„Intymnie”
Julia Kamińska napisała do
Daniela SMS-a przed południem, dwudziestego piątego sierpnia.
Pochwaliła się, że jest już po pisemnej poprawce z języka
angielskiego.
Ledwie co układał litery w
wyrazy, a te w zdania, dlatego chwilę trwało zanim zrozumiał
wiadomość, którą od niej otrzymał. Wszystkiemu winny był
alkohol. Zapił nie tylko wieczorem, ale także w nocy, niemal do
białego rana, dlatego teraz nie był tylko i wyłącznie na kacu,
ale był jeszcze pijany.
– Pisemny? – zdziwił się
na głos, kierując swoje słowa do leżącego obok niego czworonoga.
Czarno-biała Paskuda zerknęła
na swojego współlokatora dużymi oczami, a potem zwinęła się w
kłębek i ponownie zapadła w sen. Koty takie już były, traktowały
ludzi z wyższością i pupilka Lalentala niczym się pod tym
względem nie wyróżniała.
Daniel postanowił więc sam
poradzić sobie z odpowiedzią i zaczął wnikać głębiej w temat
poprawkowej matury. Dopytywał kiedy w takim razie będzie ustna
poprawka. Szybko poczuł wibracje zwiastujące, że Julia mu
odpisała. Okazało się, że ustnej wcale nie musiała poprawiać.
Wtedy był już po całości zaskoczony.
– Jak można zdać ustny, a
oblać pisemny? – pytał samego siebie, kierując kroki do
łazienki, by skorzystać z prysznica.
Zanim jednak wszedł do kabiny,
to zdecydował się na zatelefonowanie do niej. Dopytywał jak jej
poszło, ale nie chciała niczego zdradzać na odległość.
Zaproponowała spotkanie. Zgodził się, ale dla odmiany postanowił
zaprosić ją do siebie. Nie miał ochoty nigdzie wychodzić, więc
takie rozwiązanie wydało mu się idealnym.
Nie zdziwiło go wcale, że się
zgodziła. Tak naprawdę, to nie spodziewał się usłyszeć innej
odpowiedzi. Uznał, że to nawet słodkie, że trzy razy upewniała
się co do adresu, by uniknąć pomyłki i rozczarowania, gdyby
trafiła pod nieodpowiedni. Wszystko dokładnie jej wyjaśnił, nawet
poinstruował za jakim sklepem, w którą stronę ma skręcić, by
było najbliżej, a tym samym jak najszybciej. Potem odłożył
telefon na deskę klozetową i nagi wszedł pod strumień letniej
wody. Ledwie poczuł na sobie chłód orzeźwiającej cieczy, a
dzwonek przy drzwiach rozbrzmiał tak głośno, że skronie zdawały
się mu napuchnąć, a tym samym zaraz pęknąć.
– Cholera! – przeklął. –
Niemożliwe, by dotarła tu tak szybko – mówił dalej do siebie,
jednocześnie wciągając na nagi tyłek wyjęte z pralki, stare,
brudne i mocno znoszone dżinsy, z których nawet wcześniej nie
wyjął skórzanego paska.
Nie kłopotał się z zapinaniem
rozporka i pomimo że na wierzch wystawało odrobinę jego intymnego
owłosienia, to bez skrępowania otworzył drzwi. Do jego uszu ciągle
dobiegał szum wody, której nie zakręcił i tylko ten dźwięk
dawał mu poczucie rzeczywistości.
– Kornelia? – wyszeptał
ledwie zrozumiale. – Co tutaj robisz? – spytał niewysoką,
brązowowłosą piękność. – Skąd wiedziałaś, że tu jestem?
– Twoja mama – podała w
odpowiedzi. – Mamy rozmawiać na klatce?
Pokręcił głową i zrobił jej
na tyle miejsca, by mogła wejść do przedpokoju, a on móc zamknąć
drzwi.
Julia w tym czasie poprawiła
makijaż i ruszyła do mieszkania Daniela. Była zaskoczona, że
mężczyzna mieszka tak blisko niej, że wystarczyło tylko przejść
skrótami stworzonymi z zaciemnionych uliczek, by znaleźć się
przed jego blokiem.
Miała to szczęście, że
akurat jakiś starszy pan z psem wychodził z odpowiedniej klatki.
