„Urodziny”
Mawia się, że po szczerej
rozmowie wszystko wydaje się prostsze, że atmosfera się oczyszcza
i robi się jakoś tak... klarowniej. Paulina ani trochę tego nie
odczuwała, pomimo że Tomasz pierwszy raz w życiu był z nią aż
tak bardzo szczery. Tu nie chodzi o to, że mężczyzna notorycznie
kłamał, bo zazwyczaj mówił prawdę, ale był na tyle skryty, że
ból wolał nosić w sobie, niż się przed kimś uzewnętrzniać.
Pauliny był tak bardzo pewny, że przed nią się otworzył. Ona
jednak po tym zamilkła. Kilkakrotnie zbierała się do wypowiedzenia
jakichkolwiek słów, ale za każdym razem, gdy tylko otwierała
usta, wydawało się jej, że żadne nie będą odpowiednie.
W końcu zdecydowała się na
krok. Wstała z krzesła i podeszła do narzeczonego. Strach przed
nim, gniew, który wywołał i rozczarowanie, jakie jeszcze nie tak
dawno jej towarzyszyło, gdzieś uleciały. Pozostało współczucie,
chęć zatroszczenia się i zapewnienia, że ona wciąż jest obok,
że jeszcze nie wszystko jest stracone, że nie mogą ot tak,
pochopnie przekreślać wspólnej przyszłości, zwłaszcza, że
zazwyczaj dobrze im się układało.
Bordych poczuł dłonie Pauliny
na swoich policzkach. Opuszkami kciuków starła kilka łez i
pochyliła się na tyle, by móc dosięgnąć jego ust. Musnęła
delikatnie, ledwie namacalnie. Za drugim razem i przy kolejnych była
już śmielsza, ale te muśnięcia ciągle nosiły miano subtelnych.
Mężczyzna w końcu postanowił
przejąć inicjatywę, bo miał już szczerze dość takiego
rozczulania się. Nigdy nie lubił w nikim wzbudzać litości,
dlatego też jak cierpiał, to w samotności. Choćby wtedy, gdy
złamał nogę. Nie chciał, by dziewczyna widziała go takiego
nieporadnego, leżącego w szpitalnym łóżku, na dodatek na
środkach przeciwbólowych. To samo miało miejsce, gdy poleciał do
Anglii, a następnie pojechał do Niemiec. Skłamał Pauli, że nie
ustawił roamingu, a w rzeczywistości spotkanie z ojcem wyprowadziło
go z równowagi na tyle, że nie miał ochoty na kontakt z nikim
przez kilka dni, by nie przerzucać na nikogo swoich stresów i
niepowodzeń.
Blondynka poczuła jak
narzeczony wplata palce w jej włosy. Owinął znaczny pukiel wokół
dłoni i lekko szarpnął, naprowadzając ją na stół, by usiadła
na nim pośladkami. Wcześniej zrzucił z tego mebla jakiś zeszyt
oraz otwartą puszkę coli. Opakowanie z ciastem dopchnął do samej
ściany, by nie zawadzało.
Cały czas trzymając kobietę
za włosy, ustawiał jej głowę według swoich potrzeb, tak by mieć
dostęp do szyi. Szybko też opuścił spodenki i wysunął poza
slipy swojego penisa. Wtedy w końcu wyplątał dłoń, a ona
wykorzystała okazję, by delikatnie go odepchnąć.
Paulina nie chciała tym
odepchnięciem niczego złego zaakcentować, nie miała też w
planach go odrzucić. Tak naprawdę sama nabrała ochoty, by
rozładować negatywne napięcie, jakie się pomiędzy nimi
wytworzyło. Zeskoczyła więc na podłogę i położyła dłoń na
klatce piersiowej Tomka. Wyczuła ciepło, pomimo że ta skryta była
pod koszulą. Zaczęła się osuwać, aż padła na kolana. Zacisnęła
dłoń w pięść na męskości swojego faceta i poruszyła
intensywnie, następnie rozchyliła usta, a rączki schowała za
plecami, sugerując w ten sposób, że nie będą jej już potrzebne,
że potrafi działać bez nich.
Bordych uśmiechnął się w
czysto chłopięcy sposób, choć w chwili obecnej nie dowierzał w
niegrzeczny, bardzo dorosły czyn swojej dziewczyny. W pewnym
momencie jego niedowierzanie wzrosło do maksimum, a było to w
chwili, gdy chciał ją od siebie odsunąć, ale ona na to nie
pozwoliła, sugerując niewerbalnym sprzeciwem, że połykanie nie
stanowi dla niej żadnego problemu.
Atmosfera się oczyściła, jak
to często bywa po udanym seksie. Żadne z nich nie było w stanie
zapomnieć, ale uznali, że potrafią sobie wzajemnie wybaczyć i
spróbować. Zasiedli do obiadu, który został odratowany tylko
dzięki temu, że Paulina miała na tyle trzeźwości umysłu, by
zmniejszyć moc indukcji, gdy tylko zaczęli się kłócić. Do
deseru zabrali się siedząc w salonie, oglądając duński kryminał.
