„Propozycja
randki”
Norbert zjawił się w domu
Pauliny zaraz po tym, gdy dziewczyna wzięła prysznic i doprowadziła
się do względnego stanu. Nie przepraszał. Przyszedł spędzić z
nią czas, tak jak to czynił zazwyczaj w sobotnie popołudnia. Tym
razem jednak było inaczej niż do tej pory. Zdawał się być Pauli
całkiem obojętny, zbędny. Kiedy coś mówił, to zbywała go
pomrukiwaniami różnego typu i dalej zaczytana była w czasopismo
dla nastolatek, które znalazło się w jej pokoju, choć sama nie
wiedziała jakim cudem do tego doszło.
To bardziej Bartuś ucieszył
się z wizyty Norbiego niżeli dziewczyna. Chłopiec nie odstępował
go na krok i namawiał do budowania zamków z pustych opakowań po
jogurtach, których było tyle, że niemożliwym było przejście
środkiem pokoju w nocy, po ciemku i uczynić to tak, by żadnego nie
nadepnąć.
Norbert dogadywał się z
chłopcem. Ścigali się, który z nich zbuduje wyższą wieżę. To
wtedy Paulina postanowiła ruszyć swoje cztery litery do tej jakże
zacnej zabawy. Pomagała Bartusiowi, który nie sięgał tak wysoko
jak jej były chłopak, więc była zmuszona co jakiś czas podnosić
go do góry. W głowie jednak ciągle miała Tomka albo raczej to
pyszne śniadanie, które samodzielnie, zupełnie nieproszony dla
niej zorganizował. Zastanawiała się też czy Norbert wie, że ona
już z nim nie jest, czy może wtedy, w klubie zagłuszyła ją
muzyka albo on był tak pijany, że nic a nic jej nie zrozumiał.
Postanowiła wyprowadzić go z błędu i wprowadzić na proste drogi
natychmiast, z miejsca.
Zamek upadał, a Norbert
wykrzykiwał jej prosto w twarz:
– Co ty sobie takiego
wyobrażasz!? Masz już kogoś!? Szybko się, kurwo, pocieszyłaś!?
Nie zważała na jego wrzaski.
Spokojnie otworzyła drzwi od pokoju, a następnie te wejściowe.
– Wyjdź – zażądała. –
Wyjdź! – dodała bardziej nieustępliwym, nieco agresywnym tonem.
To wtedy, kiedy zamykała drzwi
za umięśnionym brunetem, pierwszy raz zauważyła, że granatowy
Golf przejeżdża ulicą nieopodal jej domu. Ten sam samochód, tego
samego dnia widziała jeszcze trzy razy, ale nigdy nie był na tyle
blisko, by miała możliwość przyjrzeć się kierowcy. Szczerze
wątpiła, że to Tomek. Uważała, że takich aut jest dużo i, że
co najmniej dwóch na dziesięciu młodych ludzi jeździ podobnymi.
Poza tym, co Tomek miałby robić na jej ulicy i to tyle razy w ciągu
jednego dnia?
Iwona wróciła do domu dopiero
wieczorem. Miała popołudniową zmianę w markecie, w którym
pracowała. Bartek z progu opowiedział jej o tym, jak Paulina
pokłóciła się z Norbertem i jak ten nieładnie ją wyzwał, a
potem wyszedł i trzasnęły za nim drzwi. Matka Pauli była nawet
zadowolona, że ten typek przestanie się kręcić w pobliżu jej
córki. Nie uważała go za nic porządnego. Tolerowała bo musiała,
bo nie chciała się kłócić, bo to był wybór jej młodszej
córki, a nie jej, więc nie miała prawa się do tego wtrącać i
niczego na niej wymuszać. Nie chciała wyjść potem na najgorszą.
Wybrała lepszą drogę, wolała być blisko, by w razie czego
Paulina mogła się jej zwierzyć. Blondynka jednak nigdy nie
widziała w swej matce przyjaciółki, więc ta nie była
powierniczką jej sekretów ani pocieszycielką w obliczu zmartwień.
