Autor tego bloga należy do grupy „Projekt Prozaicy”, z tego też powodu strona korzysta z płatnych linków. Ujmując to krócej i bardziej zrozumiale – autor zarabia, a czytelnicy nic na tym nie tracą. Te linki są całkowicie bezpieczne dla komputerów, tabletów i smartphone-ów pod warunkiem, że postępuje się zgodnie z instrukcją, czyli nie klika w reklamy, nic nie ściąga na swój sprzęt, a jedynie odczekuje symboliczne pięć sekund i przechodzi dalej. Za wszelkie utrudnienia autor bloga przeprasza, za waszą aktywność jest wdzięczny, a prywatnie pozdrawia i życzy dobrej zabawy podczas czytania.

Link do instrukcji – KLIK

piątek, 3 listopada 2017

#61 – „Paulina” – Rozdział 35

Amelka”

Paulina miała fatalne samopoczucie. Druga ciąża ani trochę nie przypominała jej tej pierwszej. Kiedy nosiła pod sercem Emilkę, to czuła się cudownie. Rozpierała ją duma i energia, miała wrażenie, iż gdyby tylko zechciała, to dałaby radę góry przenosić. Teraz nie miała nieraz siły nawet na to, by samodzielnie zrobić herbatę. Męczyły ją mdłości i to nie tylko poranne. Nocami ciągle odczuwała suchość w przełyku i nieważne ile by nie wypiła, to uczucie jej nie opuszczało, a im więcej piła, tym częściej wstawała do toalety, przez co wcale się nie wysypiała.
Nigdy nie sądziła, że zatęskni za domowymi obowiązkami i za brakiem czasu na wykonanie wszystkiego co sobie zaplanowała. Teraz miała czas, miała go aż nadto. Przez ciągłe leżenie i gapienie się w ekran telewizora zdawało jej się jakby czas dłużył się niemiłosiernie. Chciała by już minął ten cały ciążowy okres, by mogła na powrót normalnie funkcjonować.
Paulina czuła się także źle z myślą, iż wykorzystuje bliskich. Wszyscy, nawet Natalia i Michał, wyglądali na wykończonych. Po swoich zajęciach i pracy zawodowej nie odpoczywali, tylko przyjeżdżali do niej, włączali pralkę, prasowali, zajmowali się Emilką, czasami ugotowali jakiś obiad. Iwona robiła dokładnie to samo. Z nich wszystkich jednak to Tomek robił najwięcej. Wstawał do dziecka każdej nocy, a potem co rano wychodził do pracy, następnie w drodze powrotnej robił zakupy, ogarniał dom, jeśli Iwona nie zdążyła tego zrobić, a przy tym też spełniał zachcianki żony, nawet gdyby mu o nich nie mówiła. Lubił ją zaskakiwać. Przynosił eklerki, croissanty i czekoladę, a jeśli akurat nie miała ochoty na słodkie, to zawsze miał w zanadrzu chipsy, orzeszki, paluszki i ogórki konserwowe. Śmiał się, gdy wybierała ogórki.
Czyli jednak Korniszon – mówił z uśmiechem, przezywając w ten sposób ich wspólne, nienarodzone jeszcze dziecko.
Mąż zaczął Paulinie imponować tym, iż wcale się nie skarżył i nawet jeśli był zmęczony, to starał się przed nią tego nie okazywać. Często zasypiał przy wieczornym filmie, nawet jeśli ten go interesował, a Emilka akurat nie dokazywała i pozwalała na jego obejrzenie. Potrafił też przysnąć podczas rozmowy z żoną i to nie tylko we wspólnym łóżku, zdarzało się, że zasypiał w fotelu, kilka razy nawet z Emi na rękach.
Paulina czuła się źle mając świadomość, że jeszcze nie tak dawno śmiała narzekać na swój los, podczas gdy jedno czym się zajmowała była opieka nad dzieckiem. Nawet szczególnie nie przykładała się do sprzątania, wymawiając się kolkami córki, a gotować nigdy nie lubiła, więc nakłaniała Tomka do przywożenia dań wziętych na wynos. Często miewała wtedy zły humor, okazywała go wszystkim. Tomek działał inaczej. Nawet jeśli teraz był rozdrażniony, zmęczony, a nawet wkurwiony, to nie okazywał tego wcale. Zdawał się cieszyć z tego, że ich ma, że żona i córka są przy nim, że może się starać dać im wszystko co najlepsze.
