„Prawda”
Paulina i Tomasz zostali sami z
Amelką. Iwona poszła z Emilią na spacer. Było im dziwnie w swoim
towarzystwie. Tomek starał się zachowywać normalnie, nawet
podziękował za kanapki i za kawę. Paulina tak nie umiała.
Przyjęła podziękowania, nawet rzuciła, że nie ma za co
dziękować, ale w jej spojrzeniu, gestach, mimice było coś obcego,
pewne zobojętnienie.
– Jeśli cię przeproszę, to
nic nie zmieni – zauważył Bordych. Odłożył kanapkę wprost na
stół i odsunął dla samego siebie krzesło. – Musimy oddać te
pożyczone sąsiadom – przypomniał sobie nagle i tym zupełnie
zmienił temat.
– Ja mam je zanieść? –
zdziwiła się, nawet lekko oburzyła. W jej mniemaniu to on był
facetem, więc to on powinien dźwigać.
– Nie, jasne, że nie. Tylko
mi przypomnij potem. Pójdę, zaniosę, podziękuję. – W końcu
usiadł na krześle, napił się kawy. – Jak ty byś się czuła,
gdybym to ja skarżył się kumplom na ciebie? – zapytał
zwyczajnie, bez oskarżycielskiego tonu. – Zresztą, nawet nie
chodzi o to – przyznał w końcu sam przed sobą.
– Zatem o co chodzi? –
Pytanie było normalne, ale ton bezczelny. Jej postawa także nie
należała do ustępliwych.
Spojrzał na nią w dziwny
sposób, jakby ją o coś oskarżał.
– Ja nie umawiam się z byłymi
za twoimi plecami.
– Bo jeśli chodzi o twoją
byłą, to napadłeś na jubilera jej ojca. Nie dziwię się, że nie
chce cię znać! – lekko się uniosła. – Jeszcze trochę i mnie
także się odechce cię znać – uprzedziła.
Dzwonek do drzwi przeszkodził
im w rozmowie. Tym razem to był kurier. Paulina poszła otworzyć,
podpisała co trzeba było podpisać i poprosiła, by mężczyzna
stojący przed progiem wniósł karton do przedpokoju. Z kuchni
wzięła nóż i zaczęła dobierać się do paczki. Cieszyła się,
że może się czymś zając, a jednocześnie nie potrafiła nie
myśleć o tym co powiedziała mężowi. Czuła się z tym dziwnie
źle. Można by rzec, że nawet miała wyrzuty sumienia przez to, że
go zraniła.
Nim Paulina zmontowała wózek
przeznaczony dla obydwóch córek naraz, to Tomek zabrał dwa krzesła
z salonu i postanowił oddać je starszej pani z parteru.
Poinformował jednak, że nie musi sama męczyć się z montażem, że
gdy wróci to chętnie sam go poskłada.
– Gdy wrócisz, to wyniesiesz
wersję spacerową do piwnicy. Amelia póki co jeździ w gondoli.
– Okay – odparł obojętnie.
– Tomek! – krzyknęła, nim
wyszedł na klatkę schodową. Sprawiła, że zatrzymał na niej
spojrzenie. – Norbert nic dla mnie nie znaczy.
Przytaknął ruchem głowy,
jakby chciał dać jej znać, że przyjął jej słowa do wiadomości.
Dopiero potem ponownie wszedł do mieszkania i zamknął za sobą
drzwi.
– Coś jeszcze? – dopytywał,
bo wyraźnie widział, że chciała mu powiedzieć coś ponadto co
już powiedziała.
– Nie ufasz mi.
– Nie ufam jemu –
sprostował.
– A więc zaufaj sobie. To nie
z Norbertem chciałam mieć dzieci, to nie jego żoną zostałam, a
to coś znaczy. On nawet nie może się z tobą równać.
– Nigdy tego nie mówiłaś.
– Nigdy nie pytałeś.
– Mimo wszystko nie chcę byś
się z nim widywała – oznajmił.
– Dobrze. Nie muszę. Wcale mi
na tym nie zależy.
