Autor tego bloga należy do grupy „Projekt Prozaicy”, z tego też powodu strona korzysta z płatnych linków. Ujmując to krócej i bardziej zrozumiale – autor zarabia, a czytelnicy nic na tym nie tracą. Te linki są całkowicie bezpieczne dla komputerów, tabletów i smartphone-ów pod warunkiem, że postępuje się zgodnie z instrukcją, czyli nie klika w reklamy, nic nie ściąga na swój sprzęt, a jedynie odczekuje symboliczne pięć sekund i przechodzi dalej. Za wszelkie utrudnienia autor bloga przeprasza, za waszą aktywność jest wdzięczny, a prywatnie pozdrawia i życzy dobrej zabawy podczas czytania.

Link do instrukcji – KLIK

poniedziałek, 23 października 2017

#58 – „Paulina” – Rozdział 32

Dwie kreski”

Paulina wiedziała, że nie może przed Tomkiem dłużej ukrywać tego, że jest w ciąży, choć to co robiła ciężko było nazwać ukrywaniem, po prostu nie ogłosiła mu z radością i uśmiechem na ustach, że po raz drugi będą rodzicami. To był nieodpowiedni czas na drugie dziecko. Między nimi wciąż nie układało się najlepiej, padało dużo ostrych słów, a do tego oboje byli rozdrażnieni, przemęczeni i niewyspani. Tak naprawdę, to żadne z nich nie pamiętało kiedy ostatni raz przespało ciągiem choćby cztery godziny. Mała miała kolki i choć Iwona im pomagała jak mogła, to nocami zostawali sami, zdani na samych siebie i siebie nawzajem.
W tamtym okresie Tomek dużo palił. O wiele więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Często wychodził na balkon i odpalał papieros od papierosa, nie kończył nim nie wypalił trzech pod rząd. Więcej też pił, choć tego Paulina nie mogła zauważyć, bo nigdy nie pił przy niej. Po pracy jednak podjeżdżał na stację benzynową, gdzie nie tylko tankował paliwo, ale także kupował setkę jakieś kolorowej wódki. Wypijał ją zaraz po zaparkowaniu samochodu, potem z niego wysiadał, wyrzucał pustą butelkę do kosza na śmieci, znajdującego się przy ławce i wejściu do klatki schodowej, i wkładał do ust dwa listki owocowej gumy do żucia. To stało się jego prywatną rutyną o jakiej żona nie miała pojęcia.
Paulina nosiła Emilię na rękach, gdy Tomek wszedł do mieszkania. Przyniósł z sobą obiad, zakupiony w barze mlecznym. Tego dnia oboje mieli ochotę na coś normalnego, a nie znowu na pizzę, kebab lub spaghetti. Żadne z nich jednak nie miało czasu, by cokolwiek ugotować. Tomek zajęty był pracą, która często zajmowała mu ponad dwanaście godzin dziennie, a Paulina ten czas spędzała na lulaniu Emi w wózku lub noszeniu jej na rękach, jednocześnie starając się zrobić pranie, choćby ubranek niemowlęcych, których zaczynało brakować. Te wyprane wcześniej co prawda wyschły, ale nikt nie miał czasu na to, by zdjąć je z suszarki i przeprasować.
Daj ją – powiedział i wyciągnął ręce po córkę.
Oddała całkiem chętnie. Ręce jej mdlały i nawet, gdy jedną dłonią chciała odgarnąć włosy z twarzy, to poczuła ból w nadgarstku oraz łokciu. Usiadła w kuchni na krześle. Miała dość. Była głodna, ale nawet nie miała siły, by wyjąć styropianowe pudełka z foliowej torby i samej pofatygować się po widelec.
Nie chcę cię krytykować, ale beznadziejnie wyglądasz – powiedział, przekładając Emilię tak, by leżała na jego ręce, ale w pozycji na brzuchu, wtedy na trochę się uspokajała, choć zwykle trwało to bardzo krótko.
Tym razem jednak mu się udało. Emi zasnęła. Oboje wiedzieli, że nie potrwa to dłużej niż pół godziny. Oboje zdecydowali się ten czas przeznaczyć na zjedzenie obiadu, choć Paulina z początku rozważała, by także się te pół godzinki zdrzemnąć. Tomek jednak ją przekonał, że musi coś zjeść, bo niknie w oczach.
Niedługo utyję – rzuciła, otwierając jedno ze styropianowych pudełek.
Spojrzał na nią podejrzliwie i starał się rozszyfrować co to mogło znaczyć. Uznał, że zapewne chodziło o to, że kolki Emilki kiedyś miną, a wtedy oboje zaczną normalnie żyć, przyzwoicie jeść oraz przesypiać noce.
Muszę ci coś powiedzieć – dodała, gdyż Tomek po wcześniejszej jej wypowiedzi milczał. Łudziła się, że sam podejmie temat i zapyta, a wtedy powiedzeniu mu o kolejnej ciąży będzie łatwiejsze.
Co takiego?
Zrobiłam test ciążowy. Pokazał dwie kreski – odpowiedziała, jednocześnie dłubiąc widelcem w kawałku mięsa gulaszowego.
Nie miała odwagi na niego spojrzeć. Wyczuła, że się nie ucieszył. Zresztą, nie mogła oczekiwać radości po nim, gdyż sama na tę wiadomość radością nie zapałała.
Kurwa – powiedział niespodziewanie, charakterystycznie przedłużając „r”.
Słucham? – zdziwiła się. Wtedy na niego zerknęła.
Był blady, jakby nagle cała krew odpłynęła z jego twarzy. Żyły na szyi uwidoczniły się, nerwowo zapulsowały.
Przepraszam, nie do ciebie. – Przyłożył dłoń do skroni, a potem sieknął jej rantem o stół.
Spodziewała się, że nie będzie zachwycony, ale aż takiej reakcji nawet sobie nie wyobrażała.
