Autor tego bloga należy do grupy „Projekt Prozaicy”, z tego też powodu strona korzysta z płatnych linków. Ujmując to krócej i bardziej zrozumiale – autor zarabia, a czytelnicy nic na tym nie tracą. Te linki są całkowicie bezpieczne dla komputerów, tabletów i smartphone-ów pod warunkiem, że postępuje się zgodnie z instrukcją, czyli nie klika w reklamy, nic nie ściąga na swój sprzęt, a jedynie odczekuje symboliczne pięć sekund i przechodzi dalej. Za wszelkie utrudnienia autor bloga przeprasza, za waszą aktywność jest wdzięczny, a prywatnie pozdrawia i życzy dobrej zabawy podczas czytania.

Link do instrukcji – KLIK

wtorek, 11 września 2018

#85 – „Paulina” – Rozdział 52

Nudzić się”

Emilka w końcu miała doczekać się swojego pokoju. Dziewczynka od tygodnia o niczym innym nie mówiła, jak o tym, że będzie wybierała farbę. Całe przedszkole o tym wiedziało i każdy jeden członek rodziny, bo Emi zadzwoniła do wszystkich, by im o tym opowiedzieć. Jednak w rzeczywistości zakupy wyglądały zupełnie inaczej niż w wyobrażeniu pięciolatki. Nudziły ją.
Długo jeszcze!? – zapytała z przytupem, kiedy stali przy różnego rodzaju foliach, zwiniętych w duże wałki.
A w dupę chcesz? – spytał Tomek całkiem poważnie i nie czekając na odpowiedź, udał się na poszukiwanie sprzedawcy.
Uspokój się – syknęła do jego pleców Paulina. – Ty też się uspokój – powiedziała do córki.
Uspokój i uspokój – Emi zaczęła przedrzeźniać matkę.
Czteromiesięczny Julek, noszony w chuście, ziewnął, jakby był znudzony całą sytuacją. Paula pogłaskała go po głowie i słodko do niego zaszczebiotała. W tym samym czasie Amelka zawołała siku i maskotkę, którą pozostawiła w samochodzie.
Ja z nią pójdę – zaoferował się Tomek, który niespodziewanie powrócił.
Ty to sobie czekaj na sprzedawce – odparła Paulina i chwyciła Amelkę za rękę, drugą szperając w tylnej kieszeni dżinsów męża, w celu wyciągnięcia kluczy.
A ja? – dopytywała Emilka.
Chcesz siku?
Nie.
To poczekaj z tatą.
Znowu czekaj – mruknęła pod nosem. – Ciągle gdzieś czekamy – dodała jeszcze ciszej.
W końcu pojawił się, wzywany wcześniej przez Tomka, sprzedawca. Tomek podał ilość potrzebnego materiału w metrach i odebrał telefon. Dzwonił ważny klient i nie mógł tego zignorować. Odwrócił się plecami do sprzedawcy i córki, i swoim stałym zwyczajem zaczął chodzić w kółko. Zawsze tak czynił podczas rozmów telefonicznych. Kiedy zakończył rozmowę, Paulina z dziećmi już wróciła. Wsuwając telefon do kieszeni, zauważył brak Emilki.
Gdzie jest Emi? – zapytał żonę.
Była z tobą – odpowiedziała.
Wiem, ale... Emi?! – krzyknął pytająco i przeszedł do alejki obok.
Paula ruszyła w przeciwną stronę, ciągnąc za sobą drugą z córek.
Nie ma jej! – niemal histerycznie wykrzyknęła. – Nigdzie jej nie ma!
W takiej sytuacji nawet nie kłopotali się zakupami, staniem w kolejce i pakowaniem. Pozostawili wózek na środku alejki i ruszyli do informacji, by dowiedzieć się czy można przejrzeć monitoring. Ochrona zgodziła się im go udostępnić, ale ich kamery nie sięgały poza sklep, a na jednym z nagrań było widać, że Emilia z niego wyszła.
Kurwa, jak mogła tak po prostu wyjść? – spytał nerwowo Tomek.
Paulina była przerażona. Pokręciła głową i odpowiedziała:
Nie wiem.
Tomasz powiedział żonie, że rozpyta ludzi i jako pierwszy wybiegł na zewnątrz. Od starszej pani na przystanku dowiedział się, że dziewczynka wsiadła do jednego z bezpłatnych autobusów oklejonych nazwą jednego z marketów.
Amelia i Julek szybko zostali usadzeni w fotelikach samochodowych. Ami nawet sama zapięła szelki, Tomek je jedynie sprawdził. Ruszyli, ale utknęli na pierwszym skrzyżowaniu.
Jeszcze korek, do cholery – zirytował się Tomasz.
Nie wiadomo, na którym przystanku wysiądzie – oznajmiła Paulina ze łzami w oczach. – Jedź lepiej od razu na policję – dodała.