O wiele lepszy kontakt Paulina
zdawała się mieć z siostrą, ale ta teraz była na wyjeździe.
Pojechała do nowo poznanego przez internet chłopaka. Natalia taka
już była, szukała swojego szczęścia. Uważała, że w wieku
dwudziestu trzech lat powinna mieć już względnie poukładane życie
uczuciowe i rodzinne, dlatego nieustannie umawiała się z każdym
kto tylko ją zaczepił na portalu randkowym. Oczywiście Natalia
powiedziała matce, że jedzie na szkolenie zawodowe, bo bez tego ją
zwolnią. W rzeczywistości wzięła bezpłatny urlop, by tylko móc
spędzić tych kilka dni ze swoim nowym Misiem.
– Wyjdziesz ze śmieciami? –
zapytała Iwona swoją córkę. Czuła się zmęczona i jedyne o czym
marzyła, to o tym, by zalec na kanapie przed telewizorem.
– Wyjdę! – odkrzyknęła,
wpatrzona w ekran laptopa. Dyskutowała przez komunikator ze swoją
przyjaciółką. Opowiadała Agacie o tym jak wyrzuciła Norberta i o
śniadaniu jakie otrzymała od Tomka, choć mężczyzna nie podał
jej go osobiście.
Była zadowolona z fantazji
Tomasza, no i wreszcie miała o czym opowiadać, a nie tylko być
słuchaczką cudzych opowieści. To sprawiało, że czuła się
dumna, w pewien sposób podziwiana. Z odpowiedzi Agaty wyczytała, że
ta jej zazdrości, bo jej Seba, nawet gdy z nim była, to co najwyżej
szarpnął się na zwiędłe kwiaty, które jakaś babuleńka z
bazarku wcisnęła mu za pół ceny albo na plastikową, tandetną
biżuterię, której już nie miała gdzie pomieścić.
– Babcia mówiła o śmieciach
– napomniał leżący w łóżku Bartuś. Oglądał bajkę na
małym, przenośnym DVD.
– Tak? – zdziwiła się
Paula.
– Echeś – odburknął,
wpatrzony w śmierć Skazy. – Mogę obejrzeć jeszcze drugą część?
– dopytywał.
– Mam dobry humor, więc
możesz – odpowiedziała, żegnając się jednocześnie z
przyjaciółką i zmierzając do kuchni.
Nie zastała jednak śmieci tam
gdzie było ich miejsce. Okazało się, że jej matka wyjęła już
worek, związała go i oparła o drzwi przedpokoju.
– Ciężkie – zamarudziła,
idąc po schodach klatki schodowej. Ledwie otworzyła drzwi
prowadzące na zewnątrz, a Tomasz już znalazł się przy jej boku,
by ją wyręczyć.
Z początku się wystraszyła,
gdyż zupełnie się go nie spodziewała.
– Przejeżdżałem i
postanowiłem zajrzeć – wyjaśnił. – Chciałem zapytać jak z
Norbertem?
– Długo tutaj tak stoisz!? –
naskoczyła na niego.
Speszył się, ale to trwało
tylko chwilę. Zaraz pokręcił głową i wyjaśnił, że nie, że
przed chwilą dopiero znalazł wolne miejsce parkingowe. Opowiadał
jak przyszedł i zastał otwartą furtkę, więc wszedł i nawet nie
zdążył wejść na klatę schodową, gdyż ona go zaskoczyła,
nagłym wyjściem na dwór o tak późnej porze.
– Jestem dużą dziewczynką,
nawet w nocy nie zabłądzę – powiedziała nieco chamowatym tonem,
ale pozwoliła mu na to, by to on zatargał worek pod sam kosz, a
potem wrzucił go do pojemnika.
– Pytałem jak z Norbertem? –
przypomniał.
– Czy to takie ważne?
– Nie spotykałbym się z
ładną dziewczyną, gdyby ta była zajęta.
