„Aktorka”
Paulina była dobrą aktorką.
Nie izolowała się, wręcz przeciwnie – otaczała ludźmi – ale
pomimo tego nikt z jej otoczenia nawet nie domyślał się, że ta
uśmiechnięta, wygadana, żartobliwa dziewczyna może być ofiarą
przemocy domowej. Jej koledzy i koleżanki ze szkoły co najwyżej
dostrzegali, że jest przemęczona, że wygląda na niewyspaną.
Znali powód jej zmęczenia, a tego dnia zobaczyli go na własne
oczy. Głośno żartowali że powody są dwa – córka i mąż.
– Emilka pewnie płacze
nocami, a Tomek doprowadza do tego, że nocami krzyczysz – żartował
Szymon, jeden z trójki panów, którzy podjęli się nauki w
kierunku uważanym za babski. Każdy bowiem słyszał o opiekunkach
dla dzieci, ale niewielu o opiekunach.
Paula słysząc żarty Szymka,
uśmiechała się i zbywała temat lub, gdy miała dobry humor, to
ciągnęła go dalej. Narzekała na niesypiającą córkę i chwaliła
się mężem, jego zdolnościami w łóżku. Tematy powszechnie
uważane za tabu nie krępowały jej. Nie była z tych co oblewały
się rumieńcem na każdą, nawet najmniejszą wzmiankę o seksie.
Lekcje dobiegły końca i
Paulina w towarzystwie Szymona oraz dwóch koleżanek wyszła na
zewnątrz. Padał śnieg, pierwszy tego roku. Już mieli się
rozdzielić i każdy miał pójść w swoją stronę, gdy podszedł
Tomek, pchając przed sobą wózek. Cała czwórka, włącznie z
Pauliną zaczęła zaglądać do gondoli. Emila nie spała,
obserwowała świat. Chwile, w których miała otwarte oczy, ale
zamkniętą buzie były rzadkością. Zazwyczaj, gdy nie spała, to
płakała, pomimo że niczego jej nie brakowało.
Tomasz przywitał się z
przyjaciółmi Pauliny podaniem ręki. Zaproponował, by kiedyś do
nich wpadli, gdy będą mieli wolną chwilę. Wspominał coś o
grillu jak tylko zrobi się cieplej, ale Paulina całkiem nie
rozumiała, gdzie on chce tego grilla zorganizować, no bo przecież
nie było możliwości, by pichcił kiełbaski na balkonie.
Kiedy wszyscy rozeszli się już
w swoje strony, a Paulina z Tomkiem i małą Emilką udali się w
kierunku swojego mieszkania, to nastało niewygodne, nieprzyjemne
milczenie. Paulina zdecydowała się je przerwać, słowami:
– Niepotrzebnie się
fatygowałeś.
– Chciałem zabrać małą na
spacer – odparł całkiem szczerze.
– Mogłeś iść w każdym
innym kierunku, ale nie, ty musiałeś pojawić się tutaj, pod moją
szkołą, by sprawić co robię i z kim.
– Znowu chcesz się kłócić?
– Na pięści nie mam z tobą
szans – rzuciła z odrazą i chwyciła za rączkę wózka, dając
mężowi do zrozumienia, że ona poprowadzi.
– Przykro mi, że tak wyszło
– powiedział w taki sposób, jakby miał pewność, że te słowa
coś zmienią, że coś naprawią.
– Zawsze jest ci przykro, a
potem robisz to samo.
– Czy to źle, że nie chcę
byś piła przy niej? – zapytał, nerwowo wskazując dłonią na
córkę.
– Już tobą szasta? –
zdziwiła się. – Coraz mniej ci trzeba, by stracić równowagę –
zauważyła. Przystanęła. – Pierdolnij mi na ulicy, będę miała
świadków! – zachęciła głośniej niż miała w zamiarze.
Emilka zaczęła kwilić, jakby
wyczuwała jakąś negatywną energię bijącą od jej młodych
rodziców. Tomek chciał ją wziąć na ręce, ale Paulina mu nie
pozwoliła. Odepchnęła go.