Oboje woleli kryminały od komedii romantycznych.
– Jedźmy gdzieś –
powiedział nagle Tomek i przechylił głowę na bok, by móc
spojrzeć w twarz narzeczonej, która oglądała film leżąc na
kanapie, opierając się o jego klatkę piersiową.
– Teraz?
– Póki jeszcze nie zaczęliśmy
szkoły. Co prawda chwilowo nie stać nas na dalekie, zagraniczne
wakacje, ale chociażby jakieś góry, tani motelik.
– Właśnie, finanse! –
niemal wykrzyknęła. – My się musimy nimi jakoś podzielić –
ożywiła się na tyle, by przestać leżeć. Spauzowała film i
uklęknęła.
– Jakie dzielić? – zdziwił
się.
– Nie możesz za wszystko
płacić.
– W sensie za wakacje? –
Zmarszczył nos, zupełnie nie rozumiejąc o co jej chodzi.
– Nie, Tomek! Mieszkanie,
rachunki. Powinniśmy się dzielić.
Nagle Bordych ponownie zaczął
wyglądać na zmęczonego. Westchnął głośno i odchylił głowę
do tyłu. Wbił spojrzenie w popielaty sufit.
– Nie ma mowy – warknął,
ale z uśmiechem na ustach. – To zadanie mężczyzny, by utrzymać
dom, by zapewnić rodzinie byt.
– Nie zgadzam się na to.
Odetchnął, jakby to miało mu
pomóc w zakończeniu niewygodnego tematu i postawieniu na swoim.
– Jak czegoś przybraknie, coś
będzie potrzebne, to dobrze, kup to sama. Ale rachunki i
cotygodniowe zakupy biorę na siebie.
– Tomek!
– Koniec dyskusji – syknął,
ciągle się uśmiechając. Przyjął taką samą pozycję jak ona,
czyli uklęknął na kanapie. – Poza tym twojej mamie jest teraz
ciężko. Z tego co wiem, Michał nadal nie ma pracy, więc jeśli
już koniecznie chcesz się dokładać do utrzymania domu, to może
tamtego, co? – Niespodziewanie zaczął ją całować, a potem
łaskotać w taki sposób, że oboje skończyli na podłodze.
– Nadal się nie zgadzam! –
zawołała, poprzez śmiech.
– Nadal nie masz nic do
powiedzenia – odpowiedział, nie zdejmując rąk z jej żeber. –
Boże, jaka ty jesteś chuda – skomentował, gdy podnosił jej
bluzkę do góry, by móc musnąć ustami nagi brzuch.
– To chyba dobrze, nie?
– No, tak, tak. Łatwiej cię
złamać w pół.
– Tomek!
– Żartowałem! – Rozchylił
jej nogi i uklęknął między nimi. Szarpnął za uda, by znajdowała
się bliżej, by mógł poprzez spodnie czuć ciepło od niej bijące.
– To morze czy góry?
– Nie wiem.
– Decyduj.
– Naprawdę nie wiem!
– Szybko! – krzyknął, ale
nadal nie przestawał się uśmiechać.
Pokręciła głową, przewróciła
oczami i w końcu zadecydowała:
– Góry!
Tomek wziął na siebie
znalezienie noclegu oraz wyszukanie odpowiednich atrakcji. Paulina
natomiast zdecydowała się na sprowadzenie do domu kotka, gdyż
takie było właśnie marzenie jej siostrzeńca. Co prawda,
wiedziała, że nie może go wcisnąć do domu matki, bo Natalia
jeszcze gotowa byłaby go wystawić na podwórko, ale doszła do
wniosku, że Bartuś i tak będzie często bywał u niej i Tomasza,
gdy Michał w końcu znajdzie pracę. Kot więc mógł mieszkać z
nią i jej narzeczonym, a Tosiek go odwiedzać kiedy tylko będzie
chciał. Oczywiście nie był to jedyny prezent jaki chciała mu dać.
Wraz z Tomkiem wybrali się do sklepu sportowego, by zakupić małemu
rolki. Uważała, że jest już na tyle duży, by nauczyć się na
nich jeździć.
Kiedy już goście i domownicy
zaśpiewali „sto lat”, fałszując przy tym niemiłosiernie, a
Bartuś pomyślał życzenie i zdmuchnął pięć świeczek, to
przyszła kolej na otwieranie prezentów oraz zasypywanie Pauliny i
Tomka pytaniami. Bartek więc zajmował się sobą i kolorowymi
papierami, które darł z dużym zapałem, a Iwona z Natalią
zbierały w tym czasie wszelkie informacje z pierwszej ręki,
uprzedzone wcześniej tym co przekazał im Michał. Natalia co prawda
nie wierzyła w przypuszczenia swojego chłopaka, ale Iwona od
początku do Tomka nastawiona była z dużą rezerwą. Szanowała go
i doceniała to ile robił dla jej córki, ale przy tym też odnosiła
wrażenie, jakby mężczyzna grał przed nimi wszystkimi jakąś
wyuczoną rolę. Czuła, że Tomasz nie jest w pełni sobą, obawiała
się o dobro i bezpieczeństwo Pauliny.
