„Zrozumieć
swój błąd”
Emilka na dworze była dzieckiem
idealnym. Tam nigdy nie roniła łez. Zazwyczaj spała, czasami
podziwiała białe obłoki płynące po niebie. Nawet Paulina z tego
powodu zażartowała do Klaudyny, że poważnie rozważa opcję
przeprowadzki pod most.
– Ale faktycznie wyglądasz na
zmęczoną. Tomek ci nie pomaga? – dopytywała niegdyś najlepsza
przyjaciółka Pauli.
– Pomaga, na tyle na ile może,
ale on chodzi do pracy. Pomagała też mama, ale Bartek ją zaraził
i nie chciała zarazić Emi. Ale mów lepiej co tam u ciebie, jak z
Norbertem?
Klaudia zaśmiała się w głos.
– To było dawno i nieprawda –
starała się uciąć temat, ale Paulina samym spojrzeniem ciągnęła
ją za język. – Nic nieznaczący epizod, niegodny, by o nim nawet
wspominać. – Złapała się za długi, złoty łańcuszek, a
następnie sunęła po nim aż dotarła do zawieszki w kształcie
sowy. – Wróciłam do Rafała.
– Rozumiem – szepnęła
blondynka. Naprawdę rozumiała. Rafał był mężczyzną zaradnym,
bogatym, wykształconym i dziewczynie takiej jak Klaudia miał coś
do zaoferowania. Norbert za to był... ciągle jeszcze był chłopcem.
Buty, jakie Klaudyna miała na
nogach, nie do końca nadawały się do dłuższych spacerów,
zwłaszcza po nierównych, piaszczystych i kamienistych alejkach
najstarszego w mieście parku. Dziewczyna więc szybko zaproponowała,
by przysiadły pod parasolami jednego z barów, tego znajdującego
się przy samym brzegu.
– Piwo i frytki, jak zawsze
czy karmisz? – pytała młodą matkę, jednocześnie idąc już do
baru, by złożyć zamówienie.
– Nie karmię –
odpowiedziała blondynka, sądząc, że jedno piwo nie zaszkodzi. W
końcu taką ilością nawet nie było szans, by się upić.
Po jednym, małym piwie, które
było podkładką do wspominania młodzieńczych lat, przyszła kolej
na drugie, duże. Emilka obudziła się, więc Paulina wzięła ją
na ręce i nim napoiła herbatką, to okryła nóżki dziecka
kocykiem.
– Boże, jaka ona jest do
Tomka podobna. Dopiero teraz to widzę, gdy oczy otworzyła –
powiedziała Klaudia, uśmiechając się do dziewczynki.
– Wiem, tyle bólu, ciężkości,
a wykapany ojciec – zamarudziła młoda matka, odkładając butelkę
z herbatką na drewniany blat stolika. Sięgnęła po frytkę,
następnie po wysoką szklankę z piwem.
W tamtym momencie zadzwonił jej
telefon, więc zrezygnowała z napicia się i odebrała. Tomek pytał
się gdzie jest. Odpowiedziała bez skrępowania i żadnych obaw,
potem jednak szybko dodała, że jest z Klaudią, licząc na to, że
mężczyzna, który jawnie nie lubił jej koleżanki, zrezygnuje z
przyjścia po żonę i dziecko do parku.
Tomek nie zrezygnował. Zjawił
się szybciej niż obie się tego spodziewały.
– Zimno – stwierdził,
zapinając czarną, zimową kurtkę niemal pod samą szyję. Dopiero
potem wyciągnął dłoń, by przywitać się z Klaudyną. Uśmiechnął
się do niej, jakby nie chciał, by patrzyła na niego pryzmatem
dawnych, nieprzyjemnych zdarzeń.
– Gratuluję ci córy! –
zawołała, gdy siadał na ławce i odbierał od Pauliny Emilkę.
– Dzięki. A ty, tęskniłaś
za tatą? – zagadał do miesięcznego dziecka. – Nie jest jej
zimno? – dopytywał.
– Ręce ma ciepłe –
odpowiedziała Paula, wcześniej chwytając rączki małej w swoje.
– Ja też mam ciepłe ręce, a
nie jest mi ciepło.
– Przesadzasz. Gdyby coś jej
nie pasowało lub było jej zimno, to by płakała. Poza tym, nawet
nie godzinę tu jesteśmy.
– Może i tak – odparł, a
potem sięgnął po szklankę znajdującą się po stronie jego żony.
Sam zasugerował, że może to być sok jabłkowy, a potem się
napił. – Piwo? – zapytał zdziwiony.
– Jedno – odpowiedziała,
wstając i zabierając od niego Emi. Położyła małą do wózka i
delikatnie zakołysała, by ją uśpić.