Jak to się stało? – zapytał niespodziewanie i tym pytaniem zaskoczył ją jeszcze bardziej.
A co ty, nie wiesz jak się dzieci robi!? – uniosła się.
Wiem, ale... – Rozłożył ręce w nieporadnym geście – Nie zabezpieczałaś się?
Tym razem, zadane przez niego pytanie w jej uszach zabrzmiało tak, jakby ją oskarżał. Jednak nim zdążyła się przeciw temu zbuntować, to on ją ubiegł.
Przepraszam – wyszeptał, wlepiając wzrok w pyzę, w którą wcześniej wbił widelec. – Nie zabezpieczaliśmy się – poprawił. – To nie twoja wina, oboje nie pomyśleliśmy. – Potarł otwartą dłonią po szyi, następnie po zaroście. – Pomyślę co z tym zrobić.
Z czym? – warknęła zbulwersowana. – To dziecko już jest – oznajmiła mu dobitnie. – Chyba nie pomyślałeś, że...
Nie – zaprzeczył szybko. – Chodziło mi tylko o to, że muszę to przetrawić. To nie jest najlepszy moment, po prostu, ale stało się, nie odstanie się...
Nie pogrążaj się! – wybuchnęła.
Ja? – zdziwił się. – Paula, nie jestem temu winny mniej niż ty. Oboje nawaliliśmy, oboje weźmiemy za to odpowiedzialność.
Oboje weźmiemy za to odpowiedzialność? – nie dowierzała. – A co, zwolnisz się z pracy i będziesz siedział z tymi dziećmi całe dnie? Nie. Ty nie tracisz nic, a ja wszystko.
Nie przesadzaj. Pomagam ci jak mogę. Po pracy wracam najszybciej jak się tylko da do domu. Nie wychodzę, nie zostawiam cię samej i tak samo jak ty zarywam noce! – wyliczył na palcach.
Mam dość bycia, Tomek, na twoim utrzymaniu! – wykrzyknęła w końcu.
A więc o to chodzi? – Wydawał się być zaskoczony. – W życiu ci tego nie wypomniałem, więc... O co, kurwa, masz fanaberię!? To normalne, że ja cię utrzymuję, bo jesteś moją żoną, matką moich dzieci! Chcesz je zostawić w jakiś przytułkach, by się realizować!? Normalna jesteś!?
A czy powiedziałam, że chcę!? – starała się go przekrzyczeć.
Emilia zaczęła płakać, ktoś inny dobijać się do drzwi, więc Paulina odetchnęła głębiej i wstała do dziecka.
Otwórz – poleciła mężowi.
Nim podniósł się z krzesła, odpiął zamek bluzy wciąganej przez głowę. Nie spodziewał się Iwony i choć minę miał niemrawą, to w głębi duszy był jej wdzięczny za to, że przyszła.
Wiecie, że słychać was na klatce? – zapytała, nim zdążył się z nią chociażby przywitać.
Możliwe – przytaknął, opierając się tyłkiem o komodę. – Mamy gorszy dzień – usprawiedliwił, choć zdawał sobie sprawę z tego, że taka wymówka nie jest nic warta.
Ostatnio macie same gorsze dni – podsumowała, bo u córki i zięcia bywała na tyle często, że wyczuwała nieprzyjemną aurę unoszącą się w powietrzu, dostrzegała ich wzajemną opryskliwość i brak uśmiechów.
Paulina jest w ciąży – poinformował, gdy teściowa odwieszała kurtkę na wieszak.
Przysiadła, by zdjąć buty. Przez dłuższy moment nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Wiedziała, że powinna im pogratulować, ale widziała w oczach Tomka, że on wcale tego nie oczekuje, że się nie cieszy. Spodziewała się, że w Pauliny oczach dostrzeże coś podobnego.
Iwona siedziała i milczała. Zaprzestała nawet wcześniejszej czynności, jaką było zdejmowanie obuwia.
Tomek, także milczał. Emila płakała, a Paulina starała się ją uspokoić. Kot podszedł do Iwony i zaczął łasić się przy jej nogach.
I co Batman? – zagadnęła. – Będziemy mieli kolejną dzidzie?
Tomek, choć nie chciał i nie miał ochoty, to delikatnie się zaśmiał.
Nie łam się – rzuciła pocieszająco w stronę zięcia. – Jakoś to będzie, nie? Kolki nie mogą trwać, przecież wiecznie.
Pewnie nie – przyznał jej rację. – Teraz jednak lepiej wyjdę. Negatywnie działam na Paulinę.
Zdjął kurtkę z wieszaka i wyszedł. Iwona zamknęła za nim drzwi i dokończyła zdejmowanie butów.
Gdzie jest moja wnusia? – zapytała wesolutko, kierując swoje kroki do sypialni córki i zięcia.
Paulina szczerze ucieszyła się na jej widok.
Dobrze, że jesteś. Potrzymaj ją, a ja zrobię ci kawy. – Oddała córkę matce na ręce i ruszyła do kuchni. Po kilku sekundach wróciła. – Tomek wyszedł? – zapytała zaskoczona.
Tak, chyba musiał coś załatwić w pracy – skłamała, nie chcąc dolewać oliwy do ognia.
Była na niego wściekła, że nawet jej nie uprzedził, że tak po prostu, bez słowa się ulotnił. Postanowiła jednak ukryć swoje rozczarowanie i gniew przed rodzicielką. Przymusiła się do uśmiechu, który na zmęczonej twarzy wcale nie wyglądał ładnie.
Wolisz sypaną czy rozpuszczalną? – zapytała. – Kapsułki do ekspresu się skończyły – wyjaśniła.
Wszystko mi jedno – odpowiedziała, przytulając Emilkę mocniej do siebie. – Może lepiej cię polulać? – zapytała, ale gdy tylko spróbowała odłożyć wnuczkę do wózka, to ta zaniosła się płaczem na tyle, że wyglądało to tak, jakby na krótki moment straciła oddech. – Jak jej trochę przejdzie, to wezmę ją na spacer. Ty się prześpisz – zadecydowała, mówiąc na tyle głośno, by jej głos dał radę przedrzeć się przez niemowlęcy płacz.