Zaczęło się od pytań
standardowych, czyli tego czy już się urządzili, jak im się
wspólnie mieszka, czy oboje zamierzają podjąć się dalszej
edukacji, tak jak planowali, czy będzie ślub i czy mają co liczyć
na powiększenie rodziny.
– Kiedy się zdecydujemy na
małego gagatka, będziesz pierwszą osobą, której o tym powiemy –
obiecywał przyszłej teściowej Bordych.
Paulina jedynie spuściła
głowę. W obecnej sytuacji nie była pewna swojego położenia,
czuła się jakby jeździła na sinusoidalnym rollercoasterze.
Nie był to więc odpowiedni czas na zaślubiny i planowanie
potomstwa. W ich wspólnym życiu nie było wiosen, nawet złotej
polskiej jesieni nie było w nim. Odnosiła wrażenie, jakby ich
wspólny świat dzielił się na gigantyczne burze i słoneczne,
parne lata. Co więc wciąż jeszcze trzymało pierścionek
zaręczynowy na jej palcu? Sama nie znała odpowiedzi na to pytanie.
Może po prostu dobrze się czuła podczas drobnych czułości,
którymi Tomasz zasypywał ją każdego dnia. Może nawykła już do
luksusu i tego, że nie musiała oglądać co drugiej złotówki.
Sama przed sobą wypierała się interesowności, ale także uczuć.
Chciała być racjonalna. Postępować w zgodzie z własnymi
przekonaniami i swoim sumieniem. Coraz trudniej jednak było jej
patrzeć w lustro, zwłaszcza, gdy Tomka widziała w odbiciu, jak
stał za jej plecami i obcałowywał szyję oraz barki.
– Jesteś zamyślona –
zauważyła Natalia.
– Zdarza mi się czasami. Mam
dużo na głowie. Nauka, szukam też innej pracy – odpowiedziała
wymijająco.
W rzeczywistości, w myślach
miała ostatnią z ostrzejszych wymian zdań, jakie zaistniały
między nią a jej narzeczonym. To było na kilka chwil przed
przyjściem na urodziny Bartka. Tomek po prostu uznał, że ma się
przebrać, bo inaczej nigdzie nie idą. Jego zdaniem spodenki, które
założyła były o wiele za krótkie. Z początku myślała, że on
żartuje, że chce się tylko tak podroczyć, ale kiedy zamknął
drzwi na klucz, a ten schował do kieszeni, głosząc „albo się
przebierzesz, albo nigdzie nie idziemy i nie będę się powtarzał”
zrozumiała, że to nie są żarty, że Tomek jest poważny,
śmiertelnie poważny, a jego ton ostry jak brzytwa. Chciała uniknąć
kłótni oraz nie dopuścić do sytuacji, by nie było ich na
urodzinach Tośka, zwłaszcza, że mały nie miał innej rodziny jak
tylko ich, babcie i mamę oraz jej partnera. Wybrała więc się
przebrać.
Rozpromieniła się dopiero, gdy
zobaczyła jak chłopiec cieszy się ze wszystkich prezentów. Na
ucho szepnęła mu, że z Tomkiem mają dla niego coś jeszcze.
– Nawet razy dwa – wtrącił
Bordych, przysiadając się do dziewczyny i jej siostrzeńca.
– Co dla mnie masz? –
zapytał pięciolatek, zakładając wujkowi ręce na szyję. – No
co? Co? – niecierpliwił się, przeskakując z nogi na nogę.
– Zabiorę cię na prawdziwy,
najprawdziwszy, naj naj...
– No wyksztuś w końcu! –
krzyknął z niezadowoloną miną.
– Zabiorę cię na rycerski
pojedynek.
– Superaśnie! – ucieszył
się i od razu pobiegł do babci, która przygotowywała w kuchni
napoje na ciepło, by móc jej się tym pochwalić.
– To ja pójdę zapalić –
poinformował Tomek, spoglądając przy tym na Paulinę, tak jakby
dawał jej do zrozumienia, że mówi to jedynie do niej, a reszta
jest o tym informowana przy okazji.
Tomasz ledwie zniknął za
drzwiami, zmierzając po klatce schodowej w dół, aż do wyjścia
prowadzącego na podwórko z zaniedbanym ogrodem, a Michał udał się
za nim. Zastanawiał się jak Bordych tego dokonał, że Tosiek aż
tak za nim przepadał. Nawet miał Tomka o to zapytać. Szybko jednak
doszedł do wniosku, że to zbyteczne. Jego zdaniem, brunet po prostu
kupił sobie uwagę i uśmiech chłopca. Podobnie jak kiedyś
niesamowitymi niespodziankami, kreatywnymi pomysłami i pieniędzmi,
pozwalającymi je wszystkie zrealizować, zaimponował Paulinie. Tym
samym imponował też Natalii, o czym dziewczyna odważyła się
powiedzieć młodszej siostrze.