– Co ty, kurwa, robisz? –
zapytał niemal szeptem, zdając sobie sprawę z tego, że mijają
ich przechodnie. Nie chciał czynić z siebie i żony widowiska.
– Sama się nią zajmę. W
nocy też sobie poradziłam sama – wypomniała.
– Nie chciałaś mojej pomocy
– przypomniał.
– A od kiedy słuchasz tego co
mówię? – Wzruszyła ramionami, a potem wzięła córkę na ręce.
– Jeśli potrzebowałaś
pomocy, oczekiwałaś jej lub chciałaś się wyspać, to mogłaś
powiedzieć. Mogłaś mi ją przynieść, obudzić mnie. Zrobiłaś
jak chciałaś, a teraz masz pretensję!? – nie rozumiał i
wskazywały na to gesty oraz ton jakim wypowiadał zdania.
Niespodziewanie ktoś powiedział
im „cześć”. Chórem odpowiedzieli, a potem dopiero zauważyli
komu. Minął ich Norbert. Obojgu zrobiło się więc głupio.
Świadomi bowiem byli tego, że stoją na środku chodnika i niewiele
im brakuje, by zacząć się na siebie wzajemnie wydzierać.
Tomek chwycił za rączkę wózka
i ruszył do przodu. Nawet nie zważał na to czy Paulina z małą
idzie za nim czy obok niego. Miał dość. Sytuacja zaczęła go
przerastać, a jego idealna rodzina, dla której stworzył poukładany
świat przestawała być idealna. Nawet ten świat, jakby był z
nietrwałych materiałów, zaczynał się kruszyć, wyniszczać.
Nadeszły urodziny Pauliny. Tak
jak z Iwoną planowali, przygotowali dla niej przyjęcie
niespodziankę. Bartuś uparł się, by dla wszystkich zrobić
czapeczki z kolorowego, błyszczącego papieru. Nawet dla Batmana
jedną przygotował, ale po kilku próbach założenia mu jej, Tomek
z Michałem zwrócili mu uwagę, by przestał drażnić kota.
Nastraszyli go, że Batman może się udusić, gdy gumka za mocno
zaciśnie się wokół jego szyi. Nie sprawdzał czy wujkowie mają
rację, uwierzył im na słowo, by nie narażać swojego pupila na
niebezpieczeństwo.
Tomek otworzył szampana, a
Paulina zabrała się za rozpakowywanie prezentów. Kartkę od Tusia
postawiła w honorowym miejscu, przy telewizorze, a różową kopertę
z nakleją kolorowego samochodu i napisem „zdaj w końcu prawo
jazdy” odłożyła do szuflady. Do jej środka zajrzała dopiero
wieczorem, przed kąpielą. Była tam kwota równa pięciu egzaminom.
Zaśmiała się, mówiąc pod nosem:
– Ale we mnie wierzą.
Wyczuła ruch za swoimi plecami
i muśnięcie na ramieniu, następnie w okolicy karku. Tomek oplótł
ją rękoma wokół talii. Spięła się. Szybko chwyciła za jego
nadgarstki i rozłożyła ręce na boki.
– Idę do wanny zanim woda się
przeleje – wyjaśniła, umykając mu.
Wyjaśnienie może i było
dobre, z pewnością było wiarygodne, ale Tomaszowi nie wystarczyło.
Wszedł do łazienki, gdzie jego żona siedziała na zamkniętej
muszli klozetowej i trzymała się dłońmi za głowę. Podniosła na
niego wzrok. Obserwowała jak podchodzi do wanny i sięga kurków.
– Woda się przeleje, co? –
zapytał, odkręcając je.
– Myślałam, że się nalewa.
– Jasne – syknął nie
dowierzając.
– Wyjdź – poleciła, nie
mając ochoty na grę słów ani na żadną, nawet najmniejszą
potyczkę.
– Mam dość spania na kanapie
– zakomunikował.
– Sam do tego doprowadziłeś.
– Pewnie masz rację.
– Nie „pewnie”, tylko
„mam”! – stawiała na swoim w nieco agresywny sposób.
– Nie możesz się gniewać i
zgrywać obrażonej do usranej śmierci, a jeśli masz taki zamiar,
to może od razu lepiej złóż papiery rozwodowe.