Pogłaskała nawet tego owczarka niemieckiego, jednocześnie łapiąc
za klamkę. Przywitała się, choć mężczyzny nie znała i wbiegła
schodami na drugie piętro. Miała już na widoku odpowiednie drzwi,
gdy te otworzyły się.
– Jesteś nienormalny! –
krzyknęła oburzona kobieta, której Julia nigdy wcześniej nie
widziała na oczy.
W pierwszej chwili pomyślała,
że pomyliła adresy, ale gdy zobaczyła za plecami kobiety Daniela,
to była pewna, że trafiła do odpowiedniego miejsca. Mężczyzna
zdawał się jednak jej nie zauważać.
– Idź już – polecił nieco
przygaszonym głosem.
Kamińska sądziła, że mówi
to do niej, ale on te słowa kierował do tej drugiej.
Kornelia ruszyła schodami w
dół, mijając Julię, nawet lekko ją potrącając.
– Przepraszam panią –
szepnęła szybko. – A ty nie możesz mi mówić za mnie czego chcę
i co będzie dla mnie lepsze! – wrzasnęła w kierunku Daniela, a
potem, zalewając się łzami, zbiegła schodami aż na parter.
Lalental wciągnął powietrze,
a następnie uformował z ust dzióbek i głośno je wypuścił,
jakby odetchnął, że ma to już za sobą. Julia odniosła wrażenie,
że zrobił to jakby teatralnie. Nie uszło jej uwadze jak skąpo
ubrany jest mężczyzna i to, że szklą mu się oczy.
– Cześć – przywitała się.
– Wejdź – zaprosił i
starał się uśmiechnąć. – Ta kobieta co ją mijałaś, to moja
siostra. Pokłóciliśmy się, zdradziła męża – oznajmił, gdyż
sądził, że ona oczekuje od niego jakiś wyjaśnień. Postanowił
więc rozwiać jej wątpliwości nim zacznie go o cokolwiek
wypytywać.
– Jesteś mokry i rozebrany –
zauważyła.
– Przeszkodziła mi w
prysznicu – odpowiedział, wciągając Julkę za rękę głębiej
do pomieszczenia. Zamknął za nią drzwi i to na dwa zamki. –
Myślę jednak, że to nic straconego. – Uśmiechnął się
przyjemnie, ale z nutką łobuzerstwa.
Poczuła się tak jakby ją
osaczył. Co prawda nie dotykał jej, ale ręce ułożył tak, że
jakby tylko chciał, to byłby w stanie ją objąć i zajęłoby mu
to dosłownie chwilę.
Ugiął lekko kolana i też się
nieco przychylił, na tyle, by móc bez problemu dotknąć jej ust
swoimi. Ledwo o nie trącił, a już się wycofał.
– Myślę jednak, że to nic
straconego. Teraz możemy wykąpać się razem – zaproponował i
nim zdążyła zaoponować, to już wisiała bezwiednie, przewieszona
przez jego jedno ramię.
Poczuła jego rękę tuż pod
pośladkami i zdążyła jedynie zamachać nogami, gdy spostrzegła
się, że są już w łazience. Postawił ją na ciemnych, niemal
czarnych płytkach, które kontrastowały z czerwonymi fugami.
Nie pytając o zdanie, chwycił
za brzeg jej koszulki na ramiączkach i sprawnie ją jej pozbawił.
Potem zabrał się za odpinanie dżinsów, które miała na sobie.
– Daniel, zwolnij! –
zawołała.
– Dlaczego? – zdziwił się.
Patrzył w jej oczy, a jednocześnie zsuwał z niej spodnie. Dotknął
nagich pośladków, zahaczając jednym palcem o gumkę stringów.
Położył na pupie pewnie obie dłonie i przyciągnął ją bliżej.
– To tylko wspólny prysznic, nic więcej – oznajmił. –
Rozbierz się – rozkazał, odsuwając się od niej.
Przysiadła na sedesie,
odkładając jego telefon na podłogę. Przez chwilę biła się z
myślami i zastanawiała jak się zachować, a on w tym czasie
zniknął w kabinie, wcześniej nie pozbawiając samego siebie
spodni.
– Znamy się prawie pięć
miesięcy, nie zgryzę cię, choć mam na to ochotę – zagaił. –
To będzie przyjemność dla nas obojga, obiecuję.
Tymi słowami skutecznie ją
przekonał. W myślach stwierdziła, że przecież ma już tyle lat,
że nie wypada jej zachowywać się jak dziewicy orleańskiej, pomimo
że przecież tak naprawdę dziewicą była.
