Autor tego bloga należy do grupy „Projekt Prozaicy”, z tego też powodu strona korzysta z płatnych linków. Ujmując to krócej i bardziej zrozumiale – autor zarabia, a czytelnicy nic na tym nie tracą. Te linki są całkowicie bezpieczne dla komputerów, tabletów i smartphone-ów pod warunkiem, że postępuje się zgodnie z instrukcją, czyli nie klika w reklamy, nic nie ściąga na swój sprzęt, a jedynie odczekuje symboliczne pięć sekund i przechodzi dalej. Za wszelkie utrudnienia autor bloga przeprasza, za waszą aktywność jest wdzięczny, a prywatnie pozdrawia i życzy dobrej zabawy podczas czytania.

Link do instrukcji – KLIK

niedziela, 9 września 2018

#84 – „Paulina” – Rozdział 51

Julia... Julian?”

Paulina pragnęła mieć syna. Na dodatek zostając matką po raz trzeci, bardzo chciała wszystko zrobić zupełnie inaczej.
Tak jakbym dopiero dojrzała do macierzyństwa – mówiła swojej przyjaciółce, Agacie. – To nie jest tak, że nie kocham dziewczynek. Emilkę bardzo chciałam mieć, bo byliśmy z Tomkiem świeżo po ślubie, bo byłam młoda, bo wydawało mi się to być najodpowiedniejszym momentem.
Nie było? – dopytywała rudowłosa.
Nie. Nie było. Nie żałuję, ale... to było takie nieświadome. Nie wiedziałam na co się tak naprawdę piszę i w gruncie rzeczy okazało się, że nie byłam na to wcale gotowa, a później te dzieci już były. To było takie bez planu.
Teraz masz plan?
Tak – zapewniła.
Płci dziecka jednak nie zaplanujesz – odezwał się niespodziewanie Tomek.
Obie panie nawet nie zauważyły kiedy powrócił z pracy. Paulina domyśliła się, że do domu musiał przejść garażem. Poczuła jego obecność za kanapą, a następnie dotyk znajomych rąk na swoich ramionach.
Przyzwyczajaj się lepiej do myśli, że to może być dziewczynka. – Musnął delikatnie włosy żony, a Agacie podał dłoń w geście powitania.
To jednak nie Julek? – zdziwiła się Aga.
Nie. Właściwie nie wiadomo. Jakoś tak się zawsze ustawia, że nie widać – wyjaśnił.
Pomimo słów Tomka, lekarza, najbliższej rodziny oraz przyjaciół, Paulina nadal mówiąc do brzucha, zwracała się „synku”. Nawet przygotowując kalendarz adwentowy mówiła córkom, że za rok braciszek będzie już z nimi. Przy okazji dopytywała się Emilii jak można obciąć koledze włosy.
Miał za długie – odpowiedziała z całą pewnością siebie dziewczynka i zaczęła trudzić się nad rozdzieleniem papieru samoprzylepnego, z którego wykonane były liczby. Te Amelka naklejała na czerwone i złote woreczki.
Właśnie, o co chodzi w ogóle z tymi włosami? – zapytał Tomasz. Widać było, że mężczyzna dopiero co wyszedł spod prysznica. Nawet nie trudził się, by włożyć coś ponad bokserki.
Sama do końca nie wiem. Mama odbierała dziewczynki z przedszkola. Jutro ty je zaprowadzasz, to się dowiesz.
Dlaczego takie coś spada zawsze na mnie? – niemal się oburzył i zmęczony rozsiadł w fotelu.
Może faktycznie, lepiej ja tam pójdę. Ty jeszcze zaczniesz wygłaszać poglądy o chłopcach z długimi włosami.
No bo na dobrą sprawę, Emi zrobiła mu przysługę. Przynajmniej teraz nie wygląda jak pedał.
Tomek – syknęła.
Co to pedał? – spytała nagle ożywiona całą rozmową Amelka. Dziewczynka tak bardzo skupiła się na usłyszeniu odpowiedzi, że odłożyła woreczek na podłogę.
Ktoś kto woli chłopców zamiast dziewczyn – odpowiedział jej ojciec.
To każdy chłopiec. Każdy woli mieć kolegów zamiast koleżanek. Tylko Błażej nie jest pedałem! – wykrzyknęła uradowana. – A ciocia Agata!? – dopytywała. – Też jest pedałem? Woli mieć kolegów. Tylko z mamą się kolegowuje!
Błagam cię, ty to naprostuj, bo one z takimi mądrościami pójdą do ludzi – zwróciła się Paulina do Tomka.
Tomek podrapał się po głowie i potarł zmęczone oczy.
Za moment. Po drzemce. – Wstał i ruszył w kierunku sypialni.
A wstaniesz przed jutrem!? – krzyknęła za nim i nim zdążył zniknąć za drzwiami, to udało jej się trafić w niego ręcznikiem. – Odwieś go albo wrzuć do pralki!
Tomek jakoś wytłumaczył się przed rodzicami chłopca, który stracił cienki, ale długi niemal do pupy, warkoczyk. Uprzedził też córkę, że więcej ma się nie bawić we fryzjera. A potem przyszły święta i sylwester, a zaraz po nich informacja, że upragniony przez Paulinę synek najprawdopodobniej nie ma siusiaka.
Jeszcze nic nie jest przesądzone – starała się pocieszyć samą siebie w drodze powrotnej. Była tak zdenerwowana, że aż cała się trzęsła. W dłoni trzymała zmiętą, higieniczną chusteczkę.
Od początku ci mówiłem, że masz się przyzwyczajać do myśli, że to dziewczynka. – Zmienił bieg na wyższy i nieco przyspieszył, gdyż właśnie wjeżdżali poza miasto.
Paulina spojrzała na męża niemal z czystą nienawiścią w oczach.
Bo co z ciebie za facet, że ty nawet syna nie umiesz zrobić! – wykrzyknęła, głośniej przy tym zapłakała, a po chwili pod wpływem nerwów i hormonów pchnęła męża w ramię.
Nieprzygotowany na cios wjechał na drugą stronę ulicy. Ktoś akurat miał w planach ich wyprzedzić, zatrąbił. Tomkowi w ostatniej chwili udało się opanować kierownice i zjechać na pobocze.
Mądra, kurwa, jesteś!? – zapytał podniesionym tonem. Uderzył. Huk rozniósł się po całym wnętrzu granatowego golfa.
Paulina w sekundę złapała się za udo. Bolało. Jemu natomiast zrobiło się głupio. Poczuł się dziwnie wyłączony, jakby wydarzenia sprzed chwili były jedynie obrazem wyświetlanym na telewizorze czy tablecie. Jakby to nie byli oni. Jakby to był jakiś spot reklamowy. Sam był zdziwiony, że wystarczyło tylko tyle, że lata rozmów z psychologiem poszły się dosłownie pierdolić w obliczu silnego zdenerwowania.
To się nie powinno wydarzyć – przemówił cicho. Głos mu drżał. Powoli ruszył.
Paulina w milczeniu przyznała mu rację. W pewnym sensie czuła się winna, dlatego nie poruszyła tego tematu właściwie nigdy. To uderzenie przeszło bez echa. Siniec na udzie był wielkości dłoni i sięgał niemal kolana, a oni traktowali to tak, jakby nie było sprawy.
W końcu przyszedł czas porodu. Dziecię ciągle nie miało określonej płci. Tomek w pośpiechu zadzwonił do Iwony i poprosił ją, by przyjechała. Oczekiwał pomocy od teściowej, bo sam bał się, że Paulina może odrzucić to dziecko, jeśli okaże się być dziewczynką, choć psycholożka, do której chodził, zapewniała go, że nic takiego się nie stanie. Uważała, że na początku może być ciężko, ale że matki zazwyczaj kochają swoje dzieci, niezależnie od tego co te mają między nogami.
Życzenie Pauliny jednak się ziściło albo raczej jej przeczucia okazały się być trafione i tak trzynastego lutego, dokładnie dzień przed Walentynkami Julian pierwszy raz zapłakał.
Paulina poczuła się szczęśliwa. Spełniona. Tomkowi natomiast syn wydawał się być wiotki i mizerny. Oczywiście nie powiedział o tym żonie i starał się zajmować małym tak samo jak wcześniej dziewczynkami. Równie mocno go kochał, ale okazywanie uczuć w tym przypadku okazało się być znacznie trudniejsze. Być może było tak, dlatego że Paulina Julka zagarnęła tak naprawdę całkiem do siebie. Był jedynym dzieckiem, które karmiła piersią, a co za tym idzie, mały wisiał na cycku niemal ciągle. Był też jedynym dzieckiem, do którego zawsze to ona wstawała w nocy i nie oczekiwała od nikogo pomocy w jego pielęgnacji. To wszystko budziło zazdrość. Budziło zazdrość dziewczynek. Budziło też zazdrość Tomasza.