– Potrzebuję czasu –
oznajmiła i chciała, by zrozumiał to dokładnie tak jak ona to
rozumiała.
Paulina nie chciała się
rozwodzić z mężem. Mieli dom, a to krótkie, ledwie trzyliterowe
słowo mieściło w sobie ich dwoje, ich wspólne mieszkanie,
przeszłość, każdą wycieczkę na jakiej byli, wszystkie
sprzeczki, podniesione głosy, krzyki w ekstazie, uniesienia, gdy
brakowało tchu i co najważniejsze, to słowo zawierało też w
sobie Emilkę, ich córkę. Tego wszystkiego było za dużo, by
przerywać to przez kłótnie, policzek, kaprys... przez jeden
incydent. Paula wiedziała, że to nie był pierwszy raz, pamiętała
wszystkie poprzednie, ale wolała się łudzić i samą siebie
przekonywać, że to minie, że przestanie odczuwać wstręt do
własnego męża, że nie będzie nachodziło ją odrętwienie w
chwili, gdy on staje za jej plecami.
Tomek jej „potrzebuję czasu”
zrozumiał zupełnie inaczej. Zrozumiał te słowa dokładnie tak jak
chciał je rozumieć, tak jak mu było wygodniej i od razu
zakomunikował to żonie.
– W takim razie weź kąpiel,
zrelaksuj się ile potrzebujesz, a potem mnie zawołaj. Mam nadzieję,
że ta godzinka czy nawet dwie, to wystarczający czas, taki jakiego
potrzebujesz – powiedział, a potem wyszedł, cicho zamykając za
sobą drzwi łazienki.
Nadrabianie rozdziałów zajęło mi więcej czasu, niż się spodziewałam. Zamierzałam czytać na telefonie w autobusie czy pociągu, ale reklamy na blogu mi to uniemożliwiły, więc ostatecznie czytałam tylko, gdy miałam dostęp do komputera.
OdpowiedzUsuńMiałam do nadrobienia jakieś 15 rozdziałów, więc trudno mi każdy z nich skomentować dokładnie. Po pierwsze myślę, że spontaniczny ślub w przypadku Pauliny był naprawdę złą decyzją, skoro już wcześniej Tomek pokazał, że potrafi być agresywny. Wiadomo, że jednak od męża trudniej odejść, niby można złożyć papiery rozwodowe, ale to jednak trudniejsze niż, kiedy po prostu można spakować się i odejść. Obawiam się, że teraz, kiedy urodziła się Emilka, Paulina nie zostawi Tomka, sądząc, ze lepiej, żeby córka żyła w pełnej rodzinie. Co oczywiście jest głupotą, bo jakie dziecko chciałoby dorastać w rodzinie, w której matka boi się napadów złości swojego męża. Poza tym może póki co Emilki nie bije, ale sam ten wybuch złości na Bartka, który miał miejsce w jednym z poprzednich rozdziałów, pokazuje, że w stosunku do córki może być równie agresywny co względem żony.
Myślę też, że Paula będzie odwlekała decyzję o odejściu albo w ogóle jej nie podejmie ze względu na to, że Tomek nie jest agresywny cały czas. Zresztą to rzadko wygląda tak jak w wyobrażeniach o bijącym mężu - te chwile kiedy podnosi rękę na żonę przeplatane są momentami czułości, przepraszania i zapewnień, że to się więcej nie powtórzy. Nie dość, że takie zachowanie nieźle może namieszać Pauli w głowie, to jeszcze daje jej podstawę, by naiwnie wierzyć, że może to rzeczywiście ostatni raz.
Cieszę się, że Paulina zaczęła wreszcie dostrzegać, że Tomek naprawdę nie panuje nad emocjami i że to nie jest niewinne "tylko raz mnie uderzył, każdemu się zdarza". Pytanie tylko, czy cokolwiek z tym zrobi.
