Autor tego bloga należy do grupy „Projekt Prozaicy”, z tego też powodu strona korzysta z płatnych linków. Ujmując to krócej i bardziej zrozumiale – autor zarabia, a czytelnicy nic na tym nie tracą. Te linki są całkowicie bezpieczne dla komputerów, tabletów i smartphone-ów pod warunkiem, że postępuje się zgodnie z instrukcją, czyli nie klika w reklamy, nic nie ściąga na swój sprzęt, a jedynie odczekuje symboliczne pięć sekund i przechodzi dalej. Za wszelkie utrudnienia autor bloga przeprasza, za waszą aktywność jest wdzięczny, a prywatnie pozdrawia i życzy dobrej zabawy podczas czytania.

Link do instrukcji – KLIK

wtorek, 26 grudnia 2017

#72 – „Paulina” – Rozdział 42

Najlepszy raz”

Tomek postawił zadaszenie nad drewnianą piaskownicą oraz małym, dmuchanym basenem. Mówił coś o placu zabaw, ale Paulina i Agata średnio go słuchały. Zajęte były montażem plastikowego jeździka i zjeżdżalni, jednocześnie dzieląc to zadanie między opiekę nad dwójką ruchliwych, niesfornych dzieci.
Poddaję się! – krzyknęła zirytowana Paulina. – To się tutaj nie mieści! – Odrzuciła kierownicę na trawnik i usiadła na rozłożonym, wygodnym leżaku.
Jak się popieści, to się zmieści – zażartowała Agata. – Zjeżdżalnia jest – dodała dumnie i zaczęła pomagać Emilce wchodzić po jej stopniach.
Dziewczynka z radością usiadła na szczycie plastikowej zjeżdżalni i zjechała wprost do basenu, płytko napełnionego wodą. Zabiła samej sobie brawo i roześmiała się w głos.
Jesce, jesce! – wykrzykiwała, podnosząc się najpierw na kolana, a potem na nogi. Trochę zajęło jej wygramolenie się z basenu, ale gdy w końcu jej się to udało, to od razu pokonała na bosaka dystans jaki dzielił ją od wejścia na zjeżdżalnie.
Nie chcesz siku? – zapytał Tomek, sięgając po puszkę sprita.
Nie, nie – odpowiedziała.
Jak chcesz to powiedz. Pójdziemy i się wrócisz bawić.
Nie, nie. – Wspięła się niemal samodzielnie po stopniach i ponownie zjechała do wody.
Jeszcze ją nie nauczyliście? – zainteresowała się Aga. – Zaczęliście na początku wakacji.
Paulina szybko się poddała – wytknął Tomek i uśmiechnął się lekko w stronę żony.
Paulina odpowiedziała mu również uśmiechem, tyle tylko że złośliwym. Założyła okulary przeciwsłoneczne i wygodnie położyła się na leżaku.
Na działce to też mogłabym ją uczyć. W domu się na to już nie piszę. Zasikała mi nawet kanapę.
Ty to się tak nie pokładaj, bo ja idę kończyć podłogę i nie będę na nie patrzył – uprzedził, podrzucając kilkakrotnie Amelkę do góry. – Mama się z tobą pobawi. – Posadził dziesięciomiesięczną dziewczynkę na kolanach żony, zmuszając ją tym samym do rezygnacji z wcześniejszych planów.
Nim Tomek powrócił do domu, by dokończyć kładzenie gresu na podłodze w salonie, to jeszcze przyklęknął przy plastikowym jeździku, by zamontować mu kierownicę oraz oparcie. Dopiero kiedy włożył w to zadanie sporo siły, odniósł sukces, dlatego przestał się dziwić, że Pauli się to nie udawało.
Możesz jeździć – powiedział do Amelki, zainteresowanej w obecnej chwili jedynie klaksonem nowej zabawki.
Paulina chciała pokazać Amelce jak korzystać z autka, ale gdy tylko posadziła ją na nim, to dziewczynka od razu krzyknęła coś po swojemu i powróciła do poprzedniej zabawy. Usiadła na trawie i z uporem trąbiła, śmiejąc się przy tym sama do siebie.