1 komentarz:

  1. Paulina się nieźle zafiksowała na posiadanie syna, ale tego niestety nie da się zaplanować, choćby nie wiem co. Zazwyczaj to tatusiowie chcą mieć syna, zwłaszcza jeśli mają już dzieci i są to dziewczynki, a tu widać Tomkowi aż tak nie zależy. Paula miała szczęście i urodził im się chłopiec, bo przyznam szczerze, po tym jak ona się zachowywała , to tak jak Tomasz miałabym obawy, czy jeśli będzie trzecia dziewczynka, to jej przypadkiem nie odwali i odrzuci dziecka. Chciałabym złożyć jej zachowanie w aucie, po tym jak lekarz powiedział im, że będzie córka, na karb burzy hormonów, ale to jakby przybrało już postać szaleństwa, jakby nikt i nic się dla niej nie liczyło, jak tylko żeby urodzić syna. Uważam, że zdrowo przegięła tymi pretensjami, że co z Tomka za facet, co nawet syna nie umie zrobić, a już szturchanie go kiedy prowadzi jest po prostu poniżej krytyki. Mogła spowodować wypadek, mięli naprawdę dużo szczęścia, że nic im się nie stało. Z bólem serca, muszę rozgrzeszyć Tomka z tego uderzenia, które wypłacił Paulinie, chociaż cały czas uważam, że nie ma prawa podnosić ręki na żonę, zdania w tej kwestii nie zmieniłam, ale w tej sytuacji nie będę wieszać na nim za to psów.
    Paula urodziła swojego wymarzonego, upragnionego syna i dalej lekko fiksuje, to się nie skończyło z momentem porodu, jej szaleństwo trwa dalej. Wychodzi na to, że tylko Julek jest jej potrzebny, tylko nim się zajmuje, dziewczynki spycha na dalszy plan, to nie jest dobre, dla nikogo, ani dla Julka, ani dla Ami I Emi, ani dla jej małżeństwa .
    Emi jest niepoprawna, obcięła koledze włosy, normalnie strach się jej bać. Ona tą niepoprawność to chyba po tatusiu ma, ale co się dziecka czepiać, przecież ona zrobiła temu koledze przysługę, i dzieciak nie będzie wyglądał jak pedał, hahha. Bardzo mi się podobało jak Tomek wytłumaczył córkom co to pedał, ciekawa jestem czy Amelka i Emi przekażą te mądrości innym, haha.

    OdpowiedzUsuń