– Ty jedziesz w góry, masz
mieszkanie na własność, a mój Michał nawet nie ma pracy –
rzuciła bez cienia gniewu, ale z wyczuwalną, lekką zazdrością.
– To Tomek ma mieszkanie na
własność, a nie ja – sprostowała blondynka, chowając przy tym
zimne napoje do lodówki.
– Będziesz jego żoną. Po
ślubie wszystko będzie wspólne – trwała dalej przy swoim Nati,
choć Paula ledwie ją rozumiała, gdyż dziewczyna nieustannie
podjadała ciastka i mówiła z pełną buzią.
– Jeszcze nie wiadomo czy za
niego wyjdę.
– Ja bym wychodziła, nie
zważała na nic. Lepsza partia ci się nie trafi. To ogarnięty
facet, a nie jak mój Michał, pieprzony maminsynek.
– Gdybym nie zważała na nic,
tylko na jego obrotność i zaradność, to pewnie w tej chwili
byłabym w trzecim miesiącu ciąży, co najmniej. Staram się mieć
jednak głowę na karku, choć przy nim to momentami cholernie
trudne. Łatwo głowę stracić.
– Ale coś z nim nie tak? –
zainteresowała się i z wrażenia, złakniona pikantnych
szczególików, aż przysiadła na krześle. Zaprzestała chowania
ciasta, cukierków i ciastek do lodówki oraz szafki. Obejrzała się
za siebie, by sprawdzić czy nikt nie podsłuchuje. – Matka jest w
pokoju z Tusiem. Możesz mówić. Nie krępuj się.
– Wiele jest z nim nie tak –
odpowiedziała całkiem szczerze Paula. Polała naczynia płynem i
już miała zabrać się do zmywania, gdy nagle zrezygnowała.
Odwróciła się w stronę siostry, oparła przy tym o szafkę ze
zlewozmywakiem i jeszcze bardziej posmutniała w oczach. – Miał
bardzo ciężkie życie. Właściwie nie miał dzieciństwa. To
tłumaczy jego zaradność. Musiał sobie od małego radzić, zadbać
sam o siebie, więc jest zdolny na tyle, by nie klepać biedy i
zawsze mieć co włożyć do garnka, ale przy tym jest też bardzo
trudnym człowiekiem. Żyć z kimś z takim bagażem doświadczeń,
nie będzie łatwo i chyba nie jestem na to gotowa.
– Nie jesteś gotowa? –
zdziwiła się.
– Tak – szepnęła. – Nie
czuję się gotowa.
– To co ty jeszcze z nim
robisz?! – niemal wykrzyknęła.
– Nie wiem jak ci to wyjaśnić.
To facet, przy którym czujesz się bezpiecznie, ale i nie czujesz
się przy nim bezpieczna. Masz pewność, że obroni cię przed całym
światem, wiesz, że nie obroni przed samym sobą. – Zaczęła
nadmiernie gestykulować, pokazując przy tym obydwie strony związku
z Tomaszem Bordychem. Już nie była ślepa, nie widziała w
mężczyźnie tylko ideału. Dostrzegała coś więcej i nagle
zaczynało robić się coraz trudniej.
– A tak całkiem poważnie?
– Ale co poważnie? Naprawdę
nie rozumiesz?
– Dobrze się pieprzy? –
zgadywała, starając się przy tym zmienić temat na przyjemniejszy.
Ona nigdy nie bawiła się w ciągnięcie czegoś w czym nie czuła
się szczęśliwa, dlatego lista jej partnerów była dłuższa niż
zeznania podatkowe polityków. Natalia była osobą, która
wystawiała za drzwi, niczego nawet nie starając się naprawić.
Paulina była inna, nie umiała
skreślać ludzi ot tak, dlatego sam Norbert, jako jej pierwszy
poważniejszy chłopak, dostał niejedną szansę. Żadnej nie
wykorzystał odpowiednio, wszystkie zmarnował. Liczyła, że z
Tomkiem będzie inaczej.
Kiedy Natalia wspomniała o
„pieprzeniu”, to Paulina akurat była w trakcie przełykania
śliny. Zachłysnęła się nią, a potem roześmiała. Postanowiła
nie martwić się na zapas i podjąć temat, który jej siostra
zapoczątkowała. Najpierw jednak spłonęła rumieńcem, choć nie
miała w codziennym zwyczaju czerwienienia się z byle powodu.
– No nie wstydź się,
starszej siostrze możesz opowiedzieć – nalegała brunetka.
– Mam być szczera?
– Nieprzyzwoicie szczera –
wypowiedziała warknięciem przez mocno zaciśnięte zęby.
– Jest zajebisty.
– No nie gadaj, ale żeby aż
tak?