Na co masz dzisiaj ochotę? – zapytał, jak gdyby nigdy nic. Chodził po domu w samych spodniach dresowych, nosząc Emilkę na rękach, unosząc ją wysoko do góry, zabawiając. – Mam dziś wolne, mogę gotować, nie krępuj się – zapewniał, wkładając małą do leżaczka i włączając wszystkie możliwe jego funkcje.
Emilka uwielbiała się w nim kołysać, podobały jej się też kolorowe światełka, które świeciły nad jej głową, robiąc to w rytm wybrzmiewającej melodii.
Ile ty za to dałeś? – w końcu odważyła się zapytać Paulina, mając świadomość, że taki gadżet do serii tanich nie należał.
Tomek aż się zapowietrzył na wspomnienie tego wydatku. Gwałtownie wciągnął powietrze, tak że aż świsnęło między zębami.
Nieważna cena, ważne, że jej się podoba i że ja mogę raz kiedyś zrobić coś, cokolwiek bez ciągłego trzymania jej na ręcach.
Rękach – chciała go poprawić, ale ugryzła się w język. – Czyli ile za to dałeś? – ponowiła pytanie.
Jakieś prawie osiem i pół stówy na promocji, ale zanim się wkurzysz, to wiedz, że dla nas to się opłacało, w końcu za jakiś czas będzie z tego korzystać drugie dziecko.
Albo i nie. Ja ciągle czuję, że coś się stanie – wyznała.
Nie pierdol – warknął, a zaraz potem się uśmiechnął, by nieco ocieplić wypowiedziane słowa. – Nie możesz tak myśleć. Myśl pozytywnie.
Tomek, ale jeśli coś się stanie? – zapytała ze łzami w oczach. – Jeśli miałabym poronić, to wolałam wtedy, gdy to był początek, a nie teraz, gdy już się rusza, tak żyje...
Paulina zaczęła płakać, a on poczuł jak szklą mu się oczy. Faktycznie, musiał przyznać jej rację, że gdyby straciła to dziecko na początku, to żal byłby znacznie mniejszy niż teraz, po tylu wizytach u ginekologa, oglądaniu na USG pierwszych ruchów, usłyszeniu bijącego serduszka. Kiedy chodzili wspólnie do lekarza z pierwszą ciążą przeżywali to zupełnie inaczej, cieszyli się, było to dla nich kolejnym „spotkaniem” z nienarodzonym dzieckiem. Teraz każda taka wizyta była uspokojeniem, po niej wracali do domu z chwilowym poczuciem ulgi, na nowo mogli spokojnie zaczerpnąć powietrza, jakiś czas się nie martwić.
Tomasz podszedł do żony, poczekał aż usiądzie na łóżku i samodzielnie się w niego wtuli. Nie znosił, gdy płakała, ale lubił być dla niej oparciem, czuć się potrzebny. To poczucie, że Paula i Emilia go potrzebują ładowało jego akumulatory, sprawiało, że potrafił działać pomimo chronicznego zmęczenia, a nawet odnajdywać w tym pozytywy i szczerze się uśmiechać. On w przeciwieństwie do żony nie tracił nadziei, modlił się i uważał, że musi być dobrze, że nie może stać się inaczej.
To na co masz ochotę? – ponowił pytanie, odsuwając ją nieco od siebie i biorąc jej twarz w dłonie. Starł kciukami kilka łez, ale mokre strugi i tak były widoczne na zaczerwienionych policzkach. – Nie płacz. Jeśli tak reagujesz na to, że chcę zrobić ci obiad, to aż się boję zapytać co życzysz sobie na kolację – zażartował.
Wprawił ją w lekkie rozbawienie. Wyjął z kieszeni dresowych spodni paczkę chusteczek higienicznych i podał jej jedną, resztą odłożył obok, na wypadek jakby jeszcze ich potrzebowała.
Naleśniki, placki ziemniaczane? Na co Korni ma dzisiaj ochotę? – dopytywał, zdrabniając przydomek Korniszon.
Frytki – odpowiedziała całkiem szczerze. To było jedno z nielicznych dań, które nie wywoływały u niej mdłości.
Dobrze, świetnie, zatem będą frytki. – Spojrzał na Emilkę, która zaczynała się krzywić. Nim dziewczynka zdążyła się rozpłakać, wypiął ją z bujaczka i posadził sobie na kolanach.
Nawet nie mogę jej wziąć na ręce – powiedziała Paulina z żalem i ponownie poczuła jak chce jej się płakać.
Nie, że nie możesz jej wziąć na ręce. Nie możesz jej tylko nosić, bo nie możesz dźwigać ani chodzić – sprostował i przeniósł Emilkę ze swoich kolan na kolana żony.
