„Wcześniejszy
powrót z wakacji”
Tomasz spał i to całkiem
spokojnie, zupełnie tak jakby się nic nie stało, jakby nie miał
sumienia. Paulina za to nie potrafiła zasnąć. Była zmęczona,
powieki same jej opadały, ale zdenerwowanie i ból nie pozwalały na
to, by odpłynąć. W końcu zdecydowała się wstać, po cichu, w
taki sposób, by nie zbudzić męża. Emilkę przebrała na śpiąco,
modląc się, by dziecko się nie przebudziło i niczego głośno nie
powiedziało. Wyjęła portfel z torebki i przełożyła go do torby
od wózka. W tamtej chwili żałowała, że zabrali tylko jedną
spacerówkę, zamiast tej bliźniaczej. Ubrała się, z trudem
wciągając dżinsowe spodnie na opuchnięte uda i pośladki.
Najpierw zniosła wózek, potem wróciła się po dzieci, po obydwie
córki naraz. Idąc na dworzec, z jednym dzieckiem w wózku, a z
drugim na rękach, błagała w duchu, by jechał jakikolwiek pociąg,
tak by móc się dostać do miejscowości, w której mieszkali. Miała
szczęście. Kupiła bilet u konduktora i usiadła w wolnym
przedziale.
Emilka się przebudziła.
Telefon komórkowy zaczął dzwonić. Paulina odruchowo zerknęła na
wyświetlacz. „Tomek <3” – jedynie imię i symbol, ale tyle
wystarczyło, by komórka wypadła jej z rąk. Wiedziała, że nie
może odebrać, bo mąż wtedy od razu domyśliłby się, że jest w
pociągu, gdyż taki rodzaj transportu wydawał specyficzny dźwięk.
Dojechała do kolejnej stacji,
szybko przesiadła się z dziewczynkami do kolejnego pociągu.
– Jeszcze tylko jedna
przesiadka i będziemy w domu. Pójdziemy do babci – mówiła do
Emilki, która z zainteresowaniem podziwiała zza szyby szybko
zmieniające się krajobrazy.
Pociąg, którym jechała miał
opóźnienie, przez co spóźniła się na ten, który miał ją
dowieźć do domu. Wiedziała, że nie może sobie pozwolić na
kilkugodzinne czekanie, bo Tomek w końcu się domyśli, że
zdecydowała się na powrót do domu, ruszy jej śladem, a samochodem
dojedzie do miejsca, w którym była, w mniej niż cztery godziny.
Wyjęła telefon z kieszeni,
dźwięk od dawna miała wyłączony. Nawet nie zerknęła na liczbę
nieodebranych połączeń. Od razu przeszła do zapisanych kontaktów.
Zastanawiała się do kogo zadzwonić. Mama, Natalia ani Michał nie
mieli samochodu. Agata ani jej brat nawet nie mieli prawa jazdy.
Przed Klaudią wstydziła się przyznać w jakiej znalazła się
sytuacji, poza tym koleżanka pewnie była na jakiś zagranicznych
wakacjach ze swoim narzeczonym. Pozostał jej tylko Norbert, który
miał szansę pożyczyć samochód od ojca. Mężczyzna jednak nie
odebrał. Domyśliła się, że pewnie zabalował, zapił i wyciszył
dźwięk, by móc się wyspać i by nikt mu w tym nie przeszkadzał.
Zdecydowała się wysłać do niego SMS-a, łudząc się, że
chociażby odpisze, że jakoś jej pomoże. Wiadomość zwrotna
jednak długi czas nie przychodziła. Wertowała więc książkę
telefoniczną dalej i tak natrafiła na numer Piotra, brata Tomka.
Zadzwoniła.
– Tak? – zapytał zaspany
mężczyzna.
– Kto to? – dopytywał
kobiecy głos w tle.
– Nie mam pojęcia –
odpowiedział całkiem szczerze i dopiero wtedy Paula zdała sobie
sprawę z tego, że Piotrek nie ma zapisanego jej numeru, bo ona
nigdy mu go nie podała.
– Paulina – przedstawiła
się szybko. – Żona Tomka – dodała na wszelki wypadek. Poczuła
łzy pod powiekami, ale wiedziała, że nie może się teraz
rozkleić.
Mężczyzna od razu zmienił ton
i w sekundę wydał się być rozbudzony.
– Coś się stało?
W tle dało się słyszeć
odgłosy wstawania, otwierania drzwi od szafy lub komody.
– Możesz po mnie przyjechać?