– Chcesz się... – nie
dokończyła, bo niespodziewanie chwycił ją za rękę.
– Chodź, coś ci pokażę.
– Co ty...
– No nie bój się, nic ci nie
zrobię, tylko coś ci pokażę – zachęcał.
Pomimo że była w skarpetach i
japonkach, których nie była w stanie dobrze założyć właśnie
przez obecność tych skarpet, to zdecydowała się podążyć za nim
na tyły domu, gdzie zaparkował granatowego Golfa.
– Ja naprawdę przepraszam, że
cię tak nachodzę – zaczął – ale nie miałem twojego numeru,
by móc cię poinformować i zapytać... jakoś tak normalnie –
nieco się zamieszał i spuścił głowę, ale szybko odzyskał
pewność siebie. – Chciałem jedynie poprawić ci humor. –
Podszedł do bagażnika i otworzył go za pomocą kluczyka.
Zerkała z początku przez jego
ramię, ale nie za dużo widziała, więc dopiero, gdy się odsunął
jej oczom ukazały się dwie piramidy – jedna złożona z
pomarańczy, a druga z papierosów.
– Którą wybierasz? –
zapytał. – Nie bądź zachłanna, nie możesz wziąć dwóch,
jedna jest moja! – dodał szybko, żartobliwym tonem i patrzył z
zadowoleniem w jej roześmianą, szczęśliwą twarz. – A tak
poważnie... – Stanął niemal na baczność i mocno zacisnął
zęby. Zmarszczki na jego twarzy się uwidoczniły i wyglądał
dokładnie tak, jakby się czegoś bał. – Umówisz się ze mną
jutro na obiad? – zapytał szybko, jednym tchem, a potem ponownie
się rozpromienił.
Paulina zaczęła doceniać jego
nietuzinkowość i poczucie humoru. Imponowało jej to jak bardzo
przy niej nadskakiwał, byleby tylko poprawić nastrój. Postanowiła
dostosować się do jego sposobu bycia i odpowiedziała:
– Ale tylko jeśli pozwolisz
mi być zachłanną i zabrać obydwie piramidy.
Ucieszył się.
– Oczywiście, ale tylko pod
warunkiem, że pozwolisz mi je wnieść.
– Jest późno, więc nie masz
co liczyć nawet na herbatę – uprzedziła.
– Jedynie je wniosę, położę
gdzie sobie życzysz i będę spadał. Rano idę do pracy, więc
lepiej bym się wyspał.
– Pracujesz w niedzielę? –
zdziwiła się.
– Dodatkowa fucha. Będę się
bawił w Boba Budowniczego.
– Co będziesz budował?
– Podłogę – odparł, a ona
wejrzała się na niego jakby mówił co najmniej po chińsku. –
Panele będę kładł – wyjaśnił w taki sposób, jakby to było
oczywiste. – Trzymaj drzwi – polecił, biorąc najpierw piramidę
z pomarańczy, gdyż ta była znacznie cięższa i choć owoce były
sklejone, to musiał uważać, by nie pospadały wszystkie naraz. Z
papierosami było znacznie lżej, bo nie dość, że mniej ważyły,
to jeszcze były w ofoliowanych opakowaniach.
– Zawsze palisz tylko
Marlboro? – dopytywała, gdy ją mijał, a ona uważnie się
przyjrzała i dostrzegła, że choć papierosy były różne, od
miętowych po bardzo mocne, to jednak zawsze marka była taka sama.
– Tak jakoś wyszło. Kwestia
przyzwyczajenia. – Puścił do niej oczko. – Przestań robić za
odźwierną i powiedz mi lepiej, które to piętro – powiedział
jednym tchem, a następnie zaczekał aż to ona ruszy przodem.
W taki sposób miał możliwość
podziwiania jej pośladków, które, co prawda, w dresie prezentowały
się znacznie gorzej niż w obcisłej tunice, a i idąc na płaskiej
podeszwie mniej nimi falowała niż wtedy, gdy była na wysokim
obcasie, ale pomimo tego i tak widok był całkiem apetyczny.