Tomek zabrał się za oddawanie
krzeseł sąsiadom. Kiedy go nie było domofon zadzwonił po raz
kolejny. Paulina sądziła, że to jej matka, że już wróciła ze
spaceru z Emilką, tylko że tym razem nie chciało jej się wpisywać
kodu, którego jakimś cudem nauczyła się na pamięć. Iwona
należała do osób, które nawet pin do karty miały zapisany na
kartce i nosiły go w portfelu.
Przed drzwiami mieszkania
Bordychów nie stała jednak Iwona. Znajdował się przed nimi
mężczyzna, który na oko mógł mieć jakieś pięćdziesiąt lat.
– Cześć – powiedział i
uśmiechnął się przyjaźnie. – Paulina, prawda? – zapytał.
– Tak – odpowiedziała
zmieszana. Przyłożyła dłoń do klatki piersiowej, starając się
uspokoić oddech, gdyż obcy mężczyzna swoją nagłą wizytą
wprowadził dziwny rodzaj niepokoju.
– Jakub Bordych –
przedstawił się w końcu, po czym wyciągnął prawą rękę.
Nie odwzajemniła uścisku,
jakby bała się go dotknąć.
– Jestem ojcem Tomka –
wyjaśnił.
– Aha – to było jedyne na
co było ją stać. Nigdy wcześniej nie widziała tego mężczyzny.
Nawet fotografii z Tomka dzieciństwa nie miała okazji oglądać. –
Proszę wejść – dodała, uważając, że tak właśnie powinna
się zachować.
– Może to głupie, bo nie
odzywałem się wcześniej, ale chciałem cię poznać. Ciebie i
wnuki. Ponoć macie dzieci.
– Dwie córki.
– Zdrowe?
To pytanie Paulinę całkiem
zaskoczyło.
– Tak – odpowiedziała,
wzruszając przy tym jednym ramieniem.
– A jak wam się układa?
– Dobrze. – Zmarszczyła
czoło i zszokowana pokręciła głową.
Jakub przyjrzał się uważniej
blondynce. W korytarzu nie było okien, ale wszystkie halogeny były
zaświecone, zauważył więc to samo co Iwona godzinę wcześniej.
– Nie musisz kłamać –
stwierdził, pocierając dłonią o kilkudniowy zarost. – Wiem do
czego Tomek jest zdolny, w końcu to mój syn. Mogę poznać wnuczki?
– dopytywał.
– Emi nie ma. Amelia śpi, ale
zapraszam. – Wskazała kierunek do salonu, w końcu jednak sama
ruszyła przodem. Jakub udał się za nią.
Stanął nad głębokim wózkiem,
w którym mała drzemała. Odkrył pieluszkę, by uważniej przyjrzeć
się jej twarzy. Uśmiechnął się.
– Wcale niepodobna do Tomka –
stwierdził. – Ale ładna. Po matce – dodał, uśmiechając się
jeszcze cieplej. Wyjął kopertę z wewnętrznej kieszeni sportowej
kurtki i położył ją na nóżkach dziecka. – Kupicie im co
uznacie za słuszne. Nie znam się na prezentach dla niemowląt i
małych dzieci. Gdyby były starsze kupiłbym po laptopie i po
sprawie – zażartował.
Ani Paulina, ani Jakub nie
zauważyli kiedy Tomasz wrócił do mieszkania. Zwrócili wzrok w
jego stronę dopiero w chwili, gdy się odezwał, gdy zapytał się
ojca co tu robi i jak w ogóle śmie przychodzić.
– Chciałem poznać twoje
dzieci.
– Szkoda, że nie chciałeś
znać mnie, gdy byłem dzieckiem – wypomniał jako pierwsze. –
Wyjdź. – Trzęsącą się dłonią wskazał na drzwi.
Paulina miała ochotę coś
powiedzieć, ale nie za bardzo wiedziała co w takiej sytuacji
powinna była mówić. Postanowiła więc się nie wtrącać, a
jedynie biernie stać i się przysłuchiwać.
– Nie możemy porozmawiać jak
dorośli ludzie? – pytająco wręcz nalegał.
– Nie! – uniósł się. –
A ty – tu zwrócił się wyraźnie w stronę żony – więcej masz
go tutaj nie wpuszczać.
