie nadążam za twoimi humorami i
wyskokami.
– A ja za twoimi muszę!? –
uniósł się.
– A co takiego zrobiłam tym
razem!? – wydarła się i wstała. Nachyliła po małą, która
zaczęła kwilić. Rozpoczęła spacerowanie od ściany do ściany z
dzieckiem na rękach, tak jak to robiła po kilka razy każdej nocy.
– Nie toleruję picia przy
dzieciach – postawił sprawę jasno.
– Super. Czemu nie
powiedziałeś mi tego wcześniej? Czemu nigdy o tym nie
rozmawialiśmy? Czemu najpierw robisz, oskarżasz, a potem w ogóle
mówisz o co chodziło?
Chciał jej odpowiedzieć
cokolwiek, ale nie znał odpowiedzi na ani jedno zadane przez nią
pytanie. Wstał z krzesła i stanął przed nią. Wyciągnął ręce
przed siebie.
– Daj, ja ją ponoszę. Jesteś
zmęczona.
– Ty też, sam to przyznałeś.
Wolę ci jej więc nie dawać na ręce. Najlepiej żebyś się w
ogóle do niej nie zbliżał. Skoro mnie bijesz, to jej co zrobisz?
Rzucisz o podłogę!?
– Nie krzycz! – wrzasnął.
– W życiu nie zrobiłbym jej krzywdy.
– Mnie też to obiecywałeś –
przypomniała, wymijając go. – Wolisz kanapę czy łóżko?
– Słucham? – Zmarszczył
nos i wykrzywił policzek, jakby nie rozumiał znaczenia słów,
które do niego kierowała.
– Chyba nie sądzisz, że po
tym wszystkim będziemy spali razem.
– Jestem twoim mężem –
przypomniał.
– Dziś mogłam zadzwonić na
policję, jutro złożyć pozew do sądu i za jakiś czas, najwyżej
kilka miesięcy już byś nim nie był. Więc jak, salon czy
sypialnia?
– Ty idź do sypialni –
odpowiedział. – Ale jak chcesz to mogę się nią zająć. Jutro
idziesz do szkoły. Powinnaś się wyspać.
– Poradzę sobie –
zapewniła.
Poradziła sobie, ale rano
zaskoczył ją dźwięk domofonu. Spojrzała najpierw na małą,
którą za którymś razem wzięła do łóżka, nie mając już sił,
by po raz kolejny do niej wstawać, a potem na zegarek. Zrozumiała,
że zaspała, że oboje z Tomkiem zaspali.
– Otworzysz drzwi!? –
wrzasnęła, nieopatrznie budząc tym Emilkę, która w odwecie
zaczęła wrzeszczeć znacznie głośniej niż jej rodzicielka.
Bordych zwlekł się z
rozłożonej kanapy i nawet nie sprawdzając kto idzie, zwolnił
blokadę drzwi klatkowych na domofonie, następnie otworzył drzwi
prowadzące do ich mieszkania i udał się do sypialni, by wziąć na
ręce płaczącą córkę.
Tym razem Paulina nie miała
oporów, by mu na to pozwolić. Spieszyła się, by nie spóźnić
się na zajęcia, a musiała jeszcze się ubrać i nałożyć
makijaż, na dodatek taki, który byłby w stanie przykryć siny
policzek.
– Cześć wam! – zawołała
Iwona z przedpokoju. – Okradną was kiedyś – skomentowała,
zamykając za sobą drzwi.
Po chwili przed jej oczami
zjawił się zięć w samych bokserkach i z Emilką na rękach.
– Przepraszam, nie zdążyłem
się jeszcze ubrać – wyjaśnił. – Weźmiesz ją na moment ode
mnie? – zapytał.
– Pewnie. Chodź do babci. Ale
musisz dawać im popalić – zagadywała miesięczne niemowlę,
jednocześnie głaszcząc je delikatnie po policzku.
– Bardziej niż mama myśli –
odpowiedział Tomasz, a potem zniknął za drzwiami sypialni, by się
ubrać. Gdy wszedł jego żona akurat męczyła się z zapięciem
stanika. Przyuważył jak bardzo trzęsą jej się ręce. Chciał
pomóc.
– Nie dotykaj mnie! –
uniosła się, nim chwycił za fragment bielizny.