Pozdrawiam
j-majkowska
Majka, zawsze mam ochotę zwracać się do Ciebie Majka, tak trochę po nazwisku. Ubzdurałem sobie po prostu, że tak masz na imię. Tak więc, Asiu, zawsze możesz czytać mnie na wattpadzie, tam nie ma reklam, a ja jednak z niego nie zrezygnowałem. Choć nie wiem czy te reklamy są takie natrętne, to tylko 5 sekund i przejście do linku. Chyba, że na Twoim telefonie widać to jakoś inaczej.
UsuńMyślę że trudność odejścia nie zależy od papierka, chyba że to papierek na wspólny kredyt. Odejście od chłopaka czy męża jest tak samo proste, gdy nie ma uczuć, dobrych dni. Ten kat ma jednak zalety, cholernie dużo zalet, przez co trudno go zostawić, zwłaszcza, że on też nieświadomie jest świetnym manipulatorem.
Faktycznie, uniósł się na Bartka, gdy ten był niegrzeczny. Na dzieci też będzie się unosił, ale do tego jeszcze daleko. Paulina też długi czas będzie ukrywała przed dziećmi, że mąż ją bije. Będzie to ukrywała przed wszystkimi.
Tomek nie obiecuję jakoś szczególnie poprawy, nie przeprasza też jakoś bardzo, ale są przerwy od jego agresji, będą nawet przerwy dlugotrwałe - roczne, dwuletnie.
Pozdrawiam :-)
Na moim telefonie w ogóle nie ma możliwości przejścia z reklamy do linku. Dziwne, bo chyba nikt inny nie ma takiego problemu. Na komputerze wszystko działa normalnie - czekam 5 sekund i mogę czytać. Ale i tak przerzuciłam się na wattpada, bo tam najwygodniej się czyta.
UsuńJak obserwuję niektórych ludzi, to wydaje mi się, że jednak ślub jest taką psychiczną barierą. Dla mnie to głupota spędzać całe życie z kimś, kto nie kocha czy bije. A jednak naprawdę dużo jest osób, które myślą "No jak to tak odejść? Przecież to tyle lat razem spędzonych, po ślubie i jeszcze dzieci, wspólny dom i samochód. No przecież tak się nie da". A jak Tomek do tego nie jest takim stereotypowym mężem, który bije swoją żonę, tylko jednocześnie potrafi być też czasem czuły i się o nią troszczyć, to może być jeszcze trudniej. Zresztą po ostatnich zdaniach, które napisałeś, sądzę, że Paulina nie zostawi Tomka.
Ja jakoś do Wattpada nie mogę się przekonać. Ludzie tam bardzo biorą wszystko do siebie. Ja jakoś nie wyobrażam sobie brać do siebie tego, że ktoś krytykuje Paulinę. Faktycznie, to ona jest ofiarą w tym związku, ale jak każdy człowiek to zlepek różnych cech charakteru i zachowań tworzący jej osobowość, która nie każdemu musi przypaść do gustu.
UsuńOstatnio nic w ogóle nie czytuję, bo nie mam czasu, ale za niedługo planuję powrócić i do kontynuowania swoich opowiadań i do czytania innych.
Ślub i bariera... Z punktu widzenia tradycjonalisty i katolika, dla mnie ślub miał duże znaczenie, przynajmniej ten ostatni, ale brałem go jako dorosły człowiek, a nie dwudziestoletni gówniarz. Dla mojej żony było to zupełnie coś innego niż dla mnie, jest młodsza, nie jest szczególnie wierząca. Jednak odbijając od ślubu, jestem zdania, że jak z kimś być, nawet bez ślubu, ale mieszkać razem, mieć dzieci, odkładać pieniądze na wspólne konto, czy spędzać z sobą większość nocy nie na próżnowaniu, jednak też ma jakieś znaczenie, kto wie czy nie większe niż ślub, bo to dla wielu tylko papier. Dziś żyjemy w czasach, gdy nic nie naprawiamy, jesteśmy nauczeni kupowania nowego i to samo robimy z relacjami, z dziećmi, żonami, mężami. Głupota. Gdy nie ma wyjścia i związek niszczy, to tak, trzeba się rozstać, ale jak jest szansa na naprawę czegoś, to trzeba próbować, bo za niedługo będzie tak, że każdy jeden incydent będzie się równał odejściem drugiej osoby i wydaje mi się, że wtedy będzie koniec świata. Już mamy coraz więcej dzieci z niepełnych rodzin. Pytanie jakie one potem założą rodziny, jak nie mają wzorców, nawet tych złych, których nie musieliby powielać, ale mogłyby im pokazać jak nie postępować. Życie bez wzorców ojca, matki, babki, dziadka, rodziny jest gorsze niż życie z tymi wzorcami negatywnymi.