To praktycznie nic nie mogę. Jestem matką, przy której może jedynie posiedzieć. Nie ma mnie, gdy jestem jej najbardziej potrzebna. To ty wyjmujesz ją z łóżeczka, gdy płacze, to ty ją lulasz, nosisz, chodzisz z nią na spacery – wyliczała, płacząc przy tym coraz mocniej.
Paula, proszę cię. Takie rozklejanie nic nie da. Szkodzisz tylko sobie i temu dziecku – skwitował.
Pewnie, bo ja wszystkim szkodzę – oburzyła się. – Zabierz ją – poleciła, a gdy spełnił jej prośbę, to położyła się na boku, odwracając do męża plecami i kontynuowała użalanie się nad sobą.
To był moment, w którym Tomek żałował, że jego żona znajdowała się w takim stanie, że nie mógł jej wypłacić klapsa na otrzeźwienie. Nie wiedział za bardzo co ma robić w takich sytuacjach, więc zdecydował się nie robić nic. Zabrał Emilkę z sobą do kuchni, tam posadził ją w krzesełku do karmienia, dał łyżkę, którą mogła hałasować uderzając o plastikowy blat i zabrał się za obieranie ziemniaków i krojenie ich w słupki. Nieustannie zagadywał przy tym córkę i zachęcał do dalszego hałasowania, oby jej się czasem za szybko nie znudziło.
Po pół godziny zawitał z gotowym obiadem do salonu. Paulina już nie płakała, przeskakiwała po kanałach za pomocą pilota. Cieszył się, że jej już przeszło.
Nie wiem czy masz ochotę na rybę, ale paluszki rybne znalazłem w zamrażalce. Pasują do frytek.
Może zjemy – odparła w liczbie mnogiej i zaczęła próbowanie od paluszka rybnego. – Mało ostry – stwierdziła, a Tomek jakby czytał w jej myślach, wyciągnął do niej dłoń z pieprzniczką.
Przybliżył ławę i położył na niej ostry ketchup oraz majonez. Paulina w zależności od dnia, nieraz jadała wszystko mdłe, a innymi razy ostre tak bardzo, że jego samego aż wykręcało i to od samego patrzenia.
Zjesz ze mną? – dopytywała, chcąc, by sam zjadł cokolwiek, gdyż jej zdaniem w ostatnich tygodniach strasznie schudł.
Tak, tylko przywiozę Emi. – Udał się do kuchni po córkę, którą przytargał wraz z krzesełkiem do karmienia. Ciągle podobała jej się zabawa uderzania o plastikowy blat, choć teraz czyniła to nie tylko za pomocą łyżki. Specjalnie do tego celu otrzymała od taty też drewnianą łopatkę i plastikowy talerzyk. Potem wrócił się do kuchni po drugi talerz i sztućce.
Jedząc co jakiś czas musiał się schylać, by podać Emilii przedmiot, który upuściła, a upuszczała każdy i to chwilę po przejęciu go w swoje rączki. To była kolejna z zabaw, które najbardziej przypadły jej do gustu.
Mijał czas, a ten dzielił się na tygodnie, miesiące. Oboje cieszyli się z każdego kolejnego, choć tak naprawdę nie odczuwali ulgi, nawet gdy powitali drugi trymestr. Tomasz ciesząc się z rosnącego brzucha żony, starał się maskować poczucie frustracji. Brak współżycia strasznie mu doskwierał i tak naprawdę wielokrotnie był już w drodze do prostytutki, ale zawsze zatrzymywał się na pewnym odcinku drogi, uderzał głową w kierownice, starał się uspokoić drżenie rąk i kołatanie serca, a następnie zawracał do domu, do żony i córki, tłumacząc sobie, że tak nie można, że nie może ich oszukiwać, zdradzać. Przekonywał samego siebie, że nie po to się żenił, by chodzić na kurwy, że ta przysięga małżeńska, poczęcie dwójki dzieci, bycie przy sobie na dobre i złe... że to nie były puste słowa i czyny, że to miało znaczenie, że ciągle je ma.