Emila uciekła? – dopytywała Amelka. – Będą ją ścigali na sygnale? – Oczy czterolatki aż się zaświeciły na samą myśl o takim pościgu.
Znowu – powiedział niespodziewanie Tomasz i sięgnął do kieszeni po telefon komórkowy. Już miał zignorować połączenie, sądząc, że dzwoni ten sam co wcześniej klient, ale zauważył na wyświetlaczu „Iwona”. – Twoja matka – rzucił do Pauliny i podał telefon do tyłu. Amelia instynktownie się za nim obejrzała.
Powiedz babci, że ścigamy Emilę! – wykrzyknęła z uśmiechem na ustach. Dziewczynka cieszyła się z tego, że w końcu się coś dzieje. Podobnie jak jej siostra nie lubiła nudy.
Paulina odebrała telefon. W tym samym czasie po samochodzie rozniósł się odgłos klapsa, krzyk Tomka i płacz Amelki.
Co tam się dzieje!? – zapytała nerwowo Iwona.
Nic. Emilia nam uciekła ze sklepu.
Jest u mnie – usłyszała Paulina i w tej jednej sekundzie poczuła się w pełni uspokojona. Nagle przestało się liczyć, że Tomek uderzył Amelię w nogę, że dziewczynka teraz płacze, że Julek zaczyna upominać się o uwagę.
Jedź do mamy. Emi jest u niej.
Tomek przytaknął głową na znak, że przyjął do wiadomości. Przeczesał palcami przydługawe już włosy i odebrał do Pauliny swój telefon komórkowy. Nie wkładał go do kieszeni. Niedbale wrzucił do schowka.
Ja pójdę – zaoferowała się Paulina, jeszcze zanim Tomasz zaparkował. W rzeczywistości wcale nie musiała się tak spieszyć, bo Tomek nie zamierzał oponować. On i Iwona od dłuższego czasu woleli trzymać się na dystans. Można powiedzieć, że teściowa nie darzyła go sympatią, a on to doskonale wyczuwał.
Ledwie Iwona otworzyła drzwi, a Paulina wbiegła, przykucnęła przed córką, chwyciła ją za ramiona i energicznie potrząsnęła.
Czy ty w ogóle myślisz!? – wykrzyknęła.
Uspokój się. – Iwona szarpnęła Pauliną, by ta się opamiętała. – To tylko dziecko.
Blondynka zazgrzytała zębami i podniosła się na równe nogi.
Poza tym to wasza wina – dopowiedziała Iwona. – Kto widział, by dzieci zabierać do sklepów budowlanych i to jeszcze na tak długo. Tomek mógł jej kazać farbę wybrać z katalogów, a na zakupy pojechać sam.
Ty ją jeszcze bronisz? – nie dowierzała. – Pięć minut mogła zaczekać.
To trwało godzinę i więcej – wtrąciła się Emilka. – To było głupie! – dodała podniesionym tonem.
Paulina, nabierając powietrza, poczuła, że traci panowanie.
Nie pyskuj! Albo pyskuj, ale tam, ojcu! – Wskazała palcem na drzwi.
A niech on ją tylko tknie – zagroziła Iwona. – Na policję go wtedy podam.
Oszalałaś do reszty!? Dziecko wychodzi ze sklepu, nikomu nic nie mówi, ale winni są rodzice, tak?
Mógł jej pilnować. – Iwona wzruszyła ramionami.
Puknij ty się w łeb!
Zazgrzytała klamka i obie panie, a także Emilka, spojrzały w kierunku drzwi. Tomek stanął w progu, z jedną dłonią wciśniętą do kieszeni dżinsów.
Długo mam czekać? – zwrócił się do żony w bardzo nieuprzejmy sposób. – Ty przyszłaś po dziecko czy na pogaduszki? – kontynuował.
Po dziecko – warknęła, chwytając córkę za rękę.
Chcę zostać u babci – stwierdziła Emilka, gdy tylko zobaczyła srogą minę ojca. Natychmiast wyrwała dłoń z uścisku mamy.
Niech zostanie – wtrąciła Iwona.
Nie – syknęła Paula. – Na pewno nie.
Ale ja chcę” i „ale naprawdę może zostać” trwało jeszcze jakiś czas. W końcu Tomek, który nie brał udziału w dyskusji, wszedł do mieszkania, nie zamykając za sobą drzwi i zatrzymał się dopiero przed pięciolatką.
Powiem to tylko raz. Do samochodu! – Wskazał otwartą dłonią drzwi, a gdy nie zauważył żadnej reakcji, poza krokiem w tył, to podniósł córkę i w akompaniamencie wrzasków wyniósł ją z mieszkania babci.
Ty prowadzisz – rzucił Tomasz do żony, jednocześnie siłując się z córką, by móc zapiąć pasy fioletowego fotelika samochodowego.
A ty w tym czasie się będziesz szarpał z dzieckiem na tylnym siedzeniu? – zapytała zgryźliwie.
A masz lepszy pomysł!? – krzyknął. – W sumie ja mam, wprowadzić do pierwszej bramy i dopierdolić.