Taty, taty! Ide taty! – poinformowała Emilka, kierując się w stronę domu.
Paulina szybko ją dogoniła i wzięła na ręce. Starała się odciągnąć uwagę córki od ojca, wiedząc, że gdy ta pójdzie do domu, to tylko będzie mu przeszkadzała w pracy, a ten potem będzie miał pretensje do niej, że nie pilnuje dzieci.
Na jakiś czas udało się Pauli zabawić córki piaskownicą. Robieniem babek i burzeniem ich. Oczywiście dziewczynki ograniczały się do ścierania w pył wszystkiego co udało jej się zbudować, ale nieszczególnie jej to przeszkadzało. Z Amelką było prościej, bo łatwiej było ją czymś zająć, a i obecność ojca nie była jej szczególnie potrzebna do szczęścia. Emilka była z Tomkiem zżyta znacznie bardziej niż z matką. Nawet nieraz po domu zdarzało jej się chodzić i szukać ojca. Zaglądała przy tym do każdego pokoju. Popłakiwała kiedy był w pracy.
Uwagę Pauliny odciągnął jednak samochód, a konkretnie to słowa Agaty, która poinformowała przyjaciółkę, że osobówka przyjechała na policyjnych blachach.
Skąd wiesz, że są policyjne?
Brat mi kiedyś powiedział – odparła.
Ale o co by im miało chodzić? Nawet muzyka głośno nie gra. – Odruchowo wskazała głową na bezprzewodowe radio, które wygrywało stare przeboje Smerfów.
Z samochodu wysiadło dwóch mężczyzn. Jeden oparł się o drzwi i zapalił papierosa, a drugi bez zaproszenia wkroczył na trawnik należący do Bordychów.
Paulina wyszła ciemnowłosemu mężczyźnie naprzeciw, by móc dowiedzieć się co go sprowadza, ale usłyszała płacz córki. Spojrzała więc w stronę domu. Zobaczyła Tomka jak wyprowadza małą mocnym szarpnięciem za rączkę.
Jak ty jej, kurwa, pilnujesz!? – ryknął, puszczając dziewczynkę.
Paula nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Przykucnęła, by Emilka mogła wbiec w jej ramiona.
Tata ała – powtarzała Emi bez ustanku, wtulając się coraz mocniej w szyję mamy.
Tomek stanął nad żoną i córką. Kilkakrotnie zacisnął prawą dłoń, tę która go piekła od uderzenia.
Jak mówię, że masz się bawić na dworze i mi nie przeszkadzać, to masz mi nie przeszkadzać! – uniósł się.
Nie krzycz na nią. Mała jest i tak cię nie rozumie. – Paula wstała z klęczek, ciągle trzymając Emilkę na rękach. Przysiadła na leżaku i odgarnęła ciemne włosy dziewczynki z czoła. – Dobrze już, już nie płacz – przekonywała.
Boji – zawodziła dalej niespełna dwulatka.
Paulina nie wątpiła, że córkę boli, bo ślad po uderzeniu widoczny był na bocznej stronie nóżki dziecka, nieopodal pupy.
Tomek w tym czasie głosił cynicznie, jakie to mądre jest, by po wszystkim dziecko tulić, głaskać po główce i pocieszać. Nim jednak Paulina zdążyła mu coś na to odpowiedzieć, to policjant, o którym nawet Agata zapomniała podczas całego zamieszania, odezwał się.
Ja do ciebie – powiedział.
Tomek jakby wiedział, że te słowa są skierowane do niego. Odwrócił głowę i spojrzał na starszego od siebie o kilka lat mężczyznę.
Piotrek? – zdziwił się. – Tylko nie mów, że chcesz mnie zamknąć za klapsa? – zażartował, ale z wrażenia, jakie zrobił na nim widok brata, aż usiadł na drewnianym, ogrodowym krześle.
Nie robię w sekcji rodzinnej – odparł. – Ale sprowadza mnie sprawa rodzinna. – Wsunął kciuki w szlufki dżinsów.