Bo ci stereotypowi mężowie to wymysł hooliwoodzkich filmów i babskich czasopism. Bardzo mało facetów bije ciągle i ciągle i z byle powodu. Takich najłatwiej rzucać, bo przy nich moim zdaniem nic takiej kobiety już nie trzyma. Przy Tomku jednak Paulinę coś trzyma.
Zawsze może go zostawić po latach. Nie jest powiedziane, że będą razem do śmierci.
Rozpisałem się, ale dawno mnie nie było, więc nawet na odpisywanie na komentarze nabrałem wenę.
Czekam niecierpliwie co będzie dalej. Pozdrawiam Kama
OdpowiedzUsuńJa za to czekam niecierpliwie aż będę miał chwilę czasu, by to dalej opublikować. Pozdrawiam.
UsuńHey, ho! Skomentuję za trzy rozdziały, jeśli wolno.
OdpowiedzUsuńW zasadzie mam mieszane uczucia, co do Pauli i jej picia przy tak malutkim dziecku. Z jednej strony nie widzę nic złego w jednym wypitym piwie, które ma mało procent, ale z drugiej strony mogłaby się powstrzymać. Pod opieką ma jednak niemowlaka. Może co innego, gdyby boje rodziców było i jedno z nich wypiło, ale tak...? Nie jestem przekonana. Może dlatego, ze wiele razy słyszę, że coś się dziecku stało, bo rodzic był pod wpływem albo przez alkohol skrzywdził dziecko.
Jednak to, co zrobił potem Tomaszek... zdzieliłabym go rozgrzaną patelnią kilka razy po łbie!! Co za skończony sukinsyn!! Dobra, rozumiem. Miał prawo się wkurzyć. Też bym się trochę zdenerwowała, gdyby mój mąż poszedł z dzieckiem i wypił piwo, ale do jasnej cholery kto mu dał prawo do duszenia swojej żony?!! Jemu ewidentnie potrzeba ostrego wpierdolu. Niech się kurwa ogarnie chłop, bo w końcu się przeliczy. To nie tak, że stoję po stronie Pauli. No niby po części tak, chociaż ona też mnie wkurza niemiłosiernie. Ale Bordych to jakiś śmiech na sali. Kto mu pozwolił? Co on sobie myśli? Pan i wielki władca? Może rozkazywać? Może krzyczeć, bić i dusić, bo co? Bo coś mu się nie spodoba? Bo zamiast porozmawiać, jak normalny człowiek to woli przypierdolić żonce, bo jest nieposłuszna. A potem wielki foch, bo Paula nie spojrzała nawet na niego i poczuł jej chłód. No biedactwo!! Jak ona tak śmiała? Nie chciał jej jeszcze poprawić drugiego policzka? Wyrzuty sumienia? Niech sobie je wyrzuci do kosza na śmierci, a nie. Biedny. O matko. Może jeszcze rączkę mu opatrzyć powinna? Niech lepiej idzie do lekarza i zrobi coś ze swoją agresją, nim całkowicie zniszczy komuś życie. Inaczej ktoś zniszczy jemu i bardzo bym chciała, by ktoś w końcu mu pokazał, że jest żadnym panem, co może rozkazywać, bo COŚ MU SIĘ NIE SPODOBAŁO!! Miał okropnie w domu? Trauma z dzieciństwa? No i co z tego? To nie tłumaczy jego zachowania. Też mam wiele traum, też miałam w domu przykłady okropnego zachowania, no i co z tego? Mam swój rozum. Pracuje nad sobą. Owszem, wady mam, mam czasem ostry charakter, ale do jasnej cholery nauczyłam się panować nad sobą. Co to za wymówka, że jego matka piła i ma złe wspomnienia? To co, teraz każda kobieta, która wypije zaraz jest alkoholiczką? Sory, ale aż się wkurwiłam, bo w tym momencie Tomek przypomniał mi kogoś z życia i po prostu wiem, jak działa myślenie takiej osoby. I to jest po prostu wkurwiające. Bo to człowiek, który uważa się za wielkiego pana. On ciężko zarabia, niby pomaga, zrobi to tam siam itp. itd., ale w zamian za to chce posłuszeństwa, a jak nie to wpierdol. Wielki mi król, od siedmiu boleści. -.