– Dobrze – odszepnął i
zajął się sobą. Wciągnął dresowe spodnie i założył pierwszą
z brzegu koszulkę.
Kiedy Tomasz powrócił do
salonu, to jego teściowa właśnie przyglądała się rozłożonej
kanapie. Nie przyuważyła, by jej córka i zięć mieli gości, na
dodatek dokładnie słyszała słowa jakie Paula przed chwilą
skierowała do męża.
– Nie śpicie razem? –
zapytała wprost.
W pierwszej chwili Bordych
chciał skłamać. Powiedzieć, że był zmęczony po pracy, a mała
każdej nocy koncertuje, na dodatek obawia się, by jej nie
przygnieść, gdy Paulina bierze ją do łóżka. Zdecydował się
jednak na prawdę:
– Posprzeczaliśmy się. Kawy
czy herbaty? – zaproponował.
– Kawy i mleka –
odpowiedziała, spoglądając na znowu popłakującą wnuczkę.
Tomek udał się do kuchni, a
Paulina wpadła do pokoju, w którym była jej matka i córka.
Gorączkowo szukała zeszytów i książek, które pakowała do dużej
torebki. Iwona zdecydowała się zadać jej dokładnie takie samo
pytanie jak zięciowi:
– Nie śpicie razem?
– Nie, tej nocy nie. Tomek był
zmęczony, ja zasnęłam z małą w łóżku. Jakoś tak wyszło. –
Wzruszyła ramionami, by zbyć temat. Na nosie miała już okulary
przeciwsłoneczne, na twarzy tonę podkładu, a wokół szyi
zawiązany luźno szal. Wybiegła z mieszkania, naprędce żegnając
się z córeczką, tak by rodzicielka nie zdążyła już zapytać o
nic więcej.
Tomek podał Iwonie butelkę z
mlekiem, kawę położył na ławę. Zabrał się do ścielenia
kanapy.
– A w rękę co ci się stało?
– zapytała, spoglądając znacząco na bandaż grubo zawiązany
wokół jego dłoni.
– To na budowie –
odpowiedział szybko.
– Jeśli spieszysz się do
pracy, to zostaw. Ogarnę wam tutaj.
– Dziękuję, ale nie.
Jesteśmy wdzięczni, że pomagasz nam przy małej. Ze sprzątaniem
poradzimy sobie sami.
– Skoro tak chcesz. –
Włożyła Emilkę do kołyski i dopiero wtedy zdjęła płaszcz.
Przysiadła, przybliżając kołyskę do siebie, by móc jednocześnie
kołysać wnuczkę i pić kawę. – Masz chwilę na rozmowę czy
musisz już wychodzić? – zapytała zięcia, który po złożeniu
kanapy, zasiadł na niej i zajął się wciąganiem, a następnie
sznurowaniem butów.
– A chodzi o coś ważnego? To
nie może poczekać?
– Chodzi o twoją żonę.
Wstał, nerwowo przełknął
ślinę i w dziwnej, wcześniej mu nieznanej obawie, wyczekiwał
ciągu dalszego.
– Paula niedługo ma urodziny.
– Wiem, dwudzieste czwarte. –
Uśmiechnął się.
– Masz jakiś pomysł na
prezent? Czego by potrzebowała?
– Lepszego męża –
wymsknęło mu się. – Przepraszam, Iwona, ale naprawdę się
spieszę. Pomyślę o tym w pracy. Może przygotujemy jej wspólnie
jakieś przyjęcie, chciałem też by w końcu zrobiła prawo jazdy,
kupić jej samochód, ale... moim zdaniem za szybko się poddała.
Wyjaśnię ci to jak wrócę – obiecał. Nachylił się, by musnąć
Emilkę w czoło, a potem wyszedł, zabierając z sobą kurtkę.
Zakładał ją zbiegając po schodach, jakby przed czymś uciekał,
jakby się bał rozmawiać, jakby po prostu nie chciał kłamać.
Niedobrze mi się robi, jaki troskliwy mąż, jaki pomocny, dzieckiem się zajmie, żeby żona mogła się wyspać. Miałabym ochotę walnąć go w pysk, najlepiej żeliwną patelnią.