– Nie musisz się do niej
odzywać w taki sposób. Jeśli mnie wpuściła, to znaczy, że...
– To nic nie znaczy! –
krzyknął. – I nie mów mi jak mam się odzywać do mojej żony.
Ja ci nie radziłem jak masz traktować swoją.
– Dobrze, wyjdę. To twój
dom, masz prawo sobie tego życzyć.
– No to dalej –
niecierpliwił się. – Tam są drzwi.
– Nie popełniaj mojego błędu
– poradził, mijając się z synem.
– Nie jestem tobą. Ty nas
zostawiłeś. Miałaś w dupie przez wszystkie lata, bo młoda
kochanka była ważniejsza. Nie interesowało cię czy ja i Piotrek
mamy co jeść. Nie było na węgiel, w mieszkaniu było zimniej niż
na dworze, a ty w tym czasie kupowałeś nowy samochód, by mieć
czym wozić tę dziwkę!
– Dobrze – przyznał Jakub.
– Masz mi wiele za złe, rozumiem i masz prawo, jednak jeśli
myślisz, że to, że jesteś przy córkach, że zapewniasz im
wygodne życie, czyni cię ode mnie lepszym człowiekiem, to jesteś
w błędzie. A jeśli czyni cię lepszy, to tylko odrobinę.
– Wyjdź, wracaj do Anglii i
więcej nie pokazuj się mi na oczy.
– To ja nie powinienem chcieć
cię oglądać za to co zrobiłeś.
– Ja nie kopałem własnej
żony, ty moją matkę tak.
– Ja nie zgwałciłem obcej
kobiety, ty tak – odciął się, a potem jak gdyby nigdy nic,
spokojnie, niespiesznie opuścił mieszkanie syna i synowej.
Paulina była zszokowana.
Właściwie już początkowa wymiana zdań między Tomaszem a jego
ojcem wprawiła ją w osłupienie, ale ostatnia informacja o mały
włos, a by zwaliła ją z nóg. Poczuła jak robi jej się słabo,
słabiej niż zwykle, jak nogi odmawiają posłuszeństwa i gdyby nie
fakt, że narożnik był wciąż rozłożony, to pewnie usiadłaby na
podłodze.
– To co powiedział...
powiedział prawdę? – zapytała, ciężko przy tym dysząc, jakby
właśnie zakończyła bieg w jakimś maratonie.
Tomek otworzył usta, zamknął
je i ponownie otworzył. Nie wiedział co ma odpowiedzieć. Chciał
powiedzieć żonie prawdę, ale bał się jaka będzie jej reakcja.
– Mówiłem ci na plaży o
kradzieży – zaczął. – Zanim nas złapali, to zdążyliśmy się
mocno uchlać, naćpać. Nie zgwałciłem jej, ale...
– Ale? – dopytywała ze
łzami w oczach.
Spojrzał na ścianę, potem na
wózek, w którym Amelka zaczynała się już wiercić, co znaczyło,
że za krótki moment się zbudzi i zacznie dopominać o uwagę,
któregoś z rodziców albo o zabawienie jakąś grzechotką czy
zabawką.
– To było dawno –
przypomniał. – Już wtedy chciałem ci powiedzieć prawdę, na tej
plaży, ale się bałem. Żadna normalna kobieta... uciekłabyś,
gdybym wtedy powiedział ci prawdę.
– A potem? Przed ślubem,
chwilę po, zanim urodziłam pierwsze dziecko!? Ty wiesz, kurwa, ile
ty miałeś okazji!?
– Wiele, ale... ja sam staram
się tego nie pamiętać, nie myślę o tym! – krzyknął. – Nie
zgwałciłem jej i to mogę ci udowodnić. Pokażę ci wyrok sądu,
pismo z przebiegu rozprawy.
– Ale coś jej zrobiłeś –
wywnioskowała.
Tomek przyznał się do jej
oskarżeń, ale najpierw uczynił to ruchem głowy. Dopiero później
zdecydował się na werbalne „tak”.
– Co takiego? – dopytywał.