- Jeszcze to wyśmiewanie się, gdy Paula chciała zadzwonić na policję... gbsiusiudrgbisgbuis - inaczej nie potrafię opisać mojej złości, bo po prostu rzuciłabym się na tego człowieka i własnymi rękoma wydłubała mu oczy i skopała dupe. Nienawidzę takich ludzi. Naprawdę nienawidzę, brzydzę się nimi i gardzę. Są okropni i przy takich osobach po prostu nie panuje nad sobą i włącza się moja chęć mordu. Oczywiście, ja wiem, że to postać jest specjalnie tak wykreowana. Wychodzi Ci z tym bardzo dobrze, ale po prostu no wiesz... to jest mój stosunek do bohatera.
Pauli też nie chcę bronić, bo głupia dziewucha. Zamiast spierdzielać od gnoja, to jeszcze go usprawiedliwia i zakrywa. Szczerze mówiąc aż trochę się bałam o nią, gdy stawiała się Bordychowi, bo o dziwo nie chciałam, aby znowu za nic oberwała. Ale tu daje jej plusa. Chociaż powinna zabrać dziecko i uciec do matki. A swoją drogą Iwona też lepsza nie jest. Nie wiem czy ślepa czy nie chce się wtrącać, chociaż moim zdaniem powinna. Widzi, że coś się dzieje. Kłótnie w małżeństwie to oczywista sprawa, ale... to matka. Przecież matka czuje i widzi, że coś jest nie tak. Nie wiem, jak można nie zareagować. W tym wszystkim najbardziej szkoda mi dziecka. Ono nie jest niczemu winne, a wszystkie złe emocje spadają na nią. :( Jak przeczytałam, że i ją ma Tomek bić to po prostu...wyjdę z siebie chyba. XD
Akurat Iwony nie oceniałbym tak surowo, bo to nie jest tak, że ona boi się wtrącić. Ta kobieta naprawdę nie podejrzewa, że jej córka może być bita przez męża.
UsuńMam nadzieję, że nie zrozumiesz mnie źle. Bardzo podoba mi się ten opek. Ma ciekawą fabułę. Głównie przez temat, aż mi się przypomina film z J.Lo "Nigdy więcej". Nie wiem, jak to się u Ciebie skończy. Nie liczę na happy end, bo w życiu nie zawsze ma się to szczęśliwe zakończenie. Po prostu nie lubię takich sukinsynów jakim jest Tomek. Niby ma też jakieś zalety, ale jego wady wszystko przyćmiewają. Nie jestem też po stronie Pauli. Nie przepadam za nią. Mogę rzeczy, że chyba trzymam stronę Emilki, bo na razie nic nie zrobiła złego. XD
OdpowiedzUsuńMusiałam podzielić, bo mi się nie zmieściło w jednym... -.-
Życzę weny i mnóstwa czasu na skończenie tej serii!!
Pozdrawiam!
Pomimo że dużo Tomaszowi dałem od siebie, to nie jestem zły o Twój komentarz, bo niby o co mam być zły? O to, że masz własne zdanie na temat postaci i nie boisz się go wyrażać? Ja tam zawsze ceniłem takich czytelników. Rozumiem też, że kogoś może zdenerwować Tomasz, zwłaszcza, gdy znają podobnego typa w realu. Najmocniej jednak wkurza, że przemoc wobec kobiet nie jest tylko fikcją literacką. To się dzieje w życiu naprawdę, są tacy Tomkowie - manipulatorzy i agresorzy - i są takie Pauliny - bierne, pozwalające sobie na takie traktowanie.