– zapytała. – Po mnie i dzieci – dopowiedziała i wtedy już
nie potrafiła dłużej walczyć z łzami.
Najpierw głośno wypuścił
powietrze, potem zapytał co się stało, ale Paulina milczała.
Powtórzył pytanie kilkakrotnie, aż w końcu zamienił je na „Gdzie
jesteście?”. Na to mu odpowiedziała niemal od razu, jakby
pragnęła, by zjawił się możliwie jak najszybciej.
– Przyjadę, już wsiadam do
samochodu – skłamał i Paulina dobrze o tym wiedziała, bo
słyszała jak mówił do żony, by zamknęła za nim drzwi. Była
jednak mu wdzięczna, że zdecydował się udzielić jej pomocy.
Piotrek na stację, oddaloną o
ponad sto kilometrów od jego domu, dotarł dosyć szybko. Co prawda
złamał po drodze kilka przepisów, ale ten raz, jeśli zostałby
zatrzymany, postanowił wykorzystać swój zawód i nie płacić
mandatu za przekroczoną prędkość. Wiedział, że musi zdążyć
przed Tomkiem albo przynajmniej zjawić się w tym samym czasie co
on.
Udało mu się zdążyć przed
nim. Szybko dostrzegł Paulinę i biegającą wokół krzeseł
Emilkę. Podszedł do nich. Stanął przy wózku, w którym Amelka
siedziała, zajadając się biszkoptem.
– Cześć – powiedział, tak
naprawdę nie wiedząc jak ma zacząć.
Paula nie wyglądała dobrze.
Oczy miała popuchnięte od płaczu, włosy niechlujnie związane w
kitkę. Wyraźnie była zmęczona. Wyraźnie też miała wszystkiego
dość.
W pierwszej chwili chciał
usiąść obok niej i zapytać co się stało. W drugiej jednak
zdecydował się na położenie dłoni na rączce spacerówki.
– Chodź – polecił. – Nie
mam fotelika, więc usiądź z nimi z tyłu – polecił, otwierając
przed nią drzwi.
Kiedy wyjęła Amelkę z wózka,
to zabrał się za pakowanie go do bagażnika.
– Przepraszam, że cię
fatygowałam. Nie miałam do kogo zadzwonić. Znaczy, miałam do
kogo, ale oni nie mieliby czym po mnie przyjechać – przyznała ze
skruchą w głosie, kiedy on wycofywał z parkingu.
– Sam ci powiedziałem, że
jakby coś się działo, to masz dzwonić. Nie rób sobie teraz
wyrzutów.
– Oddam ci za paliwo i za
fatygę.
– Jesteśmy rodziną –
przypomniał, jakby to wykluczało wzięcie jakichkolwiek pieniędzy.
– Powiesz mi co się stało?
– Byliśmy na wakacjach –
zaczęła. Przerwała, by powiedzieć Emilce, by usiadła.
Dziewczynka akurat klęczała,
zainteresowana popielniczką samochodową.
– Domyśliłem się. Jak
mniemam pojechaliście na wakacje razem, a zdecydowałaś się wrócić
sama, z dziećmi, w środku nocy. Musiałaś mieć powód. –
Zerknął do tyłu, by móc się jej uważniej przyjrzeć.
Odbiła spojrzeniem w bok i
zacisnęła nerwowo wargi. Ledwie powstrzymywała płacz.
– Zrobił ci coś? –
dopytywał dalej Piotrek.
– Dlaczego tak myślisz?
– Bo widzę jak wyglądasz –
niemal odwarknął. – Pojedziemy do mnie, tam nie będzie cię
szukał. Odwiedzimy jakiegoś lekarza.
– Lekarza? – zdziwiła się.
– Jeśli cię uderzył,
poszarpał czy zrobił coś wbrew twojej woli, to powinnaś mieć na
to jakiś kwit – wyjaśnił. – Potem będzie łatwiej o rozwód z
jego winy. Pracujesz?
– Nie – odpowiedziała
machinalnie.
– Więc jego wina będzie ci
na rękę. Będzie musiał płacić alimenty nie tylko na dzieci, ale
też na ciebie.
– Nie chcę z tym nigdzie iść
– zaoponowała szybko, przypominając sobie co Tomasz powiedział,
że w razie rozwodu zrobi wszystko, by dziewczynki zostały z nim.
– Bo nie chcesz od niego
odejść – wywnioskował. – Co z takimi kobietami jak ty jest nie
tak? – zapytał z wyczuwalną, lekką pretensją.