– To tylko kąpiel –
powtarzała samej sobie w myślach, dla dodania otuchy.
Spodnie i sandałki zdjęła.
Postanowiła jednak pozostać w bieliźnie. Z początku to uszanował,
gdyż nic na to nie powiedział. Splótł swoje palce z jej i naparł
tak mocno, by uczyniła krok w tył. W ten sposób znaleźli się
dokładnie pod dużą deszczownicą i poczuli dokładnie tak, jakby
stali w letnim, przyjemnym deszczu.
Pierwszy raz była tak blisko
niemal nagiego mężczyzny. Zdecydowała się wypleść palce jednej
dłoni w delikatne owłosienie na jego torsie, poczuć tę miękkość.
Potem to samo uczyniła z drugą dłonią i sunęła obiema wyżej,
aż dotarła do jego policzków. Nie pozwolił jej jednak na
pocałunek. Chwycił za ramiona i szybko odwrócił.
Pisnęła przerażona.
– Spokojnie – wychrypiał
wprost do jej ucha. Objął tak, że dłonie zacisnął na białym,
mokrym staniku. Wcałował się w szyję. – Spokojnie –
powtórzył, gdy wyczuł jak drży. – Sprawię, że będzie cieplej
– zapowiedział i jedną dłonią zaczął operować przy dotykowym
panelu od prysznica.
Miał rację, teraz woda, która
na nich padała była bardzo gorąca, na tyle, że aż para zaczęła
unosić się do góry. Ich ubrania, te które mieli na sobie,
przemokły do ostatniej nitki. Trwali tak nieruchomo dłuższy czas,
aż w końcu Julia przestała drżeć.
– Nie zrobię nic. Uszanuję
każde twoje „nie” – wyjaśnił. – Jakby co, to krzycz.
Przyłożył usta do jej łopatki
i starał się jak tylko umiał, by się rozluźniła. Podążał
coraz niżej, na wielu fragmentach jej ciała pozostawiając
pocałunki. Nie ominął też jednego z pośladków. Kiedy wracał do
góry i ponownie stawał na równe nogi, to jego dłoń sunęła po
wnętrzu jej uda tak długo, aż całkiem zakryła jej kobiecość.
Środkowy palec wsunął do jej wnętrza, sprawnie omijając
sznureczek wchodzący w pupę.
– Nie zabezpieczam się –
upomniała go szybko, nie chcąc by się rozgrzał, a potem zawiódł,
gdyby się okazało, że akurat nie ma w domu prezerwatywy.
Wyłapał w brzmieniu tych słów
specyficzne drganie. Zrozumiał, że się boi albo stresuje.
– Nie będziemy się kochać –
poinformował. – Chcę tylko czuć twoją bliskość, mieć cię
przy sobie.
Uspokoił ją na tyle, że
zdecydowała się odwrócić. Ponownie jednak nie pozwolił jej na
pocałunek. Odchylił głowę i stanął na palcach, byleby nie
dosięgnęła do ust.
– Tyle mi wystarczy –
oznajmił. – Wytrzyj się, ręczniki schowane za drzwiami ażurowymi
– dodał, wychodząc z kabiny w ciężkich, ociekających wodą
dżinsach. Wskazał na szafę, o której wcześniej wspomniał.
Pozbył się spodni dopiero w
sypialni, gdzie szybko zaciągnął na tyłek slipy i popielate
dresy.
Julia natomiast oniemiała, nie
spodziewała się takiego zakończenia. Pośpiesznie więc udała się
za nim, wcześniej okrywając swoje ciało dużym, czarnym
ręcznikiem. Nie odważyła się jednak pozbyć bielizny.
– Co to miało znaczyć? –
zapytała.
Zaskoczyła ją ciemność i on,
stojący na środku, przy stole i zapalający świece. Małe
podgrzewacze rozstawione były na całym stole i także na parapecie.
– To? – spytał z
zapalniczką w dłoni. – Tworzę klimat do naszego obiadu –
oznajmił.
Domyśliła się, że musiał
opuścić zewnętrzne rolety, skoro osiągnął aż taki efekt,
zupełnie jakby była noc i to jedna z najciemniejszych, najbardziej
mrocznych, bezgwiezdnych.