UsuńWiem, niestety wiem, że są takie osoby jak Tomasz w rzeczywistości i ciężko w ogóle z nimi normalnie nawet porozmawiać. Nie wiem czy na takich jest jakiś sposób, poza ich bronią własną. Część ludzi dobrze ukrywa to, co się dzieje w domu, że czasem inni się dziwią. Czasem nawet twierdzą, że ktoś kłamie, no bo jak? Przecież idealne małżeństwo. A po niektórych widać, widać, co robią. Najgorsze jest to, że osoby pokroju Tomka czują się wielkimi władcami i myślą, że mogą wszystko. A do tego ich kobiety zastraszane, manipulowane oraz teoretycznie uzależnione od swoich partnerów dalej są z nimi. Nawet jak człowiek wyciąga to takich osób pomocną dłoń. Najważniejsze to po prostu chcieć wyjść z tego bagna. Inaczej chyba nie wiem czy się da takiej osobie pomóc, bo zawsze może potem wrócić do swojego oprawcy.
UsuńHa ha ha, godzinka, czy dwie, to wystarczający czas według pana Bordycha, żeby żona się zrelaksowała i przestała czuć do niego wstręt po tym jak ją potraktował i to mówiąc szczerze nie po raz pierwszy. Rozbawił mnie normalnie do łez Tomaszek, ale tak to już jest, że każdy to co chce to słyszy i rozumie, to co jemu pasuje i zdaje mi się, że Tomasz jest w tym mistrzem.
OdpowiedzUsuńFaktycznie Paulina to niezła aktorka, robi wszystko, żeby jej koledzy nie zorientowali się jak jest naprawdę w jej małżeństwie. Okłamuje wszystkich naokoło i przy okazji samą siebie, bo żal jej tych dobrych chwil, które razem spędzili.
Ciekawa jestem, czy Tomek przyszedł z małą pod szkołę Pauli, bo chciał jakoś się z nią pogodzić i załagodzić sytuację, czy tak jak powiedziała Paula przyszedł, bo z zazdrości postanowił sprawdzić co robi żona.
Z jednej strony uważam, że Paula źle robi pozwalając mężowi na takie zachowanie, a z drugiej myślę, że niepotrzebnie kłóciła się z nim na ulicy, bo to moim zdaniem najmniej odpowiednie miejsce do wyjaśniania sobie takich spraw.
No i znowu Tomaszek stara się być najlepszym z mężów, zorganizował żonie urodziny, jak to miło z jego strony, normalnie tylko i wyłącznie chwalić takiego męża, no gdyby jeszcze nie miał swoich odlotów wskutek których dochodzi do rękoczynów, to naprawdę bym go pochwaliła, a tak to cały czas odnoszę wrażenie, ze z jego strony to zwyczajna pokazówka.
Myślę, że Paulina robi to co większość kobiet. Wy lubicie błyszczeć przed innymi,, więc raczej nie mówicie o tym co spotyka was złego. W rozmowach z koleżankami chwalicie się osiągnięciami dzieciaków, rodzinnymi wakacjami, remontem kuchni.
UsuńTylko Paulina ma z Tomaszem szanse jedynie w starciu na ulicy, gdy są w pobliżu osoby trzecie. W domu, sam na sam, nie ma z nim szans.
A więc jestem na bieżąco z Pauliną, co mnie cieszy, ale i trochę irytuje, bo już nie ma więcej rozdziałów. A pragnę się dowiedzieć, jak zakończy się historia Pauliny. Czy kobieta wciąż się opamięta i odejdzie od Tomasza? Wiedziałam, że dla Pauli będzie trudno podjąć tę decyzję, ze względu na to, co razem wcześniej przeszli, no i jest jeszcze Emilka - choć, tak jak mi odpowiedziałeś, dla dobra dziecka jednak powinna odejść od męża. Dlatego rozumiem, czemu potrzebuje czasu na przemyślenia. A Tomek najwidoczniej wierzy, że parę godzin w ciepłej kąpieli wystarczy, aby wszystko przemyślała. Ach, irytuje mnie już ten Tomek tym swoim zachowaniem :(
OdpowiedzUsuńTaka mała uwaga odnoście "donośnych" zdań pytających.