OdpowiedzUsuńWręcz niesłychane, jakie zgrabne ma wytłumaczenie, zmęczony był, haha. Ciekawe co zrobi jak następnym razem będzie zmęczony, rzuci nią o ścianę?
Bardzo dobrze, że chociaż zdobyła się na odwagę na wywalenie go z sypialni, też nie chciałabym po czymś takim go oglądać, nie mówiąc żeby leżeć z nim w jednym łóżku.
Nie ma to jak niespodziewana wizyta teściowej z samego rana. Iwona zauważyła, że coś się stało, ale wiedziałam, że Paula matce nie powie, nie poskarży się, jest na to zbyt dumna. Ciekawe czy Iwona będzie dalej drążyć temat i wypytywać córkę, jak Paula wróci z zajęć, no bo państwo Bordychowie minęli się w zeznaniach.
Tomek przez chwilę się wystraszył, że żona jednak powiedziała matce, że ją uderzył i dobrze mu tak, szkoda, że Paulina tego nie zrobiła, ciekawe czy byłby wtedy taki pewny swego, jak przyszłoby mu tłumaczyć się przed teściową patrząc jej prosto w oczy. Niech ucieka, tylko że przed samym sobą się nie ucieknie, choćby nie wiem jak bardzo by się chciało.
Troskliwy, bo jemu jednak na żonie i dziecku zależy. Nie zawsze dobrze to okazuje, ale jednak kocha i tu nie ma co szukać zaprzeczeń. Tomasza kreowałem tak, by nad Pauliną się znęcał, ale jednocześnie też bardzo mocno ją kochał. To samo z dziećmi, bo ich także agresja ojca nie ominie.
UsuńHmmm... mimo wszystko całkiem przyjemny rozdział. Znaczy... czytało mi się go tak jakoś przyjemnie. Dziwnie brzmi, wiem.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że Paulina ma wreszcie swoje zdanie, że nie boi się Tomaszka i postawia mu się. Tomaszek widzę też mięknie. Chyba czasem żałuje, że jest taki wybuchowy, żałuje swoich złych czynów. Fajnie. Znaczy... mam nadzieję, że on trochę chociaż żałuje.
Ooooj, widzę, że Bordychom trafił się też niezły egzemplarz. Emilka dokazuje w nocy. To trochę wina rodziców. Niestety dziecko czuje nerwową atmosferę w domu i jest niespokojne.
Cieszę się, że Iwona pomaga, to bardzo ważne, kiedy ojciec dużo pracuje, a matka ma swoje obowiązki, w tym przypadku szkołę.
Tak, dzieci są w różnych egzemplarzach. Paulina też macierzyństwo wyobrażała sobie lżej przez Bartka, który był znacznie spokojniejszy i mniej absorbujący od Emilki kiedy był niemowlęciem. Zresztą w następnym rozdziale ona o tym powie.
UsuńPowinna zadzwonić na policję i schować dumę do kieszeni,a później wyprowadzić się do matki. Okropny jest Tomasz,w ogóle mi go nie szkoda. Jestem pewna,ze w jej urodziny wymyśli urocza niespodziankę i Paula znowu zacznie się zastanawiać,czy aby nie przesadziła z wypicie piwa z koleżanka. Ja nie wiem co ona takiego ze ona,żeby aż ja pobił. Mógł po prostu jej zrobić awanturę ,ze sobie nie życzy,a nie ciągle patrzy na nią przez pryzmat swojej matki. On nie nadaje się do związku i to jest jego największy problem.
OdpowiedzUsuńZgodzę się, że Tomek nie będzie nadawał się do związku póki patrzy na każdą kobietę pryzmatem swojej matki. Paulina też nie ma szans wywrzeć na nim zmian pewnych zachowań gdy wiecznie mu odpuszcza i podarowuje, zamiast zawalczyć o swoje racje.
UsuńTomek ma bardzo slabe wytlumaczenie przede wszystkim powinien wiecej z nia rozmawiac a nie tylko bic i zasypywac prezentami. Widac ze wie ze zle zrobil i powinien to naprawic ale nie niespodziankami a zmiana swojego zachowania .
OdpowiedzUsuńTomek ma bardzo słabe nerwy i mocno poszarpaną psychikę przez doświadczenie życiowe, także to z dziecięcych lat. Teraz to się odbija na jego rodzinie.