Hah, o wilku mowa. A zastanawiałam się, co wczoraj z Norbertem. Zdziwiłam się, że Paulina tak po prostu wpuściła go do domu i pozwoliła bawić z Bartkiem jakby nigdy nic. Beznadziejny przypadek z tego faceta, po prostu bezczelny cham. I zazdrość go ukłuła, hehe.
OdpowiedzUsuńNareszcie też jakaś wzmianka o siostrze, choć wciąż brak odpowiedzi na pytanie, czy to ona jest mamą Bartka, czy Paula. A może jest jeszcze jakiś brat? ;Q
Tomek jest całkiem kreatywny i uroczy, ale mnie też zastanawia, jak długo czatował na Paule. ;D
Tak, a ojciec Wirgiliusz miał ich sto dwadzieścia troje. Na szczęście matka Pauliny miała tylko dwie córki, tak więc... masz szansę trafień 50/50 :)
UsuńNorbert to palant! Jak on się zachowuje PRZY DZIECKU??? A potem się ludzie dziwią, że dzieci przeklinają... Niech spada, bo go zdzierżyć już nie mogę!
OdpowiedzUsuńDlaczego mam dziwne przeczucie, że Natalia... została porwana przez chłopaka z którym umówiła się przez internet? I właściwie od ilu dni jej nie ma? Zostało to napisane i ja nie doczytałam, czy celowo nie zostało to napisane?
Tomek chyba naprawdę się zakochał, to widać! Tylko troszkę obawiam się go. Dzisiaj już nie ma, jak wspomniałeś już pod moim komentarzem, idealnych facetów. On musi mieć jakieś wady, szemraną przeszłość, grzeszki na sumieniu. Jest zbyt milusi... i mam wrażenie, jakby jego sympatia prowadziła wręcz do obsesji, ale może wszystko o dziwo będzie dobrze :-)
Skąd on miał tyle kasy na tyle paczek Malboro, by ułożyć piramidę?
Uważaj, bo jeszcze możesz za Norbertem zatęsknić. Może się okazać tak, że Paulina wpadnie z deszczu pod rynnę.
UsuńNie wiem dlaczego masz takie przeczucie, ale to byłby dobry pomysł na fabułę opowiadania. Może kiedyś takie stworzysz?
Natalia wyjechała na kilka dni, rzekomo na kurs. Ona ciągle jeździ na jakieś szkolenia, więc nikogo to nie niepokoi i matka nawet nie podejrzewa, że może chodzić o kolejnego chłopaka.
Myślę, że ani dzisiaj nie ma, ani nigdy nie było idealnych mężczyzn. Każdy z nas, panów, ma coś za uszami.
A ile by go wyniosło zbudowanie małej piramidy z Marlboro? Jakieś 500-700 zł. To nie są tysiące ani miliony. Pracował w Anglii, tamtejsza pensja jest wyższa od polskiej. Jednak brawo, bo jesteś pierwszą osobą, którą zainteresował portfel Bordycha, a konkretnie, to jego zawartość.
A ja tam na razie moge puscic wilki na Norberta za te jego slowa. Za takie cos bym mu przywalila i zlamala nos. -.- co jak co, ale kurde...od razu wyzywac i to przy dziecku? Co prawda jakos czuje przywiazania do niego. Nie znam go dokladnie i nie chce wieszac wilkow, nawet jesli Paulina twierdzi, ze byl kiepski to jestem ciekawa, czy ona tez byla taka swieta bedac z nim w zwiazku.
OdpowiedzUsuńCo do Tomka...niby sympatyczny chlopak, co sie stara, ale dla mnie to czerwona lampka. Moja intuicja na razie krzyczy by uwazac na niego i mu nie ufac. Wydaje mnostwo kasy (fajki tanie nie sa) i chyba tez to on ciagle jezdzil przy domu Pauli. Tak mi sie wydaje, ale pewnosci nie mam. Czuje w kosciach, ze ten koles ma zbyt ciemna strone. Obym sie tylko mylila...
