„Propozycja
nie do odrzucenia”
Julia Kamińska starała się,
by jej życie wbite było w jakieś ramy. Lubiła rutynę i była jej
ona potrzebna. Robiła niemal wszystko, by ją sobie zapewnić. Nawet
Elvis był częścią planu dnia i to dzięki niemu wychodziła na
trzy krótsze i jeden dłuższy spacer. Podobnie było z posiłkami,
jadała ich aż pięć dziennie i zwracała uwagę na skład
konsumowanych produktów. Nie odchudzała się, uważała, że nie
jest jej to potrzebne. Ona jedynie starała się żyć zdrowo.
Tamtego dnia wyszła z Elvisem
na spacer, jak czyniła codziennie. Zwykle spacerowali po tym samym
parku, więc nie zdziwiła się, gdy ponownie natrafiła na Daniela.
Spodziewała się, że mężczyzna, który jest tak zbudowany, nie
stroni od sportu. Liczyła na to, że jeszcze na niego wpadnie, gdy
będzie biegał między alejkami.
Daniel jednak nie biegał.
Siedział na ławce z telefonem komórkowym w dłoni. Jego ciemne
dżinsy kontrastowały z kolorem jasnej, cienkiej, dżinsowej
koszuli, która była całkiem rozpięta.
Julia nachyliła się do swojego
czworonoga, szepnęła mu coś do dużego, nietoperzego ucha i palcem
pokazała cel. Odpięła od smyczy i z uśmiechem obserwowała, jak
jej pupil podbiega do mężczyzny i zaczyna się kręcić przy jego
nogach, co jakiś czas upominając się o to, by wziął go na ręce.
Nie spodziewała się, że Daniel to uczyni, bo miał na sobie biały
T-shirt z jakimś nadrukiem, ale najwyraźniej facet nie myślał
nawet o tym czy psiak go ubrudzi i cieszył się jak dziecko, gdy ten
lizał go po twarzy i uszach.
Młoda brunetka, ośmielona
zachowaniem starszego mężczyzny, który ani się nie oburzał, ani
nie przeganiał Elvisa, zdecydowała się podejść bliżej, a potem,
zaproszona przez niego samym gestem, przysiadła się. Czuła
namacalność jego spojrzenia na swoich nogach i dziękowała w duchu
Bogu za to, że jej mama ma tego dnia urodziny i przez to od razu
zdecydowała się na buty na obcasie, by je nieco rozchodzić, a nie
przywdziała znoszonych trampek czy starych adidasów. W butach na
korku, choć nie były to szpilki, wydawała się nie tylko wyższa,
ale także doroślejsza, no i jej nogi lepiej się w nich
prezentowały, od razu były jakieś takie... zgrabniejsze.
– No cześć – zagadną do
niej z szerokim uśmiechem, który ją, podobnie jak większość
kobiet, był w stanie powalić na kolana. – Łobuziak znowu uciekł?
– zapytał, usiłując nieco odpędzić się od psa, który już
rozkręcił się na dobre i moczył swoją śliną nie tylko jego
twarz, ale także włosy.
– On tak reaguje tylko na
dobrych ludzi – wyjaśniła, nie za bardzo wiedząc co może
powiedzieć i jak wytłumaczyć zachowanie Elvisa.
– Czyli ma instynkt, jak
większość zwierząt, chociaż mój kot, to do każdego podejdzie
kto ma coś dobrego do jedzenia.
– Masz kota? Znaczy ma pan...
– Daniel – przerwał jej i
wyciągnął rękę w geście przywitania. – Koty mam nawet dwa –
dodał, choć przez myśl przeszło mu, że mógłby podciągnąć tę
liczbę do trzech. – Jednego w głowie – dopowiedział z szerokim
uśmiechem. – Jak ci na imię?
– Julia, a to jest Elvis. –
Wskazała dłonią na psiaka.
– Elvis – zabawnie
przeciągnął. – Przejdziemy się? – zaproponował.
– Już nie biegasz? –
dopytywała, jednocześnie wstając z ławki. Modliła się w duchu,
by nie wywinąć orła przez te wysokie buty, które miała na sobie,
bo nie była przyzwyczajona w takich chadzać. Jednocześnie też
dziękowała samej sobie za to, że nie przyszło jej do głowy
założenie szpilek.
– Dziś nie mogłem. Musiałem
coś załatwić – odpowiedział. – I za późno się obudziłem –
dodał niemal melodyjnie. – W sumie, to kac mnie jeszcze trzyma.
– Piłeś?
– Oczywiście. Mężczyźni
czasami piją. No... przynajmniej ci normalni, a poważnie, to lubię
smak wódki zapijanej sokiem jabłkowym. Najlepiej Leonem.
– Co? – zdziwiła się, a
wtedy Daniel wyciągnął z wewnętrznej kieszeni dżinsowej koszuli
dwa soczki w kartoniku.
– Chcesz? – zapytał.
Zaśmiała się w głos, ale
przyjęła napój i zaczęła operować przy słomce, jednocześnie
zwracając uwagę na Elvisa, który plątał się na smyczy między
ich nogami.
– Często tu bywasz?
– Co najmniej raz dziennie –
odpowiedziała. – Uczyłam się też tu do matury...
– Matury? – podłapał i
naprędce zaczął liczyć ile dziewczyna może mieć lat.
– Tak, bo oblałam. Podchodzę
po raz kolejny – starała się tak zamataczyć i zakręcić, by nie
był w stanie wywnioskować, że jest aż tak bardzo młoda.
Oczywiście spodziewała się, że jeśli znajomość się rozwinie,
to będzie musiała mu w końcu powiedzieć, ale nie chciała tego
robić na etapie początkowego zapoznania, tylko dopiero potem, gdy
już spotka ich oboje jakieś zaangażowanie.