Tomek w tym czasie udał się do
baru, wcześniej pytając Klaudię czego się napije. Żonie nie
zadał takiego pytania, za żonę zdecydował sam. Po chwili wrócił
z colą, piwem i sokiem. Zachowywał się całkiem normalnie,
rozmawiał, momentami nawet żartował. Nie miał oporów, by objąć
Paulinę lub musnąć ją w policzek. Sielanka jednak dobiegła
końca, gdy znaleźli się w domu, za zamkniętymi drzwiami.
Paula zabrała kocyk z nóżek
córki i chciała przełożyć ją do łóżeczka, wózek
pozostawiając w przedpokoju, przy ścianie. Ledwie jednak zwinęła
kocyk na cztery i położyła na komodzie, a poczuła mocne
szarpnięcie. Wszystko co działo się potem było dla niej chwilą
albo nawet jej ułamkiem. Nie miała czasu na jakąkolwiek reakcje.
Bordych wziął zamach znacznie
większy niż kiedykolwiek. Wymierzył żonie policzek, który zwalił
ją z nóg. Sięgnął dłonią do jej szyi. Zaciskając na niej
uścisk, przystawił do ściany.
– Nigdy więcej nie pij przy
dziecku – powiedział przez zaciśnięte zęby, wskazując na nią
palcem jednej dłoni, drugą ciągle odbierając dopływ powietrza.
W końcu puścił, wyprostował
się i odszedł w kierunku sypialni, zabierając z sobą płaczącą
Emilkę, którą najprawdopodobniej przeraził huk uderzenia lub
płacz matki.
Zawsze mówi się, że kobieta
ma wyjście, że ma prawo do obrony, walki o swoje i o siebie samą,
o dzieci. Paulina zapragnęła podjąć tą walkę tamtego dnia.
Wstała z podłogi i sięgnęła do torby, która była przy wózku.
Wyjęła z niej telefon komórkowy i wykręciła numer na policję.
Nim jednak ktoś podniósł słuchawkę i podjął się rozmowy z
nią, to naszły ją wątpliwości, aż w końcu dopadła ją
całkowita rezygnacja. Rozłączyła się, a telefon odłożyła na
komodę, obok dziecięcego kocyka.
Usłyszała kroki za plecami.
Nie wzdrygnęła się. Bardziej skamieniała ze strachu. Nie chciała,
by Tomasz dotykał jej telefonu, ale nie miała odwagi, by mu w tym
przeszkodzić. Odblokował, doskonale znając kombinację blokady.
Zerknął na ostatnio wybierane numery i uśmiechnął się pod nosem
w sposób wredny i cyniczny.
– Naprawdę chciałaś to
zrobić? – zapytał. – Naprawdę chciałaś bym zabrał ci
dziecko?
Zadarła głowę i spojrzała na
niego, jakby nie rozumiała o czym do niej mówi.
– Uderzyłem cię, dobrze,
nawet bym tego nie ukrywał. Myślisz jednak, że co jest gorsze,
uderzenie żony czy szlajanie się z niemowlęciem po barach? Myślę,
że moje wkurwienie byłoby zrozumiałe, twoje pretensje zaś
bezzasadne. – Krótko i cicho się zaśmiał. – Idę pod
prysznic. Mała śpi. Jak się obudzi, to mogę ją wykąpać –
zaproponował jak gdyby nigdy nic. – Zastanów się na jaki kolor
chcesz pomalować jej pokoik, bo chciałbym już w ten weekend
zacząć.
Tomasz zniknął za drzwiami
łazienki, a ona ciągle czuła się jak jakaś skamielina, jak osoba
niezdolna do jakiegokolwiek ruchu i wydania z siebie choćby jednego
słowa. Porażał ją jego chłód, obojętność, brak skrupułów i
nieokazywanie choćby odrobiny wyrzutów sumienia. Zrozumiała, że
tym razem jej mąż nie poczuje się winny, nie będzie się kajał,
przepraszał ani obsypywał prezentami. Zrozumiała...
Zrozumiała lecz na zmianę
decyzji było już za późno, a przynajmniej wtedy tak sądziła, bo
wtedy zmiana decyzji równała się dla niej z możliwością
cofnięcia czasu. W życiu jednak nie chodzi o to, by nie popełniać
błędów, by posiadać zdolność ich zmazywania, a o to, by jedynie
nie brnąć w te same błędy wciąż i dalej, często od nowa.
Chodzi o to, by zdawać sobie z nich sprawę i je naprawiać.
Tomek był zupełnie w innej
sytuacji niż jego żona, był po tej drugiej stronie. Zamknął
drzwi łazienki na klucz i przemył twarz lodowatą wodą. Podniósł
głowę i spojrzał w lustro, na własne odbicie. Poczuł jak łzy
cisną się do jego oczu i by zdusić poczucie winy, zdecydował się
na zadanie bólu samemu sobie. Uderzył z całej siły z pięści w
mocne kafle. Powtórzył ten zabieg kilkakrotnie, aż posiniała
skóra nie wytrzymała, aż pękła i popuściła trochę krwi.