O ile dałabyś radę złamać mu nos. Poza tym lać się przy dziecku, to też nie byłoby zbyt mądre i dojrzałe. Jeśli jej nie zależy, to po prostu zlała, nie poczuła żalu, że ją wyzwał.
UsuńI tu właśnie Ty jako jedyna spojrzałaś z drugiej strony. Zainteresowało cię czy Paulina była taka świetna jak była z nim w związku.
Zgodzę się co do Tomka. On póki co stwarza pozory ideału, ale przecież ideały nie istnieją.
Spokojnie. Dałoby radę xD No racja, ale zawsze można wyjść i gdzieś w ustronniejszym miejscu dać mu nauczkę. Może Paula to zlała, mnie np. by to zabolało i wkurzyło, a gdybym spędziła tyle czasu z facetem, co Paula, nie darowałabym. Zależy czy nie, nie powinien się tak zachowywać.
UsuńBo każdy kij ma dwa końce, a Paula moim okiem też nie wydaje się być jakoś święta. Mogła przecież też coś zrobić. Związek zależy od obydwu stron, a nie tylko jednej.
Oczywiście, że nie jest święta. Ty słusznie w innym komentarzu zauważyłaś, że oboje są bardzo nerwowi, szybko się unoszą. Nie mieli lekkiego życia, więc ich emocje mogły się po takich przeżyciach stać albo wygaszone, takie niemal nieobecne, albo właśnie być jak wulkan. Trafiło na dwa wulkany.
UsuńBardzo mi sie podoba pomyslowosc Norbera nie przepadam za oklepanymi kwiatami i czekoladkami wiec to trafilo w moj gust. Ciekawosc mnie zrzera kim jest Bartus dla Pauliy jednak obstawiam ze synem .a A co do Norberta to nie toleruje takich zachowan przy dziecku .
OdpowiedzUsuńNorberta? Chyba Tomka. Wydaję mi się, że pomyliłaś imiona bohaterów.
UsuńNorbert zachował się okropnie. Zaczął wyzywać Paulinę przy dziecku, choć zupełnie nie miał powodu... Mam nadzieję, że bohaterka pozbyła się go raz na zawsze.
OdpowiedzUsuńTomek z kolei mnie przeraża. Te piramidy już nie były fajne, ani śmieszne, tylko przerażające. Dodatkowo to, że Paulina widziała samochód Tomka w ciągu dnia... Ja bym się go bała na jej miejscu. Jest zbyt nachalny, za bardzo jej nadskakuje. Coś mi nie gra w jego zachowaniu :(
amandiolabadeo.blogspot.com
I tak i nie, jeśli chodzi o Norberta, bo on się będzie jeszcze w tym opowiadaniu przewijał, ale o Paulinę nie podejmie prób walki.
UsuńPiramidy cię przeraziły? Ojej, a co się boisz, że ją zamknie jak tych faraonów się zamykało właśnie w grobowcach (piramidach)?
Granatowy golf, to bardzo popularne auto, więc nie musiało należeć do Tomka. Ogólnie muszę poprawić nazwy, bo rzekomo powinno się je pisać małą literą, ale jakoś nie mogę do tego nawyknąć ani nawet nie potrafię się z tym zgodzić. Zresztą, wielu znawców języka też się z tym nie zgadza.
Faktycznie, Bordych to taki cichy stalker.
Jezu, ja bym na miejscu Pauliny Norberta w ryj strzeliła za te odzywki. Jeszcze przy dziecku. Dobrze, że go wypierniczyła z domu.