Paulina nim zasiadła za kierownicą to wsunęła swój fotel możliwie jak najbardziej, by Tomasz dał radę przecisnąć się na środkowe, tylne miejsce, które zwykle ona zajmowała.
Podaj Julkowi smoczek – poleciła. – Albo daj mu pić. – Ruszając, starała się opanować nerwy i nie myśleć o tym co dzieje się z tyłu. Co jakiś czas słyszała jak Tomek coś mówi, jak Emilka płacze i krzyczy, a Julek gaworzy. Amelka obok niej pociągała nosem. Dla niej jednak liczyła się tylko droga i to, by, pomimo trzęsących się dłoni, dowieźć wszystkich w jednym kawałku do domu.
Udało jej się. Zatrzymała samochód przed bramą i wyszła, by ją otworzyć, gdyż nadal nie dorobili się automatycznej, która otwierałaby się za pomocą pilota. Nie trudziła się jednak z wprowadzaniem samochodu do garażu. Zaparkowała na środku podwórka i pierwsze co to wzięła na ręce Juliana.
Amelka sama poradziła sobie z odpięciem pasów i otworzeniem drzwi. Za to Emilka jak nigdy, nie miała ochoty wracać do domu.
Puszczaj mnie! – krzyczała na ojca, który prowadził ją, trzymając za rękę.
Za zamkniętymi drzwiami, już w przedpokoju, Julian zaczął wrzeszczeć, w zniecierpliwieniu oczekują, że mama go w końcu nakarmi, Amelia irytowała się na sznurowadła, które nie chciały się rozwiązać, a Emilia w bardzo denerwujący sposób tupała nogami, krzycząc, że chciała zostać u babci.
Ucisz się w końcu! – ryknął Tomek. – Albo ja cię uciszę! – posunął się do groźby i sięgnął dłońmi do paska. Pośpiesznie i nerwowo zaczął go rozpinać.
Tomek, nie przesadzaj – zwróciła mu uwagę Paulina, ale w rzeczywistości nie miała żadnej mocy, by go powstrzymać.
Nie przesadzaj? – powtórzył po niej pytająco. – Prawie zawału dostałem jak zniknęła. – Złożył pasek w pół i ruszył za córką, która właśnie wbiegła do salonu.
Paulina w pierwszej chwili chciała ruszyć za mężem, ale Julek coraz bardziej płakał, niemal się zanosił. Na dodatek Amelka wciąż nie potrafiła poradzić sobie ze sznurowadłami.
Weź nożyczki! – krzyknęła na nią.
Mam zepsuć? – zdziwiła się dziewczynka.
Tak – odpowiedziała pośpiesznie, chcąc jak najszybciej, wraz z Julkiem, ulotnić się z tego bajzlu. Nie udało jej się to, bo nim znalazła się pod drzwiami sypialni, spadł pierwszy pas. Teraz już nie mogła udawać, że nie widzi i nie słyszy. Nagle wybór stał się trudniejszy i świadomie wybrała przeczekać, by zobaczyć jak daleko Tomek się posunie. Chciała zareagować, gdy uzna, że mąż przesadza.
Tak naprawdę nosiła się z zamiarem ruszenia z miejsca już po trzecim pasie. Przy czwartym pokonała pierwsze kroki. Dotarła na miejsce, gdy właśnie spadał piąty. Tomek skończył. Nie musiała już go powstrzymywać.
Julek, ukryty w ramionach matki, ciągle płakał. Amelia przerażona stała pod ścianą, niemal na baczność. Emilia leżała na kanapie i dosłownie wyła, cała się przy tym trzęsąc. Tomek mówił podniesionym głosem, że nie życzy sobie więcej takich ucieczek, przedstawień i teatrów.
Przestań – powiedziała cicho Paulina. Za cicho, by Tomek mógł to usłyszeć.
Tomasz jednak nie mógł zignorować płaczącego syna, który nagle został mu wciśnięty na ręce. Wraz z nim udał się do kuchni. Dopiero tam odłożył pasek, na stół. Julka natomiast położył na piankowej macie. Wyjął woreczek z mlekiem z lodówki i włożył go do podgrzewacza. Szybko opłukał użytą wcześniej i leżącą w zlewozmywaku butelkę.
Paulina w tym czasie tuliła Emilkę do siebie i mówiła córce, by nie płakała, choć jej samej łzy spływały po policzkach.
Amelka, nie czekając na to aż mama ją zawoła, sama podbiegła i wgramoliła jej się na kolana.
Jeszcze tego samego dnia, przed północą, wszystko się uspokoiło. Dziewczynki spały w swoich łóżkach, a Julian na środku łóżka rodziców. Paulina czuła zimną ścianę za plecami, łopatki boleśnie się do niej dociskały. Uda miała rozłożone tak mocno, że aż bolało. Czuła ukąszenia na szyi i dłoń na biodrach. Czuła ogień. Czuła moc. Czuła spełnienie.