Nie rozumiała co miał na myśli
i wyczytał to w jej oczach.
– Jesteście ładne, zgrabne,
młode. Całe życie macie przed sobą, a marnujecie je na takich
skurwysynów. Myślisz, że za rok będzie lepiej albo, że za dwa
coś się zmieni? Będzie coraz gorzej. Moja matka też wierzyła
ojca. Wierzyła raz, drugi, trzeci. Wybaczała dziesiąty,
dwudziesty, pięćdziesiąty czwarty. W końcu zrobił z niej wrak
człowieka i odszedł do młodszej.
– Poznałam waszego ojca –
szepnęła.
– Nie musiałaś go poznawać,
by go znać. Tomek pod wieloma względami jest taki sam –
podsumował. – Od dawna wiedziałem, że albo skończy na dnie,
albo osiągnie wiele, ale bez znaczenia co zdobędzie, facetem i tak
będzie do luftu.
– Skąd takie myślenie? –
zapytała z czystej ciekawości, ale świadomość tego, że otrzyma
odpowiedź ją przerażała.
– Bo jeśli chłopiec był w
stanie uderzyć kobietę, która go urodziła, to jako mężczyzna
będzie potrafił uderzyć każdą inną.
– Nie wiedziałam, że...
– Nie dziwię się, że nie
powiedział. O tym jak skopał pierwszą, nastoletnią miłość,
pewnie także nie wspomniał.
– Nie. – Odruchowo włożyła
paznokcia między zęby i pewnie, gdyby nie miała założonych
hybryd, to obgryzłaby wszystkie.
– Ja tam nie będę Magdy
bronił. Zdradziła go, ale normalny chłopak odchodzi, nie tyka
śmiecia i kończy znajomość. Ewentualnie daje w twarz i kończy
znajomość. Tyle bym jeszcze zrozumiał. Ale ta dziewczyna
wylądowała przez niego w szpitalu, z połamaną szczęką, ze
stłuczoną nerką i jeszcze z wieloma innymi obrażeniami.
Nie potrafiła dłużej
powstrzymywać łez. Dopiero w tamtej chwili uświadomiła sobie z
jakim mężczyzną związała swoje życie, ale jednocześnie wciąż
w jej wspomnieniach był inny Tomek. W retrospekcjach z przeszłości
widziała chłopaka od balonów i oryginalnych niespodzianek, a do
tego delikatnego romantyka, troszczącego się o swoich bliskich. W
jej oczach to wciąż był zaradny, kochający ją i córki
mężczyzna, i nie potrafiła takiego jego obrazu wymazać ze swojej
pamięci nawet po tym laniu jakie od niego otrzymała.
Piotrek nie mówił już nic
więcej. Paulina chciała, by zawiózł ją do matki, ale odmówił,
tłumacząc, że tylko ją wystraszy, gdy zawita do niej nad ranem.
Tak naprawdę chodziło mu o coś zupełnie innego. Wiedział, że to
u matki swojej żony jego brat zjawi się w pierwszej kolejności.
Obawiał się, że tak świeżą sprawę łatwo będzie mu
załagodzić, że Paulina szybko pęknie i wybaczy. Chciał dać jej
czas na myślenie, czas bez męża.
– Pojedziemy do mnie. Patryk
jest na koloniach, więc pokój jest wolny. Odeśpisz, ja pójdę do
pracy, potem zawiozę cię do mamy.
Zgodziła się, bo tak naprawdę
nie miała już siły na nic, nawet na to, by oponować.
Piotrek wraz z rodziną mieszkał
w małym, dwupokojowym mieszkanku, na poddaszu jednej ze starych
kamienic w centrum miasta. Miał ładną żonę, choć budowa jej
ciała daleka była od filigranowej. Twarz jednak miała całkiem
przyjemną, a włosy długie, rude, kręcone.
– Cześć – przywitała się
ciepło. – Zrobiłam śniadanie – powiedziała szybko, wskazując
dłonią na kuchnie, a potem przykucnęła przy małej Amelce, która
z zaciekawieniem rozglądała się dookoła.
Emilka spała i była już na
tyle duża, że Paulina z trudem ją dźwigała.
– Połóż ją w pokoju. Nie
składałam kanapy – zaproponowała, a gdy Paulina przeszła do
wskazanego pomieszczenia, to szybko zapytała szeptem męża co
takiego się stało.
– Nie mówiła za dużo, ale
może ty ją przekonasz, by gdzieś z tym szła. Musi zrobić
obdukcję i powinna od niego odejść – odszepnął.