OdpowiedzUsuńA Tomek, chociaż nadal jestem do niego uprzedzona, bawi mnie tymi swoimi podrywami. :D Piramidy z pomarańczy i papierosów. Swoją drogą, zastanawiam się, skd miał tyle papierosów. Zakładam, że to były spore piramidy, więc... kupił tyle paczek? o.O To nie jest tania sprawa, mimo wszytko. :D
I ciekawi mnie siostra Pauliny. ;) Chcę ją bliżej poznać.
Tomek się angażuje i stara, wydaje na niemal obcą dziewczynę pieniądze (papierosy nie są tanie, a utworzenie z nich piramidy było kosztowne) - to wszystko sprawia, że trudno jest nie zwrócić na niego uwagi.
UsuńMam wrażenie, że na niekorzyść bohaterów działa fakt, że tak dużo zostało już przedstawione we wprowadzeniu i mimo iż dopiero ich poznajemy, wiemy w jakim kierunku zmierza ich zachowanie. Dlatego nie mogę przekonać się do Tomka, mimo iż jeszcze nic złego nie zrobił, a zdaje się całkiem porządnym facetem. Chociaż nie łudźmy się - stwarzanie pozorów nie jest wcale takie trudne, a gdyby głębiej zastanowić się nad tym, że ot tak znalazł się w tym miejscu, gdzie Paula wyrzucała śmieci i to o tej porze, można poczuć niepokój. I jeszcze ten samochód krążący nieopodal, na który dziewczyna tak zwraca uwagę. Fakt, może być tak, że to wcale nie Tomek, ale może jednak?
OdpowiedzUsuńCo do Norberta, to mocno agresywny i wybuchowy typ, więc nie sądzę, by ktoś zamierzał go bronić. Nawet odrzucenie przez dziewczynę nie może być powodem do wyzywania jej od dziwek. Co to to nie. Fajnie została ukazana słabość ich związku, który tak naprawdę opierał się na przyzwyczajeniu. Ich więź musiała być naprawdę słaba, sztucznie utrzymywana, skoro Paula w ogóle nie żałowała nawet przez moment, a nawet poczuła niemałą ulgę.
Myślę, że może to być także zasługa pojawienia się Tomka, który zdaje się wypełniać pustkę jaka powstała. Może zupełnie inaczej lub choć trochę inaczej reagowałaby, gdyby okazało się, że zerwała z Norbertem i żaden inny facet się obok nie kręci. Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, ale myślę, że nawet jeśli nie w pełni świadomie, Paulę też ciągnie do Tomka, bo sama szuka związku, który byłby inny niż do tej pory. I Tomek zdaje się właśnie taki być - inny niż Norbert. Stara się, robi jej niespodzianki, zaskakuje - a która kobieta, by tego nie chciała? I właśnie te teoretyczne zalety Tomka mogą wzbudzać trochę podejrzeń. A Paula zdaje się jakoś nie nabierać żadnych podejrzeń, chociaż nie wiem, czy jest to dobra postawa wobec zupełnie nieznajomego faceta, który ot tak pojawia się w jej życiu i służy pomocną dłonią. Wiadomo, nie można od razu zakładać, że każdy nieznajomy ma wobec nas jakieś złe zamiary i jest potencjalnym zabójcą, ale też nie można wykluczać, że kierują nim jakieś złe motywy. Moim zdaniem Paula powinna być trochę bardziej ostrożna.
Strasznie krótkie te rozdziały, ale przyjemnie się czyta. Nie ma zbędnych, nic nie wnoszących opisów, a jedynie najpotrzebniejsze informacje i całkiem rzeczywiste relacje między bohaterami.
Pozdrawiam i do następnego!
Akurat takie, a nie inne wprowadzenie zostało zamierzone. Ja chciałem, by czytelnicy, głównie czytelniczki zdawały sobie sprawę z tego jaki Tomek jest i do czego to wszystko prowadzi, by na własne oczy mogły dojrzeć jego metody działania, sposób manipulacji, a jednocześnie nadal gdzieś tam miały nadzieję, że nie będzie tak źle, że taki facet nie może być aż tak zły i dochodziły do wniosku, że niejedna dałaby się takiemu Tomkowi nabrać (nie wiem czy to trafne określenie, ale na chwilę obecną mam pustkę w głowie i nie mam innego).