Dotrwali do Wielkanocy, następnie do początków trzeciego trymestru. Paulina miała rację, że wiele z życia Emilki ją ominęło, bo pomimo że ciągle była obecna przy córce, to tak naprawdę Tomek zastępował jej dwoje rodziców, a ona się tylko temu biernie przyglądała. To Tomasz Emi najpierw karmił, a potem kroił jej jedzenie w takie kawałki, by samodzielnie mogła je brać do rąk i wkładać sobie do buzi, to on wstawał do niej w nocy, gdy ząbkując gorączkowała, to on jeździł z nią do pediatry, gdy zachorowała, a nawet to on nauczył ją chodzić. Mała postawiła swoje pierwsze samodzielne kroki na dwa miesiące przed roczkiem. Dwa tygodnie później biegała po całym domu wykrzykując różne słowa, począwszy od „tata”, „mama” i „baba”, a na „baman” kończąc. „Baman” przezywała kota, który notorycznie przed nią uciekał. Płakała kiedy czmychał na szafę i nie dawał się pogłaskać. Po jakimś czasie, kiedy długo z niej nie schodził, waliła w tę szafę obiema dłońmi i krzyczała w niezrozumiałym dla wszystkim języku, zapewne sądząc, że takim zachowaniem sprowadzi go na dół. Batman nic sobie z tego nie robił, zazwyczaj zwijał się w kłębek i nie zważając na hałasy, spał w najlepsze.
Myślałam, że nie donoszę tego dziecka, a teraz jestem tydzień po terminie – powiedziała Paulina do Tomka, obserwując jak Emilia rzuca piłkę, by po chwili wstać, dojść do niej, ponownie usiąść i znowu rzucić. Taka zabawa córki ją rozczulała.
Cieszę się, że się cieszysz – odparł, kładąc jej rękę na brzuchu. Czuł ruchy dziecka, jakby chciało się przebić przez ten brzuch i już być z nimi.
Każdego dnia myślałam, że wyjdziesz do pracy i już nie wrócisz – wyznała.
Ale dlaczego? – zdziwił się.
Sądziłam, że będziesz miał dość.
Uśmiechnął się. Faktycznie bywały momenty, gdy miał dość, ale nigdy nawet nie przyszło mu do głowy, by opuścić żonę, by nie być dla niej wsparciem.
Bardziej dokuczały mi twoje humorki niż ona. – Wskazał palcem na Emilkę. – Chodź do taty! – zawołał ją, zauważając, że się na niego patrzy.
Na twarzyczce dziewczynki pojawił się uśmiech od ucha do ucha. Chwilę się jeszcze wzbraniała i po prostu cieszyła, a po jakimś czasie wykonała pierwsze kroki w kierunku ojca. Szła coraz szybciej, aż w końcu można było to uznać za bieg. Zatrzymała się na kolanach taty i zaśmiała w głos, kiedy chwycił ją pod paszkami i kilkakrotnie podrzucił do góry.
Tata was nigdy nie zostawi. – Zamrugał do małej obiema oczami. – Musisz o tym przypominać mamie, jakby wątpiła.
Ale naprawdę, większość mężczyzn, by poległa – trwała dalej Paula przy swoich racjach.
To może nie jestem jak większość. – Wzruszył ramionami. – A poważnie, to było cholernie ciężko, ale też cholernie warto – przyznał. – A jeszcze poważniej, gdy już urodzisz, to tak po miesiącu, ja biorę dwa tygodnie wolnego od życia i nie wychodzę z łóżka. Nie będziesz musiała mi gotować, zadowolę się pizzą i kebabami, ale będę musiał się zregenerować.
Dobra – przytaknęła. – Nawet nie będę ci pukać do tej sypialni, by cię nie niepokoić.
Ale ja właśnie miałem nadzieję, że to ja będę cię pukał i to każdej nocy.
Słucham? – zdziwiła się.
Przepraszam, tak mi się powiedziało.
Nie przepraszaj, po prostu... nigdy nie byłeś taki... wulgarny. –Nie była pewna czy użyła odpowiedniego słowa. – Dosadny – poprawiła się szybko.
Bo głodnemu chleb na myśli – usprawiedliwił.
Też za tym tęsknie – przyznała, lekko się przy tym czerwieniąc.
I tak było warto – przypomniał Tomek, ponownie kładąc swoją dłoń na brzuchu żony.
Emilka poszła w jego ślady i także przyłożyła rączkę do brzucha matki.
Dzidzi! – wykrzyknęła niewyraźnie, poprzez przygryzioną dolną wargę.
Choć Tomek od samego początku uważał, że jest warto się starać i nie zmienił zdania przez cały ten trudny okres, to tak naprawdę niezmierzoną wartość tych słów poczuł dopiero w chwili, gdy trzymał na rękach po raz pierwszy malutką Amelkę. Dopiero wtedy mógł zobaczyć o kogo było to całe zamieszanie i jeszcze raz, tym razem z całą pewnością siebie, powiedzieć:
Naprawdę było warto.