Amelka zaczęła płakać i to
inaczej niż zwykle, jakby zaniepokoiła ją nerwowa atmosfera, jakby
zaczęła się bać.
Oboje ruszyli do wózka
jednocześnie, ale Paula okazała się być szybsza, pomimo tego, że
na początku znajdowała się dalej od córki niż jej mąż. Czuła
jednak potrzebę jej chronienia, jakby obawiała się, że Tomek może
zagrażać małej.
– Byłem pierwszym, który ją
zaczepił, pierwszym, który zdał cios i tym, który ją trzymał,
gdy inni ją gwałcili na różne sposoby. Teraz już wiesz wszystko
– wypowiedział niemal na jednym tchu, ale uczynił to bez żadnych
uczuć, głosem zupełnie bez emocji. – Pomogę twojej mamie z
wózkiem – dodał.
Paulina już chciała
powiedzieć, że przecież nie słyszała ani dzwonka do drzwi, ani
domofonu, ale kiedy Tomek zabrał papierosy, to zrozumiała, że
wcale nie wie czy jej matka i Emilka już wróciły ze spaceru. On
chciał jedynie wyjść, zapalić, odstresować się, a gdy usłyszała
dźwięk zamykanych drzwi wejściowych, to poczuła dokładnie taką
samą potrzebę co jej mąż. Wzięła Amelkę na ręce i skierowała
się z nią do sypialni. Tam położyła małą na środku łóżka i
z szafki nocnej Tomka wyjęła paczkę białych Marlboro.
Przypomniały jej się piramidy z owoców i paczek pełnych
papierosów, to jak wspólnie palili po studencku siedząc na masce
jego golfa, to jak częstował ją papierosem przed blokiem Agaty.
– Wtedy cię poznałam, w
tamten dzień – szepnęła na głos sama do siebie i dziwnie
zapragnęła cofnąć czas i jednocześnie nie chciała go cofać.
Nie była pewna czy gdyby
przeniosła się do dnia, w którym pokłóciła się z Norbertem i
poznała Tomka w klubie, to cokolwiek zrobiłaby inaczej, a wręcz
przeciwnie – obawiała się, że postąpiłaby dokładnie tak samo
i po czterech latach znalazła się dokładnie w tym miejscu w jakim
znajdowała się obecnie.
What the...? Wow dobra, tego sie nie spodziewalam... Tomek jaki jest to jest. Agresywny i damski bokser, ale nie myslalam, ze moze brac udzial w gwalcie. To, ze nie gwalcil a "jedynie" trzymal ofiare nie znaczy, ze nie jest winny. Bral w tym udzial wiec jest wspolwinny. Teraz to juz w ogole z niego smiec. Moze sie starac, pracowac ciezko i mowic, ze zaluje, ale nie... To co zrobil bylo podle i niewybaczalne. Na miejscu Pauliny nie chcialabym juz byc z takim mezem. O nie. To moglo byc dawno, ale sama mysl, ze kiedys bral udzial w skrzywdzeniu kobiety i to w tak upokarzajacy sposob robi z niego rownie okropnego czlowieka. Powinien siedziec w pierdlu. Nawet dla takich ludzi nie mam szacunku ani litosci. Mam nadzieje, ze Paula odejdzie od niego, zabierze dzieci i spierdoli jak najdalej. Ja bym nie miala pewnosci czy nie skrzywdzi jej czy dzieci. On moze zapewniac, ze sie zmienil, ale ja bym nie uwierzyla. O nie.
OdpowiedzUsuńTylko to co zrobił było podłe i niewybaczalne z punktu widzenia tej zgwałconej kobiety. To że był obecny przy gwałcie nie skreśla go jako np ojca czy szefa, nie skreśla go nawet jako męża i nie jest powiedziane, że kiedykolwiek byłby w stanie zgwałcić żonę.
UsuńSwoje za to odsiedział. Za gwałty nie dostaje się dożywocia, zwłaszcza, gdy jest się młodym, pijanym, naćpanym, pod wpływem starszych kolegów (to wszystko to okoliczności łagodzące), bo takie mamy prawo.