UsuńOd momentu gdy Paulina związała się z Tomaszem, nie cierpie jej z calego serca, zachowuje się jak księżniczka,pępek świata. Ani trochę mi jej nie szkoda i każdy policzek jaki dostała był zasłużony. No może oprócz tego co był teraz, tu była przesada. Nie wiem jak dalej będzie się zachowywał Tomasz, dlatego go nie będę bronić. Nie wiem też jak chciałeś zaprezentować te postacie, bo jeśli miało być tak, że to Paulina miała być ta lubiana a Tomasz nie, to z mojej perspektywy jest odwrotnie. Czasami aż mnie krew zalewała gdy czytałam co ta dziewczyna odwalała i jeszcze oczekiwała niewiadomo czego. Więc nie jest mi jej szkoda ani trochę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńProszę o podpis, choćby jakimś nickiem, pierwszą literą imienia, czymkolwiek, bo nie wiem jak się do Ciebie zwracać i które z komentarzy jeszcze są Twoje :)
UsuńTak, Paulina nie ma łatwego charakteru, ale spójrzmy prawdzie w oczy - kto ma łatwy charakter? Być może i zachowuje się jak księżniczka, ale tego też nauczył ją Tomasz, do tego ją przyzwyczaił, rozpuścił ją.
Jeśli chodzi o policzki, to póki co dostała tylko trzy - za upicie się z koleżankami, za to jak potraktowała siostrę i ten teraz. Tam padło jeszcze kilka szybkich w udo, gdy jej oddał za to, że pierwsza uderzyła jego.
Nigdy jednak nie miałem w planach sprawić, by Paulina była na piedestale, a on był winnym za całe zło, które ich spotka. Tak samo jak on ma zalety, tak samo ona ma wady. Od początku bowiem tworzyłem ludzi, takich żywych, z mojego założenia mieli być realni, a nie ona wyidealizowana, a on przejaskrawiony w tę drugą stronę.
Pozdrawiam.
Witaj Dariuszu :) Jakiś czas mnie znów nie było, ale nie uciekłam, a nawet nadrobiłam ^^
OdpowiedzUsuńNie będę rozwodzić się nad każdym rozdziałem z osobna, tylko wszystko próbuję zmieścić tutaj. Mam nadzieję, że jeden komentarz Ci wystarczy ;)
Paulina trochę długo nie odzywała się do rodziny – delikatnie mówiąc. Chociaż potrafię ją w tym zrozumieć, bo sama bywam zawzięta, a przekonanie o własnej racji nie pomaga w pogodzeniu się, ale żeby nie było, nie popieram tego. Czasami należy dumę schować w kieszeń, a kiedy już się to zrobi, to możemy poczuć ulgę, że odzyskaliśmy ważną osobę. Tutaj doszła ciąża, o której nic nie powiedziała i to zdecydowanie nie było w porządku, tak jakby mamie i siostrze chciała zrobić na złość, a w sumie przykrość samej sobie też tym zrobiła. Chociaż może z drugiej strony bała się, że zareagują podobnie jak na wieść o jej ślubie. Strach przed odrzuceniem przez najbliższych też by tu pasował, a w dodatku bywa bardzo paraliżujący, przynajmniej w moim przypadku :)
Ale tę teorię obala zachowanie Pauli w stosunku do siostry, gdy ta do niej przyszła. Faktycznie mogła już sobie odpuścić, zwłaszcza po takim czasie, no ale... Paula, to Paula. Uparta jak koń Jezusa :P Co nie zmienia faktu, że Tomek nie miał prawa jej uderzyć. A to jego, że przecież nie uderzył ją w brzuch, spowodowało tylko tyle, że zbierałam szczękę z biurka... Chociaż lepsze było to, że przecież on jej nie bije, tylko zwraca ostrzej uwagę. To już mnie w ogóle rozwaliło... I do teraz nie mogę się po tym pozbierać. To zabrzmiało tak, jakby sam siebie chciał usprawiedliwić i przekonać, że nie jest damskim bokserem.