– Tomek? – usłyszał,
poprzedzone cichym pukaniem.
Milczał, więc Paulina ponowiła
pytanie.
– Tak? – zapytał w końcu i
zdecydował się na otwarcie drzwi.
Zauważyła krew, najpierw na
podłodze, a dopiero potem na jego dłoni. W pierwszej chwili
przyszło jej na myśl, by się nim zająć. Niemal już miała
odruch sięgnięcia do szuflady gdzie trzymali leki, plastry i
bandaże, ale szybko wyzbyła się empatii. Wyminęła go i wyjęła
z szafki nawilżające chusteczki.
– Ja tylko po to –
oznajmiła, wymijając go ponownie i wychodząc. Pofatygowała się
nawet, by zamknąć za sobą drzwi i uczyniła to w taki sposób,
jakby nie chciała go oglądać, a to zabolało go o wiele mocniej
niż kolejny cios, tym razem wymierzony w brzeg wanny.
A więc Klaudia też z Norbim nie wytrzymała, tylko ona w odróżnieniu od Pauli szybko pozbyła się chłopaka, nie traciła na niego czasu.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem o co tak bardzo wkurzył się Tomasz, przecież Paulina nie zrobiła nic aż tak strasznego i nagannego, żeby usprawiedliwić jego agresywne zachowanie. Spotkała się tylko z przyjaciółką i wypiła jedno małe piwo, nie upiła się, nie zapomniała o dziecku, małej nic nie zagrażało. Drań z niego, jak ma uraz do kobiet pijących alkohol przy dziecku to powinien z nią o tym porozmawiać, powiedzieć jej najpierw o tym, a nie znienacka walić w twarz. Jego trudne dzieciństwo moim zdaniem nie tłumaczy tego, przede wszystkim nie miał prawa jej uderzyć, a tak w ogóle to moim zdaniem nie miał powodu. Pewnie bym jakoś go tłumaczyła, gdyby wcześniej rozmawiali na ten temat, on przedstawiłby żonie swoje racje, wytłumaczył, że bardzo go coś takiego denerwuje, a ona by później i tak to zrobiła, to prawdopodobnie winiłabym ich oboje, bo wiedziała, a jednak zlekceważyła to. W tej sytuacji tak nie było, Bordych moim zdaniem, niestety po raz kolejny wyszedł na nieobliczalnego agresywnego furiata. A już później to jego beznamiętne zachowanie, jakby nic się nie stało, zwyczajnie doprowadziło mnie do białej gorączki. Zmroziło mnie jak bezczelnie wyśmiewał się z Pauli, że chciała zadzwonić na policję, on czuje się bardzo pewny, a ona niestety tym, że zrezygnowała z telefonu na policje tylko go jeszcze bardziej upewniła, że może się tak dalej zachowywać, bo żona nie ma odwagi na niego donieść. Jeszcze wmawia jej, że odbierze jej dziecko, bo wypiła jedno piwo, jeszcze trochę i wmówi jej, ze jest nic nie warta i powinna mu być wdzięczna, że z nią jest.
Niby Tomasz ma jakieś wyrzuty sumienia, ale co z tego, jak i tak Paula oberwała. On tą rozwaloną ręką ukarał siebie samego za swoje fobie i słabości. Swoją drogą to mógłby się zamiast ręką to ryjem w tą ścianę pierdolnąć, to może by mu się coś w tym głupim łbie poprzestawiało. Biedaczek zabolała go obojętność żony i jej spojrzenie i dobrze zasłużył na to, też na jej miejscu nie chciałabym go oglądać.
To czemu Klaudia nie wytrzymała z Norbertem będzie wspomniane w rozdziale, w którym pojawi się Norbert.
UsuńWiesz, są ludzie, którzy nie akceptują alkoholu przy dzieciach i trzeba to uszanować. Inna sprawa, że małżeństwa i ludzie, którzy mają wspólnie dzieci powinni o takim czymś rozmawiać, a nie potem reagować tak jak Tomek.
Zgadzam się z Tobą, że należy uszanować czyjeś zdanie, zwłaszcza jeśli jest to własny mąż. Ale ten mąż miał też moim zdaniem obowiązek powiedzieć własnej żonie, że nie toleruje alkoholu przy dzieciach, zanim sieknął jej za to w twarz, czy nie tak?