UsuńTak, rozdziały strasznie krótkie, ale to też było zamierzone. Opowiadanie z założenia miało być dla każdego, więc miało świecić pustkami jeśli chodzi o płonne opisy, miało być takie... mocno okrojone (znowu brak mi innego określenia). Skupiłem się po prostu na tych istotnych szczegółach, a reszta to taka forma streszczenia jakieś historii.
Pozdrawiam.
Cóż jeżeli Tomek faktycznie jeździł tak często przy jej domu, to wygląda jakby tylko czekał na okazję. Tylko tu też nie można go od razu podejrzewać o to, że chce jej coś zrobić czy też w jakiś sposób wykorzystać. Bo o ile faktycznie się nią zauroczył, to uczucia mają swoje prawa. Czasem zdarza się, że ktoś w tych zalotach bywa natrętny i czujemy się niemal obserwowani. A skoro ona zapamiętała jego samochód, to może być dla niego ciut słabo. No cóż ciekawe czy dziewczyna jest tak zachłanna na prezenty czy po prostu obie się jej spodobały. W końcu trochę trafił, bo i Bartek buduje piramidy z jogurtów. Moje z kart niestety długo nie wytrwały i zawsze gdzieś tam runęły. To miłe, że Tomek się tak stara ale moim zdaniem teraz powinien poczekać na jakiś ruch Pauliny. W końcu nie tylko on ma się starać. Potrzeba też niekiedy odzewu. Też jakiegoś czy warto... No bo cóż, raczej jasno dał jej do zrozumienia, że chce czegoś więcej, skoro pyta o Norberta. W sumie to trochę średnio o nim świadczy, że zabiera się za dziewczynę kolegi. No nie wiem, co tamten by powiedział. Chyba, że nie mają zbyt wielkiej więzi i nie czuję zgrzytu nawet jeżeli wyszłoby z Pauliną.
OdpowiedzUsuńNiby nie można go od razu podejrzewać o coś złego, ale trochę to wygląda jak taki stalker, nie sadzisz? Jakby ją osaczał albo coś w tym stylu.
UsuńTo trzeba było karty potraktować klejem. Mój syn tak kiedyś zrobił i zbudował zamek z kart.
Niby powinien poczekać na jej ruch, tak by było nawet zdrowo, tylko ona chyba by nigdy kroku w jego kierunku nie wykonała. Paulina w gruncie rzeczy jest bardzo leniwa, ale też nie jest Tomaszem szczególnie zainteresowana. To on jej się ciągle narzuca.
Tomek i Norbert to tylko koledzy z jednej klasy podstawówki. Żadna wielka przyjaźń.
Czy tylko ja uważam, że dawanie w prezencie papierosów jest głupie? Wybacz, jeśli kogoś obraziłam, ale... to tak jakbyś komuś dał w prezencie chryzantemy i dwa znicze. Ja wiem, że oni palą i nie rozumieją, każdy ma też swoje grzeszki, ale piramida z fajek to równie taktowne jak podarowanie komuś miesięczny zapas ibuprofenu albo kradzioną kartę do bankomatu. Oczywiście śmieję się, może przesadzam haha
OdpowiedzUsuńAle poza tym rozdział przyjemny. Lubię Bartusia i tę jego dziecięcą mądrość i naiwność jednocześnie. Matka Pauliny wydaje mi się taką typową matką, co nie do końca rozumie dzieci. Ciekawi mnie też historia siostry, aż w końcu ją poznam.
Zachowanie Norberta też mi się podobało... w tym sensie, że właśnie tego się po nim spodziewałam. Lubi się bawić jak dziecko, ale jest dorosły, więc prezentuje ten takt i zrozumienie średnio ogarniętego szympansa.