– Ma dwoje małych dzieci.
– To co?
– To, że to nie będzie takie
proste.
– Życie z katem jest
łatwiejsze? – zapytał. – No chyba nie – podsumował. –
Muszę iść do pracy – dodał, wychodząc i zamykając za sobą
drzwi. Po chwili jednak się wrócił. – Podaj mi jakąś koszulkę.
Ja całkiem zapomniałem, że w piżamie jestem. – Nawet nie
wchodził za próg. Na klatce schodowej pozbył się rozciągniętej,
starej, żółtej połówki i zamienił ją na popielaty, dopiero co
zdjęty z suszarki T-shirt.
Piotrek wydaje się być dobrym człowiekiem. Nie każdy jechałby w nocy 100 km, aby pomóc obcej kobiecie.
OdpowiedzUsuńNasunęła mi się jeszcze inna myśl. W rozdziałach jest bardzo dużo przemyśleń Pauli, natomiast mało Tomka. Co on sobie myśli? Ja np. nawet jak się zdenerwuję i krzyknę to mam potem dużo przemyśleń, wyrzutów sumienia i jeszcze zastanawiam się jak naprawić to i obiecuję sobie, że więcej to się nie powtórzy. Ciekawa jestem co Tomek ma w głowie, po takim akcie przemocy, w dodatku żona uciekła w nocy z dwójką małych dzieci.
Piotrek nie chciał udawać, że nie widzi, a Tomek sam go poinformował, że bije żonę, gdy bał się przyjazdu policji. Gdyby nie to Piotrek nie oferowaby pomocy przy okazji.
UsuńNatomiast co do przemyśleń, to widać głównie te Pauliny, bo to ona jest główną bohaterką. Co do reszty bohaterów, to widać prawie tylko ich działania, więc czytelnicy są w podobnej sytuacji co Paulina - nie wiedzą co Tomek ma w głowie ani do czego jest do końca zdolny.
I gdyby Tomek go sam nie poinformował, że bije żonę to Piotrek mógłby się domyślać, że u brat jest agresywny, ale nikt nic mu nie powiedział, więc nie oferuje swojej pomocy. Bezsensu.
UsuńSzkoda, że nie ma tych przemyśleń, bo jestem ciekawa.
Z jednej strony bezsensu, a z drugiej bardzo częste zjawisko - jak o czymś nie wiemy, ale się domyslamy, to udajemy, że nie wiemy i się nie wtrącamy. Gorzej jak coś się rozgrywa na naszych oczach, bo wtedy już nie umiemy być bierni, bo już nie ma tylko domysłów, mamy pewność, stajemy się naocznymi świadkami. Piotrek patrzył na krzywdę matki, zna zakończenie jej historii, a teraz czuje się jakby miał "deżawi", taką powtórkę z przeszłości.
UsuńNiestety masz rację. Często łatwiej jest udawać, że się nic nie wie. Wtedy nikt Ci nie powie, że niepotrzebnie się wtrącasz nikt na Ciebie nie będzie krzywo patrzył, nikt Ci nie powie że się wpierdalasz w nie swoje sprawy.
Usuń,,choć budowa jej ciała daleka była od filigranowej", trochę chyba Cię poniosło? Jak to czytałam to śmiać mi się zachciało.
Tak? A ja zawsze lubiłem pulchniejsze kobiety. Niegrube, tylko odpowiednio nabite. Niefiligranowe, czyli niedrobne, nieniskie, niemałe. Po prostu normalne.
UsuńCzuje sie nienormalna
UsuńHaha. Normalna czyli niedrobna, niegruba. Przeciętnej budowy xD
UsuńRozbawiło mnie samo określenie. Takie delikatne nazwanie osoby przy kości. Według mnie jest osobą mała i drobna czyli filigranowa jest osoba średnia czyli jak to określiłes normalna i osoba której daleko do filigranowej czyli pulchnana lub gruba albo tak jak mi się brzydko skojarzyło: kawał baby. :)
OdpowiedzUsuńTylko ten podział ani trochę mi nie odpowiada, bo według mnie pomiędzy tymi stopniami powinno być coś więcej.
UsuńDla mnie to zawsze wyglądało tak: szkielet lub anorektyczka, chuda (w sensie szczupła i wysoka lub tak szczupła, że przy niskim wzroście ciągle brak cyca i jest płaskodupie), filigranowa, normalna, pulchna, gruba, otyła. W tym przypadku pulchna, nawet mocno pulchna kobieta ciągle może być seksowna i pociągająca dla oka, zaś te otyłe kawał baby zazwyczaj kojarzą mi się albo z jakąś chorobą (tu ich wygląd nie jest zależny od nich), albo z zaniedbaniem (za to oczywiście już one same ponoszą winę).