Jest jednak coś, co mi się spodobało i pokazało, że Paulina zaczęła myśleć. Wspomnienie o rozwodzie, chociaż nie popieram w żaden sposób tego, żeby się nawzajem straszyć. W tym dobrego było tyle, że w końcu dotarło do niej, że to może się powtórzyć, jak nie, że kwestią czasu jest kiedy się powtórzy. Choć osobiście uważam, że po pierwszym uderzeniu powinni się rozejść. I nawet jeśli się kochają... Miłością nie można maskować przemocy :/
Kwestia alkoholu. Każdy ma różne podejście do tego i nie mam zamiaru się wymądrzać w tym temacie, zwłaszcza, że sama dzieci nie mam, ale z tego co kojarzę, to Paula nie skończyła na jednym małym piwie? Czy tam nie było dwóch dużych + jedno małe? I pytanie czy jakby Tomek nie przyszedł, czy wypiłaby kolejne?
I później kolejny cios – wiadomo co o tym myślę... Nie powinna się rozłączać. Powinna do cholery wezwać policję. Nawet jeśli piła piwo. Właśnie takim zachowaniem pokazała, że jest słaba i on może ją lać, a ją stać tylko na puste słowa. Czy to nie było jawne zastraszanie z jego strony, że zabierze jej dziecko? On musi doskonale zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli policja by przyjechała, to miałby problemy... I teraz poprzez Emilkę będzie manipulował Paulą? Bo wygląda na to, że tak będzie...
Jedna rzecz mnie zastanowiła w przypadku Tomka, mianowicie jego zachowanie w łazience. On i poczucie winy? Ten facet wie, że robi źle, ale i tak to robi... Rozumiem wszystko, ciężkie dzieciństwo, złe wzorce, może strach przed tym, że i jego rodzina będzie tak wyglądać? Tak broni się przed patologiczną przeszłością, że sam wprowadza ją w teraźniejszość...
Gdzieś w komentarzach zauważyłam jedną niepokojącą rzecz i w sumie teraz nie jestem pewna, czy było to raz czy się powtarza, ale jak można powiedzieć, że Paula zasłużyła sobie na to co ją spotyka, przez to jak się zachowuje... Kurcze, może być drażniąca, nawet wqrwiająca, ale jak mogła sobie zasłużyć na to, żeby jej własny mąż ją bił? Mam wrażenie, że właśnie przez takie podejście, ludzie boją się szukać pomocy, żeby przerwać domową przemoc, bo inni powiedzą, że sobie zasłużyłam/zasłużyłem...
I czy dobrze mi gdzieś mignęło, że planujesz dla nich nie tylko Emilkę? I że dzieciom też się oberwie od ojca?
Nie wiem czy napisałam wszystko co mi po głowie chodziło, zapewne nie, ale cóż, zdarza się ;) Mam nadzieję, że nie wyszło mi strasznie chaotycznie, a przede wszystkim, że wyraziłam się zrozumiale, bo z tym różnie u mnie bywa ;)
Ja też przez ten czas co mnie nie było nadrobiłem kilka opowiadań czytając je na telefonie. Teraz tylko muszę się zmotywować, zasiąść do komputera i naskrobać komentarze. Prawdopodobnie też zdecyduje się na jakiś jeden zbiorowy.
UsuńTylko pomimo tego, że Paulina piła, to Emilce nic nie groziło. Ja wielokrotnie podkreśliłem jak Paulina się nią zajmowała.
Tomek od początku manipuluje Paulą. Mniej lub bardziej świadomie, ale jednak. Pewnym jest więc, że to nagle nie minie.
Dokładnie tak, moja żona uważa, że ludzie nie szukają pomocy, bo boją się opinii innych, bo w XXI wieku opinia i pozory starły się najważniejsze i jest to takie "jak cię widzą tak cię piszą", więc wiele żon udaje, że jest im dobrze w życiu, podczas gdy jest im w nim zupełnie inaczej. Zresztą, mężczyźni mają podobnie. Tacy nie przyznają się, że kobieta się nad nimi znęca, bo jak to będzie wyglądało w oczach innych? Co o nim ci inni powiedzą? Że pizda, że laluś, że mięczak? Pewnie tak by mówili, pewnie sam bym tak mówił.
Planuję dla nich jeszcze dwójkę dzieci i tak, dzieciom też się nieraz oberwie od ojca.
Jak Ci się jeszcze coś przypomnij to śmiało pisz, czy to tutaj, czy pod późniejszymi postami.
A ja teraz zajmę się przenoszeniem wszystkiego na dysk przenośny, by czasami tego nie stracić, a potem pewnie coś opublikuję.