I teraz, Czytelnicy, oceniamy bohaterów! Co myślicie o Tomku? Co o Paulinie? Co o Iwonie? Co o tych małych diabłach (Emilce, Amelce i Julku)?

7 komentarzy:

  1. Iwona to mądra kobieta. Od razu pomyślałam to samo, kto normalny idzie z 3 małych dzieci na zakupy budowlane. Jednak wiedziała, że w domu Tomek może użyć siły wobec Emilki, ale nic nie zrobiła żeby temu zapobiec. Paulina też nic nie zrobiła,ale niby chciała protestować. Za to Tomek niezmienny despota. Jak można uderzyć dziecko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja potrafię nawet z piątką iść na zakupy budowlane i żadnego nie zgubić (chwalę się). Myślę, że Iwona liczyła na Paulinę, że jako matka w razie czego zainterweniuje. Zaś Paulina uznała, że małej nie dzieje się krzywda na tyle, by interweniować. Jak każdej matce było jej żal dziecka, ale jednak rozsądek mówił "zasłużyła".

      Usuń
  2. Jestem w szoku. Spodziewałam się, że Tomek może podnieść rękę na Emi, ale myślałam o klapsie z ręki, góra dwóch. Niechby nawet mocnych, prewencyjnych w jego mniemaniu. Tyran, despota... straciłam resztki sympatii do tego gościa
    Nie lubię Bordychów jako rodziny, z przykrością to stwierdzam. Jeżeli w nerwach do siebie nie pyskują, tak czy owak są jacyś obcesowi wobec siebie, oschli. Dziewczynki przejmują te wzorce, co bardzo widać. Nie mówię, że mają pić sobie nawzajem z dzióbków zawsze i wszędzie, ale zdecydowanie brakuje w ich domu prawdziwego ciepła, nawet w spokojniejszych momentach. To jest toksyczny układ nie tylko ze względu na przemoc. Dobrali się w łóżku? Dobrze, normalna sprawa, jednak to chyba nie wszystko. Żeby nie było wątpliwości: komentuję trochę generalnie, na podstawie ostatnich części, nie tylko tego rozdziału.
    Popieram Księżniczkę: Iwona jest rozsądną kobietą, a do tego da się lubić. Duży plus dla niej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci, że gdybym miał taką teściową jak Iwona to bym jej nie lubił, bo za dużo jej, za często jest, za bardzo się wtrąca.