6 komentarzy:

  1. Trochę wyszłam z wczucia się w to opowiadanie po takiej przerwie i już nie do końca pamiętam, co tam wcześniej było i emocje mi opadły. Pamiętam, że przed tymi ostatnimi dwoma rozdziałami Tomek chyba znowu skrzywdził Paulinę, ale jak konkretnie to wyleciało mi z głowy.
    W każdym bądź razie nie popieram działania Pauli. Chce pokazać, że sobie radzi, jest szczęśliwa i ma wspaniałą rodzinę. No... a przynajmniej chce udowodnić, że sobie radzi, ale to kłamstwo. A matka widzi to i nie wiem, po kiego grzyba Paula jeszcze ciągnie tą całą szopkę. Rozumiem, że nie chce skończyć, jak jej siostra, ale kurde... jej sytuacja jest inna niż jej siostry. Czy ona naprawdę chce zostać do końca swojego życia przy takim człowieku jakim jest Tomek? Czy ona wyobraża sobie życie z kimś takim? Tym bardziej mając dzieci? Bo teraz to już będzie drugie dzieciątko. Wkurza mnie Paula. Już dobra, przymknę oko na fakt, że poleciała do pierwszego lepszego faceta, co zwrócił na nią uwagę. Wszystko szybko się potoczyło, zamiast mieć jakiś rozum. Chciała chyba za szybko pokazać, że jest dorosła albo brakowało jej bliskiej osoby. Tomek to manipulant i pozer więc szybko zbajerował taką łatwą laskę. Ale dobra, już to pominę. Teraz Tomek dalej ją bije czy tam już dusi. Czy ona do jasnej cholery jest upośledzona umysłowo, czy jaki grom? Kobieto, jak ktoś ci robi krzywdę to spierdalasz, gdzie pieprz rośnie albo mu wpierdalasz aż on ucieknie. Nie rozumiem, naprawdę nie rozumiem jej toku myślenia. Nie rozumiem, tego, jak można być tak głupim i trwać przy osobie, która potrafi użyć siły, jako argumentu. Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem. I chyba zawsze będę zdania, że osoby, które dopuszczają, aby ktoś je tak traktował są sobie same winne i powinny dostać ostry wpierdol, bo może wtedy się obudzą, że trzeba brać nogi za pas i uciekać.
    Tomek też jest świadom swoich czynów. Chyba miał przebłyski tego, że nie chce być okropnym człowiekiem/mężem/ojcem. Ale czy on robi cokolwiek, aby się zmienić? Nie. On czasem się stara być słodki, on próbuje podporządkować ludzi, aby myśleli jak on, bo tylko jego zdanie jest właściwie. Błędne myślenie, ale doskonale wiem, jak działają takie osoby. I one się nie zmienią. Tomek naprawdę by musiał chcieć się zmienić na lepszą osobę i to by było możliwe, ale on nie chce. On tylko mówi/myśli czasem, ale nie bierze tego na poważnie. Jedno warte drugiego. Szkoda tylko dziecka, żeby żyło w takim domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że poleciała na faceta, który zwrócił na nią uwagę, okazał zainteresowanie, zatroszczył się, miał coś w głowie, to nie jest niczym dziwnym, o to ciężko ją oskarżać, zwłaszcza, że nie uprawiała z nim seksu od razu po wyjściu z klubu, gdzie zerwała z Norbertem.
      Tomek manipuluje Pauliną, w pewnym sensie tak, ale nie pozoruje przed nią, że chce mieć normalną, szczęśliwą rodzinę. On naprawdę pragnie taką stworzyć, z tym że nie potrafi tego zrobić.
      Niektóre takie osoby, które trwają w związku pełnym przemocy, nawet po tym jak dostaną ostry wpierdol, to nie odchodzą od oprawcy. I to nie jest tak, że wierzą w zmianę swoich partnerów, w ich przeprosiny czy obietnice, po prostu powodem jest ból i strach już znany i strach przed tym co nieznane. Łatwiej trwać w "starej biedzie" niż pakować się w "nową biedę".