6 komentarzy:

  1. Dawno mnie tu nie było i tak patrzę, patrzę i trudno mi uwierzyć, że tyle tu zmian zaszło. Gdzie się podziały wszystkie historie, no gdzie?:( Dobra, koniec marudzenia. Lubię Twój styl pisanie więc co tu dużo mówić:) Historia jak najbardziej przypadła mi do gustu. Zawsze w Twoich historiach lubiłam postać męskich bohaterów, a za kobietami nie przepadałam i tak też jest tu i myślę, że to się nie zmieni. Pozdrawiam :) Renata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostałe opowieści leżą w szufladzie i czekają na poprawę oraz ponowną publikację.

      Usuń
  2. Emilka dawała mamie siłę w trakcie ciąży, a jak już się urodziła to dopiero pokazała co potrafi, to może teraz będzie na odwrót, Amelka dała Paulinie popalić w czasie ciąży, to mam nadzieję, że teraz da jej choć trochę wytchnienia.
    Znowu muszę pochwalić Tomasza, przetrwał cały okres ciąży z Amelką, nie zwiał jak obawiała się Paula, a znam niestety takich mężów i ojców, którzy w takiej sytuacji nie dali rady i się zmyli.
    Żal mi się zrobiło Pauli, jak się rozkleiła, że nawet nie może wziąć Emi na ręce, dla matki to okropne uczucie. Z jednej strony wie, że dzięki temu jej drugie dziecko ma większe szanse, żeby się urodzić zdrowe, ale z drugiej strony odczuwa żal, że traci bezpowrotnie coś ważnego z życia Emilki.
    Swoją drogą to ten czas ciąży z Amelką dał Pauli możliwość przemyślenia wszystkiego. Tylko trochę niepokoi mnie, że ona krytykuje w myślach tylko i wyłącznie samą siebie. Z jednej strony dobrze, że uświadomiła sobie, że nie jest ideałem, że też często była nie w porządku, ale ona w tym wszystkim zapomniała o przewinach męża. Ja wiem, że Tomasz teraz przez cały czas jej ciąży bardzo się starał, ale on też ma co nieco za uszami. Mam wrażenie jakby Paulina za wszelką cenę go wybielała, bo bardzo chce pamiętać tylko to co dobre, zepchnąć w nieświadomość to złe, bo bardzo chce wierzyć, że mogą być fajną rodziną. Niepokoi mnie to, bo Tomek tak na prawdę się nie zmienił, on tylko przycichł ze swoimi apodyktycznymi zapędami. Na razie trzyma je na uwięzi, ale już, już, jeszcze trochę i się pewnie nie powstrzyma, bo on już najchętniej wypłaciłby jej klapa na otrzeźwienie, na razie powstrzymuje go ciąża, a co będzie jak już Paula urodzi, nie sądzę żeby wtedy się dalej hamował.
    Już w wyobraźni waliłam Tomka po łbie wałkiem, jak przeczytałam, że był w drodze do prostytutki, ma szczęście, że się opamiętał. Rozumiem, że mu ciężko wytrzymać bez seksu tyle czasu, ale Pauli też z tym źle, jak sama przyznała, też jej tego brakuje, ale to nie powód, żeby zdradzać i cieszę się że Tomasz nie zrobił tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez to co się stało, przez to, że to głównie Tomek zajmował się Emilką, to mała będzie z nim bardziej zżyta. Będzie taką córeczką tatusia, sama sobie wybierze ukochanego rodzica. To też będzie powodować, że Paulinie będzie trudniej od Tomasza odejść, bo nie będzie chciała pozbawiać głównie Emi ojca, bo dla reszty Tomek będzie miał znaczenie takie typowe, normalny ojciec, dla Emi będzie kimś najważniejszym w życiu.
      Tak, Tomka powstrzymuje ciąża, bo życie i zdrowie ich dziecka jest dla niego najważniejsze. Wszystko inne jest na drugim planie.
      Tomek ma dużo wad, więc niech chociaż wierny pozostanie xD