– Jest taki, ech, ach, och i
wszystkie takie – opowiadała, wywracając przy tym oczami w
teatralny sposób.
– No ja pierdolę, a u mnie
kiła, mogiła i nuda sobie już grób posiała, bo wie biedulka, że
szybko to się od nas nie wyniesie. Zresztą, co ja się dziwię?
Spróbuj uprawiać dziki seks z matką Teresą za ścianą i
dzieciakiem w jednym i tym samym pokoju.
Blondynka wybuchnęła śmiechem,
bo przypomniała sobie jak Bartek przeszkodził jej i Tomkowi, a
następnie do pokoju wkroczyła jej matka i o mały włos, a by ich
wzrokiem pozabijała. Na głos jednak powiedziała coś zupełnie
innego:
– Ciesz się Nati ze
stabilności i tej nudy. Ja ma dość karuzeli. No nie patrz się
tak. Naprawdę czuję się jak dziewczynka w wesołym miasteczku. Raz
jest to przejażdżka końmi na wiedeńskiej, a innymi razy diabelska
łańcuchowa albo jeszcze inne dziwactwo.
– Ale znajdujesz w tym jakieś
spełnienie, uwielbienie, ukojenie...
– Myślę, że gorzej być już
nie może, a on, gdy zyska pewność, że nie mam w planach go
zdradzić i że nie rzucę się na szyję każdemu facetowi, który
obetnie mój tyłek wzrokiem, to się ustabilizuje... uspokoi.
– Bez zazdrości nie ma
miłości.
– Nienawiści też nie –
stwierdziła smutno w odpowiedzi.
– No, kurwa, teraz to
przesadzasz.
– Nie przesadzam. Spędziłabyś
z nim dwa tygodnie sam na sam, a zmieniłabyś zdanie. Ty i matka
widzicie go raz na jakiś czas, a ja momentami spędzam z nim całe
doby. Nie jest tak różowo, jak sobie to wyobrażałam, że będzie.
Tomek jest trudny, jest apodyktycznym zazdrośnikiem, na dodatek bywa
nerwowy.
– To go rzuć, jeśli ci tak
źle – zaproponowała.
– Nie jest mi źle! Właśnie
o to chodzi, że sama, kurwa, nie wiem jak mi jest! – wybuchnęła,
energicznie wstając. Postanowiła podobnie jak Tomek, udać się na
dwór, by zapalić papierosa.
Natalia wybuch siostry i jej
niezdecydowanie skwitowała szeptem do samej siebie:
– Huśtawki nastrojów. Też
przez to przechodziłam, gdy byłam w ciąży.
Myślę, że dobrze że Tomek opowiedział Paulinie o swoim dzieciństwie, że zdobył się na taką szczerość. Daje to Pauli jakiś wyraźniejszy obraz, daje jej konkretny sygnał, (do końca nie wiem jak to napisać, wyrazić) do tego jak może wyglądać ich życie . Zastanawiam się, czy ona na prawdę wierzy w to, co powiedziała Natalii, że jak Tomek przekona się że ona go nie zdradzi, to się uspokoi i przestanie tak wszystko kontrolować. Wydaje mi się, że to jest taka jej postawa życzeniowa, że ona by chciała żeby właśnie tak było, ale obawiam się, że niestety może być gorzej, że on aż tak się nie zmieni, chociaż przyznaję, że wolałabym się mylić i żeby się okazało, że Bordych będzie potrafił w przyszłości zapanować nad sobą. Ona po tym co jej opowiedział bardzo chce go zrozumieć, po trosze, bo jej go żal, a po trosze dlatego, że jej na nim zależy, bo teraz , na tym etapie, to już nie tylko Tomek jest zaangażowany, Paulina też już dużo energii poświęciła ich związkowi i pomimo, że zaczęła bardzo wyraźnie zdawać sobie sprawę z tego jakie to ich życie może być, to jednak coś jej nie pozwala się z nim rozstać. Ma wątpliwości, zastanawia się, przedstawia samej sobie za i przeciw ich związkowi, bo tak jak sama stwierdziła Tomasz to facet, który obroni ją przed całym światem, ale może jej nie obronić przed samym sobą. Bo w życiu zawsze jest coś za coś, Tomek da jej poczucie stabilizacji, da jej miłość, czułość, dobry seks, ale niestety będzie też apodyktycznym zazdrośnikiem.
OdpowiedzUsuńTa ich rozmowa może i nie oczyściła atmosfery miedzy nimi, ale doprowadziła do sytuacji, która to zrobiła, mam na myśl seks. Dał im zapomnienie i ukojenie, rozładował napięcie, myślę, że nie naprawił do końca wszystkiego między nimi, ale pozwolił im zapomnieć i wybaczyć i podjąć decyzję, że nie jest to koniec ich wspólnej przyszłości. Swoją drogą Tomek ma szczęście, bo nie dość, że wylazł z niego agresywny zazdrośnik, to jeszcze dostał w ostatecznym rozrachunku nagrodę, seks i to jeszcze jaki, niejeden facet by mu zazdrościł. Niegrzeczna ta Paulinka, oj niegrzeczna, ale spisała się na medal, haha, Tomek powinien docenić zręczność narzeczonej, no i oczywiści brak zahamowani, nie wszystkie kobiety zrobiłyby to z połykiem.