– Nie chcę cię wykorzystać
– dodał. – Domyśliłem się, że... Nie było nikogo przede
mną, który by cię tak dotykał, prawda? – dopytywał, zbliżając
się do niej.
– Tak – przytaknęła,
czując jak policzki płonął.
– Zgrzeję coś na szybko, a
ty... przebierz się – polecił i wskazał na rozsuwaną szafę. –
Możesz wziąć coś mojego. Spodenki są po lewo, na dole, a
koszulki i koszule są na wieszakach.
Mając jego pozwolenie,
postanowiła się rozgościć. Szybko się ubrała, nieco przy tym
szperając, czy czasami nie ma w szafie jakiś damskich łaszków, a
potem zaczęła zachodzić w myśl co uczynić z mokrymi stringami i
stanikiem.
Daniel wrócił do pokoju,
niosąc z sobą dwa talerze z przygotowanym na szybko spaghetti,
wegetariańskim. Nie podał do posiłku łyżek, jedynie widelce.
– Wybierz wino. – Wskazał
na stojak, na którym mieściło się kilkanaście butelek. – A ja
to wysuszę. – Wyrwał z jej dłoni bieliznę i poszedł z nią do
łazienki. – Cholera, nie mam tu suszarki – przypomniał samemu
sobie szeptem i zdecydował się na rozwieszenie ubrań dziewczyny na
prowizorycznej, małej, plastikowej suszarce.
Jej bluzka i spodnie także były
mokre, gdyż zalała je woda. Taki był efekt niezamknięcia
szklanych drzwi kabiny.
– Wybrałaś wino? –
dopytywał, niosąc z sobą otwieracz.
Uśmiechał się od ucha do
ucha, gdyż w jego bokserkach w kratę i męskiej, o wiele za dużej,
granatowej koszuli wyglądała zabawnie, ale i seksownie.
Zanim napełnił jej kieliszek,
to jednak zapytał:
– I jak ci poszła matura? Bo
nie wiem czy od razu polać, czy najpierw przylać.
– Przylać?
– Przez kolano. – Puścił
do niej oczko i zdecydował się jednak nalać czerwonej cieczy do
dużego, przezroczystego kieliszka, stojącego na cienkiej, czarnej
nóżce. – A gdzie Elvis?
– Został w domu. Pamiętałam,
że masz kota.
– Ach tak. Paskuda! –
zawołał, potem zagwizdał, a zwierzę, jak na komendę, znalazło
się przy jego nodze i zaczęło ocierać oraz łasić. –
Przedstawiam ci moją dziewczynkę – oznajmił, biorąc grubego
czworonoga na ręce i wciskając go na kolana Julki.
Ze śmiałością pogłaskała
mruczące stworzonko, które co jakiś czas kukało na pełne
talerze, z nadzieją, że i dla niej się coś ostanie.
Tamten dzień i noc, były dla
Julii wyjątkowe. Spędziła je z Danielem i było doskonale. Nie
kochali się, ani nie pocałowali z języczkiem, ale dotykał ją, co
prawda już nie tak erotycznie jak pod prysznicem, ale pieścił
opuszkami i słowami, zarówno podczas obiadu, tańca, jak i potem,
gdy leżeli przytuleni na dużym łóżku, przywodzącym na myśl te
małżeńskie łoża z filmów i seriali.
To wtedy wyznała mu, że się w
nim zakochuje. Przyznała się do tego, że właściwie to jest już
w nim po uszy zadłużona. A następnego dnia, gdy chciała się do
niego dodzwonić, by powiedzieć mu kilka ciepłych słów na
dobranoc, to powitała ją automatyczna poczta głosowa. To samo
miało miejsce kolejnego dnia i następnego również.
Fajnie, że Julka jest taka sympatyczna - lubie takie osoby, które mówią dzień dobry nawet obcym i są przyjaźnie nastawione. To takie urocze, od razu poprawia się humor, kiedy ma się styczność z kimś takim. Daniel to przeciwieństwo - wydaje mi się być strasznym lekkoduchem.
OdpowiedzUsuńNo i się stało, wpadła jak mucha w pajęczyne, a ten zwiał, słysząc o tym, że się w nim zakochuje - i tu szanuje, że dalej się nią nie bawił, chociaż takie milczenie jest nie fair i szczeniackie, mógł to załatwić inaczej.
Myślę, że Daniel się bal to załatwić inaczej. On chciał by Julia zaangażowała się z nim w romans, a nie w związek.
Usuń