UsuńPrzecież napisałem, że powinni o takim czymś rozmawiać, a nie reagować tak jak Tomek. Ludzie są różni - jedni przy dzieciach piją i palą, inni sobie na takie coś nigdy nie pozwolą. Druga osoba jednak nie jest jasnowidzem i jeśli nie zostanie o czymś poinformowana, to tego nie wie.
UsuńTomaszek pokazuje różki po raz kolejny. Już nie będę beblać, że bicie kobiety jest złe, że to, że tamto. Napiszę tylko tyle, że Tomaszek ma racje w jednym: Paulina absolutnie nie powinna pić przy dziecku. Nie powinna z dzieckiem szlajać się po barach. Sama mam małe dziecko w domu i doskonale wiem jak to jest, lecz przez te 8 miesięcy nie przyszło mi do głowy, żeby wypić piwo. A lubię! Czasem przy sobocie odważę się na malutkiego Radlera 2%, ale to zazwyczaj dam dwa łyki i koniec. Owszem, wypiję sobie coś tam więcej i mocniej, ale tylko wtedy, kiedy synek jest u babci na noc. To jest chyba oczywiste, że jak w domu pojawia się dzidziuś, trzeba z czegoś zrezygnować, coś poświęcić, coś sobie odpuścić. Dziecko wywraca życie do góry nogami, już nie będzie jak dawniej. Tu akurat Paulina była całkiem niemądra.
OdpowiedzUsuńWłaśnie okazuje się, że też jestem niemądry. Co złego jest w wypiciu alkoholu przy dziecku? Sam często idąc na pizzę z dzieciakami, im zamawiam po coli, a sobie i żonie po piwie. Czy zostanie rodzicem równa się zostaniem abstynentem. Tu nie chodzi o to, by się przy dziecku upić czy jakoś mu zaszkodzić, ale Paula nie karmi cycem, więc to wypite piwo wcale nie wpływało na Emilkę.
UsuńNie czepiam się twojego zdania, staram się jedynie je zrozumieć. Bywam na wielu grillach, ogniskach i tam matki też nie mają problemu, by wypić słabe piwo lub jednego drinka.
Tomek zachowal sie okropnie . Bardzo przesadzil i tak naprawde nie mial.powodu nie upila sie przeciez normalnie zajmowala sie Emilka wiec nie rozumiem jego wybuchu . Sama z mezem czesto pijemy przy dzieciach fakt malo . Jednak nigdy nie pilam przy niemowlaku no ale to nie zbrodnia puki sie zna granice. Jednak zatanawia mnie sytulacja w laziece czy zaluje czy poprostu dalej uwaza ze dobrze zrobila ale mu szkoda zony
OdpowiedzUsuńLudzie są różni i wyznają często zupełnie odmienne poglądy. Są tacy co przy dzieciach piją, inni udają przy nieletnich, że są abstynentami. Tomek mówił Paulinie o swojej matce i jej nałogu, ale ona jednak nie była w stanie przewidzieć, że może on sobie nie życzyć, by piła przy małej nawet w takich niewielkich ilościach.
UsuńChoć widać skruchę w Tomku, to mi go nie żal. Zamiast najpierw pomyśleć i wyładować swój gniew choćby na łazience, to on bije żonę...
OdpowiedzUsuńA ona skąd mogła wiedzieć, że mężczyzna nie chce aby piła piwo przy małej? Mógł jej o tym powiedzieć zamiast uderzyć, myślę, że posłuchałaby go i następnym razem wzięłaby sok, zamiast procentów.
Sielanka już się skończyła jak widać, jestem bardzo ciekawa jak to się rozwinie dalej :)
amandiolabadeo.blogspot.com
Tak, posłuchałaby go i to nawet nie ze strachu przed nim, bo na chwilę obecną ona jeszcze nie boi się go aż tak. Tomek ma dobre wyjaśnienie dlaczego nie życzy sobie, by jego żona piła przy dziecku. Sądzę, że każda kobieta byłaby zdolna do takiego "poświęcenia" dla faceta, który jednak w dzieciństwie i młodości wiele przeszedł.
UsuńCzekałam na taki moment i jestem bardzo zadowolona. Ciekawi mnie co Paulina zrobi dalej. Obiecywała mu, że się z nim rozwiedzie jeśli jeszcze raz ją uderzy, choćby najlżej. Pierdyknął jej naprawdę mocno, a ona nawet policji nie wezwała. Faktycznie, miał na nią haka, jakby się uparł i by przebadali ich oboje alkomatem to jeszcze oboje mogliby małą stracić albo dorobić się jakiegoś kuratora czy asystenta rodziny, bo on agresywny, a ona pod wpływem.
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że Paula spotkała się z Klaudią, by się dowiedzieć jak tej się układa z Norbertem.
Faktycznie Paula nie zapomni o Norbercie tak do końca, on gdzieś tam jeszcze zaświta w tej opowieści nieraz :)
Usuń