Nie spodobało mi się zachowanie Tomasza przed tym jak mieli wyjść na urodziny Bartusia, zazdrość zazdrością, ale on przegiął z tym, że jak się nie przebierze to nigdzie nie wyjdą, wiedział że Paulina nie dopuści do tego, żeby nie być na urodzinach ukochanego siostrzeńca, że zrobi wszystko, żeby chłopca nie zawieść i wykorzystał perfidnie sytuację.
Biedny Michał, Natalia się z nim nudzi, ciekawe dlaczego w takim razie, jeszcze nie wystawiła go za drzwi, jak to miała w zwyczaju do tej pory, jeśli chodziło o facetów, którzy jej nie pasowali? Szkoda mi Miśka, on dobrze zdaje sobie sprawę, że Natalia zazdrości siostrze faceta, że nawet Bartuś woli wujka Tomka niż jego, myślę, że to nie jest dla niego komfortowa sytuacja i obawiam się, że Nati niedługo może chcieć się wycofać ze związku z nim.
Bo z wami, Drogie Panie, to problem jest taki, że jak facet nie kontroluje niczego i daje wam pełną swobodę, to czujecie się jakbyście były mu obojętne, a tym samym jakby nie kochał wcale. Jednak gdy okazuje tego zainteresowania za dużo i kontroli jest za dużo, to od razu przychodzi wam do głowy, że to tyran i despota. To co wam się podoba i to czego oczekujecie, przestaje być dla was czymś atrakcyjnym, gdy już to zdobywacie, czy też otrzymujecie.
UsuńTomasz wydaje się być dla Bartusia atrakcyjniejszy, bo jest taki bardziej żwawy, a Michał to domator, taki flegmatyk.
No to teraz sie troche rozpisze musze nadrobic kilka rozdzialow mam nadzieje ze nie masz mi zazle poprostu czytalam je na raz wiec stwierdzialam ze dodam jeden komentarz.Zaczne moze od tej sytulacji w ktorej chcialam zabic Tomka ale chyba rowniez i Paule i w koncu sie nie moglam zdecydowac. Oczywiscie jestem zdania ze zrobil zle ze ja udarzyl tak jak to uderzebie w udo moglam jakos tlumaczyc tak tego nie potrafie aczkolwiek Ona nie zachowala sie lepiej co go oczywiscie nie tlumaczy ale sama nie popierwm takiego zachowania albo jest sie w zwiazku albo sie nie jest. Gdy sie jest z druga osoba tworzy sie zwiazek i nawet mieszka to nie wymyka sie w nocy i nie doprowadza do tak fatalnego stanu . Jednak to jego wyznanie dalo mi sporo do myslenia czlowiek ktory doswiadczyl takich rzeczy jest z gory uprzedzony . W dalszym ciagj denerwuje mnie siostra Pauliny sama nie wiem czy przez jej bezmyslnosc czy to ze nie zajmuje sie dzieckiem tak jak powinna . Jestem bardzo ciekawa czy te domysly to jednak prawda i jest w ciazy ale jedneko moge byc pewna ze napewno sobie z dzieckiem poradza bo oboje sa zaradni i w miare odpowiedzialni jednak tu najbardziej chodzi o ich zwiazek ktory mam nadzieje ze sie nie rozpadnie .
OdpowiedzUsuńSpokojnie, komentuj jak ci wygodnie. Sam często piszę zbiorowe komentarze, gdy czytam rozdziały na telefonie, w pracy lub innych miejscach, gdzie nie mam możliwości od razu napisać komentarza.
UsuńOczywiście, że Paulina nie zachowała się super fajnie i odpowiedzialnie. Taki miałem cel, by ten pierwszy policzek był za coś konkretnego, za coś co ludzie też będą krytykować. Inna sprawa, że ona jest jeszcze młoda i nie jest jedyną kobietą, która na imprezie poznała nowych znajomych i zdecydowała się na imprezowanie razem z nimi.
A co jest złego w upiciu się od czasu do czasu? Ja tam jestem zdania, że raz na jakiś czas trzeba samego siebie sponiewierać i nie jest to zależne od płci.
Paulina zostawiła Tomkowi kartkę, ale "wychodzę z dziewczynami" nie dało mu odpowiedzi na pytanie "gdzie jest moja dziewczyna?" więc dlatego do niej wydzwaniał.
Moim zdaniem w upiciu sie nie ma nic zlego pod warunkiem ze upijasz sie w takim miejscu i z takimi ludzmi ze nic ci nie grozi.
OdpowiedzUsuńTak, niby tak, powinno tak być, ale ilu z nas nieraz złamało tę zasadę, nie wyczuło granic, poszło za paczką znajomych.