Paulina zmierzyła Piotra od stóp do głów. Domyśliła się, że jest bratem Tomka, choć tych dwoje w ogóle nie było do siebie podobnych. Piotrek miał bladą karnacje i kruczoczarne włosy, niebieskie, nieciekawe oczy i niemodnego wąsa. Muskulaturę ciała miał jednak imponującą. Na jego lewym przedramieniu widniał tatuaż z imieniem „Patryk”.
Nie odbierasz telefonu, a od rana próbuję cię złapać.
Zostawiłem w samochodzie – wyjaśnił Tomasz. – Paulina ma zawsze telefon przy sobie, więc jak jesteśmy razem...
Nie mam numeru do twojej żony. Nigdy nas sobie nie przedstawiłeś – wytknął. – W każdym razie witam. Piotr. – Podał Paulinie prawą dłoń, a ta była tak oszołomiona, że nawet jej nie uścisnęła. Powiedziała tylko jak ma na imię i poprawiła płaczącą Emilkę, gdyż ta zaczęła zjeżdżać z jej kolan.
To ty nie chciałeś mieć ze mną nic wspólnego – przypomniał Tomek.
Dziesięć lat temu, gdy schodziłeś na psy. Nie sądziłem, że aż tak sobie weźmiesz do serca. W każdym razie, wiedz, że matka nie żyje.
Piotrek zdawał się wpatrywać w twarz Tomka, jakby chciał tam dojrzeć cień jakichkolwiek uczuć. Nie zobaczył ich.
Dziękuję za informację. Jutro poszukam jakiegoś notariusza, by nie przyjmować po niej majątku. Nie będę spłacał jej długów.
I tylko tyle masz do powiedzenia?!
A co jeszcze mam powiedzieć? Na pogrzeb nie przyjdę, chować tym bardziej jej nie zamierzam. Opieka dawała jej na chlanie, to niech teraz opieka jej funduje trumnę i zasypuje piaskiem. – Wstał i wyminął brata. – Jak chcesz, to możesz kiedyś do nas wpaść, a teraz sorry, ale muszę wrócić do pracy.
Piotr wbił wzrok w równy, zieloniutki trawnik, podobny do tych wszystkich trawników znanych z amerykańskich filmów. Później spojrzał za siebie, a kiedy dostrzegł, że Tomek wchodzi do domu, zdecydował się na wyjęcie telefonu komórkowego z kieszeni. Wpisał dobrze znany kod, dzięki któremu zawsze wyświetlał swój numer, bo mimo, iż miał ten sam od lat, to nigdy nie nauczył się go na pamięć. Położył komórkę na drewnianym stole i zwrócił się do Pauliny:
Wklep go sobie. Może ci się kiedyś przydać. W każdym razie, jakby się coś działo, zawsze możesz dzwonić.
Piotrek odszedł. Wsiadł do samochodu i odjechał. Emilka dalej płakała, a Amelka stała z foremką w małych dłoniach i wyglądała tak, jakby starała się rozczytać o co chodzi dorosłym i starszej siostrze. Niewiele rozumiejąc, zdecydowała się powrócić do zabawy, czyli do nabierania wody w foremkę i wylewania jej poza dmuchany basen.
Idź do niego – zaproponowała Agata i wyciągnęła ręce po Emi. – Zajmę się dziewczynkami – zapewniła. – Nie powinien być teraz sam – przekonywała dalej. – Jaka by nie była, to jednak była jego matka.
I co mu powiem? – zapytała Paulina, nie wiedziała czy bardziej Agatę czy samą siebie. Pomimo tego jednak zwróciła się do Emilki, by ta poszła do cioci na ręce. Wstała z leżaka i spojrzała w stronę domu. Nie zrobiła jednak ani kroku, dopóki Agata nie powiedziała:
Po prostu przy nim bądź, to twój mąż. On by przy tobie był.