Pozdrawiam.
Nie wiem, czy jestem w stanie napisać wartościowy komentarz, bo moje zdanie do tej pory nie uległo zmianie. Przeraża mnie tylko to, że ktokolwiek jeszcze znajduje usprawiedliwienie dla Tomasza. Chociaż to poniekąd pokazuje, w jakim społeczeństwie żyjemy - gdzie przemoc jest czymś akceptowalnym, na porządku dziennym. Uderzył ją? Pewnie zasłużyła, bo małżeńska sprzeczka. Łudzę się, że Paulina naprawdę zadzwoni na policję i odejdzie. Zachowanie jej męża jest nie do wybaczenia. Nie i koniec.
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że widać, jaka niedojrzała jest jeszcze Paulina jako matka. Nie uważam, że "jedno piwko" przy takim noworodku czy niemowlaku jest okej. Przy takim małym dziecku zawsze musi być chociaż jedna osoba w pełni trzeźwa. Taka, której percepcja nie będzie zaburzona, a umysł czujny. Bo z taki maluchem wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie i zawsze trzeba być gotowym do akcji. No ale to właśnie chyba wynika z tego, że ona jeszcze nie do końca wie, jak wychowywać dzieci. Sama nie ma doskonałego wzorca, bo jej matka to też widzę ślepa na wszystko.
Chyba tyle ode mnie. Katastrofa w tej rodzinie.
Pozdrawiam ; )
A ja się przyznam, szczerze, że zdarza mi się iść z dzieciakami na pizzę, gdzie one piją soczek czy colę, a ja piwko. Zdarza mi się usiąść z żoną pod ratuszem, na drinku czy winku, a dzieci w tym czasie są z nami i biegają dookoła. Nie uważam tego za nic złego, dopóki ma się umiar i dopóki to dziecko nie prowadzi rodzica. Poza tym co taki maluch może sobie zrobić? Już prędzej starsze dziecko zrobi sobie krzywdę, wywali się, uderzy. Takie małe dziecko nie jest jeszcze w jakieś znacznej akcji - śpi, je, brudzi pieluchy, płacze i na tym koniec jego akcji.
UsuńNie rozumiem też dlaczego tak negatywnie nastawiona jesteś do Iwony. Jaki zły wzorzec dała dzieciom? Pracowała, starała się, by niczego im nie brakowało, poświęcała im czas, nie wyrzuciła córki z domu, gdy ta zaszła w ciąże w młodym wieku, tylko wtedy pomogła. Co złego twoim zdaniem Iwona zrobiła?
Poza tym piszesz, że Paulina nie wie jak wychowywać dzieci. A kto wychował Bartka? Wychowywały go ciocia i babcia, trochę mama i jakoś wyrósł na rozgarniętego chłopca.
Ja tam nie widzę w tej rodzinie katastrofy. Wręcz przeciwnie, widzę taką normę (mowa o rodzinie Pauliny, a nie o Tomka i nie o tej, którą z nim stworzyła).
Kiedy napisałam o katastrofie, miałam na myśli rodzinę w formie "Paulina, Tomek, Emilka".
UsuńNapiszę jeszcze kilka słów, jeśli nie masz nic przeciwko.
Uważam, że nawet po alkoholu łatwiej jest zająć się kilkulatkiem niż noworodkiem. Bo właśnie taki starszy maluch ci powie, jak coś mu jest, zapłacze. Takie kilkumiesięczne dziecko może dostać ataku jakiejś zarazy w pół godziny i trudno to wypatrzeć tak po prostu. Nie będę mówić o skrajnych przypadkach zaniedbania, ale jednak po alkoholu umysł gorzej pracuje i człowiek jest skłonny zrobić głupotę, której na trzeźwo nigdy by się nie podjął - a jednak kilkumiesięczne dziecko jest totalnie bezbronne. Dlatego wybacz mi, ale nie pochwalam tego ani trochę. Już taka młoda matka może bez alkoholu wytrzymać ten rok, korona jej z głowy nie spadnie. Co nie oznacza, że mówię komuś, jak ma żyć.