Ja od początku nie lubiłam Tomka i chociaż ewidentnie ma poczucie humoru i bawi taką hm... grą słów, to nie umiem go lubić. Właśnie przez takie drobnostki jak piramida z fajek czy to przejeżdżanie w kółko koło jej domu.
Tyle ode mnie. Pozdrawiam!
Nie, z pewnością nie tylko ty tak uważasz. Są takie poglądy, które się powtarzają, powielają. Ja sam żonie papierosów bym nie kupił, żadnej kobiecie też bym piramid z fajek nie dał, ale już palącemu kumplowi, lubującemu się w cygarach, spokojnie kupiłbym cygara, cygaretki czy jakieś akcesoria do palenia.
UsuńO siostrze będzie już za kilka rozdziałów, o ile nie w następnym (nie pamiętam teraz dokładnie).
Zachowania ludzkie są w sumie przewidywalne, zwłaszcza takich typów jak Norbert, tak więc cieszę się, że nie zrobiłem z niego na siłę kogoś innego, kogoś lepszego.
Tomek nie jest postacią co lubienia, Paulina też nie. Ja nie stworzyłem tej historii i jej bohaterów po to, by każdy ich lubił, doceniał, popierał. To po prostu historia pasująca do serii "z życia wziętych".
Wreszcie zabrałam się za tę historię i przeczytałam sobie kilka rozdziałów, bo jakoś nie mogę się wczuć, a nie chcę też od razu rezygnować z czytania tego opowiadania.
OdpowiedzUsuńNiby tematyka powinna przypaść mi do gustu, ale jakoś wolałam "Jabłka i śniegi". Szkoda, że muszę czekać na kolejne publikacje tej powieści, bo sporo przeczytałam, choć przyznaję się bez bicia, że olałam komentowanie :/
Tutaj Paulina jest taką zwyczajną dziewczyną, ale nie mogę jeszcze powiedzieć, że ją polubiłam. Tak samo jak to, że nie cierpię Norberta czy uwielbiam Tomasza. Zresztą wolę kiedy bohaterowie budzą we mnie różne emocje.
Myślę, że poczytam sobie trochę tę historię, dlatego wrócę tutaj wkrótce.
Może będę miała wtedy jakieś przemyślenia ;)
Pozdrawiam!
Myślę, że "Jabłka i śniegi" ruszą zaraz po "Zbrodni w miasteczku", a tę zamierzam zacząć już na dniach publikować. Być może to ona przypadnie Ci do gustu bardziej od serii "Nie jesteś sama".
UsuńWidzę buractwa Norberta ciąg dalszy, ale też kontynuacja nadskakiwania Paulinie przez Tomka. I o ile Norbert choć czyni głupotę za głupotę nie wydaje mi się kimś przejaskrawionym, wyolbrzymionym, tylko typowym niedojrzałym, egoistycznym chłopakiem, jakich teraz wielu, to o tyle samo Tomek wydaje mi się... może nie mało realny, ale dziwny. Nie umiem zawierzyć, że facet aż tak zakochał się w dziewczynie od pierwszego wejrzenia. Gdyby to była fantastyka to myślałabym, że jest wilkołakiem, i że sobie ją wpoił albo, że jest wampirem, a jej krew jest jego ulubionym rodzajem heroiny (oglądałam ostatnio całą sagę "Zmierzchu" i tak jakoś mnie natchnęło na porównania).
OdpowiedzUsuńTomek jest swojego rodzaju wyjątkowy. Choć danie kobiecie rogalików to nic kosztownego i trudnego, to jednak niewielu gotowych jest na taki gest. Niewielu ofiaruje kobiecie lizaka czy cukierka ot tak, by było jej przyjemnie, by osłodzić jej dzień.
UsuńA, że się zakochał... Paulina jest ładna, w przypadku mężczyzn najpierw zakochują się oczy, dopiero potem cała reszta. Nadskakując jej na początku, mógł chcieć ją jedynie przelecieć, a dopiero potem się zakochać, gdy ta znajomość już ileś trwała.