Tu Paulina musiała się zgodzić z przyjaciółką. Sama miała pewność, że Tomasz nigdy nie zostawiłby jej samej sobie w takiej sytuacji. Jednak decyzja, by do niego pójść była znacznie trudniejsza, bo od miesięcy unikała bycia z nim sam na sam i skomplikowanych rozmów na trudne tematy. Tłumaczyła sobie, że od rozmów Tomek ma psychologa, a skoro przestał tam chodzić, wymigując się brakiem czasu, to jego strata. Tak naprawdę to, gdy wmawiała to samej sobie, to było jej z tym łatwiej. Wolała otrzepać dłonie i nie babrać się więcej w przeszłości męża. Nie umiała jej udźwignąć. Nie potrafiła stawić czoła temu co przeżył ani temu czego sam dokonał. Alkoholizm jego matki, opuszczenie przez ojca, skłócenie z bratem, kradzież z włamaniem, gwałt... to wszystko było ponad jej siły, ale choć było daleką przeszłością Tomasza, to wciąż zdawało jej się być jego częścią.
Do domu weszła po cichu. Spodziewała się zastać go siedzącego na podłodze, może nawet pijącego piwo prosto z butelki, ale nie pracującego jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Chodź tylko po żółtych kartkach – poinformował.
Dopiero wtedy dostrzegła żółte, samoprzylepne karteczki poprzyklejane na dwóch rzędach po prawej stronie.
A jak przejdę lewą? – zagadnęła, chcąc odciągnąć jego uwagę od smarowania podłogi klejem.
Skończysz jak Emila – zapowiedział bardzo poważnie.
Tylko żartowałam. Nie chciałam cię zdenerwować. – Przeszła po żółtych oznaczeniach, a potem przykucnęła i położyła dłoń na nagich plecach męża. – Trzymasz się jakoś? – zapytała, usiłując się do niego przytulić.
Niespodziewanie rzucił packą o pobliską ścianę.
Przestań, do cholery! – wrzasnął.
Wciąż kucając, odstąpiła krok w tył i uniosła ręce do góry, jakby ciało męża ją nagle oparzyło.
Nie potrzebuję litości – oznajmił, rzucając żonie wściekłe spojrzenie.
Nie lituję się nad tobą.
Ale chcesz o niej rozmawiać!
Nie musimy – zapewniła. – Możemy mówić o czym chcesz. Zrobimy co zechcesz.
Tomek wcześniej patrzył na żonę przez ramię, ale w końcu zdecydował się odwrócić. Nie wstając z kolan pokonał dystans jaki ich dzielił. Położył dłoń na jej klatce piersiowej i tym sposobem docisnął jej plecy do ściany.
Odczuła podniecenie. Pierwszy raz od wielu miesięcy naprawdę go pragnęła, jakby agresja, widoczna w jego oczach, ją nakręcała. Co prawda sypiała z mężem regularnie, ale od dłuższego czasu robiła to tylko z obowiązku. To nie było tak, że czuła się przy nim źle czy, że było jej szczególnie nieprzyjemnie. Było normalnie, ale bez fajerwerków, szybszego nabierania płytkich oddechów, bez orgazmów. Teraz czuła, że jej puls przyspieszył, a przecież on jedynie ją dotknął. Kiedy pocałował, to już podczas złączenia warg odczuwała, że za moment zabraknie jej oddechu.
Może miejsce nie było najodpowiedniejsze. Może podłoga nie została do tego celu stworzona. Jednak wygoda nie miała dla nich w tamtej chwili znaczenia. Było im dobrze z sobą, pomimo że robili to na betonie. Jego w niektórych miejscach chropowata powierzchnia podrażniała delikatne i opalone plecy Pauliny. Dłoń Tomka, brudna od kleju, dotykała materiał stanika kąpielowego, wcześniej pozostawiając mokry, błotnisty ślad na brzuchu.
To był pierwszy raz, gdy zrobili to w nowym domu. To był najlepszy raz od wielu, wielu miesięcy.

2 komentarze:

  1. Rozbawiła mnie Paula, jak stwierdziła, że nie pisze się już na naukę korzystania z nocnika przez Emi w domu, no cóż też kiedyś miałam wszystko zasikane i bardzo się cieszę, że to już za mną, ale niestety wszystkich rodziców czeka taki etap w życiu i trzeba przetrzymać.
    Biedna Emi, ona chciała tylko być z tatą, jest bardzo do Tomka przywiązana, a ten tak jak przewidziałam wypłacił małej solidnego klapsa za te przeklęte płytki, swoją drogą czy musiał ją zaraz bić, nie wystarczyłoby wyprowadzenie małej na zewnątrz i stanowczy zakaz?