Matka Pauliny działa mi na nerwy właśnie przez swoją bierność. Oczywiście wiem, że na tym świecie są o wiele gorsze matki, ale ja Iwony po prostu nie lubię ;p Drażni mnie jej bierność w sprawach tak ważnych jak przemoc w rodzinie czy olewanie Bartka przez jego własną matkę. Możesz na to patrzeć inaczej, ale taka jest moja ocena tej sytuacji ; )
Jeśli chodzi o rodzinę Tomek-Paula-Emilka, to tak, jak najbardziej się z tym zgodzę. Tacy ludzie zawsze mają problem, by rodzinę stworzyć, bo sami jej nie mieli. Ja nie przypadkowo zrobiłem z rodziny Tomasza patologię, a Paulę pozbawiłem ojca. On nie miał wzoru jak funkcjonują zdrowe relacje, a ona nie miała wzoru męża, ojca.
UsuńNie zgodzę się z tym, że łatwiej zająć się kilkulatkiem niż noworodkiem. Nawet bez alkoholu ciężej zająć się żywym, żwawym czterolatkiem, niż takim maleństwem. Maleństwa są męczące - kolki, nieprzespane noce, ząbkowanie, ale kilkulatek jest ruchliwy i sam sobie może zrobić krzywdę. Przy takim trzeba mieć oczy dookoła głowy i tu dobrze, jakby ta reakcja nie była spowolniona, ale powiedzmy sobie szczerze - kto upija się jednym piwem?
Tu nie chodzi o spadek korony i wytrzymanie bez alkoholu. Ja po prostu nie uważam piwa za coś co czyni człowieka nachlanym na tyle, by własnym dzieckiem się nie zajął, ale masz prawo do swoich poglądów, oczywiście. Myślę, że życie też ci je zweryfikuje, gdy najpierw będziesz matką niemowlaka, a potem kilkulatka. Na początku jest "niech już zacznie mówić i chodzić", a potem "niechże się na moment zamknie i usiądzie na dupie".
Jasne, że kilkumiesięczne dziecko jest bezbronne i skazane na opiekę dorosłych, ale nie chodzi przecież o to, by zachlać się tak, by z tym dzieckiem na rękach się przewalić, czy by zapomnieć o nakarmieniu lub zmianie pieluchy.
Ja osobiście do matki Pauliny nie mówię nic. Wyraża swoje poglądy, ale nie może żyć za córki, może jedynie pomagać. Czasami naiwnie pomaga, za bardzo, wyręczając je, zwłaszcza Natalię, ale to nie czyni z niej złej kobiety, a właśnie kochającą, troszczącą się o dzieci matkę.
Tomasz to dwulicowa świnia, która bije żonę, a potem zgrywa kochanego męża i ojca... Okropny typ człowieka. Niestety, Paulina wiedziała na co się pisze - zdarzały mu się już takie wybuchy wcześniej, więc sama jest sobie poniekąd winna.
OdpowiedzUsuńSzkoda że dziewczyna nie powie matce o prawdziwym powodzie kłótni małżonków - myślę, że Iwona poradziłaby jej rozwód i na dłuższą metę byłby to dobry pomysł.
Zauważyłam, że dawno nie było rozdziałów, mogę nieśmiało zapytać kiedy planujesz dodać 30 część?
Pozdrawiam
amandiolabadeo.blogspot.com
Możesz nawet śmiało pytać. Moje życie prywatne i zawodowe, to stałe zawirowania. Miałem na początku lipca wrócić do pisania, a dziś się obawiam, że będzie to na początku sierpnia. Nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć, niestety. Jednak postaram się, by jeszcze w lipcu opublikować chociażby dwa rozdziały Pauliny, zwłaszcza, że opowiadanie mam już ukończone (było nawet przepisane, ale stary komputer szlag jasny trafił), no i też niewiele brakuje już do końca.
UsuńPozdrawiam.
Tomasz chociaż Iwonie powiedział półprawdę, za to Paulina szukała wymówki, byleby obraz jej idealnej rodziny w oczach innych, wciąż pozostawał idealny.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony to wymówka Pauli daje więcej do myślenia, bo takie "posprzeczaliśmy się" jest wiarygodne i na nic nie naprowadza, no bo kto się nie sprzecza od czasu do czasu?
Tomek faktycznie jest szczerszy. Tomek sam się nawet w którymś rozdziale przyzna, że uderzył żonę.
Usuń