Nie dziwię się, że Paula po tym co jej Tomek zrobił postanowiła uciec w środku nocy i jechać do matki, zwyczajnie bałabym się z nim zostać w jednym pokoju. Chociaż znając Tomasza to rano zachowywałby się tak jakby w nocy nic się nie stało, zwyczajnie przeszedł by nad tym do porządku i oczekiwał, że Paula też to tak potraktuje.
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że dobrze, że Norbert nie odebrał i nie odpisał na wiadomość, bo to mogłoby jedynie doprowadzić do jakiegoś nieszczęścia, obawiam się, że Tomek uznałby wtedy, że żona go zdradza i tylko czekała na okazję.
Uważam, że Paulina dobrze zrobiła dzwoniąc do Piotra, wydaje mi się być dobrym i rozsądnym człowiekiem. Zna Tomka i wie do czego ten może być zdolny. On chętnie pomógłby Paulinie i zrobiłby wszystko żeby się uwolniła od męża który ją bije, tylko niestety nie da się pomóc kobiecie jeśli ona tej pomocy nie przyjmie, nie jest gotowa na jej przyjęcie. Niestety Paula po tym wszystkim co się stało wcale nie myśli żeby go zostawić, do lekarza nie chce, a przecież sama dobrze wie, że bez obdukcji nie ma żadnych szans na wygranie z nim w sądzie. Zdaję sobie sprawę, że się boi, że Tomasz wykorzysta znajomości wujka, boi się, że zabierze jej dzieci, ale takie myślenie donikąd nie prowadzi. Powinna iść do lekarza, zrobić badania, zgłosić to na policję, Piotr na pewno by jej pomógł. A już zwłaszcza po tym jak jej szwagier opowiedział jak Tomek potraktował swoją pierwszą dziewczynę, że ją pobił, skopał, to po tym to zrobiłabym wszystko, żeby od niego się uwolnić, bałabym się, że teraz było bicie pasem, ciągnięcie za włosy, a następnym razem będzie kopanie i razy pięścią. Poza tym nie chciałabym, żeby dzieci były świadkami tego wszystkiego, na razie dziewczynki są małe, ale niedługo zaczną rozumieć co się dzieje i nie sądzę, żeby to na ich rozwój wpłynęło pozytywnie.
Nie dziwię się złości i frustracji Piotra, wie co się dzieje w małżeństwie brata, a przede wszystkim zna Tomka i wie jaki potrafi być agresywny, niby Paula wezwała go na pomoc, ale tak na prawdę wcale tej pomocy nie chce przyjąć.
Jak na moje, to Paulina mogła uciekać samochodem (zabrać mężowi kluczyki) albo oczekiwać od niego wcześniejszego powrotu. Niemal pewnym było, że jej po tym laniu już na drugi dzień nie dołoży razów, więc nie stwarzał dla niej żadnego zagrożenia.
UsuńDobrze, że Norbert nie odebrał dla Pauliny czy Norberta?
Paulina zrobiła błąd nie przyjmując pomocy od szwagra, bo zaraz może się okazać, że Piotrek drugi raz już jej tej pomocy nie zaproponuje.
Paula póki co nic nie robi z tym, że mąż ją bije, możemy tylko gdybać czy tutaj działa jakiś sentyment, uczucie, czy na przykład wstyd lub duma.
No właśnie,czemu Paulina nie zabrała Tomkowi auta?Jakoś zapomniałam o tym,że mogłaby tak zrobić,może dlatego,że ja sama nie prowadzę i z tego powodu nie przyszedł mi taki pomysł do głowy. Poza tym może lepiej że pojechała pociągiem,myślę że tak było bezpieczniej,ona była w takim stanie że mogłaby spowodować wypadek. Myślę że lepiej dla Pauliny że Norbert nie odebrał,bo wydaje mi się,że Tomek łatwiej przełknie że to Piotr pomógł Pauli,niż gdyby miałby to być Norbert.
UsuńMyślę, że jakby przemyślała sprawę, to zadziałałaby racjonalniej. W stresie działamy nierozsądnie. Poza tym Tomuś mógł mieć klucze przy dupie. No i jakby mu ukradła auto, to dopiero by była afera...
UsuńJakie ukradła, przecież w małżeństwie wszystko jest wspólne.
Usuń