      Usuń
  2. Ja rozumiem, że to nie jest najodpowiedniejszy dla nich moment na drugie dziecko, ale kurwami nie trzeba zaraz rzucać. Już normalnie wieszałam Tomasza za jaja jak przeczytałam to jego pełne złości i wyrzutu "nie zabezpieczałaś się", jakby to był tylko i wyłącznie obowiązek Pauli o to zadbać, ma szczęście, że się zaraz poprawił, bo bym normalnie powiesiła i jeszcze udusiła go za taki tekst.
    Powtórzę po raz kolejny, nie zazdroszczę im, już mają mega ciężko, a teraz będzie jeszcze gorzej, ale cóż tak to jest, dorośli są, wiedzą skąd się biorą dzieci.
    Mam wrażenie, że Paula już czuła się jak złapana w pułapkę, a teraz jak okazało się, że jest w kolejnej ciąży, to chyba już usłyszała za plecami odgłos zatrzaskiwanej kraty w jej małżeńskim więzieniu.
    Podoba mi się postawa Iwony, też pewnie uważa, ze to nie czas na kolejne dziecko, ale bardzo szybko przeszła nad tym do porządku, po prostu będzie druga dzidzia, trzeba dać radę i już, na zasadzie nie ma co rwać szat.
    A, zapomniałabym, Tomek wypija codziennie przed powrotem do domu setkę, następnie idzie zajmować się córką, czy przypadkiem nie powinien za to łomotu dostać, tak, żeby było sprawiedliwie, jak Paula wypiła jedno piwo przy Emi i się nią zajmowała, to wpierdol zarobiła, to on też powinien.
    Nie podoba mi się, że Tomek tak bez słowa wyszedł sobie z domu, że nie powiedział Pauli, że wychodzi, to tak jakby pan wielki mężczyzna stchórzył wobec niespodzianki o ciąży i chyłkiem po kryjomu zwiał zostawiając żonę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwona przeszła nad tym do porządku dziennego, bo sama lata temu była w podobnej sytuacji. Paulina jest tylko rok młodsza od Natalii.

      Usuń
  3. Współczuję Paulinie, bo rzeczywiście jest tak jak powiedziała - na ogół to kobieta musi zostać z dzieckiem i poświęcić życie zawodowe przez kilka lat, zwłaszcza gdy się ma dwóch maluchów w domu. Nie będzie jej łatwo, choć Tomek będzie jej pomagał - na ile, tego jeszcze nie jestem w stanie przewidzieć, ale pewnie nie więcej niż teraz.
    Dobrze, że chociaż mogą liczyć na pomoc Iwony :)
    Do tekstu wkradła się literówka:
    a wtedy powiedzeniu mu o kolejnej ciąży będzie łatwiejsze.
    powiedzenie

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze to kobieta zostaje z dziećmi w domu, czasami jest tak, że oboje muszą coś poświęcić. Jednak faktycznie przez jakiś czas jest się nieaktywnym zawodowo i towarzysko lub jest się aktywnym mniej niż wcześniej i zazwyczaj to spada na kobietę, choć sam zupełnie nie rozumiem dlaczego tak właśnie jest.

      Usuń