      Usuń
  3. Moim zdaniem Tomek jest dosyć nerwowy, czasem uderzył Pauline niepotrzebnie (mógł jej przynajmniej nie bić po twarzy), chociaż może to dziwne, ale popieram jego zachowanie w stosunku do Emilki, lecz uważam, że nie powinien jej bić pod wpływem emocji, a po wszystkim mógł z nią na spokojnie porozmawiać.
    Paulina ma trudny charakter, czasem nie potrzebnie się unosi. Popieram to, co doradzila jej przyjaciółka, powinna zacisnąć zęby i nie robić awantury, o kazdy raz, kiedy to Tomek podniósł na nią rękę, bo ona nie zawsze była bez winy. Dobrze, że nie wtrąciła się, gdy Tomek bił Emilke. Widać, że kocha wszystkie dzieci, ale nie powinna faworyzować chłopca.
    Iwona moim zdaniem niepotrzebnie sie wtrąca w ich życie i namawia Paule do ucieczki od niego.
    Emilka i Amelka są za bardzo rozkapryszone i jakby dostały pare razy od ojca, to by nauczyły jak należy się zachowywać.
    A Julek... On jest za mały, aby go oceniać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie wiem kto komentuje. Możesz się następnym razem podpisać? Bardzo proszę.
      Muszę się z Tobą zgodzić, że Paulina nie zawsze była bez winy. Przede wszystkim ten kto bije (uderzy) powinien liczyć się z oddaniem, a tam było, w którymś rozdziale, że ona pierwsza podniosła na niego rękę.

      Usuń
  4. Mam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu tego rozdziału. Raz opieprzam Tomka i Paulę, że niepotrzebnie zabierali trójkę małych dzieci do sklepu budowlanego, że mogli to inaczej zorganizować i to wszystko by się nie wydarzyło. A raz jestem niebotycznie wściekła na Emi, że sobie po prostu smarkula wyszła ze sklepu, bo jej się nudziło, że nawet pięcioletnie dziecko jest już na tyle duże, że wie, że nie wolno bez pytania oddalać się od rodziców w takich miejscach. A zaraz znowu, przecież ona ma tylko pięć lat, powinni jej pilnować. Jak znam siebie, to w takiej sytuacji pewnie bym nakrzyczała na małego uciekiniera, ale w ogólnym rozrachunku winiłabym samą siebie, że nie dopilnowałam dziecka.
    Ja staram się zrozumieć Tomka, że bardzo się zdenerwował, że małej mogło się coś stać, też bym była zdenerwowana, myślę, że każdy rodzic w takiej sytuacji by był, ale to co on zrobił Emi, jest dla mnie nie do przyjęcia. Chociaż uważam, że dzieci się nie bije, to w wyjątkowych sytuacjach, a tą bym pod taką podciągnęła dopuszczam, że mógłby jej strzelić klapsa, nawet trzy, ale nie pasem, przecież on jest dużym silnym facetem, założę się, że on wcale nie musiał używać na pięciolatkę paska, żeby odczuła, że zabolało.
    Paula mnie zawiodła, niby coś tam bąknęła, żeby mąż nie przesadzał, jak zobaczyła, że wyjmuje pasek ze spodni, ale tak naprawdę nie zrobiła nic, ona nawet nie próbowała powstrzymać Tomka. Zdaję sobie sprawę, że to nie była łatwa sytuacja, ale uważam, że powinna zareagować. Może jestem teraz niesprawiedliwa, ale jestem bardzo ciekawa, czy w takiej sytuacji, gdyby to chodziło o Julka, to też by przeczekiwała i tłumaczyła samą siebie, że chce sprawdzić, jak daleko posunie się Tomasz w wymierzaniu kary.
    I tu też nie chciałabym być niesprawiedliwa dla Pauli, ale jak dla mnie ten ich seks był przyzwoleniem ze strony Pauliny, na takie traktowanie dzieci przez Tomka. Staram się zrozumieć, że to był bardzo ciężki dzień dla nich wszystkich, że potrzebowali oddechu i rozładowania napięcia, ale ja chyba bym tak nie mogła.

    OdpowiedzUsuń