Nagle przeszło jej przez myśl,
że snuje dalsze plany o facecie, którego widzi raptem drugi raz na
oczy. Uznała, że to nienormalne i nawet trochę zaczęła się
obawiać, bo to był pierwszy raz, gdy takie coś ją spotkało i
takie myśli nachodziły.
– Kolejny, czyli który? –
nie dawał za wygraną szatyn, którego kilka losowych włosów
przybrało już odcień siwizny. Najbardziej było to widoczne na
skroniach i zaroście.
– A czemu pytasz? –
zaakcentowała w iście zabawny sposób.
Roześmiał się.
– Dobrze, dobrze, nie pytam. –
Ostentacyjnie spojrzał w bok, niczym urażony kilkulatek. – Z
czego zawaliłaś? – Ponownie wbił w nią spojrzenie, tym razem
roześmianych oczu.
– Angielski.
– Bariera językowa?
– Raczej kiepskie podstawy i
co kilka miesięcy inny nauczyciel, z czego każdy zaczynał od „to
be”, a potem przechodził do dalszego materiału, nie
zastanawiając się czy jego poprzednicy mieli jakieś opóźnienia.
– Czyli wina luk –
stwierdził. – Ale to „to be” umiesz, nie?
– A ty?
– Za moich czasów był
rosyjski.
– Serio?
– Na samom dele –
odpowiedział po rosyjsku. – Jeszcze to miało taką dziką pisownie,
której teraz choćbym chciał, to nie odtworzę – dopowiedział i
zabrał się za odczytywanie SMS-a, nawet wcześniej za to nie
przepraszając.
Julia obserwowała męski zarys
szczęki, rozbawienie uwidocznione w zmarszczkach przy oczach i iście
chłopięce uczesanie, które nie spotkało się z grzebieniem, a
jedynie z potarganiem i ułożeniem do góry.
– Dzięki za spacer, ale będę
musiał już lecieć – powiedział nagle, czym brutalnie wyrwał ją
z przyjemnych rozmyśleń.
– Do pracy?
– Nie. – Pokręcił głową
i spojrzał w ziemie. Nieco się zamyślił, a potem zerknął w bok
na kilka białych stolików, które należały do parkowej
kawiarenki. – Jutro o tej samej porze? – zapytał i wskazał w
wiadomym kierunku.
– To ma być zaproszenie?
– A czy mam urodziny albo się
żenię? – odpowiedział pytaniem na pytanie, szeroko się przy tym
uśmiechając. – Ja tylko proponuję, dziewczyno, i będę tu
jutro. Jak będziesz, to będzie mi bardzo miło, a jak nie, to
wypiję dobrą kawę w samotności. – Nachylił się do Elvisa,
zaczął go głaskać i coś do niego szeptać.
Julia starała się podsłuchać
co mężczyzna mówi. Ten w końcu objaśnił na głos:
– Kazałem mu cię tu
przyciągnąć, choćby na smyczy. – Puścił oczko, uśmiechnął
się jeszcze szerzej, choć wcześniej sądziła, że nie jest to
możliwe, a potem odszedł, zabawnie przy tym salutując.
Ciekawa jestem, co skłoniło Julię do "nasłania" psa na Daniela. Czyżby była aż tak samotna, że lgnie do każdego, kto obdarzy ją uśmiechem? A może w Danielu od początku było coś, co ją przyciągnęło? To w sumie dla mnie dziwne, bo nie często się spotyka sytuacje w których nastolatka ogląda się w parku za starszymi facetami. Za rówieśnikiem albo niewiele starszym, ok, ale za kimś prawie w wieku ojca? Ciekawa jestem, czy ona ma po prostu takie upodobania (w sensie, że dojrzały, doświadczony), czy jest aż tak zdesperowana, czy Daniel ma po prostu w sobie to "coś". Mam nadzieję, że dowiem się tego prędzej czy później.
OdpowiedzUsuńW sumie postawa Daniela też mnie dziwi. Można powiedzieć, że Julia to dla niego jeszcze dziecko. On co prawda nie snuje, co do niej takich planów, jak ona, nie myśli o przyszłości i chyba nawet nie sądzi, że mogłoby być z tego coś poważnego, ale jednak zaprosił ją na kawę. Czemu?
Idę dalej.
Tylko, że ją rówieśnicy i niewiele starsi już zawiedli, więc postanowiła pomóc szczęściu i spróbować zaznajomić się z kimś starszym.
UsuńNa starszego faceta niemal zawsze działa młodsza babka, może więc zwyczajnie chcieć ją zaliczyć. A jeśli jest bardziej przyzwoity, to może po prostu chcieć mieć młodszą kumpelę. Nie każde wyjście na kawę jest czymś zobowiązującym.
Tak ją kokietuje, że pare razy przewróciłam oczami. Od razu czuć takiego zwykłego podrywacza, a ona biedna dech przy nim traci i się daje plątać w te jego sieci. Ale jest młoda, ma prawo, tylko szkoda mi jej, już teraz, bo się zawiedzie. No, szczerze, to od razu przecież wszystko jest skazane na porażke, jest dorosły, samotny, szuka seksu, nie miłości z 18 latką, taki typ faceta, ale ona tego nie widzi, bida(mądrze się, bo wiem co będzie, a na jej miejscu sama bym się dała. Starszy facet zainteresowany nastolatką - bajka! Sama w jej wieku wolałam takich, niż równieśników(kto wie dlaczego, to chyba był taki dreszczyk emocji, że starszy, to dojżalszy, nie taki głupi, to coś innego etc(bzdura!) )).
OdpowiedzUsuńMyślę, że młode kobiety czują się podniecone, gdy starszy, zadbany facet zwróci na nie uwagę.
Usuń