    I dziwię się i nie dziwię się reakcji Tomka na śmierć matki, ma żal do niej, został bardzo skrzywdzony i to przez osobę, która powinna go kochać i chronić, a z drugiej strony to, jaka by nie była to jednak matka. Ciekawa jestem, czy nie pójdzie na jej pogrzeb, tak jak to zadeklarował bratu, czy ten ból i żal do kobiety, która go urodziła będzie tak silny, że spełni postanowienie.
    Tomasz i Piotr są bardzo różni, niby urodziła ich ta sama kobieta, wychowali się w jednym domu, to samo obaj przeżyli, a tak bardzo inaczej ich to ukształtowało, jeden miał kłopoty z prawem, a drugi strzeże prawa.
    Tomek gra twardziela, udaje, że wiadomość, którą przyniósł mu Piotr o śmierci matki wcale go nie obeszła, a moim zdaniem wcale tak nie jest, przecież nie jest z kamienia, nie chce się przyznać, że też go to poruszyło. Wydaje mi się, że łatwiej mu się z tym pogodzić pokazując wszystkim na zewnątrz, że go to nie obchodzi.
    Coś mi się zdaje, że gdyby nie namowa Agaty, to Paula schowałaby głowę w piasek i nie poszła do męża. Ona cały czas tchórzy, Tomasz przestał chodzić do psychologa, zrobił tak jak myślałam, żona go zmusiła, to trochę się postarał, a jak już ją uspokoił to dał sobie spokój.
    Trochę ją rozumiem, bo ona bardzo chce żeby ich małżeństwo przetrwało, więc udaje, że wszystko w porządku, o jego przeszłości też stara się nie myśleć, nie mówiąc już o tym, że mieli by o tym rozmawiać, tak jej łatwiej, zamieść wszystko pod dywan i udawać, że tego nie było.
    I tak teraz w tej sytuacji, ona najchętniej by zostawiła męża samego sobie, żeby się sam uporał z tym co się stało, ale Agata ma rację, czasem zwyczajnie wystarczy przy kimś być, słowa są zbędne.
    Dobrze, że Paulina poszła do Tomka, pokazała, że może na nią liczyć, że nie jest sam, no i co tu dużo mówić, przynajmniej mięli najlepszy seks od miesięcy, więc się opłaciło.
    Kurcze, tylko co jak popsują płytki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w temacie nocników jestem zdania, że im szybciej rodzice zaczną tym lepiej i tym szybciej dziecko załapie. Lekarze, psycholodzy i inni niby są przeciwni, by sadzać na nocnik dopóki dziecko dobrze nie mówi, ale moje jeszcze dobrze nie mówimy, a czasami łapały, że jak im się chce, to trzeba biec do nocnika. Osobiście zauważyłem, że coraz częściej panuje moda, by dzieci nocnikować dopiero po drugim roku życia. Jak dla mnie o jakiś rok za późno i nie wyobrażam sobie, by moje dzieci, w wieku dwóch lat, jeszcze srały i sikały pod siebie.
      Ja na pogrzebie własnej matki też nie byłem, więc ja tam Tomka jestem w stanie zrozumieć. Ciężko kochać, szanować, a nawet pożegnać kogoś kto zmarnował nam najpiękniejszy okres w życiu (zmarnował dzieciństwo).
      Bo za to jacy jesteśmy odpowiada jeszcze wiele czynników, na przykład to czy byliśmy najmłodsi czy najstarsi, jakie mieliśmy relacje z innymi członkami rodziny, jak nam się układało s szkole, czy trafiliśmy na dobrych wychowawców, towarzystwo rówieśnicze też nie jest tutaj bez znaczenia.
      Paulina ucieka od problemów Tomka z samym sobą, bo nawet nie ma pojęcia jak miałaby na nie reagować, co o nich mówić, jak do nich podejść, więc lepiej wcale o nich nie myśleć.
      Uprawiali seks na miejscu, gdzie jeszcze płytki nie zostały położone xD

      Usuń