Przykład:
"Zrobiłaś jak chciałaś, a teraz masz pretensję!?" - najpierw wstawia się pytajnik, potem wykrzyknik :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Wszystko zależy od tego czy zdanie jest bardziej pytaniem czy wykrzyknieniem. "!?" nie jest wcale błędnym zapisem :-)
UsuńUwaga! Napiszę coś głupiego, ale szczerego! Nie dziwię się Tomkowi, że chce sypiać z żoną. Facet potrzebuje seksu, każdy jeden. On woli wymusić to na niej, niż zapłacić za prostytutkę czy poszukać kochanki na jeden raz. Zastanawiam się jak postąpi Paulina. Myślę, że mu się odda, bo dałeś mu już łatkę damskiego boksera, być może też faceta, który będzie się znęcał także nad dziećmi. Wątpię więc byś pozwolił mu jeszcze na bycie niewiernym mężem, a jakby kobieta odmawiała w nieskończoność, to w końcu do niewierności ze strony męża by doszło - zawsze tak to działa.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się za to w Pauli to, że zaczęła w końcu dostrzegać, że to nie jest jeden raz, że to kolejny, że Tomek się nie zmienia, a jego poczucie winy to chwila, a potem jest to samo i przy najmniejszym jej błędzie jest jej wymierzany z jego strony policzek - to się stało już regułą, a teraz do tego doszło jeszcze podduszanie. Obawiam się, że za kilka rozdziałów zacznie ją lać pasem albo pięścią, albo nawet kopać.
Najbardziej jednak podobało mi się to co napisałeś na początku. Z opisu wynika, że po Pauli nikt się nie spodziewa, że jest ofiarą przemocy domowej. Często tak jest. Jeśli w naszym gronie jest dziewczyna wygadana, uśmiechnięta, żartobliwa, otwarta na wszelkie tematy i taka co czasami jest zła, przygnębiona, zaniedbana, to ta druga jest szczera, a ta pierwsza gra, ta pierwsza coś ukrywa, w jakiś sposób cierpi. Oczywiście nie jest to regułą, ale często po alkoholiczkach nie widać, że piją, po tych co są bite, nie widać, że są bite.
Nie zawsze to tak działa, że niezgoda na seks przez kobietę, prowadzi do zdrady przez męża. Zawsze zamiast zrobić z Tomasza niewiernego małżonka, mogłem z niego zrobić gwałciciela, ale faktycznie, tego czytelnicy mogliby nie znieść i byłoby na jego postać po prostu za dużo.
UsuńParadoksalnie, pomimo że życie bez seksu jest trudne, to teraz czeka ich celibat i długotrwała abstynencja.
Faktycznie, za kilka rozdziałów będzie scena z paskiem w rękach Tomasza.
Tak, są alkoholiczki, które mają dobre zawody, są sędziami, prokuratorami, lekarzami. Są też kobiety bite, którym na pierwszy rzut oka inne kobiety zazdroszczą i nawet nie mają pojęcia, że te są ofiarami przemocy domowej.
Witaj :)
OdpowiedzUsuńWreszcie i ja zawitałam u Ciebie, żeby nadrobić to co dodałeś.
Rozdział fajny, Paulina dalej brnie w ten związek nie widząc tego, że jej mąż się nie zmieni :/ Nie wiem jak to jest, że niektóre kobiety wolą takich facetów - damskich bokserów lub pijaków, pociąga je chyba dawka adrenaliny...
Do poprawki:
by sprawić co robię i z kim.
by sprawdzić
Pozdrawiam
amandiolabadeo.blogspot.com
Akurat Tomek ma jeszcze trochę zalet, ale faktycznie są przypadki, gdzie mężczyzna właściwie zalet nie ma, a jedynie pije i bije, a głupia baba i tak mu obiad podaje pod mordkę. Sam nie wiem co takie kobiety przyciąga do takich mężczyzn ani co je przy nich zatrzymuje.
UsuńPoprawię, gdy będę montował ebooka :)