Paulina nie może zabrać dzieci i uciec. To by było porwanie. Nawet jeśli rozejdzie się z Tomkiem, to musi zezwolić mu na kontakty z córkami, bo on nie jest złym ojcem i w świetle prawa nigdy dzieci nie skrzywdził.
A to takie buty, muszę przyznać, że czegoś takiego się jednak nie spodziewałam. Różne rzeczy przychodziły mi do głowy, handel narkotykami, napady, kradzieże, ale gwałt, o tym nie pomyślałam. Niby nie zgwałcił, ale był prowodyrem tego wszystkiego co tej kobiecie zrobili jego koledzy i to jest dla mnie nie do usprawiedliwienia. Poza tym, nie wiem, bo nie wynika to z treści tej części, dlaczego on nie zgwałcił, bo co, bo nie chciał, nie zdążył, zadowolił się uderzeniem i trzymaniem, tego nie wiem. Pewnie można by uznać, że duży wpływ na to wszystko miało to w jakim domu się wychował, w jakim towarzystwie się obracał i te wszystkie czynniki trzeba brać pod uwagę i muszę przyznać, że w jakimś stopniu go to tłumaczy, jest to jakaś okoliczność łagodząca, ale to go nie usprawiedliwia i nie rozgrzesza.
OdpowiedzUsuńUważam, że Paulina o tym wszystkim powinna dowiedzieć się od Tomka, winien był jej szczerość zanim za niego wyszła, zanim urodziła mu dwójkę dzieci. Źle, że prawdę poznała od jego ojca, tak na prawdę od obcego dla niej faceta. Dziwię się, że Norbi nie zdradził tej tajemnicy Tomka Paulinie. Bardzo jej współczuję tej sytuacji, bo oni i tak mają już dużo problemów, a teraz jeszcze to. Nie wiem jak bym się zachowała na jej miejscu, chyba nawet nie chcę sobie wyobrażać takiej sytuacji, że dowiaduję się od kogoś obcego, że mój mąż popełnił takie przestępstwo. Ciekawa jestem co teraz zrobi Paula, jak się zachowa, czy będzie dalej drążyła temat, czy da spokój i będzie udawała, że wcale nie usłyszała takich rewelacji.
Jest jeszcze kwestia tatusia, co postanowił poznać rodzinę syna, tak bez zapowiedzi i znienacka. Pewnie się facet obawiał, że jak uprzedzi Tomka, to ten nie zgodzi się na spotkanie.
Rozumiem żal Tomasza do ojca, facet się nie sprawdził, Tomek przynajmniej się stara, pomimo wszystko, pomimo tego jaki czasem bywa dla żony, to dla rodziny się stara i nie raz się wykazał na tym polu. Tylko nie musiał wrzeszczeć na Paulę, Jakub ją zaskoczył, dlatego wpuściła teścia do domu, nie zrobiła tego na przekór Tomkowi.
Rozśmieszyli mnie, jak rozmawiali o oddawaniu krzeseł i Paulina się oburzyła, że może to ona ma je nosić, pewnie jakbym ja tak spytała męża, to by pewnie zaczął się ze mną drażnić, że czemu nie, że jego maleństwo jest silne, ma krzepę i co to dla mnie.
Nie było powiedziane, że Tomek był prowodyrem. Nic nie wskazuje na to, by ten gwałt był jego pomysłem. On ją pierwszy uderzył, on ją trzymał, ale nie jest powiedziane, że to on namówił kumpli do tego, by ci ją zgwałcili.
UsuńDokładnie, Tomka przeszłość go tłumaczy, ale nie jest w stanie go usprawiedliwić.
Myślę, że nie da się udawać, że się nie wie o takim czymś. Paulina jest typową kobietą, więc w jakiś sposób będzie do niego czuła po tym wszystkim obrzydzenie, choć to nie spotkało jej, a jakąś obcą kobietę.
Tatuś Tomka to pierwsza klasa... To przykład na to jakim ojcem się nie powinno być.
Tomek wrzasnął na Paulę pod wpływem chwili, pod wpływem irytacji.
Tomek jest dżentelmenem, nie dałby kobiecie w połogu dźwigać ;-)