UsuńNie mów, że teraz jak Paula nabrała wątpliwości, to będzie w ciąży? Zastanawiam się czy Tomek jest taki dobry dla Bartusia, bo chce się wkupić w rodzinę cały czas, czy naprawdę lubi tego malucha i ogólnie rzecz biorąc, dzieci, i byłby całkiem niezłym ojcem. Staram się tego człowieka rozgryźć, ale słabo mi idzie, co chyba widać. Mam z nim rollercoaster i nie wiem czy go lubić, czy go nie lubić i czy ta Paula to na pewno dobrze robi będąc z nim.
OdpowiedzUsuńPaulinie na Tomku zależy, ale widzi, że życie z nim nie będzie łatwe. Mimo tego chce z nim żyć i boi się tego życia. Widzi zalety i wady. Myślę jednak, że mimo wszystko nie ma przejrzystego obrazu swojego narzeczonego i podejmując decyzję, że chce z nim być na zawsze, tak naprawdę nie jest gotowa na to co on jej zafunduje.
UsuńNo, wracam do krainy funkcjonujących blogerów.
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że to mówię, ale w rozumowaniu Natalii jest coś rozsądnego. Paulina nie powinna tak usilnie tłumaczyć Tomka jego trudnym dzieciństwem. Niemniej cieszę się, że komuś się zwierzyła i wypowiedziała swoje wątpliwości na głos, byleby tylko nie zeszła w ciąże, bo w jej dość wątpliwej sytuacji to dopiero będzie kiła i mogiła. Skuje się łańcuchami na amen. A Tomek przejawia doprawdy urocze poglądy. Już go widzę w roli Pana i Władcy, który po całym dniu pracy, zarabiania ciężko na swą rodzinę, oczekuje ciepłego obiadku, wypolerowanego na błysk domu, zimnego piwa przed telewizorkiem, utulanych do snu dzieci i wieczornego bzykanka, no bo przecież jest jedynym źródłem dochodów.
Paula, uciekaj, wiej...! Sama przyznajesz, że to apodyktyczny zazdrosny typ!
Ja wciąż nie jestem jakiś szczególnie funkcjonujący i jeszcze jakiś czas nie będę. Aktualnie mam już końcówkę remontu i jeszcze dziś w nocy będę coś tam sobie dłubał.
UsuńNie jest jedynym źródłem dochodów, ale długi czas będzie jedynym, bo ona będzie miała trudności, by wychowywanie dzieci pogodzić z pracą.
Wreszcie Paulina zwierzyła się siostrze, lecz niestety nie całkiem szczerze, ze swoich rozterek. Szkoda, że nie przyznała się do bycia ofiarą w związku. Mogła również podać przykład zazdrosnego Tomka, powiedzieć, że przed przyjściem kazał jej się przebrać. Ciekawe co na to powiedziałaby Natalia, czy nadal twierdziłaby, że jest lepszy od Michała...
OdpowiedzUsuńamandiolabadeo.blogspot.com
Natalia jest inna od Pauliny. Ona miałaby szansę sobie z takim Tomkiem poradzić, a Paula długo będzie bez żadnych szans. Jest po prostu z większą wiarą w ludzi, nie działa tylko na uczuciach, ale też na takim materialnym myśleniu, liczeniu zysków i strat. To z jednej strony jej zaleta, z drugiej straszna wada.
UsuńWiesz co Tychonie...? Im bliżej końca tego opowiadania tym bardziej nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Nie wiem co myśleć o Paulinie, o Tomaszku i o ogóle... No bo z jednej strony na miejscu Pauliny uciekłabym już dawno gdzie pieprz rośnie, ale teraz, kiedy już bardziej znam jego przeszłość i jej myśli, to nic nie jest taki oczywiste. Paulina na pewno jest rozdarta i sama przyznała przed Natalią, że sama nie wie czy jest jej dobrze, czy źle. Chyba naprawde zależy jej na Tomaszku. Co do jednego jednak zdania nie zmienię nigdy - policzek, bicie kobiety jest niedopuszczalne, niewybaczalne... Pod tym względem Tomasz jest dla mnie śmieciem. Niech się zmierzy z kimś równym sobie i niech sobie urządzi prawdziwe mordobicie, skoro to mu pomaga w wyładowywaniu złości, ale podnosić rękę na kobietę...? Szczyt. No dobra, wracając do rozdziału - troszkę zaczynam rozumieć Paulinę. Urodziny Bartusia wypadły, dobrze, wszystko sie udało, a końcówka rozdziału tajemnicza. Czyżby jednak ciąża?
OdpowiedzUsuńAle przecież to Paulina w jednym przypadku sama chciała się z nim mierzyć. Uderzyła go, więc powinna spodziewać się, że jej odda. To trochę jak zachęta do bicia, bo ktoś kto bije, najwidoczniej bicia oczekuje, czyż nie? Czy to tak nie działa?