      Usuń
  3. Czyli mają drugą córeczkę. Fajnie, że Tomek się cieszy, bo chyba większość mężczyzn marzy o synku :) Ja też myślałam, że Tomek polegnie i ta ciąża nie minie Paulinie "tak gładko". A jednak dał radę i jestem pełna podziwu, bo zyskał tym sporo w moich oczach.
    Podobało mi się jak przedstawiłeś humory kobiet w ciąży, ich ciągłe rozemocjonowanie, niezdecydowanie, choć wiadomo, nie wszystkie tak przechodzą ten czas oczekiwania :)

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się wydaje, że większość mężczyzn chce mieć córki, takie córeczki tatusia. Ja np z córy jestem bardzo zadowolony, to raczej z synami ciągle jakieś problemy. Aczkolwiek Tomek zapragnie syna, choć chyba Paulina bardziej i tu będzie ich świadoma decyzja o tym, by spróbować jeszcze raz, bo może będzie chłopak.
      Bo Tomasz ma naprawdę bardzo dużo dobrych cech, tylko też ma jedną tak złą, z którą nie da się żyć, dopóki on sam nie uświadomi sobie, że tę cechę posiada i że ma problem.
      Każda kobieta ma humorki w ciąży. Jeszcze nie spotkałem się z taką, która by ich nie miała.

      Usuń