UsuńNie. Tychonie, mamy absolutnie inne myślenie i zdanie na ten temat :)
OdpowiedzUsuńTwoim zdaniem facet ma stać spokojnie, gdy kobieta go okłada, uciekać czy dzwonić po policję?
UsuńGdyby wszyscy myśleli tak samo, to byłoby nudno, więc akceptuję, że ludzie są różni i mają różne zdania na podobne tematy.
Hm mnie zastanawia ta sprawa z tym naciskaniem na Paulinę na zmianę stroju. Czy ona serio nosi takie krótkie rzeczy czy to Tomek ma inne wymagania? No bo ja rozumiem jakby nosiła spodnie, co tyłek odsłaniają lub spódniczkę co ledwo go zasłania. A tak to za bardzo nie umiem określić, bo jest tylko, że za krótkie. Ale to w opinii Tomka.
OdpowiedzUsuńCóż ciężko się nie zgodzić z Natalią. Samodzielność, zaradność to pożądane cechy. Jednak nikt nie jest idealny, a tego Natalia o Tomku nie wie. Niby warto dać szansę, bo każdy popełnia błędy, ale trzeba znać granicę aby nie popełnić największego błędu i nie zmarnować sobie życia.
A czy nie takie są właśnie damskie spodenki? Ja odnoszę wrażenie, że teraz wszystkie szyją tak, jakby miały przysłaniać dokładnie tyle samo co majtki.
UsuńKażdy ma wady, tu zarówno ani Tomek, ani Michał nie są idealni. Tyle, że nad Michałem się za bardzo nie rozwodzę, bo nie on jest tutaj głównym bohaterem.
Pozdrawiam.
To że niektóre takie są to nie znaczy przecież, że wszystkie, prawda? Jakoś umiem sobie kupić spodenki, krótkie które zasłaniają więcej niż majtki i nie jest to wyczyn. Co innego kupić spodnie długie bez dziur, och tu jest już trochę problem.
UsuńOstatnio byłem w galerii z żoną i właśnie szukała dłuższych spodenek, najlepiej do kolan, ale materiałowych. Jeszcze znaleźć dresowe 3/4 to nie problem, wystarczy jakiegoś "50 Style" odwiedzić, ale takie do kolan... jedynie z materiału, ale takiego sztywnego w "Hausie" trafiliśmy. Myślę, że dużo prościej znaleźć dżinsy bez dziur, przynajmniej w naszym mieście.
UsuńWarto też wspomnieć, że większość kobiet lubi być postrzegana przez mężczyzn jako atrakcyjne i seksowne, dlatego tak się ubierają. Paulina lubi być podziwiana i było to widać już na początku, gdy Tomek odwoził ją do domu. Niby się peszyła, zapięła, ale w końcu i tak zamek poszedł w dół, majtki zostały niby przypadkiem pokazane, a sukienka jak się nie mylę była nawet czerwona, a wiadomo jak czerwony działa na mężczyzn, nie?
Rozumiem czemu nazwałeś niegrzecznym to co robiła Paulina, ale czemu ten czyn był dorosły. Od lat seks oralny nie jest już uznawany za coś dorosłego, bo robią to nawet dzieci w podstawówce. Zaczęłam więc to interpretować inaczej. Sądzę, że Paulina zrobiła to z zadowoleniem, w pełni świadoma swojej decyzji, dorosłości, kobiecości. Schowała ręce za plecami jak robią prostytutki, ale jednak robiła to swojemu facetowi, oddała mu kontrole i tu ten czyn był dorosły, decyzja dorosła, bo by oddać komuś kontrolę, najpierw trzeba ją mieć nad sobą samym.
OdpowiedzUsuńSzybko doszło do kolejnego spięcia, ale w tym nie ma nic dziwnego, bo dopiero, gdy ludzie razem zamieszkają, to wiele takich rzeczy, czynów, zachowań, co przeszkadzają tej drugiej osobie wychodzi na światło dzienne. W przypadku ubioru Pauliny Tomek jednak poczuł władzę i możliwość decydowania. Nie jest już w końcu chłopakiem, z którym ona chodzi. Stał się mężczyzną, z którym była gotowa zamieszkać.
Podczas zabawy z dziećmi pokazałeś, że mogliby być oboje całkiem fajnymi rodzicami, takimi bawiącymi się z dziećmi, jakby jeszcze sami byli dziećmi. Pokazałeś też, że czasami razem im dobrze, że się dogadują, rozumieją, śmieją z siebie i do siebie.
Tak, dokładnie tak, Paulina podeszła do wzięcia męskiego penisa do ust świadomie, z pewnym uczuciem, a nie tylko "dla zabawy i by udowodnić swoją dorosłość" jak to robią małolaty z gimnazjum.
UsuńNie mogło być między nimi ciągle źle, bo inaczej oboje wyszliby na idiotów, którzy zupełnie niepotrzebnie i bez celu z sobą są, po to by jedynie sobie wzajemnie życie zatruwać.